Marcus Rashford po wygranym 3:1 meczu z PSG i awansie do ćwierćfinału Ligi Mistrzów udzielił także wywiadu klubowej stacji telewizyjnej. W rozmowie tej skupiono się głównie na rzucie karnym, którego skuteczne wykonanie przez młodego Anglika rzutem na taśmę doprowadziło do wyeliminowania przez „Czerwone Diabły” ekipy z Paryża.
Przejdźmy od razu do sytuacji z rzutem karnym. Nigdy nie wykonywałeś go dla United. Musiałeś też długo czekać zanim wykonałeś tę jedenastkę. Jakie myśli ci towarzyszyły?
– Największym problemem w takiej sytuacji jest właśnie okres oczekiwania na wykonanie karnego. Starałem się pozostać spokojnym i skupionym, ponieważ to coś, co ćwiczyłem wielokrotnie, gdy byłem jeszcze młodszy. To podstawowy element gry, ale przy pewnych okolicznościach może okazać się niezwykle trudny do wykonania. W tym wszystkim chodziło po prostu o odpowiednią koncentrację.
Czy przed strzałem wiedziałeś już jak uderzyć piłkę i w które miejsce bramki ją posłać? Miałeś dużo czasu na takie przemyślenia.
– Nie. Czekałem po prostu na to, co zrobi ich bramkarz w momencie, gdy zacznę podbiegać do piłki. Buffon pozostał jednak opanowany, więc musiał uczynić wszystko, co w mojej mocy, aby strzelić i tak też się stało.
Co możesz powiedzieć o duchu walki tej drużyny?
– Duch walki w tej drużynie to ogromna rzecz. Każdy tutaj walczy za drugą osobę, za sztab szkoleniowy i za menedżera. Musimy to utrzymać, nie spoglądając już na to jak źle nam wcześniej szło. Pokazaliśmy już przy wielu okazjach, że potrafimy wracać do gry i w tym meczu osiągnęliśmy niesamowity wynik.
Powiedz jeszcze coś o celebracji awansu, gdy podbiegliście do trybuny zajmowanej przez waszych fanów.
– Nasi fani spisywali się świetnie przez cały mecz i po prostu otrzymali od nas to, na co zasłużyli. Ponadto chcieliśmy także pokazać ducha tej drużyny i to, że każdy w klubie trzyma się razem i że w takich chwilach chcemy po prostu być z resztą zespołu.
Kiedy pod koniec meczu rozejrzałeś się dookoła to musiałeś sobie pomyśleć, że jesteś jednym z najstarszych zawodników na boisku.
– [Śmiech] To jest właśnie całe piękno tego klubu. Możliwość oglądania kogoś młodszego, kto wchodzi do drużyny i gra oraz trenuje z nami regularnie. Dla mnie to coś świetnego, gdy mogę przyglądać się czemuś takiemu. Dla takich chłopaków jak Mason Greenwood, który zaliczył debiut w drużynie w takim meczu jak ten. Ufff…Nic tego nie przebije.
Ostatecznie w końcu przeszliście do ćwierćfinału, co jak widać okazało się możliwe.
– Zgadza się. To miłe uczucie, jednak musimy iść dalej i cały czas poprawiać naszą grę. To jest najważniejsze. To był dziwny mecz, ale wygraliśmy i wywalczyliśmy awans. Teraz wrócimy szczęśliwi do treningów i będziemy starali się to utrzymać.
Komentarze