Marcin Waleszczyk Eric Bailly, obrońca Manchesteru United, przyznał, że gdyby nie doszło do rozmowy z Jose Mourinho w okresie letnim, to prawdopodobnie dziś reprezentowałby barwy lokalnego rywala z Etihad Stadium.
Warto przypomnieć, że reprezentant Wybrzeża Kości Słoniowej trafił ostatecznie na Old Trafford, po tym jak włodarze Man Utd zdecydowali się przeznaczyć ponad 30 milionów funtów na jego transfer. Bailly został oficjalnie pierwszym wzmocnieniem klubu za kadencji nowego menedżera „Czerwonych Diabłów”, Jose Mourinho.
– Przebywałem w swoim kraju, kiedy zobaczyłem portugalski numer na swoim telefonie komórkowym – powiedział stoper Man Utd. – Ta osoba szybko się przedstawiła, ale od początku po prostu nie potrafiłem w to uwierzyć. Przed moim przybyciem na Old Trafford byłem bardzo często obserwowany przez Man City. Sam nastawiłem się na transfer do tego klubu, ale po tym telefonie wszystko uległo zmianie.
– Poczułem, że Mourinho był jedynym, który naprawdę chciał sprowadzić mnie w swoje szeregi. Wykazał swoje konkretne zainteresowanie dzwoniąc bezpośrednio do mnie, dlatego gram dla Man Utd. Man City czy Barcelona kontaktowały się tylko z moim agentem, ale to właśnie Mourinho najbardziej naciskał na mój transfer.
– Oczywiście klub jest bardzo ważny w kwestii wyboru nowego pracodawcy, ale osoba menedżera także jest niezwykle istotna. Jeżeli piłkarz czuje, że ten szkoleniowiec chce mieć go w drużynie, to zawsze może odczuć dodatkową motywację z tego powodu. Zawsze czułem, że Mourinho ma dobrą rękę do defensywnie przysposobionych graczy.
– Oglądałem postępy Raphaela Varane’a za kadencji Mourinho, więc byłem pewien, że może uczynić mnie lepszym zawodnikiem. Miałem lekkie obawy przed swoim przybyciem do Anglii, ale wielu zawodników Man Utd pomogło mi w aklimatyzacji. Michael Carrick zawsze bardzo dużo rozmawia z młodszymi piłkarzami. Chris Smalling to doświadczony obrońca. Antonio Valencia czy Wayne Rooney także służyli pomocą w potrzebie – mówił Bailly.
Komentarze