Felieton: powolny start Mchitarjana

Adam Podsiebierski
Zmień rozmiar tekstu:

Manchester United rozegra w poniedziałek wielki mecz w Liverpoolu, ale jeden z najnowszych nabytków „Czerwonych Diabłów”, Henrich Mchitarjan, ma małe szanse na grę w podstawowym składzie – pisze Adam Bate, który przygląda się początkom ormiańskiego pomocnika na Old Trafford.

Artykuł Adama Bate’a – treść oryginalna

Kiedy Henrich Mchitarjan przeszedł do Borussii Dortmund w letnim okienku transferowym w 2013 roku, jego nowy menedżer Jurgen Klopp zaproponował mu zakład o 50 euro. Jeśli Ormianin zdobyłby siedem bramek przy pierwszych trzydziestu strzałach na bramkę, wygrałby to wyzwanie. Jeśli nie, to Klopp otrzymałby pieniądze.

Mchitarjan od razu przystąpił do działania i trafił dwukrotnie w swoim pierwszym wyjazdowym meczu, wygranym 1:2 z Eintrachtem Frankfurt. Klopp od razu wypłacił pieniądze: – Zostawiłem je w jednym miejscu, tak na wszelki wypadek – przyznał Niemiec. – W ofensywie jest prawdziwą bronią – choć pomocnik zdobył dziewięć bramek na siedemdziesiąt oddanych strzałów, zdołał udowodnić swoją wartość.

Wygląda na to, że Manchester United będzie musiał poczekać nieco dłużej na zwrot ze swojej inwestycji. W pierwszych jedenastu spotkaniach obecnego sezonu Ormianin znalazł się w podstawowym składzie tylko raz, w koszmarnym debiucie przeciwko Manchesterowi City, w którym zagrał poniżej oczekiwań. Kibicom mogło się wydawać, że 27-latek prawie wcale nie znajdował się przy piłce, jednak statystyki pokazują, że i tak zdążył ją stracić aż 12 razy – najwięcej z wszystkich zawodników na boisku. Jedynym zaskoczeniem mogło być to, że Jose Mourinho czekał ze zmianą pomocnika do przerwy.

Występ Mchitarjana był nieco niepokojący, jeśli wziąć pod uwagę to, że wielu uważało go za najlepszy transfer Jose Mourinho w tegorocznym okienku transferowym pod względem wniesienia kreatywności do gry zespołu. Miał on być inteligentnym rozgrywającym, ostatnim elementem, aby ułożyć puzzle ofensywy „Czerwonych Diabłów”. Wieloletnia fantazja kibiców o Wesleyu Sneijderze w końcu miała stać się rzeczywistością.

Mourinho wciąż jednak poszukuje rozwiązania i na razie nie widzi w nim człowieka, który został porównany przez Kloppa do mistrza szachowego. Kontuzja odsunęła Ormianina od składu po wspomnianym derbowym spotkaniu, jednak sugestie, że nie gra on na swojej nominalnej pozycji, są zdecydowanie nie na miejscu. Mchitarjan najwięcej dawał Borussii po prawej stronie boiska. Właśnie na tej flance pomocnik mógł ścinać do środka, a na koniec sezonu znalazł się na samym szczycie w ligowej klasyfikacji asyst oraz zdobył 23 bramki we wszystkich rozgrywkach. Magazyn „Kicker” nagrodził go za to tytułem zawodnika roku.

Jednocześnie warto też wspomnieć komentarz redakcji magazynu, że Mchitarjan pokazał cały swój potencjał dopiero pod wodzą Thomasa Tuchela. Po przebojowym początku kariery w Dortmundzie pomocnik miał swoje momenty w drużynie Kloppa, ale zarówno dla niego, jak i dla całego zespołu nie zawsze było łatwo. W czasie kryzysu klubu z Dortmundu w 2014 roku Ormianin stał się jednym z największych winowajców. Pasmo klęsk w lidze niemieckiej oraz odpadnięcie z Ligi Mistrzów w meczu z Realem Madryt były dla kibiców ogromnym ciosem, a pomocnik był zawodnikiem marnującym najlepsze okazje.

– Widzowie mogli pomyśleć, że specjalnie starałem się pudłować – powiedział Mchitarjan, który przyznał również, że niezależnie od umiejętności wejście na wyższy poziom było dla niego trudne. – Największym moim problemem było to, że przyszedłem z ligi, której nie da się nawet porównać z Bundesligę. W Szachtarze większość spotkań przebiegała tak samo. Przeciwnicy bronili głęboko, my mieliśmy piłkę i jeśli strzeliliśmy gola jako pierwsi, końcowy rezultat był już praktycznie ustalony. W Niemczech nie ma mowy o czymś takim. Nawet drużyny z dolnej połowy tabeli potrafią wywierać ogromną presję.

Pomimo tego, kariera Mchitarjana w Szachtarze również była związana z wyzwaniami: – Już od samego początku nie było mu łatwo – stwierdził jego ówczesny menedżer Mircea Lucescu. Dopiero w swoim drugim sezonie pomocnik odnalazł swoją formę strzelecką, zdobywając 25 bramek, a w kolejnym otrzymał jeszcze ważniejszą rolę w zespole. W ostatnim roku gry zawodnika na Ukrainie Lucescu ostrzegł zarówno jego, jak i potencjalnych kupców, w tym między innymi Liverpool.

– W innym zespole oraz z inną taktyką wartości, które pokazał, mogą zaniknąć – przyznał Lucescu.

Historia wskazuje na to, że Mchitarjanowi uda się odnieść sukces, jeśli otrzyma odpowiednia wsparcie. W Dortmundzie zapewnił je Kevin Grosskreutz, „Pan Dortmund”, który dzielił z nim pokój oraz natychmiast nauczył go wielu hitów niemieckiej muzyki klubowej. Z kolei w Szachtarze bardzo pomocne okazały się zdolności językowe pomocnika, ponieważ rozmawiał z brazylijską częścią drużyny po portugalsku – to jeden z sześciu języków, które zostały przez niego opanowane w stopniu biegłym. Mchitarjan zrobi, co tylko możliwe, aby przystosować się do życia na boisku jak i poza nim, ale być może będzie przy tym potrzebował nieco cierpliwości. Obecna sytuacja wskazuje na to, że Manchester United zamierza dać zawodnikowi trochę czasu.

– Wiem, że jest świetnym piłkarzem i jestem pewien, że odniesie sukces – powiedział niedawno Jose Mourinho. – Nie mogę powiedzieć, że będzie od razu grał w każdym spotkaniu, aby pokazać, jaki jest dobry.

Menedżer Liverpoolu, odwiecznego rywala „Czerwonych Diabłów” oraz ich kolejnego przeciwnika, już wie, na co stać Mchitarjana. Choć pomocnik prawdopodobnie nie znajdzie się w wyjściowym składzie na Anfield, Jurgen Klopp wolałby go nie ujrzeć na boisku w najbliższym meczu.

Komentarze

Podobne wpisy

Najnowsze