Zapowiedź: Jose Mourinho „pod lupą” w meczu Burnley – Manchester United

manutd.pl, premierleague.com, manutd.com Damian Domitrz
Zmień rozmiar tekstu:

Manchester United w 4. kolejce Premier League wyjedzie na Turf Moor, aby zmierzyć się z tamtejszym gospodarzem Burnley – rewelacją poprzedniego sezonu. Czy Jose Mourinho uda się przełamać złą passę? Zapraszam na zapowiedź tego wydarzenia.

Ostatnie dwa tygodnie dla kibiców Manchesteru United są jak z najgorszego koszmaru. Ostatni raz „Czerwone Diabły” przegrały dwa z trzech spotkań początkujących sezon w 1992 roku. Wydawałoby się, że ciężko o jakikolwiek optymizm, gdyż nasi ulubieńcy w biegu o mistrzostwo Anglii zostali jeszcze w blokach startowych. Historia dodaje jednak nadziei fanom drużyny Jose Mourinho. W kampanii 1992/1993 po przegraniu dwóch spotkań, ekipa z Old Trafford odniosła pięć zwycięstw z rzędu, ponosząc tylko cztery porażki w całym sezonie i finalnie sięgnęła po tytuł mistrzowski. Najwierniejszym kibicom pozostaje wierzyć, że historia zatoczy koło. Takiemu biegowi zdarzeń trzeba jednak dopomóc.

Potrzebujecie więcej optymistycznych akcentów? Jednym z nich, dla wielu a przede wszystkim dla Jose Mourinho jest pierwsza połowa meczu z Tottenhamem, która zaskoczyła nawet największych krytyków Portugalczyka i Manchesteru United. Taki argument łatwo jest jednak obalić. Cytując Kazimierza Górskiego: „skoro było tak dobrze, to czemu było tak źle?”. Koniec końców, to właśnie wynik 0:3 idzie w świat i ciężko temu zaprzeczyć. Kibice mogli dzisiaj być w zgoła odmiennych nastrojach, gdyby „Czerwone Diabły” zaprezentowały taki styl przez 90 minut, ale rażąca nieskuteczność i błędy indywidualne obrońców przekreśliły szanse na pozytywny wynik z „Kogutami”. Na domiar złego, Jose Mourinho przyznał, że nie ma pojęcia, jak wygląda jego najlepsza formacja obronna.

Ogromna presja ciąży więc również na defensorach: Chrisie Smallingu, Victorze Lindelofie i Ericu Baillym, którzy aktualnie są zdolni do gry. Na Turf Moor przeciwko Burnley wypadałoby udowodnić, że są gotowi na grę w takim klubie jak Manchester United i zagrać na zero z tyłu.  Siedem bramek straconych w 3 meczach. Jak na drużynę szkoloną przez portugalskiego menedżera słynącego z gry defensywnej to trochę kiepski wynik, prawda? Jedynym pozytywnym akcentem pozostaje Luke Shaw, którego forma stale rośnie, a efektem tego było powołanie do reprezentacji Anglii po półtora roku przerwy. Anglik zagrał trzy świetne spotkania i zyskał miano najniebezpieczniejszego zawodnika w czerwonej części Manchesteru. Panowie, dotrzymajcie mu kroku!

Na przedmeczowej konferencji prasowej, Jose Mourinho nazwał się jednym z najlepszych menedżerów na świecie. On nie potrzebuje tego udowadniać. Łącznie osiem tytułów mistrzowskich zdobytych w takich krajach jak Anglia, Włochy i Hiszpania, to wynik godny miana „the Special One”. O byciu jednym z najlepszych musi tylko przypomnieć – kibicom, zawodnikom i na koniec rywalom, których napotka na drodze. Po obrazkach po meczu z Tottenhamem, Portugalczyk powinien sobie wziąć za punkt honoru zwycięstwo z Burnley w efektownym stylu i podziękować kibicom za nieocenione wsparcie. Porażka i utrata punktów w kolejnej rywalizacji nie ma racji bytu. Inaczej, na Old Trafford może zrobić się naprawdę gorąco, a posada szkoleniowca „Czerwonych Diabłów” zawiśnie na włosku i mówienie o sobie w kontekście „najwspanialszego” będzie raczej kolejną groteską odegraną przez Jose Mourinho. Pora zamienić słowa w czyny – i to nie tylko aluzja do menedżera, ale także piłkarzy, którzy w wywiadach powtarzają regułki o pozytywnym nastawieniu.

Rewelacja poprzedniego sezonu, Burnley, również nie daje swoim kibicom zbyt wielu powodów do radości. Po fenomenalnej zeszłorocznej kampanii i zajęciu siódmego miejsca w tabeli, wszyscy zastanawiali się czy „the Clarets” stać się na powtórzenie tego wyniku. Z trzech meczów w obecnym sezonie, ekipa Seana Dyche’a nie wygrała żadnego, przegrywając dwa i tracąc w nich siedem bramek – dorównując w tym aspekcie Manchesterowi United. Dodatkowo, nie udało im się zakwalifikować do europejskich pucharów, gdzie w eliminacjach musieli uznać wyższość Olympiakosu Pireus, przegrywając w dwumeczu 2:4. Zespół Dyche’a cierpi również z powodu licznych kontuzji kluczowych piłkarzy. Mecz z Manchesterem United to jednak zawsze odpowiednia motywacja do powrotu na właściwą ścieżkę, bo co może być bardziej budujące, niż pokonanie 20-krotnego mistrza Anglii? Taka wygrana pozwoliłaby im nabrać rozpędu na resztę sezonu i pomóc w zbliżeniu się do poziomu, jaki prezentowali na przestrzeni kampanii 2017/2018.

Manchester United nie może liczyć na taryfę ulgową w tym meczu. Czas wziąć sprawy w swoje ręce, pora zmazać plamę po poprzednich występach i sprawić, aby cały piłkarski świat znowu obawiał się stanąć naprzeciw wielkiego klubu z Old Trafford.

SYTUACJA KADROWA:

Manchester United: Z każdym tygodniem drużyna „Czerwonych Diabłów” rozszerza się o kolejne ogniwa powracające do treningu. Tydzień temu do zespołu wrócili: Alexis Sanchez, Ander Herrera, Nemanja Matić i Antonio Valencia. Wszyscy czterej gracze wybiegli na boisko przeciwko Tottenhamowi Hotspur i wydaje się, że w niedzielę będą w lepszej kondycji, niż tydzień temu. W treningowym plastronie biega także Marcos Rojo, ale jego występ w najbliższym meczu stoi pod dużym znakiem zapytania. Mało prawdopodobne jest też, że po meczu w zespole U-23, na Turf Moor zobaczymy Diogo Dalota i Sergio Romero. Ci dwaj piłkarze dopiero nabierają odpowiedniego rytmu meczowego. Wykluczony jest występ jeszcze jednego zawodnika – Phil Jones, który poprzedniego tygodnia nie będzie zaliczał do udanych, ponieważ poza rozczarowującym występem, nabawił się także urazu ścięgna udowego – nic nowego w tym przypadku.

Nie wystąpią: Phil Jones, Sergio Romero, Diogo Dalot, Marcos Rojo
Niepewny występ: brak

Burnley: Lista kontuzjowanych graczy w Burnley jest znacznie dłuższa, niż w Manchesterze United. W dodatku nazwiska, które się na niej znajdują, należą do kluczowych elementów zespołu. W nadchodzącej rywalizacji na boisko na pewno nie wybiegną: Johann Berg Gudmundsson, Robbie Brady, Nick Pope, Steven Defour i Anders Lindegaard.

Nie wystąpią: Johan Berg Gudmundsson, Robbie Brady, Nick Pope, Steven Defour, Anders Lindegaard
Niepewny występ: brak

FAKTY MECZOWE:

– Manchester United jak do tej pory mierzył się z Burnley w 126 meczach, licząc od września 1892 roku. „Czerwone Diabły” wygrały 60 spotkań, 22 zremisowały i 44 przegrały.

– Nadchodzący mecz będzie dziewiątym starciem tych ekip na szczeblu Premier League. Manchester United strzelił w nich 11 goli i 4 stracił.

– Najwyższym zwycięstwem przeciwko Burnley była wygrana 3:0 podczas meczu na Old Trafford, w styczniu 2010 roku. Gole strzelali Dymitar Berbatow, Wayne Rooney i Mame Biram Diouf.

– W ostatniej rywalizacji obu drużyn, „Czerwone Diabły” odniosły zwycięstwo 1:0 na Turf Moor, a jedyną bramkę zdobył Anthony Martial.

– Burnley wśród spadkowiczów znajduje się po raz pierwszy od sierpnia 2016 roku. Po tym niechlubnym wydarzeniu odnieśli jednak trzy zwycięstwa w czterech spotkaniach.

– „The Clarets” póki co nie zmieniali swojej wyjściowej jedenastki w żadnym spotkaniu nowego sezonu. W tym względzie Manchester United zajmuje pierwsze miejsce, bowiem dokonał aż dziewięciu takich roszad.

– Odkąd Jose Mourinho dołączył do ekipy z Old Trafford, pokonał wszystkich jedenastu Anglików na ławce trenerskiej. Dwa z tych zwycięstw odniósł przeciwko Seanowi Dyche’owi.

– United utrzymali czyste konto w dziewięciu z 10 wizyt na Turf Moor we wszystkich rozgrywkach. Wyjątkiem jest mecz z 2009 roku, gdy zostali pokonani 0:1.

PRZEWIDYWANY SKŁAD:  

Mecz: Burnley vs Manchester United
Rozgrywki: 4. kolejka Premier League
Data: 02.09.2018r.(niedziela), godz. 17:00
Miejsce: Turf Moor, Burnley
Sędzia:
Jon Moss
Transmisja: Canal+ Sport 2 (powtórka) o godz. 19:00/Piotr Domagała, Michał Gutka

Komentarze

Podobne wpisy

Najnowsze