Bailly: przeszukiwałem budki telefoniczne w poszukiwaniu pieniędzy, ale inni mieli gorzej

Jakub Mikuła
Zmień rozmiar tekstu:

Eric Bailly przebył drogę od przeszukiwania budek telefonicznych w poszukiwaniu zapomnianej reszty do bycia filarem defensywy Manchesteru United, ale nie rozumie zamieszania wokół swojej osoby.

Artykuł Jamesa Duckera – treść oryginalna

Bailly ledwo wkroczył w nastoletnie lata, gdy rzucił szkołę, by zostać zarządcą budki telefonicznej w Abidżanie, stolicy Wybrzeża Kości Słoniowej. Codziennie opróżniał automat z pozostawionej w nim reszty, zarabiając tym samym nędzne grosze. W międzyczasie regularnie udawał się na testy w towarzystwie innych chłopaków, którzy gonili za marzeniem o zostaniu profesjonalnym piłkarzem.

– W Afryce są ludzie, którzy żyją w znacznie trudniejszych warunkach, ale tak – zacząłem pracować jako dziecko – wspomina Bailly.

– Miałem szczęście, bo pomagał mi ojciec, ale musiałem też pracować. – Uczestniczyłem w programie, na mocy którego popołudniami wychodziłem przed dom i robiłem różne rzeczy. Budki telefoniczne były dla mnie sposobem na zarobienie kilku groszy i rozwiązania niektórych moich problemów. Nie mogłem zawsze polegać na moich rodzicach. Zawsze starali się mi pomóc, ale musiałem coś zrobić, jeśli chciałem dostać to, czego chciałem.

Rola Bailly’ego w planach Man Utd na ten sezon jest trudna do przecenienia. Podczas gdy José Mourinho trzyma Victora Lindelöfa w blokach, bo wierzy, że potrzebuje jeszcze nieco czasu, Marcos Rojo wróci do gry dopiero w okolicach Świąt, Chris Smalling jest u Mourinho na cenzurowanym, a Phil Jones ma problemy z kontuzjami, Bailly stał się liderem defensywy United i podporą zespołu.

Gdy niedawna rozmowa z zawodnikiem jednego z rywali Man Utd zeszła na Bailly’ego, trudno było obronić się przed podziwem dla 23-latka. Szybki, agresywny, silny fizycznie, świetny technicznie. Nieprzyjemnie się przeciwko niemu gra. Bailly może być realizacją oczekiwań fanów United, którzy wierzą, że Mourinho znalazł nową wersję Jaapa Stama.

Bailly wciąż ma jednak wiele do poprawy, a jego temperament wziął nad nim górę, gdy został wyrzucony z boiska w półfinałowym meczu LE z Celtą Vigo, ale z pewnością jest na dobrej drodze. Od Jorge’a Costy w Porto, przez Johna Terry’ego w Chelsea i Waltera Samuela w Interze do Pepe w Realu Madryt, Mourinho zawsze cenił wojowników i wszystko wskazuje na to, że Iworyjczyk podąży ich śladami.

– To świetni piłkarze, których trzeba bardzo szanować – mówi. – Zawsze trzeba mieć wzór do naśladowania i starać się być jak oni. Mam szczęście, że mogę uczyć się od José Mourinho.

Bailly tak właściwie dorastał w nadziei, że będzie następnym Didierem Drogbą, napastnikiem z Wybrzeża Kości Słoniowej, który doszedł do wielkości pod wodzą Mourinho w Chelsea. Później zdał sobie sprawę z tego, że jego przyszłość leży na pozycji obrońcy i zaczął studiować grę Sergio Ramosa, kolejnego z byłych piłkarzy Mourinho.

– Próbowałem grać jako napastnik, mimo że nim nie byłem. Później jednak zacząłem dorastać i gdy profesjonalny futbol zaczął się do mnie zbliżać, często podpatrywałem grę Sergio Ramosa – mówi Bailly.

Choć Lindelöf potrzebuje czasu, Bailly szybko zaaklimatyzował się w Premier League.

– Nie było mi trudno, bo miałem bardzo dobrych kolegów z zespołu – dodaje 23-latek, którego młodszy brat, Arturo, mieszka z nim w Manchesterze. – W naszej szatni jesteśmy dla siebie jak rodzina. Dzięki temu adaptacja była dla mnie bardzo łatwa.

To nawet bardziej imponujące, gdy zwróci się uwagę na to, że Bailly dopiero 5 lat temu po raz pierwszy w życiu zagrał normalny mecz w 11-osobowym futbolu. Transfer do United był jednak dla niego prawdopodobnie dużo łatwiejszy niż opuszczenie swojej rodziny, gdy miał 16 lat i zmierzał do Hiszpanii. Został zauważony na obozie treningowym dla utalentowanych juniorów w Burkina Faso, ale grać dla Espanyolu mógł dopiero 2 lata później, bo pojawiły się problemy dotyczące uprawnień dla zawodników spoza Unii Europejskiej.

– Trudno było mi zostawić ludzi, z którymi byłem bardzo blisko – dodaje. – Trzeba jednak doceniać okazje, które się przytrafiają. Dobrze wiedziałem, co chcę robić i udałem się do Hiszpanii samotnie.

Espanyol wiedział, z kim ma do czynienia, gdy Bailly w zaledwie trzecim występie w klubie świetnie spisał się przeciwko Leo Messiemu. Gdy kilka miesięcy później zaliczył udany turniej na zwycięskim dla Wybrzeża Kości Słoniowej Pucharze Narodów Afryki, do drzwi zapukał Villarreal. Jednym z meczów, który przekonał ponoć Mourinho do sprowadzenia Bailly’ego, była wygrana 1:0 z Realem Madryt w grudniu 2015 roku. Bailly grał wtedy na prawej obronie i wyłączył z gry Cristiano Ronaldo.

To Bailly’ego Mourinho niejednokrotnie podawał za przykład charakteru, którego śladem ależ podążać. Choć w wygranym 4:0 meczu z West Hamem większość ludzi skupiła się na linii pomocy i ataku, menedżer wie, że jego najlepszy obrońca będzie w tym sezonie równie ważny. Przed meczem ze Swansea Bailly zdradził, że jego ambicje sięgają wysoko.

– Teraz jest czas na to, by przywrócić Manchesterowi United jego dawną wartość. Myślę, że pracując w tak ciężki sposób pokażemy, że znowu jesteśmy drużyną światowej klasy.

Komentarze

Podobne wpisy

Najnowsze