Thomas Tuchel po meczu: nie zasłużyliśmy na taki rezultat

Sky Sports Damian Domitrz
Zmień rozmiar tekstu:

Manchester United po emocjonującej końcówce pokonał Paris Saint-Germain na Parc des Princes i awansował do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Decydujący gol, dający awans „Czerwonym Diabłom” padł w 94 minucie i okazał się powtórką z rozrywki dla mistrza Francji.

Na gorąco po spotkaniu pojedynek postanowił zanalizować trener paryżan, Thomas Tuchel. Na początku, Niemiec odniósł się do decyzji o podyktowaniu rzutu karnego dla zespołu Ole Gunnara Solskjaera.

– Jestem zwolennikiem VAR-u i pozostanę nim po tym meczu.

– Gdy Diogo Dalot oddawał strzał na naszą bramkę, widziałem piłkę lecącą nad poprzeczką. Byłem zaskoczony decyzją o rzucie rożnym, ponieważ aż tak dokładnie się nie przyglądałem. Później okazało się, że dojdzie do analizy VAR i wiedziałem, że zostanie podyktowany rzut karny, bo były ku temu podstawy.

– Cała sytuacja jest dosyć złożona. Dystans piłkarza od piłki, ruch ręką, to sytuacja 50 na 50. Niektórzy powiedzą „nie ma karnego”, inni powiedzą, że jest. Zagranie ręką jest trudne do zdefiniowania.

– Podyktowanie rzutu karnego po strzale z 22 metrów, który leciał nad bramkę, dla mnie nie ma sensu. Graliśmy jednak z nożem na gardle przez 60 minut, wiedząc, że coś takiego może się wydarzyć.

– Ciężko to zanalizować. Myślę, że były powody do podyktowania jedenastki. Używając VAR-u, wiemy, że sędzia miał powód. Zagranie ręką to miękki, nie twardy fakt. Strzał był niecelny, a nagle okazuje się, że będzie rzut karny. OK.

Były szkoleniowiec Borussii Dortmund został zapytany, czy wpływ na porażkę z „Czerwonymi Diabłami” ma dwumecz z Barceloną w 2017 roku, gdy PSG zaprzepaściło ogromną przewagę przewagę z pierwszej konfrontacji, przegrywając całe starce 5:6.

– Problem nie może leżeć w mentalności, ponieważ Thilo Kehrer nie był w Barcelonie. Nie możemy dać się złapać w taką pułapkę myślenia i tworzyć na ten temat różne historie. W naturze ludzkiej leży wymyślanie takich wymówek. Dla mnie problem leżał wyłącznie dzisiaj. Nie możemy w taki sposób zaczynać swoich meczów.

– Zareagowaliśmy wspaniale. Nie daliśmy ponieść się nerwom. Kompletnie zdominowaliśmy grę przy piłce, mieliśmy wiele szans i nie czuliśmy zagrożenia ze strony naszego rywala, który starał się wyprowadzać kontrataki. Taka druga bramka nigdy więcej nie przytrafi się Buffonowi. On również nie był w Barcelonie.

– Nie zwalajmy tego na Barcelonę. Grając z rywalem, który ewidentnie jest lepszy od ciebie, okej, można cokolwiek analizować. Gdyby to była potyczka ligowa, moglibyśmy otrzeć łzy i ruszyć dalej. Wynik jest okropny i nie zasłużyliśmy na niego na przestrzeni 180 minut. To wielkie rozczarowanie – podsumował.

Komentarze

Podobne wpisy

Najnowsze