Solskjaer odpowiada na pytania kibiców – część 1

P.W.
Zmień rozmiar tekstu:

Ole Gunnar Solskjaer, były napastnik Manchesteru United, na łamach magazynu „FourFourTwo” odpowiedział na pytania kibiców, które dotyczyły m. in. pierwszych kroków w karierze piłkarza oraz pobytu na Old Trafford. 

Podobał ci się przydomek „mordercy o twarzy dziecka”? Czy młodzieńczy wygląd działał na twoją korzyść, bądź niekorzyść w przeszłości?

– Przydomek nie był problemem. Cieszyłem się, że w ogóle miałem przezwisko. Przychodząc do Premier League wiedziałem, że wyglądam młodo, ale na boisku mogłem być diabłem. Jeżeli próbując odebrać piłkę musiałem kogoś skosić, to tak robiłem. Korzyści? Żadnych! Pamiętam sytuację, gdy podczas rodzinnego wyjazdu na Majorkę nie zostałem wpuszczony na zjeżdżalnię. Musiałem mieć przynajmniej 15 lat, lub więcej niż 140 centymetrów wzrostu. Miałem więcej niż 15 lat, ale nie zostałem wpuszczony! Byłem niski jak na swój wiek. Zacząłem rosnąć mając dopiero 20-21 lat. Wtedy przeniosłem się z mojej lokalnej drużyny Clausenengen do Molde, gdzie moja kariera nabrała rozpędu.

Czy to prawda, że twój ojciec był mistrzem w zapasach w stylu klasycznym? Uprawiałeś ten sport?

– Tak, to prawda. Walczyłem mając 8-10 lat, ale trenowałem z jednym z najlepszych zapaśników w mojej kategorii wiekowej. Byłem rzucany na wszystkie strony, miałem zawroty i bóle głowy… Zapasy nigdy mnie nie wciągnęły!

Czy rzeczywiście kibicowałeś Liverpoolowi w młodości?

– [śmiech] Uczysz się całe życie, tylko tak mogę odpowiedzieć… Nigdy nie potwierdziłem tego! Kibicuję tylko Manchesterowi United, moja krew jest czerwona.

Ile najwięcej goli zdobyłeś w jednym meczu dla Clausenengen?

– W ćwierćfinale turnieju rozgrywanego na hali zdobyłem 14 bramek. Gole od zawsze były moim znakiem rozpoznawczym, ale bez pomocy drużyny nie dałbym rady. Moja gra w dużym stopniu była zależna od kolegów z zespołu.

Jak szybko wzbudziłeś zainteresowanie innych drużyn swoimi występami w Molde?

– Strzeliłem dwie bramki w debiucie i dołożyłem kolejne trzy w moim drugim meczu, więc zainteresowanie przyszło bardzo szybko. Odbyłem spotkanie z Felixem Magathem z Hamburga, Giovanni Trapattoni chciał mnie w Cagliari. PSV i Bayern Monachium również mnie chcieli. Liverpool też był zainteresowany, ale nigdy nie wystosował oferty. Jedyna oferta przybyła z Manchesteru United.

Jak wspominasz transfer z Molde do Man Utd?

– Strzeliłem dwie całkiem ładne bramki w meczu z Azerbejdżanem. Wtedy mój agent przekazał mi, że Manchester United był pod wrażeniem i chciałby osiągnąć porozumienie przed urlopem Martina Edwardsa. Wszystko musiało się odbyć błyskawicznie, więc właściciele Molde wynajęli prywatny odrzutowiec do Manchesteru. Widzieli, że chcę tego transferu, zawsze będę im za to wdzięczny. Dotarłem na Old Trafford. Spotkałem przewodnika wycieczek, który myślał, że przyjechałem pozwiedzać. Trochę się rozgadał i na koniec zapytał – „co tutaj robisz?” Odpowiedziałem, że przyleciałem podpisać kontrakt! Zaniemówił. Dał mi długopis, którym potem podpisałem dokumenty.

Kontrakt z Man Utd podpisałeś w 1996 roku, w tym samym czasie, kiedy nie udało się sprowadzić Alana Shearera. Jakie były oczekiwania wobec ciebie?

– Żadne. Menedżer powiedział: „przez pierwsze pół roku będziesz grał w rezerwach, przyzwyczaisz się do życia w Anglii i od stycznia będziemy próbowali znaleźć tobie miejsce w pierwszej drużynie”. Strzeliłem dwie bramki w debiucie dla rezerw, Andy Cole odniósł kontuzję i brakowało napastników. Wszedłem na boisko z ławki i po sześciu minutach zdobyłem swoją pierwszą bramkę z Blackburn.

Jakie to uczucie grać dla sir Aleksa Fergusona? 

– Sama przyjemność. Jakiś czas temu spotkałem Patrice’a Evrę. Powiedział, że jest mu dobrze w Juventusie, ale czuje się jakby musiał chodzić do pracy. W Carrington harowaliśmy do ostatku sił, ale nigdy nie mieliśmy wrażenia, że chodzimy do pracy. Menedżer zawsze chciał, żebyśmy wyrażali siebie. Stworzył środowisko z wewnętrzną sprawiedliwością. Giggsy, Pally, Keano, Brian McClair, Cantona Schmeichel – oczekiwaliśmy od siebie stu procent wysiłku.

Pamiętam twój wślizg w spotkaniu z Newcastle. Sytuacja sam na sam, ale powstrzymałeś rywala kosztem czerwonej kartki. Radzisz innym zawodnikom, by robili tak samo?

– Nigdy. Nie radzę wam tego robić, skończyłem z grzywną i suszarką! Musiałem złapać Roba Lee jeszcze przed polem karnym. Nadrobiłem trochę dystansu i pomyślałem: „dorwę go!”. W ostatniej chwili zwolniłem i zdałem sobie sprawę, że nie zdążę…

– Byłem żegnany oklaskami, ale menedżer nie był w nastroju do oklasków. Konkretnie mnie opieprzył, mówiąc: „Tutaj, w Manchesterze United nie wygrywamy w ten sposób. My gramy fair play.” Jego słowa otworzyły mi oczy. Inny menedżer powiedziałby „dobra robota.” Ferguson nigdy nie zaakceptowałby wygranej w takim stylu.

Komentarze

Podobne wpisy

Najnowsze