Mourinho: cieszę się, że kibice Arsenalu w końcu są szczęśliwi

Jakub Mikuła
Zmień rozmiar tekstu:

Mimo że w niedzielę dwie długie niepokonane serie Jose Mourinho przeszły do historii, Portugalczyk nie uważa, że Manchester United zagrał na Emirates źle. Twierdzi, że Arsenal nie był lepszą drużyną i miał sporo szczęścia, a „Czerwone Diabły” nie zasłużyły na porażkę.

Zadowolenie z wyniku

– Jestem rozczarowany wynikiem, ale nie występem. W żadnym stopniu. Bardzo spodobała mi się postawa poszczególnych zawodników, jak również ich dyspozycja jako kolektywu. Przegraliśmy, bo nie strzeliliśmy gola, a mieliśmy na to świetne okazje, zanim jeszcze straciliśmy bramkę. Arsenal miał szczęście, że trafił do siatki w takich okolicznościach i że nie zrobiliśmy tego przed nim. To wszystko.

– Poza tym, nie mogę więcej wymagać od zawodników, którzy przez ostatnie 7 tygodni nie wybiegli na boisko. Nie zasłużyliśmy na porażkę. Pierwszy gol padł po niewiarygodnym rykoszecie. To nie był nawet strzał z niebezpiecznej odległości, tylko z dystansu. Piłka poszybowała w bardzo dziwny sposób, ale taki jest futbol. Arsenal nie był moim zdaniem lepszy od nas, ale strzelił gola i wygrał. Gratulacje.

Wracający po kontuzjach zawodnicy zrobili wrażenie

– Myślę, że Jones, Smalling i Mata spisali się znakomicie. Z powodu poważnych kontuzji nie grali w piłkę przez 7 tygodni, a mimo to bardzo się starali i przejawili niesamowite nastawienie. Dzieciak [Axel Tuanzebe] spisał się równie dobrze. Myślę, że Alexis zna już jego nazwisko. Inni zawodnicy tacy jak Darmian, Mchitarjan czy Herrera, którzy grali w zeszły czwartek, dziś również zagrali świetnie. Wayne był niesamowity, Carrick zapewnił nam doświadczenie, a Martial wykonał dużą pracę i miał udany mecz. Inni piłkarze próbowali wszystkiego. Trudno było mi prowadzić mecz, bo w końcówce chciałem zastąpić graczy, którzy zagrają w najbliższy czwartek. Myślę jednak, że zespół dobrze się spisał, był zorganizowany, próbował wygrać, dobrze się bronił.

Przedmeczowe obawy

– Bałem się, że zawodnicy nie będą w stanie grać przez 90 minut. Bałem się, że zamiast zmienić Herrerę i Mchitarjana, czyli piłkarzy, którzy zagrali pełny mecz w Vigo, będę musiał zdjąć z boiska Matę, Jonesa i Smallinga. Byli jednak rewelacyjni. Myślę, że ten mecz wyszedł im na dobre. To świetnie, że zagrali 90 minut, bo teraz zostały nam 3 mecze w Premier League, półfinał i – miejmy nadzieję – jeszcze jedno spotkanie. Potrzebujemy wszystkich, więc te 90 minut to fantastyczna sprawa nie tylko dla nich, ale także dla całego zespołu. Mamy w tym momencie bardzo wąski skład, więc to ważne, że ci gracze zaprezentowali się w tak udany sposób.

Nadzieja w Lidze Europy

– Myślę, że z powodu ostatniego remisu ze Swansea i dzisiejszej porażki musimy być pragmatyczni i dostrzec, że trudno będzie wejść do czołowej czwórki. Gramy jednak w rozgrywkach, które są drugim największym pucharem w Europie i jesteśmy już niemal u celu. Chcą tego piłkarze, chcę i ja. Myślę, że taki klub jak nasz zawsze będzie wolał awansować do Ligi Mistrzów poprzez zdobycie trofeum niż zajęcie czwartego miejsca.

– Jaka jest różnica między czwartym i piątym miejscem? Różni je tylko kwestia awansu do LM, więc damy z siebie wszystko w Lidze Europy. Mamy w czwartek ważny mecz i mogę przynajmniej dać wielu swoim graczom chwilę odpoczynku, by zapewnić im warunki do optymalnej gry w tym spotkaniu. Możecie powiedzieć, że nie wystawiliśmy dziś naszego najlepszego zespołu albo że zawodnicy, którzy dziś zagrali, nie są obecnie naszymi podstawowymi. Nie możecie jednak powiedzieć, że nie staraliśmy się wygrać meczu. Właśnie to będziemy próbować zrobić w pozostałych trzech spotkaniach w Premier League. Oczywiście wszystko jednak polega na czwartku.

– Awans do Top 4 jest już niemożliwy. Nie sądzę, że inne zespoły, które grają jeden mecz w tygodniu i są w świetnej sytuacji, zaczną przegrywać. Damy z siebie wszystko w czwartek, ale nie możemy tego zrobić w starciu z Tottenhamem. Dwa dni później gramy z Southampton, a kolejne dwa dni później z Crystal Palace. To już za dużo.

– Musimy zakwalifikować się do Ligi Mistrzów, wygrywając Ligę Europy.

Arsenal w końcu nie rozpacza

– Kibice Arsenalu są szczęśliwi i ja się z tego powodu cieszę. To pierwszy raz, gdy opuszczam Highbury lub Emirates, a oni są szczęśliwi. Pierwszy raz. Wyjeżdżałem z Highbury, płakali. Wyjeżdżałem z Emirates, płakali. Szli ulicami ze spuszczonymi głowami, a teraz w końcu śpiewają i wymachują szalikami, więc to dla nich fajna sprawa.

– Arsenal to duży klub. Myślicie, że cieszy mnie to, że tak duży klub jak Arsenal nie zdobywa ważnych trofeów? Wcale nie. Arsene Wenger nie jest słabym menedżerem, to wielki szkoleniowiec. Wygrywanie tylu meczów przeciwko niemu i nieprzegrywanie tylu spotkań nie jest więc czymś normalnym. Normalnie jest wygrać, przegrać, zremisować. To nie jest normalne i w zasadzie mnie to nie obchodzi.

Komentarze

Podobne wpisy

Najnowsze