Niebywałe emocje w starciu z Burnley. MU odrabia straty z 0:2 na 2:2

Paweł Smyk
Zmień rozmiar tekstu:

Manchester United zdołał odrobić straty i zremisować z Burnley 2:2, mimo iż jeszcze w 86. minucie przegrywał 0:2. Dziewiątego zwycięstwa z rzędu nie ma, ale jest dziewiąty mecz bez porażki.

Bazując na ostatnich spotkaniach Manchesteru United, w których notują nieprawdopodobną serię 8 zwycięstw we wszystkich rozgrywkach, włączając w to wyjazdowe mecze z Arsenalem i Tottenhamem, dzisiejszy pojedynek z Burnley zapowiadał się bardzo prosto. I przez większość czasu taki był, to gospodarze przeważali, chociaż brakowało kreacji w ostatniej fazie lub wykończenia.

Świetną okazję w pierwszym kwadransie miał choćby Marcus Rashford, który najpierw dobrym podaniem uruchomił Romelu Lukaku, a później dostał zwrotne zagranie od Belga, jednak finisz Anglika był katastrofalny.

„Czerwone Diabły” może nie imponowały, ale przebieg spotkania wskazywał, że w końcu uda im się wyjść na prowadzenie. Tymczasem w 51. minucie tragiczny błąd popełnił występujący w pierwszym składzie w meczu ligowym po raz pierwszy od sierpnia, Andreas Pereira. Brazylijczyk dał sobie odebrać piłkę tuż przed polem karnym, a jego koledzy nie zdążyli już załatać dziur po jego stracie i tym samym Ashley Barnes wpakował piłkę do siatki.

Podopieczni Ole Gunnara Solksjaera rzucili się do odrabiania strat, a kwadrans po straconej bramce na boisku pojawili się dodatkowo Jesse Lingard i Alexis Sanchez, którzy mieli wzmocnić ich działania ofensywne. Wydawało się, że wszystko jest na dobrej drodze, zwłaszcza gdy do końca pozostało całkiem sporo czasu. Jednak jeden z niewielu ataków gości w tym meczu ponownie zakończył się zdobytym golem. Chris Wood wykorzystał dobre dośrodkowanie i celnym uderzeniem głową ponownie zaszokował całe Old Trafford.

W tym momencie było już fatalnie, bo trzeba było odrabiać już dwa gole, a do końca meczu pozostało jakieś 10 minut + doliczony czas. Mimo wszystko „Czerwone Diabły” nie rezygnowały i raz za razem z zaangażowaniem prowadzili kolejne akcje.

W 87. minucie w polu karnym został powalony Jesse Lingard i sędzia wskazał na rzut karny. Wydaje się, że kilka minut wcześniej tak samo mógł postąpić, gdy na murawę padał Marcus Rashford, ale po sekundzie zmienił swoją pierwotną decyzję i wówczas przyznał gospodarzom tylko rzut wolny.

Tym razem nie było żadnych wątpliwości i do piłki ustawionej na 11 metrze podszedł Paul Pogba, kulejący od kilku minut. Francuz doskonale wyegzekwował karnego i „Czerwone Diabły” powróciły do gry.

Do remisu udało się doprowadzić w drugiej minucie doliczonego czasu. Świetny strzał głową Alexisa Sancheza zdołał obronić Heaton, ale przy dobitce Victora Lindelofa był już bezradny, mimo iż przy okazji został trafiony piłką. Gospodarze obronili się przed porażką, ale na dziewiąte zwycięstwo z rzędu zabrakło już czasu.

Manchester United – Burnley FC 2:2 (0:0)
Bramki: Pogba (k.) 87′, Lindelof 90+2′ – Barnes 51′, Wood 81′

Man Utd: De Gea – Young, Jones, Lindelof, Shaw – Matic, Pereira, Pogba – Mata, Rashford, Lukaku.
Rezerwa: Romero, Dalot, Smalling, Fred, Herrera, Lingard, Sanchez.

Burnley: Heaton – Bardsley, Tarkowski, Mee, Taylor – Hendrick, Cork, Westwood, McNeil – Barnes, Wood.
Rezerwa: Hart, Gudmundsson, Vokes, Gibson, Ward, Vydra, Benson.

Komentarze

Podobne wpisy

Najnowsze