Rio Ferdinand: David Moyes przyniósł ze sobą do MU mentalność z Evertonu

BT Sport Sebastian Słabosz
Zmień rozmiar tekstu:

Rio Ferdinand przy okazji komentowania w miniony weekend meczów Premier League jako ekspert stacji BT Sports odniósł się do swojego pobytu w klubie z Old Trafford, gdy dołączył do niego David Moyes.

Były obrońca Manchesteru United przyznał, że szkocki menedżer przyniósł ze sobą do drużyny wówczas mistrzów Anglii mentalność i przyzwyczajenia z Evertonu, co prawdopodobnie było powodem jego niepowodzenia w prowadzeniu „Czerwonych Diabłów” i zwolnienia po zaledwie 8 miesiącach od zatrudnienia po sir Aleksie Fergusonie.

– Zawsze mogłem być lepszy jako piłkarz. Zdecydowanie. Jeżeli zaś chodzi o kwestie wspierania Moyesa, trzymania kciuków za to, aby szło mu dobrze, chęci żeby wszystko się odpowiednio układało, to w mojej głowie nie mam wątpliwości, że stałem za nim murem w każdym aspekcie. Po prostu pewne sprawy się nie poukładały – mówił Ferdinand.

– Wspominając nawet nasze nastawienie podczas sesji treningowych. Mam nadzieję, że nie urażę tym Davida Moyesa, ale nigdy wcześniej nie mieliśmy w głowach obaw przed mierzeniem się z kolejnym przeciwnikiem. Nigdy nie myśleliśmy w taki sposób, że musimy powstrzymać przeciwnika, tylko że będziemy starać się wygrać dane spotkanie, bazując na tym jak dobrzy jesteśmy.

– Oczywiście należy pamiętać, że Moyes wszedł w ogromne buty po Fergusonie. Jednak pamiętam kilka naszych pierwszych spotkań za Davida Moyesa przeciwko Liverpoolowi i Chelsea, kiedy to mówiliśmy więcej o Hazardzie czy też Coutinho niż o naszej taktyce ataku na przeciwnika.

– Wtedy zaczęły pojawiać się wątpliwości, piłkarze patrzyli po sobie i zaczęli myśleć: „To nie my, nie jesteśmy do czegoś takiego przyzwyczajeni”. Można to było dostrzec nawet wśród młodych zawodników, których kręcili się w pobliżu i mówili: „Ej, jesteśmy lepsi niż oni, wygraliśmy ligę w zeszłym roku, jesteśmy więc w stanie ich pokonać. Wystaw nas w ataku i pozwól nam ruszyć na przeciwników”.

– Uważam, że to podejście wzięło się z bycia menedżerem Evertonu. Wówczas Moyes w meczach z topowymi drużynami grał w pierwszej kolejności po to, aby nie przegrać, a dopiero potem, w miarę rozwoju sytuacji boiskowej, próbował ugrać coś więcej. Wcześniej to zawsze my byliśmy stroną naciskającą. Oczywiście byliśmy świadomi siły naszych przeciwników, ale podchodziliśmy do meczu z nastawieniem, że uda nam się go wygrać.

– Niektórzy menedżerowie przychodzą do drużyny i zmieniają bardzo niewiele. Inni z kolei swoją obecnością zmieniają mnóstwo rzeczy. Nie chodzi tylko o kwestie boiskowe czy taktyczne, ale też pewne sprawy poza placem gry, kiedy to pewne wiadomości przekazywane są piłkarzom wcześniej. Chodzi dla przykładu o sposób, w jaki Moyes informował piłkarzy, że nie znajdą się w składzie na dane spotkanie.

– Tymczasem, aby wygrać ligę menedżer potrzebuje mieć na swoim pokładzie 22-25 piłkarzy. Różnica między Moyesem i Aleksem Fergusonem polegała na tym, że Ferguson mówił swoim zawodnikom z szerokiego składu, że są dla niego tak samo ważni, jak ci z pierwszej „jedenastki”. Mówił, że ich czas nadejdzie, gdy dobrze zaprezentują się jakimś spotkaniu bądź go wygrają.

– Gdy Ferguson mówił komuś, że nie zagra w danym meczu, to robił to z uprzejmością. Zawsze przy tym chciał upewnić się, że jego zawodnicy wciąż czują się częścią jego składu. Z kolei Moyes, który oczywiście pracuje na własne nazwisko i na swój sposób, wchodził i mówił od razu: „Nie będę się starał spełnić twoich potrzeb ani też robić to w taki sposób, jaki miało to miejsce wcześniej. Będę robił to po mojemu.” To być może wywoływało podenerwowanie u niektórych zawodników.

– Moyes trzymał rękę na wszystkim, co działo się w klubie. Był zaangażowany w skauting, analizę przeciwników, fizjoterapię, badania lekarskie. Brał udział w każdej sesji treningowej i w każdym spotkaniu drużyny. Możesz to robić w Evertonie, ale w takim klubie jak Manchester United, musisz oddelegowywać do pewnych zadań innych ludzi. Ferguson ufał innym ludziom. Najlepsze cechy Fergusona polegały właśnie na tym, że potrafił oddelegowywać do zadań innych i ufać im – zakończył 39-latek.

Komentarze

Podobne wpisy

Najnowsze