Futbol zawiódł Nobby’ego Stilesa

Jakub Mikuła
Zmień rozmiar tekstu:

Działacze sportowi i włodarze Manchesteru United zrobili niewiele, by pomóc Norbertowi „Nobby’emu” Stilesowi, którego problemy z chorobą Alzheimera i demencją zdają się mieć sporo wspólnego ze sportem, który kocha – pisze na łamach „Independent” Ian Herbert.

Artykuł Iana Herberta – treść oryginalna

Nobby Stiles był zawodnikiem, którego sir Bobby Charlton opisywał jako poprzednika Roya Keane’a – „psa wojny”, od którego mogło zależeć to, czy jakiekolwiek zagrożenie dla zespołu zostanie zneutralizowane. Nie jest więc zaskoczeniem, że w trakcie swojego najważniejszego pojedynku był pełen determinacji.

Stiles od 15 lat walczy z chorobą Alzheimera i demencją naczyniową. Choroba zebrała już takie żniwo, że jego umysł jest obecnie strasznie zniszczony. Był jednak taki czas, gdy pomimo trudności z przypomnieniem sobie, z kim rozmawiał 5 minut wcześniej, uśmiechał się na widok swojego syna, Roba. „Codziennie poznaję nowych ludzi” – mówił mu.

74-latek utracił już zdolność mowy, a jego stan jest na tyle poważny, że na odwiedzanie go pozwala się jedynie członkom jego najbliższej rodziny. Ich smutek jest potęgowany przez poczucie, że bycie kluczowym zawodnikiem zespołów, które zdobyły mistrzostwo świata w 1966 roku i Puchar Europy 2 lata później nie zostało nagrodzone wsparciem i troską ze strony świata futbolu, który pomimo trudnych kilku ostatnich lat kariery kochał. Przede wszystkim, jego rodzina myślała, że świat piłki – a zwłaszcza związek piłkarzy zawodowych – przejawi zaangażowanie w związku ze skompletowaniem badań mających wykazać związek pomiędzy grą głową a degeneracyjnymi chorobami mózgu. Takie badania nie zostały nawet rozpoczęte.

Stiles nie jest kimś, kto domagałby się takich działań z własnego powodu. Może i był motorem napędowym Manchesteru United i reprezentacji Anglii, ale był również nieśmiałym człowiekiem. Gdy zakończył karierę, setki osób gromadziło się, by wysłuchać jego przemówień na bankietach, ale nie był duszą towarzystwa. „Nie udawał kogoś, kim nie był” – mówi jego syn Rob.

Nobby Stiles i jego najstarszy syn, John.

Potrzebował dodatkowego dochodu, bo kariera sportowa nie zapewniła mu spokojnej emerytury. Gdy był piłkarzem, żył na porządnym poziomie, zwłaszcza że należał do pokolenia, które domagało się zniesienia płacy maksymalnej. Nie był jednak jednym z najlepiej zarabiających zawodników Man Utd i z pewnością nie ustawił się na resztę życia. Jego początkowe zarobki w United – 3,25 funta tygodniowo – wzrosły do 20 tysięcy funtów rocznie w Middlesbrough, gdy w 1971 roku opuścił Old Trafford.

Jego dochody były mniejsze, gdy w 1989 roku sir Alex Ferguson – za radą Briana Kidda, kolegi Stilesa z zespołu – sprowadził go z powrotem do United i powierzył rolę trenera młodzieży. Stilesowie nadal potrzebowali pensji żony Nobby’ego, Kay, która sprzedawała kryształy w domu towarowym w Manchesterze. Stiles był bohaterem narodowym, ale po zakończeniu kariery sportowej z trudem wiązał koniec z końcem.

Gdy United rośli w siłę, Stiles zaczął upadać. W 1993 roku opuścił posadę trenera, w 2002 roku doznał ataku serca, a rok później, w wieku 61 lat, po raz pierwszy zaczął czuć się nieswój i zdezorientowany. Po latach jego rodzina wie, że były to pierwsze objawy demencji, ale ani ona, ani on sam, nie chcieli dopuścić tego do świadomości. „Był zawsze taki zdrowy, nigdy nie przybierał na wadze i zawsze miał niskie ciśnienie krwi. To pewnie dlatego uznaliśmy, że to nic takiego. Chcieliśmy, by to nie było nic takiego” – mówi jego syn. Ryzyko zdiagnozowania demencji pomiędzy 40. a 65. rokiem życia wynosi 1:1400.

W 2010 roku, w wieku 68 lat, doznał przemijającego ataku niedokrwiennego (TIA), „mini zawału”, który pozbawił jego rodzinę złudzeń dotyczących tego, czy jego problemy zdrowotne faktycznie są poważne. Stiles przestał prowadzić samochód. Mimo że próbował kontynuować wygłaszanie przemów na uroczystych kolacjach, które było jedynym źródłem jego dochodu, jego najstarszy syn John musiał pracować wraz z nim, pomagając mu odpowiadać na pytania i opowiadać historie.

To wtedy Stiles zdecydował się sprzedać swoje medale. „Miałem kiepski okres i chciałem zostawić coś mojej rodzinie” – mówił we wrześniu 2010 roku. – „Te przedmioty mają dla mnie naprawdę wyjątkowe znaczenie: niosą ze sobą wspomnienia z mojego dzieciństwa i kariery piłkarskiej”.

2010 rok. Stiles sprzedaje większość swoich sportowych pamiątek.

W 2013 roku zdiagnozowano u niego raka prostaty. Gdy leżał w szpitalu, doznał kolejnego zawału, który wpędził go w zakłopotanie. „To już nie był nasz tata” – mówi Rob Stiles. Nobby leżał w dwóch innych szpitalach, dwukrotnie groźnie się przewrócił, wskutek czego złamał miednicę. Niegdyś żwawy i wesoły Stiles zamknął się w sobie. Bywało, że przytłaczał go lęk. W 2015 roku jego synowie powiadomili opinię publiczną o jego chorobie, prosząc o o uszanowanie ich prawa do prywatności.

Reakcja świata piłki była mieszana. Najbardziej zaniepokojeni byli dawni koledzy Nobby’ego z reprezentacji Anglii. Sir Bobby Charlton pozostał regularnym gościem w domu-bliźniaku Stilesów, położonym na Kings Road w Stretford. Był jego bliskim przyjacielem, odkąd za czasów gry w Man Utd wraz z Shayem Brennanem i Davidem Herdem mówili o sobie „Wielka Czwórka”.

Stiles miał lepsze i gorsze dni. Charlton kiedyś wpadł w odwiedziny w ten gorszy dzień. To była niepokojąca sytuacja. „Ludzie nie wiedzą, jak się zachować” – mówi Rob Stiles. – „Tata był tego świadomy, więc jakiś czas później nie mógł już się zmusić do spotykania się z ludźmi”.

Jeśli byliby szczerzy, członkowie rodziny Stilesa powiedzieliby, że są rozczarowani tym, że odkąd Nobby opuścił Manchester United, klub praktycznie nie interesował się jego losem. Zawsze czuł się zaszczycony, mogąc przywdziewać barwy zespołu, więc nie otrząsnął się po sytuacji, w której zapytał o bilety na domowy mecz z Liverpoolem w 2009 roku. Powiedziano mu, że musi zapłacić tyle, co wszyscy. Chciał towarzyszyć swojej wnuczce Caitlin na jej pierwszym meczu na Old Trafford, rozegranym w dzień jej urodzin.

W takich okolicznościach wiele znaczyło dla niego te niewiele listów, które otrzymywał od współczesnych piłkarzy Man Utd. Dostał kartkę od Wayne’a Rooneya, który napisał, że podobały mu się nagrania z jego występów i że przykro mu słyszeć o jego trudnej sytuacji.

Manchester United twierdzi, że zaprosił Stilesa na uroczystość nadania imienia Bobby’ego Charltona jednej z trybun Old Trafford w kwietniu 2016 roku. Dodaje, że Nobby zawsze będzie mile widziany na stadionie. Podkreśla to, że w 2010 roku kupił za 200 tysięcy funtów należące do niego medale za zdobycie mistrzostwa świata i Pucharu Europy, które teraz spoczywają w klubowym muzeum. Dodaje, że wspiera jego przemowy na bankietach. Zaznacza, że chciał uszanować prośby rodziny Stilesa o uszanowanie jej prywatności, gdy pogorszył się stan jego zdrowia.

Z udziału w tej ceremonii wykluczył Nobby’ego postęp jego choroby. Nie mógł również stawić się na zorganizowanej krótko później podobnej uroczystości na jego cześć, która zapewne przyniosłaby mu nieopisaną przyjemność.

Nobby Stiles wraz z żoną Kay, którą poślubił w 1961 roku.

Chodziło o nadanie jego imienia ulicy położonej obok szkoły, do której uczęszczał – miała się nazywać Nobby Stiles Drive. Był to pomysł przyjaciół Stilesa od czasów szkoły podstawowej, Danny’ego Cooneya i Tony’ego Kennedy’ego (zawsze zwracali się do niego pełnym imieniem Norbert), na który nie wpadł nikt związany ze światem futbolu. Przeforsowali tę inicjatywę w radzie miasta i w biurze burmistrza. Wciąż widują się ze Stilesem co tydzień.

Włodarze Man Utd zapytali, czy przedstawiciele klubu mogą wziąć udział w ceremonii, nakręcić ją i przeprowadzić wywiady, ale żona Stilesa nie chciała udzielić im pozwolenia. „Bardzo rzadko się z nami kontaktowali, a ostatnim razem zrobili to wtedy, gdy chcieli, by tata zorganizował dla nich darmową kolację” – mówi Rob Stiles.

Nobby był zbyt chory, by przeżywać wraz z rodziną początki sportowej rezurekcji Man Utd pod wodzą Jose Mourinho, choć gdyby mógł, cieszyłby się nią. „W jakiś sposób zawsze wiedział, gdy sprawy zmierzały ku lepszemu” – mówi Rob Stiles. – „Oglądaliśmy razem w domu finał Ligi Mistrzów w 1999 roku. Byłem przygnębiony. Powiedział mi: Wygramy to. Tylko patrz. Kochał klub, kochał piłkę nożną”.

50. rocznica zdobycia przez reprezentację Anglii mistrzostwa świata wiąże się z pierwszym kontaktem ze strony FA, jaki pamięta rodzina Stilesa. W zeszłym miesiącu przedstawiciel federacji napisał do Kay Stiles, twierdząc że został powiadomiony o stanie jednego z członków zespołu sir Alfa Ramseya i wyraził chęć zrobienia wszystkiego, co w jego mocy, by pomóc. Po liście pani Stiles otrzymała telefon, w którym dowiedziała się, że może wypełnić formularz i starać się o pomoc finansową. Odmówiła.

Tym, co frustruje rodzinę Nobby’ego, jest jednak brak postępów w stwierdzeniu związku gry w piłkę nożną z degeneracyjnymi chorobami mózgu. FA i PFA obiecały przeprowadzenie wspólnych badań już w 2002 roku, gdy sekcja zwłok byłego zawodnika West Bromwich Albion, Jeffa Astle’a, potwierdziła, że jego śmierć miała związek z grą głową starą skórzaną futbolówką. Nic jednak już się w tym kierunku nie wydarzyło.

Dyrektor zarządzający PFA, Gordon Taylor, powiedział we wtorek dziennikarzom „Independent”, że powołano „komitet medyczny”, skupiający członków PFA, FA i innych organizacji, który ma za zadanie przyjrzeć się sprawie. Prac jednak jeszcze nie podjęto.

Taylor powiedział, że FA zwróciła się do brytyjskiego rządu z pytaniem o to, czy ten może udzielić pomocy potrzebującym członkom kadry narodowej z 1966 roku. Zaznaczył, by politycy byli ostrożni. „Nobby napisałby do wszystkich członków tamtego zespołu” – powiedział Taylor. – „Ta sprawa wymaga jednak delikatnego podejścia. Powiedziałem FA: Nie przestraszcie ludzi standardowymi procedurami. Nie dopuśćcie do tego, by wyglądało to tak jak formularz PIT wrzucony do skrzynki na listy. Ta sprawa wymaga spotkania twarzą w twarz.” Taylor utrzymuje, że powiedział rodzinie Stilesa, by nie wahała się pytać, jeśli potrzebuje pomocy. Komunikat FA brzmiał: „Zamierzamy świętować 50. rocznicę wydarzeń z 1966 roku. Nasz kontakt z Nobbym był częścią tego przedsięwzięcia”.

Stiles był już zbyt chory, by przeczytać listy. „Jeszcze zanim choroba taty stała się dla nas oczywista, dostaliśmy pierwsze zapewnienie od FA i PFA, że podejmą działania w celu wykrycia możliwego związku” – mówi Rob Stiles. – „Mówimy o możliwości odkrycia, że to piłkarski odpowiednik choroby zawodowej. Wielu zawodników wydaje się mieć podobne objawy. Emocje, jakich mój tata dostarczył wielu ludziom, wydają się nie mieć dziś żadnego znaczenia”.

Komentarze

Podobne wpisy

Najnowsze