Przewodniczący komitetu sędziów FA powiedział, że wprowadzenie w Anglii znanych z niektórych sportów drużynowych ławek kar jest już właściwie kwestią czasu. Wciąż nie wiadomo jednak, czy kiedykolwiek znajdą zastosowanie w Premier League.
Amatorskie zespoły w hrabstwie Nottinghamshire testują już model gry, w którym zawodnik ukarany żółtą kartką – podobnie jak w piłce ręcznej czy hokeju – musi zejść z boiska na 10 minut. IFAB (International Football Association Board, Międzynarodowa Rada Piłkarska) dała krajowym federacjom zielone światło na testowanie takich zmian już dwa lata temu.
W rozmowie ze Sky Sports Neale Barry zdradził, że jest zadowolony z dotychczasowych wyników testów, choć ławki kar mogą nigdy nie znaleźć zastosowania w futbolu zawodowym.
– Myślę, że można uznać za praktycznie pewne, że coś takiego mogło być zdać egzamin i że w przyszłości wprowadzimy to do angielskiego futbolu – powiedział.
– W zeszłym roku takie rozwiązania testowano w 32 ligach i od był pozytywny. W przyszłym roku zwiększymy zasięg testów, by w sezonie 2019/20 rozszerzyć go ponownie.
– Wciąż nie wiadomo, na jak wysokim szczeblu rozgrywek pojawią się ławki kar. Mamy za sobą niezwykle udany start, ludzie zaczynają rozumieć, że coś takiego może działać. Musimy tylko wprowadzać zmiany powoli. Nie mamy jednak wątpliwości, że w najbliższych latach staną się one częścią amatorskiego futbolu.
Barry wierzy, że wprowadzenie ławek kar zmniejszyłoby brutalność w grze i twierdzi, że statystyki dowodzą, że zawodnicy zachowują się bardziej odpowiedzialnie, gdy zdają sobie sprawę z tego, że mogą czasowo osłabić swój zespół.
– Staramy się robić wszystko, by uczynić pracę sędziów łatwiejszą i skłonić zawodników do wzięcia odpowiedzialności za swoje działania. Mamy nadzieję, że dzięki temu poprawi się również wizerunek futbolu. W 32 ligach objętych testami zaobserwowaliśmy 38-procentowy spadek niesportowych zachowań i myślę, że ma to wiele wspólnego z dodatkową presją.
– Jeśli trafiam na ławkę kar za nakrzyczenie na sędziego, muszę tam spędzić dziesięć minut i moim kolegom niezbyt się to podoba. Wydaje mi się więc, że to pomaga eliminować takie sytuacje.
Dermot Gallagher, były sędzia Premier League, sądzi jednak, że testowane rozwiązanie może okazać się problematyczne i nie sądzi, że jest dla niego miejsce w dzisiejszym futbolu.
– Niektórzy sędziowie myślą, że to działa, niektórzy nie. Bardzo ciężko jest nadzorować egzekwowanie tej zasady. Ktoś wyśle kogoś na ławkę kar, a potem skieruje tam drugiego piłkarza. Na tym poziomie rozgrywek nie ma czwartego arbitra, więc sędziowie nadzorują sami siebie.
– Trudno im będzie to zrobić, biorąc pod uwagę, z czym muszą się mierzyć na boisku. Wydaje mi się, że to dobry pomysł, ale nie mam pewności, czy trafił na właściwy moment.
Komentarze