Wywiad z Fredem: chcę zostać w Anglii przez wiele lat

manutd.com Sebastian Słabosz
Zmień rozmiar tekstu:

Letni nabytek Manchesteru United, Fred, w swoim najnowszym wywiadzie udzielonym dla oficjalnej strony internetowej klubu z Old Trafford, przyznał m.in. że jego adaptacja w Anglii przebiega bardzo dobrze i ma nadzieję pozostać na Wyspach Brytyjskich przez wiele lat.

Jak ci się dorastało w Brazylii?

– Miałem naprawdę szczęśliwe dzieciństwo w miejscu, w którym się wychowywałem. Miałem wielu przyjaciół z sąsiedztwa, z którymi zawsze graliśmy w piłkę na ulicach. Mój ojciec zapisał mnie do szkółki piłkarskiej już gdy miałem zaledwie 4 lata, a mój dziadek także zwykł zabierać mnie na treningi. Moja rodzina zawsze wspierała mnie w moim piłkarskim rozwoju. Gdy miałem 10 lat, zacząłem grać dla Atletico Mineiro i to był start mojej profesjonalnej kariery.  Grałem dla Atletico i dla Internacionalu, a potem przeniosłem się do Ukrainy, do Szachtara  Donieck. Moja rodzina bardzo mnie w tym wszystkim wspierała i jestem jej za to bardzo wdzięczny. Zawsze byli przy moim boku, wspierając realizację moich marzeń – to były także ich marzenia. Dziś jestem w Manchesterze. Ten kraj znacząco różni się od Brazylii i Belo Horizonte, ale mój proces adaptacji przebiega dobrze. Mój pierwszy syn urodzi się tutaj. Bardzo podoba mi się ten kraj i mam nadzieję, że będę mógł tutaj zostać przez wiele lat.

Strzeliłeś swoją pierwszą bramkę w profesjonalnej karierze, gdy reprezentowałeś Internacional i graliście przeciwko…Atletico Mineiro…

– Miałem z tego powodu bardzo mieszane uczucia. To było dla mnie bardzo emocjonalne, ale byłem też szczęśliwy, bo zrozumiałem, że jestem teraz profesjonalistą. Mój pierwszy gol przypadł akurat przeciwko klubowi, w którym zwykłem grać i któremu kibicuję od dziecka. Cała moja rodzina kibicuje Atletico. Poza tym to wszystko rozegrało się w moim mieście, Belo Horizonte. Moja rodzina była wtedy na stadionie – to było niesamowite. Byłem naprawdę szczęśliwy ze zdobycia tego gola. Ponadto grałem w tym meczu przeciwko Ronaldinho, którego bardzo podziwiałem. Niestety ostatecznie przegraliśmy tamto spotkanie, ale i tak dało mi ono dużo radości.

Oglądałeś angielską piłkę, gdy dorastałeś w Brazylii?

– Tak. Zawsze oglądałem wiele spotkań z angielskich rozgrywek. Ta liga zawsze była naprawdę silna. Zazwyczaj oglądałem w akcji United, Manchester City, Chelsea oraz Arsenal, gdzie grał Gilberto Silva [obecnie agent Freda – przyp. red.]. Mam wielu idoli. Są nimi wspomniany Gilberto, a także Thierry Henry, Ryan Giggs czy też Paul Scholes, a więc wielu wspaniałych zawodników, którzy także tutaj grali.

Znasz jeszcze jakichś brazylijskich piłkarzy, którzy mieszkają w Manchesterze? Czy robiliście coś wspólnie od momentu, kiedy dołączyłeś do klubu?

– Moja żona dużo rozmawia z żoną Fernandinho oraz żoną Edersona. Jeżeli zaś chodzi o piłkarzy, to terminarz gier oraz zajęcia treningowe porozkładane są w różnych dniach, więc tak naprawdę nie mamy na to czasu. Częściej wychodzę gdzieś z zawodnikami United, jak chociażby z Andreasem Pereirą oraz innymi piłkarzami, którzy mówią w języku hiszpańskim. Jednak zdarza mi się wyjść nawet z tymi, którzy mówią po angielsku. Nieraz spotykamy się też po pracy, aby zagrać w gry wideo czy też zjeść wspólnie obiad. To ważne z punktu widzenia drużyny. Paul Pogba, Andreas, Eric Bailly – jesteśmy bliskimi przyjaciółmi.

Co robisz, gdy tęsknisz za domem?

– Spędzam dużo czasu przy aplikacji FaceTime. Cały czas dzwonię do mojej rodziny i moich przyjaciół z Brazylii. Najbardziej tęsknie za byciem w ich pobliżu. Moja matka, mój ojciec, moja babcia – dzwonię do nich dosyć często. Brazylijskie jedzenie także bardzo pomaga, kiedy tęsknię za domem. W domu cały czas gotujemy ryż, fasolę, stek i farofę [prażoną mąkę z manioku – wyj. red.]

Możesz nam nieco opowiedzieć o różnicach w pogodzie w Brazylii, w porównaniu do Ukrainy i Anglii?

– Pogoda w Brazylii jest najlepsza. Tam jest gorąco! Pochodzę z Minas [jeden z 26 stanów Brazylii – wyj. red.], więc wychowałem się przy gorącym klimacie. Wyjechać stamtąd i udać się do zimnego miejsca…w sumie, wyjechałem z Minas i przeniosłem się do Porto Alegre, które jest położone na południu Brazylii, gdzie jest zimno, więc nieco się już zaadaptowałem. Jednak gdy wyjechałem na Ukrainę to była to dla mnie ekstremalna zmiana pod tym kątem. Doświadczałem temperatur po -20 °C, a dla mnie…cóż, nawet trudno mi jest wytłumaczyć, jakie to uczucie. Dlatego też tutaj, w Manchesterze, jest wspaniale! Czasami trenuję w krótkich spodenkach, podczas gdy inni zawodnicy zakładają długie spodnie i rękawiczki, więc jest zabawnie. Przeszedłem przez gorszą pogodę, więc podejrzewam, że już do tego przywykłem.

A jak ci idzie adaptacja pod kątem rozmów w języku angielskim?

– Uczęszczałem na jakieś zajęcia z tego języka na Ukrainie, ale tam ludzie tak naprawdę nie mówią po angielsku. Mówią po rosyjsku, więc tego języka się tam nauczyłem. Nie miałem więc za sobą zbyt dużej praktyki z angielskim, ale teraz jestem tutaj i uczęszczam na zajęcia z tego języka. Chcę się go nauczyć tak szybko, jak to tylko możliwe, ponieważ wiem, że to mi pomoże zaadaptować się i zintegrować z resztą. Już znam wiele sentencji i wiele słów – „Jak się masz?”. Wiem jak się komunikować. Uczę się, więc mam nadzieję, że wkrótce będę w tym lepszy.

Co z kolei z nauką jazdy w Anglii?

– Kiedy po raz pierwszy wsiadłem do samochodu, to czułem się naprawdę dziwnie jadąc po przeciwległej stronie jezdni. W innych krajach jest inaczej, więc tutaj „odpowiednia” strona wygląda dziwnie. Kiedy przyjechałem na trening przedsezonowy swojego pierwszego dnia, udałem się na boisko treningowe, a klub podstawił mi samochód z kierowcą, który odwiózł mnie potem do hotelu. Musiałem przez chwilę to rozgryźć i się tego nauczyć. Teraz jest już w porządku. Przyzwyczaiłem się do tego i powoli będę się dostosowywał jeszcze bardziej.

Czy to prawda, że lunatykujesz?

– Jeden z moich braci zwykł mówić, że kiedy spałem, to mówiłem różne rzeczy przez sen, zwłaszcza gdy miałem grać niebawem w piłkę. Mówił, że miałem w zwyczaju krzyczeć przez sen, w szczególności gdy zbliżał się koniec szkoły – budziłem się i mówiłem mu, żeby podał piłkę lub strzelał na bramkę. Nigdy nie zdawałem sobie z tego sprawy.

Jeżeli mógłbyś przekazać sobie młodszemu jakąś radę, co by to było?

– Nie uważam, abym dawał sobie jakieś rady. Kiedy jest się dzieckiem, żyje się bez myśli o konsekwencjach. Wtedy robi się różne rzeczy na własny sposób, popełniając przy tym błędy, ale to wszystko są lekcje, z których wynosimy naukę na przyszłość. Jeżeli jako dziecko nie robiłbym dobrych i złych rzeczy, to nie byłbym dziś tu, gdzie jestem.

Komentarze

Podobne wpisy

Najnowsze