Wywiad z Davidem Beckhamem: kibice Man Utd są najlepsi

manutd.com Sebastian Słabosz
Zmień rozmiar tekstu:

David Beckham w miniony wtorek odebrał nagrodę Prezydenta UEFA za wkład w rozwój piłki nożnej, przebieg swojej piłkarskiej kariery i osiągnięcia w dziedzinie futbolu. Przy tej okazji były pomocnik Manchesteru United udzielił wywiadu oficjalnej stronie internetowej klubu z Old Trafford, w którym m.in. wspominał swoje czasy gry w „Teatrze Marzeń” i mówił o różnicach pomiędzy byciem piłkarzem tego klubu, a jego wiernym fanem.

Czy wciąż pamiętasz dzień, w którym podpisałeś kontrakt z Manchesterem United?

– Tak. Byłem w jednym z tych korporacyjnych pomieszczeń z menedżerem. Zjedliśmy porządny obiad, a potem udaliśmy się do jego biura. Pamiętam, że miałem wtedy na sobie marynarkę ze złotymi guzikami i dostałem do niej krawat od United. To były właściwie moje urodziny, więc mieliśmy też ze sobą ciasto. Potem było jeszcze zdjęcie i menedżer podpisał moje papiery.

To wciąż dla ciebie bardzo żywe wspomnienie…

– Bez wątpienia. Zawsze moim marzeniem była gra dla Manchesteru United. Jako młody dzieciak mój tata był fanem tego klubu, przez co sprawił, że także się nim stałem. Gdy więc byłem młodym chłopakiem zawsze moim marzeniem była gra dla Manchesteru United. Nawet wtedy, gdy grałem na wschodnim krańcu Londynu [Beckham przeniósł się na Old Trafford w wieku 16 lat z Tottenhamu – przyp. red.].

Co pamiętasz ze swojego pierwszego dnia jako profesjonalnego piłkarza tego klubu?

– Zawsze miało się pewne obawy dotyczące bycia piłkarzem Manchesteru United w tym sensie, że nigdy nie chciałem opuszczać tego klubu. Nawet jeżeli gra się dla niego w młodzieżowej drużynie, to trzeba walczyć, aby móc w nim pozostać. To właśnie było świetne w menedżerze – był pierwszym, który powiedział w trakcie podpisywania mojego kontraktu z United, że otrzymam dwuletnią umowę i jeżeli będę ciężko pracował i dobrze się spisywał, to wciąż będę mógł kontynuować karierę w tym klubie. Zamiast więc powiedzieć, że będę czuł się tutaj komfortowo przez najbliższe sześć lat, zawsze musiałem walczyć o pozostanie w tej drużynie. Nigdy nie chodziło mi o pieniądze czy też sławę, tylko o klub i chęć gry dla Manchesteru United. To było w nas zaszczepione. W każdym piłkarzu, który przychodził do klubu, a także w każdym zawodniku, który się w nim wychowywał. Wszyscy po prostu chcieli zostać w Manchesterze United. Taki strach zawsze towarzyszył w tym klubie. Nikt nigdy nie chciał, nawet mając 16 czy 17 lat, udać się do gabinetu menedżera i usłyszeć, że zostaje zwolniony z kontraktu. Taki strach zawsze nam towarzyszył.

Opowiedz nam o uczuciu, które ci towarzyszyło, gdy po raz pierwszy w 1994 roku założyłeś koszulkę seniorskiej drużyny klubu z Old Trafford…

– To było niesamowite. Pamiętam jak graliśmy na Old Trafford w finale Youth Cup w 1992 roku przed 25-tysięczną publicznością. Nawet te chwile były wyjątkowe. Jako już profesjonalny piłkarz pamiętam, jak udałem się na wypożyczenie, a następnie wróciłem do klubu i zagrałem swój pierwszy ligowy mecz dla United. To było spełnienie marzeń. Trudno wyrazić to wszystko słowami. Jako młody dzieciak to było wszystko, o czym marzyłem. Mogę sobie tylko wyobrazić jak wtedy czuli się mój tata i moja mama. Byli fanami Manchesteru United, oglądali poczynania tej drużyny przez tyle lat i nagle zobaczyli swojego syna wychodzącego na murawę Old Trafford. Nie mogło stać się dla nich nic lepszego niż to.

Czy twoja pierwsza bramka dla klubu, w meczu przeciwko Galatasaray, znajduje się wśród najlepszych wspomnień?

– Tak, z kilku powodów. Pierwszym z nich był fakt, że menedżer wystawił do gry tak wielu z nas w tym meczu – młodych chłopców, którzy wspólnie dorastali. Drugim był występ u naszego boku Erica Cantony. Pamiętam jak strzeliłem tę bramkę, ale ponad wszystko pamiętam celebrację tego gola [wspólnie z Cantoną]. Posłałem piłkę w dolny róg bramki przeciwników, a potem Eric wziął mnie w ramiona i to była moja ulubiona część tamtego dnia – świętowanie z Cantoną, nie sama bramka. Zresztą mam wiele wspaniałych wspomnień, ale bez wątpienia szansa, którą otrzymaliśmy od menedżera i świętowanie tej bramki z Cantoną, było spełnieniem marzeń.

Jak podsumowałbyś znaczenie noszenia na piersi herbu Manchesteru United?

– Kiedy jesteś dzieckiem i kibicujesz jakiejś drużynie, oglądasz ją co tydzień, to twoim marzeniem jest gra dla niej pewnego dnia. Zostanie profesjonalnym piłkarzem i gra przez wiele lat dla klubu, którego jest się kibicem, to naprawdę bardzo trudne zadanie do wykonania. Fakt, że zaproponowano mi dołączenie do Manchesteru United, a następnie gra dla tego klubu przez tyle lat, noszenie tej koszulki, reprezentowanie tej drużyny…to wszystko były moje marzenia. Mam szczęście, że miałem ku temu okazję.

Wychodziłeś wiele razy na boisko m.in. na Santiago Bernabeu, San Siro, a także na wiele innych wielkich stadionów, ale co oznaczało wyjście na murawę na Old Trafford?

– Było inaczej, ponieważ był to klub, dla którego zawsze chciałem grać. To był klub, dla którego gra była zawsze moim marzeniem. To był klub, na mecz którego zabrał mnie mój tata, gdy miałem 9 lat. W końcu to był też klub, w którym rozpocząłem swoją karierę. Mam jedynie dobre wspomnienia z pobytu w tej drużynie.

Strzeliłeś słynną bramkę na Old Trafford przed trybuną Stretford End dla Anglii w meczu przeciwko Grecji [06.10.2001 r. i bramka strzelona z rzutu wolnego w 93 minucie, która zapewniła Anglikom remis 2:2 i bezpośredni awans do Mistrzostw Świata w Korei i Japonii – przyp. red.]. To wydarzenie też musi znajdować się wśród najwspanialszych wspomnień z twojej kariery?

– Bez cienia wątpliwości. Opowiadam dużo o chwilach, jakie spędziłem w Manchesterze United, o trofeach jakie zdobyłem na stadionie tego klubu, o bramkach, które dla niego strzeliłem i które wypracowałem kolegom, o sukcesach, które osiągnęliśmy broniąc jego barw. Jednak muszę też powiedzieć, że miałem to szczęście, że mogłem podobne chwile przeżywać zakładając koszulkę reprezentacji Anglii. Wszyscy wiedzą jak bardzo pasjonuje się Manchesterem United i jak z wielką pasją podchodziłem do faktu reprezentowania mojego kraju. To niesamowite, że mogłem przeżyć taki moment w koszulce Anglii i to na stadionie, który tak uwielbiam. Jest niewiele ludzi na świecie, którzy mogą powiedzieć, że przeżyli coś tak wielkiego, na takim stadionie jak Old Trafford. To był dla mnie niewiarygodny moment.

Finał Youth Cup z 1992 roku także musiał być dla ciebie wyjątkowym czasem…

– Wygrywają na Old Trafford finał rozgrywek Youth Cup czułem się dokładnie tak samo, jak wtedy, gdy strzeliłem tego gola w meczu przeciwko Grecji. To był dla nas początek wszystkiego. Przez wiele lat osiągaliśmy duże sukcesy jako młoda drużyna, ale to był moment, kiedy ludzie zaczęli naprawdę dostrzegać, co ta młoda drużyna jest w stanie osiągnąć.

Co dla ciebie znaczy teraz oglądanie występów Manchesteru United ze swoimi dziećmi?

– To wspaniały moment, kiedy role się odwracają. Mój tata zwykł zabierać mnie tutaj na mecze, a teraz ja biorę ze sobą na stadion swoje dzieci. Jednak taki był zawsze Manchester United. O to chodzi w wielu klubach, o te zachodzące zmiany, kiedy w pewnym momencie to ty jesteś w stanie zabierać na mecze swoją rodzinę. To zawsze był klub z rodzinnymi wartościami. Dlatego zabieranie ze sobą synów na mecze tej drużyny, to dla mnie coś całkiem wyjątkowego.

Wciąż szalejesz na trybunach, gdy świętujesz zdobyte przez klub bramki?

– Oczywiście! Nawet jeżeli siedzę w pewnych częściach stadionu, gdzie nie wypada wariować przy tej okazji, to nic na to nie mogę poradzić! Nic nie mogę zrobić poza wyskokiem w górę, kiedy strzelamy bramki. To się nigdy nie zmieni.

Czy mógłbyś określić fanów Manchesteru United w trzech słowach?

– Powiem dwa – są najlepsi.

Po raz pierwszy rozpocząłeś współpracę z organizacją UNICEF w Tajlandii, jeszcze podczas swojego pobytu w United. Opowiedz nam o swoich doświadczeniach dotyczących siły piłki nożnej i jak ona jest w stanie pomóc innym ludziom z całego świata?

– Od najmłodszych lat było dla mnie oczywiste, że piłka nożna to potężne narzędzie na całym świecie. Odwiedziłem Sierra Leone i Filipiny i zobaczyłem tam jak potężny wpływ ma piłka nożna na dzieci, które przeżywały trudne czasy. Piłka nożna i ogólnie sport jest właściwie dla nich odskocznią. Udałem się do Filipin trzy i pół tygodnia po przejściu tam tajfunu. Krajobraz, który zastałem, był naprawdę surowy. Wiele ludzi straciło swoich bliskich i dzieci. Jednak wciąż na ulicach bawiły się dzieciaki, które kopały piłkę i oglądały La Ligę bądź Premier League, nosząc koszulki Manchesteru United czy też Realu Madryt. To potwierdza tylko, jak wielką siłę dostarcza ludziom piłka nożna i ogólnie sport. To jeden z powodów, dla których współpraca organizacji UNICEF i piłki nożnej jest tak bardzo ważna.

Jak określiłbyś, co oznacza dla ciebie Manchester United, zarówno z perspektywy piłkarza, jak i fana tego klubu?

– Kiedy grasz dla tego klubu, zdajesz sobie sprawę, jak bardzo jest to wyjątkowe. Kiedy z kolei mu kibicujesz, to dostrzegasz, jak klub jest wyjątkowy. Zawsze moim marzeniem było reprezentowania Manchesteru United w jakikolwiek możliwy sposób. Jestem więc szczęściarzem, że mogłem to robić na najwyższym poziomie. Jestem też za to wdzięczny. Jestem wdzięczny wszystkim trenerom, pod okiem których grałem oraz wszystkim piłkarzom, u boku których występowałem. Nie ma nic większego niż to. To marzenie każdego młodego chłopaka, aby grać dla swojego klubu z dzieciństwa, więc miałem wystarczające szczęście, że mogłem to robić.

Komentarze

Podobne wpisy

Najnowsze