Jose Mourinho przyznaje, że Manchesterowi United będzie bardzo trudno odrobić stratę punktową do prowadzącej w tabeli Premier League Chelsea, gdyż „The Blues” przyjęli wyraźnie defensywny styl gry, którego on nie zamierza wprowadzić na Old Trafford.
Podopieczni Antonio Conte mają 6 pkt przewagi nad drugim w tabeli Liverpoolem. Odkąd tydzień po tygodniu przegrali z Arsenalem i „The Reds”, wygrali wszystkie 11 meczów. Man Utd traci do nich obecnie 13 punktów.
4 z ostatnich 6 zwycięstw Chelsea to wygrane 1:0. Od porażki 0:3 z Arsenalem (24 września) zespół ze Stamford Bridge zachował 9 czystych kont i stracił jedynie 2 bramki.
Mourinho zasugerował, że w Chelsea nieistotny jest styl gry. Wielu fanów „The Blues” może dostrzec w tym hipokryzję, zważywszy na to, jak ten zespół prezentował się i jaką miał reputację pod skrzydłami Portugalczyka. W sezonie 2004/05, debiutanckim dla Mourinho, Chelsea wygrała 29 meczów, w tym 11 1:0.
– Muszę być szczery i powiedzieć, że będzie to bardzo trudne – powiedział Mourinho, zapytany o to, czy jego zespół nadal może zdobyć mistrzostwo Anglii. – Nie chodzi tylko o różnicę punktową, ważna jest także filozofia gry przyjęta przez Chelsea.
– Zdobywają jedną bramkę i wygrywają. Długo pozostają w defensywie. Dobrze bronią. Wygrywają, a w ostatnich 20 minutach wpuszczają na boisko obrońców.
– Nie obchodzi ich to, co mówią o nich ludzie, co o nich myślą. Chcą po prostu wygrać. Ze względu na to nie sądzę, że stracą wiele punktów.
Chelsea, która w październiku pokonała United 4:0 na Stamford Bridge, strzeliła w tym sezonie o 11 goli więcej. Mimo to Mourinho po raz kolejny podkreślił konieczność kontynuacji klubowej tradycji poprzez prezentowanie ofensywnego stylu gry i jest pewien, że w przyszłym roku sytuacja ulegnie poprawie, choć jednocześnie jest świadom możliwości niezakwalifikowania się do przyszłorocznej Ligi Mistrzów.
– 2017 rok będzie trudniejszy od 2016 roku – powiedział. – Myślę, że jesteśmy naprawdę zgrani. Czujemy, że my i nasi kibice stanowimy jedność. Uwielbiam to uczucie.
– Dla mnie bycie szczęśliwym to suma kilku czynników. Dla mnie być szczęśliwym to skończyć sezon grając w odpowiedni sposób, rozwijać zespół, czuć jedność z kibicami, odnieść dobre wyniki w wielu rozgrywkach, w które jesteśmy zaangażowani.
– Zobaczmy więc, na której pozycji skończymy sezon. Nie chcę powiedzieć, że na czwartej, bo myślę, że stać nas na więcej.
– Musimy liczyć się z ryzykiem ukończenia sezonu poza czołową czwórką, bo te rozgrywki są bardzo trudne, a inne czołowe zespoły mają takie same ambicje jak my. Nie chcę więc mówić o czwartym, trzecim ani piątym miejscu.
Portugalczyk zaznaczył, że nie obniżył swoich standardów, nawet gdy zespół odnosił rozczarowujące wyniki, które niedawno poprawił, wygrywając 3 ligowe mecze z rzędu.
– Oczywiście musimy pracować i pracować, poprawiać się i poprawiać, ale nasze piłkarskie pomysły, zasady gry, sposób, w jaki chcemy bronić i atakować, są jasne – dodał.
– To coś, w co wierzymy, coś, z czym zawodnicy nie mają żadnego problemu i coś, czego nie zmieniliśmy tylko dlatego, że nasze wyniki nie były dobre.
– To tylko umacnia nasz koncept. Gdy wygrywamy mecze, wyniki przekonują nas, że to, co robimy, jest właściwe. Gdy nie wygrywamy, musimy być głęboko przekonani, że podążamy we właściwym kierunku.
– Wiele z naszych rezultatów było kiepskich. Nawet gdy przez jakiś czas byliśmy niepokonani, zaliczyliśmy remisy u siebie z Burnley, Arsenalem, West Hamem. Złe wyniki nie zmusiły nas jednak do zmiany naszych pomysłów i kierunku, w którym podążamy. Wszystko jest więc w porządku.
– Nie mogę powiedzieć, że ten sezon poświęcamy na budowę zespołu. W tym sezonie mamy grać dobrze, nie ma dla nas znaczenia, czy skończymy na czwartym czy siódmym miejscu. Czwarte miejsce to jedna sprawa, a siódme to druga, ale nadal mamy swoje cele.
– Nie ma sensu zapewniać kibiców, żeby w nas wierzyli i dali nam czas, bo w końcu nam się uda. Sądzę, że w nas wierzą, że są przy nas. Nigdy nie odnosiłem złych wyników ani nie miałem kiepskich meczów u siebie i czułem, że kibice bardzo nas wspierają.
Komentarze