Szykujący się do odejścia z Manchesteru United Bastian Schweinsteiger ma kilka rad dla młodszych piłkarzy.
Dziś wieczorem reprezentacja Anglii rozegra towarzyski mecz z Niemcami. Doświadczenie 32-latka, który przeciwko Anglikom zagrał dwukrotnie, a z kadrą Niemiec zdobył mistrzostwo świata i pięć innych medali wielkich imprez. Jego doświadczenie może kiedyś okazać się wartościowe dla Aksela Tuanzebe, Jessego Lingarda i Marcusa Rashforda, o ile zyskają prawo walki o medale mistrzostw świata czy Europy.
Anglia tylko raz sięgnęła po mistrzostwo świata, w dodatku od triumfu w 1966 roku minęło już przeszło pół wieku. Od 1996 roku Anglicy nie potrafią dotrzeć nawet do półfinału żadnego wielkiego turnieju. Nigdy więcej nie awansowali do finału, a dwa z trzech medali wielkich imprez zdobyli na własnych boiskach.
Jedną z rzeczy, która może w Schweinsteigerze imponować, jest to, że stanął na wysokości zadania i w najważniejszym meczu w swoim życiu, finale mistrzostw świata w 2014 roku, nie zawiódł. Gdy spotkanie toczy się o najwyższą stawkę, zespół potrzebuje zawodników, którzy nie są przytłoczeni presją. Jego gra na Maracanie nigdy nie zostanie przez Niemców zapomniana.
– Gdy jest się na boisku i gra się w finale, trzeba zapytać samego siebie, ile jeszcze razy będzie się grało w finale mistrzostw świata – mówi Schweinsteiger. – To nie jest łatwe, w końcu mundial odbywa się tylko raz na cztery lata! Starałem się wykorzystać szansę. Był to bardzo intensywny mecz, ale dałem z siebie wszystko. Po wszystkim byłem niesamowicie szczęśliwy, bo zostaliśmy mistrzami świata.
– Pamiętam, że byłem zbyt zmęczony, by świętować. Byłem szczęśliwy, ale byłem tak zmęczony, że musiałem pójść do swojego pokoju, poleżeć i odpocząć. Lepiej pamiętam, co działo się rano. Pojawiłem się na śniadaniu jako pierwszy. Jedliśmy je blisko plaży w Rio i to była moja chwila. Mogłem wtedy ją docenić i trochę poświętować, zanim wróciliśmy do Berlina na huczniejszą celebrację.
Jeśli podzielił się tym doświadczeniem ze swoimi młodszymi kolegami z Man Utd, ma dla nich również jedną prostą, ale przydatną radę dotyczącą drogi na szczyt.
– Gdy rozmawiam z młodymi zawodnikami, takimi jak Jesse, Marcus, Tim czy Axel, staram się im pomóc rozwinąć się tak szybko jak to tylko możliwe, ale przy zachowaniu ich charakteru.
– To ważne. Myślę, że każdy powinien zachować własną indywidualność i mentalność. Nie powinno się tego zmieniać. Jeśli zawodnicy się do tego stosują, to dobrze. Jeśli nie, to również w porządku – w końcu to ich własne stanowisko.
Indywidualność i silna mentalność to dwie cechy, które Schweinsteiger mógł pozyskać od swoich idoli z Bayernu Monachium. Dorastał, przyglądając się Oliverowi Kahnowi, niezwykle charyzmatycznemu bramkarzowi, który miał dominującą roli w szatni pełnej silnych charakterów.
– Chodziło o jego podejście do futbolu – wyjaśnia Bastian. – Zawsze był zmotywowany i nigdy nie było mu mało. Później stałem się jego kolegą z zespołu i sąsiadem z szatni. Byłem blisko niego, więc mogłem wiele nauczyć się z jego podejścia do gry. Nigdy się nie poddawał i zawsze zostawał po treningach. Chciał się nieustannie rozwijać i bardzo to w nim lubiłem.
– Byłem blisko pierwszego zespołu już wcześniej, bo budynek naszej Akademii znajdował się tuż obok, więc widywałem piłkarzy codziennie. Po treningach oglądałem Zinedine’a Zidane’a, ale w Bayernie przyglądałem się również Owenowi Hargreavesowi, gdyż był jednym z najmłodszych zawodników pierwszego zespołu. Moim celem jako juniora było przebicie się do seniorskiej drużyny. Niewielu się to udawało, więc często go obserwowałem.
– W Monachium pomógł mi Oliver Kahn, ale było tam również kilku innych piłkarzy, z którymi można było porozmawiać. Zawsze jednak starałem się mieć własne zdanie i uczyć się po trochu od każdego.
Czas pokaże, czy Rashford, Lingard bądź Tuanzebe kiedykolwiek wystąpią w finale mistrzostw świata czy Europy, ale jeśli będą mieli taką okazję, warto, by pamiętali słowa Schweinsteigera, który nie tylko wygrał mundial, ale był najlepszym zawodnikiem finału. Niewielu jest takich piłkarzy.
Komentarze