Maraton czas zacząć!

Patryk Tabak
Zmień rozmiar tekstu:

Do końca 2018 roku na Czerwone Diabły czeka dziesięć spotkań. Z uwagi na sytuację w Premier League, niewątpliwie będą one kluczowe. Po miesiącu powinniśmy dostać także odpowiedź na pytanie co dalej z Jose Mourinho.

Nie ma chyba kibica, który lubiłby przerwy reprezentacyjne. Szczególnie w drugiej połowie roku, gdy na dwa tygodnie we wrześniu, październiku i listopadzie pozbawiani są piłki klubowej w najlepszym wydaniu. Ten czas dobiegł jednak końca – w najbliższą sobotę do gry wrócą najlepsze ligi świata. W tym oczywiście Manchester United, który musi gonić czołówkę Premier League i dla którego najbliższy miesiąc będzie kluczowy.

Do końca 2018 podopiecznych Jose Mourinho czeka dziesięć spotkań, z czego aż osiem w ramach Premier League. Obecnie Czerwone Diabły zajmują w tabeli ósme miejsce z 20 oczkami wywalczonymi w dwunastu spotkaniach. Do liderującego Manchesteru City tracą dwanaście punktów (na zgrupowania reprezentacji piłkarze United rozjeżdżali się zresztą po porażce 1:3 z rywalem zza miedzy), a do zamykającego TOP4 Tottenhamu – siedem. Po miesiącu ta różnica może zmaleć, utrzymać się na tym samym poziomie, albo powiększyć. Jeśli ziści się najczarniejszy scenariusz – przyszłość Mourinho na Old Trafford będzie mogła być już przekreślona.

Zacznijmy od początku i pomińmy w naszych rozważaniach Ligę Mistrzów. O niej wspomnimy na końcu, aczkolwiek ciężko sobie wyobrazić, że Diabłów w 1/8 finału zabraknie. Do końca roku Manchester United zagra w lidze w Teatrze Marzeń pięciokrotnie. W czterech z nich ekipa Mourinho jest wręcz zobligowana do zgarnięcia kompletu oczek. Na Old Trafford stawią się bowiem Crystal Palace (już w najbliższą sobotę, aktualnie 16. miejsce w tabeli), Fulham (20.), Huddersfield (19.) oraz Bournemouth (6.). Oczywiście wiadomo – Wisienki są z tego grona najcięższym rywalem, jednak ciężko nie wymagać od takiej drużyny jak Manchester United kompletu punktów. Tym bardziej, że z ekipą Eddiego Howe’a Diabły zagrają na sam koniec, a akurat Mourinho z maratonem meczów powinien poradzić sobie lepiej.

Przytoczyłem ledwie czterech domowych rywali United – jednego zostawiłem na sam koniec. Mowa o dobrze radzącym sobie Arsenalu Unai’a Emery’ego, z którym najpewniej Manchester czeka ciężka przeprawa. Po dwóch porażkach na starcie sezonu Hiszpan wziął się w garść i doprowadził Kanonierów do siedmiu kolejnych zwycięstw. W trzech ostatnich kolejkach The Gunners się jednak zacięli i trzykrotnie remisowali (z Crystal Palace, Liverpoolem i Wolves). Nie zmienia to jednak faktu, że Arsenal po raz ostatni przegrał 18 sierpnia.

Mecz z londyńczykami nie będzie jedynym hitem pozostałym w 2018 roku. W grudniu Diabły czeka także arcyciężki mecz na Anfield z Liverpoolem, któremu marzy się powrót na angielski tron. Jedna z trzech niepokonanych w tym sezonie drużyn będzie prawdopodobnie najcięższym rywalem w analizowanym okresie. Oprócz miasta Beatlesów, ekipa Mourinho odwiedzi stadiony Southampton i Cardiff, zajmujących kolejno 17. i 18. miejsce w tabeli. Z kim więc wygrywać, jeśli nie z takimi rywalami?

Na ostatnie 38 dni roku przypadną także dwa starcia w Lidze Mistrzów, które określą przyszłość klubu. Teoretycznie awans do 1/8 finału Ligi Mistrzów Diabły mogą zapewnić sobie już za tydzień, jeśli pokonają Young Boys, a Juventus wygra z Valencią. W przeciwnym razie wszystko rozstrzygnie się 12 grudnia na Estadio Mestalla. Obecnie Manchester United jest drugi i traci dwa punkty do pierwszego Juve, mając tyle samo oczek przewagi nad Nietoperzami.

Jose Mourinho dostał od władz klubu kolejny kredyt zaufania. Jeśli jednak drużyna zawiedzie w końcówce 2018 roku, gdzie zawieść w znacznym stopniu mimo wszystko nie powinna, może się okazać, że kariera Portugalczyka na Old Trafford dobiegła końca. Najbliższy miesiąc będzie kluczowy, choć w obecnej sytuacji chciałoby się powiedzieć, że kluczowy jest każdy następny mecz. I tego podejścia się trzymajmy.

Komentarze

Podobne wpisy

Najnowsze