Mourinho: odpadnięcie z Ligi Mistrzów to nie koniec świata

Jakub Mikuła
Zmień rozmiar tekstu:

Mimo że jego zespół przegrał Sevillą na Old Trafford i pożegnał się z Ligą Mistrzów już w 1/8 finału, José Mourinho zbagatelizował znaczenie porażki, przypominając, że to już trzeci raz, gdy Manchester United odpada na tym etapie rozgrywek po dwumeczu z jego udziałem.

Druga bramka dla Sevilli sprawiła, że awans stał się niemal niemożliwy

– Wiedziałem, że ważne będzie, kto strzeli w tym meczu pierwszego gola – nie tylko ze względu na wynik pierwszego spotkania, ale także przez stawkę, o jaką toczyła się gra. Od samego początku staraliśmy się grać intensywnie i agresywnie, przez co dostrzegałem pewne podobieństwa między tym starciem, a meczem z Liverpoolem w weekend. Teraz jednak nie strzeliliśmy gola, a Sevilla utrzymywała się przy piłce i była naprawdę pewna w rozegraniu. Mimo to w pierwszej połowie nie mieliśmy jeszcze problemów, a po przerwie mieliśmy parę dobrych okazji. Kilka razy w niebezpieczny sposób podeszliśmy pod pole karne rywali, ale to oni trafili do siatki i od tego czasu atmosfera stała się znacznie bardziej nerwowa, a awans znacznie trudniejszy. Drugi gol sprawił, że było to już właściwie niemożliwe.

Było naprawdę trudno

– To było oczywiste, że będzie to trudny mecz, bo Sevilla to dobry zespół. Pierwsza bramka dla niej była ważna, zwłaszcza z psychologicznego punktu widzenia. Zaczęliśmy dobrze, ale brakowało nam bramki. W pierwszej połowie mieliśmy wszystko pod kontrolą i nasi rywale mogli być bardzo zadowoleni z tego, że wciąż remisują. Po przerwie mieliśmy swoje szanse, ale to oni strzelili gola jako pierwsi. Znaleźliśmy się na krawędzi i nasze zadanie stało się trudniejsze. Lepiej jest tracić bramkę, gdy do końca meczu pozostało więcej czasu. Wczoraj powiedziałem dziennikarzom, że spodziewałem się po Sevilli takiego nastawienia. Pozwalają rywalom grać, a w w niebezpiecznym momencie uderzają. Mieliśmy niewiele czasu na reakcję i wszystko stało się trudniejsze.

Brak zastrzeżeń do nastawienia zawodników

– Zawsze oczekujemy lepszej gry niż w dzisiejszym meczu, także bez piłki, ale nasi gracze mieli co do tego zupełną swobodę i przyniosło nam to kilka dobrych sytuacji. Jedna miała miejsce tuż przede mną, w najlepszym dla nas okresie pierwszej połowy, za sprawą Antonio Valencii, Jessego Lingarda i Marcusa Rashforda. Właśnie na to pracujemy i właśnie tego chcemy. Mieliśmy parę groźnych okazji i dobre okresy gry. Nie sądzę, że kontrolowaliśmy grę, bo robiła to Sevilla, ale nie mogę powiedzieć, że moi piłkarze mieli nieodpowiednie nastawienie.

Wypowiedź roku

– Powiedziałem wczoraj, że porażka w tym meczu byłaby rozczarowująca. Nie chcę robić z tego dramatu, bo nie mamy na to czasu. Ten sport już taki jest, że w sobotę gramy kolejne spotkanie i nie możemy o tym myśleć dłużej niż przez 24 godziny.

– Świat się jeszcze nie skończył. Już dwa razy siedziałem na tym krześle w Lidze Mistrzów i wyeliminowałem Manchester United w ich domu, na Old Trafford. Siedziałem tutaj, gdy prowadziłem Porto – Man Utd odpadł, siedziałem tutaj, gdy trenowałem Real – Man Utd odpadł. Dla menedżera takiego zespołu porażka u siebie w Lidze Mistrzów jest oczywiście rozczarowaniem, ale nie sądzę, że dla tego klubu to coś nowego.

– Nie wydaje mi się, że graliśmy źle. Mieliśmy naprawdę udany początek meczu, ale nie udokumentowaliśmy tego bramkami. Sevilla ma dobry zespół, a jej piłkarze dobrze utrzymują się przy piłce, co zresztą udawało im się przez większą część tego dwumeczu. Nie przypominam sobie, by w pierwszej połowie stworzyli sobie jakąś groźniejszą sytuację, więc mimo że kontrolowali grę, nie stanowili dla nas wtedy żadnego zagrożenia. Po przerwie znowu zaliczyliśmy udany początek i znowu mieliśmy sytuacje do strzelenia gola, ale pierwsza bramka zawsze zmienia losy meczu, a zdobyła ją Sevilla.

To dobrze, że piłkarze są smutni

– To jasne, że wszyscy jesteśmy smutni. Powiedziałem już piłkarzom, że to dobrze, ze w takiej sytuacji są niezadowoleni. Nie mamy jednak czasu na to, żeby to rozpamiętywać. W sobotę gramy kolejny mecz i mam nadzieję, że nasi zawodnicy stawią się w centrum treningowym, nie myśląc już o porażce i skupiając się na następnym celu. Mówiłem, że w meczach z Sevillą i Brighton albo wygrywamy i przechodzimy dalej, albo przegrywamy i odpadamy.

Musimy szybko się odbić

– Owszem, musimy teraz mierzyć w zdobycie FA Cup i zakończenie sezonu w czołowej czwórce, ale tak fantastyczny klub jak Tottenham ma teraz dokładnie takie same cele. Liverpool gra dalej w Lidze Mistrzów, ale odpadł już z Pucharu Anglii – taka jest piłka, takie jest życie. Przegraliśmy, ale jutro też jest dzień. Nie mamy czasu na dramatyzowanie, musimy wziąć się do pracy, bo w sobotę mamy kolejny ważny mecz.

Komentarze

Podobne wpisy

Najnowsze