MŚ w Rosji 2018: awans Anglików po serii rzutów karnych

Mateusz Pawlak
Zmień rozmiar tekstu:

Ostatni mecz fazy play-off zdecydowanie rozczarował kibiców. Anglicy aby zdobyć bramkę musieli otrzymać rzut karny, zaś Kolumbia ponownie zdobyła gola po rzucie rożnym. Zabrakło porywających akcji i finezji, zabrakło dynamiki, zabrakło emocji. Mecz rozstrzygnął się dopiero w rzutach karnych, gdyż zespołu nie potrafiły sobie wykreować dobrych sytuacji bramkowych.

Kolumbia w meczach o wszystko udowodniła, że potrafi grać szybką, skuteczną i energiczną piłkę, bo tak zagrali przeciwko Polsce. Jednak w meczu z Anglikami zabrakło ich gwiazdy i kreatora gry ofensywnej, Jamesa Rodrigueza, przez co Kolumbijczycy byli dziś anemiczni, powolni i zupełnie bezzębni pod bramką rywala.

Anglicy pomimo słabości rywala wcale nie pokazali olśniewającego futbolu. Po obu zespołach spodziewano się zdecydowanie więcej – szybkiej gry, finezji w ofensywie i wielu akcji bramkowych. Niestety, dziś tego zabrakło. To był zdecydowanie jeden z najsłabszych meczów fazy pucharowej mundialu.

Anglikom pomógł dokładnie ten sam zawodnik, który sprawił ogromny prezent Japończykom. Carlos Sanchez w pierwszym meczu w 3. minucie wyleciał za czerwoną kartkę i podarował Japończykom rzut karny. Dziś, za swoje przewinienie w polu karnym otrzymał tylko żółtą kartkę.

Anglia miała rzut rożny. Harry Kane był pilnowany właśnie przez Carlosa Sancheza. Chciał mu się urwać i wbiec pod bramkę Ospiny, ale Sanchez najpierw go mocno przytrzymywał, a gdy pomimo tego Kane mu uciekł, to rzucił się mu na plecy niczym zawodnik sumo. Żaden sędzia w takiej sytuacji nie miałby wątpliwości, że należy odgwizdać faul i podyktować jedenastkę.

Do rzutu karnego podszedł poszkodowany. Harry Kane po gwizdku sędziego nie myślał za wiele. Wziął rozbieg i uderzył niemalże w centralny punkt bramki. Ospina rzucił się w stronę słupka i piłka wpadła do bramki. Gdyby kolumbijski bramkarz się nie ruszył, piłka trafiłaby go w klatkę piersiową. W 57. minucie meczu Anglia objęła prowadzenie 1:0.

Gdy wszyscy myśleli, że mecz jest już przesądzony, a Anglicy swoimi myślami byli już w ćwierćfinale, wówczas do akcji wkroczył absolutny bohater Kolumbii – Yerry Mina. Przy rzucie rożnym w doliczonym czasie gry, ponownie wyszedł najwyżej do piłki i skierował ją po koźle w stronę bramki. Na linii był Trippier, który próbował podbić piłkę w górę, ale zabrakło mu kilku centymetrów wzrostu, gdyż piłka uderzyła o poprzeczkę i wpadła do bramki! Mina najpierw dał prowadzenie przeciwko Polsce, potem zapewnił zwycięstwo w meczu z Senegalem, a teraz dał wyrównującą bramkę, która przedłużyła nadzieję na awans i doprowadziła do dogrywki.

Dogrywka przyniosła nieoczekiwany zwrot akcji. Kolumbia ożyła i zaczęła grać w piłkę. Drużyna z Ameryki Południowej zepchnęła Anglików do gry obronnej – dużo grali piłką i zaczęli biegać, tak jakby byli dopiero co po rozgrzewce. Nie było po nich widać zmęczenia. Wyrównująca bramka dodała sił i skrzydeł Kolumbijczykom.

Anglicy w dogrywce mieli zaledwie jedną dobra okazję. Rose uderzył lewą nogą z lewej strony pola karnego, więc w efekcie piłka odkręcała się od bramki i minęła lewy słupek. Reszta akcji i strzałów nie przyniosły zagrożenia pod bramką. Anglia wyglądała jakby po prostu chciała doprowadzić do rzutów karnych i tak też się stało.

W serii rzutów karnych dobrze zaczęły oba zespoły. Pierwsze dwie kolejki były bezbłędne i pewnie wykonane. Dopiero w trzeciej próbie pomylił się Henderson i gdy wydawało się, że Anglia jest już o krok od powrotu do domu, Uribe uderzył na siłę i trafił w poprzeczkę. Kolejny Kolumbijczyk, Carlos Bacca, został zatrzymany przez Pickforda i jedynym ratunkiem dla Kolumbii był Ospina. Eric Dier uderzył jednak bardzo mocno i piłka po ręce bramkarza wpadła do siatki. Anglicy oddali się wielkiej radości, gdyż w końcu ich reprezentacja ma szansę na dobry wynik na wielkim turnieju.

Z Manchesteru United zagrało trzech piłkarzy. Ashley Young i Jesse Lingard wyszli w podstawowym składzie, jednak Young nie dokończył meczu. W 102. minucie został zmieniony przez Danny’ego Rose’a. Marcus Rashford pojawił się na boisku w 113. minucie i de facto miał największy udział w awansie Anglików, gdyż pewnie wykonał swoją jedenastkę w serii rzutów karnych.

Kolumbia 1:1 Anglia [3:4] (Mina 93′ – Kane 57′)

Kolumbia Anglia
Strzelec Bramka Strzelec Bramka
Radamel Falcao TAK Harry Kane TAK
Juan Cuadrado TAK Marcus Rashford TAK
Luis Muriel TAK Jordan Henderson NIE
Mateus Uribe NIE Kieran Trippier TAK
Carlos Bacca NIE Eric Dier TAK

Komentarze

Podobne wpisy

Najnowsze