Jesse Lingard odwiedził swoją byłą szkołę

manutd.com Bernadetta Cugier
Zmień rozmiar tekstu:

Szkoła podstawowa St. Margartet miała ostatnio interesującego gościa. Jesse Lingard po latach odwiedził szkołę w Warrington. Magazyn „Inside United” był świadkiem jak 26-latek śmiał i bawił się razem z zaskoczonymi i zachwyconymi wizytą dziećmi. Uśmiech nie schodził z ich twarzy, nawet kiedy Lindgard rozdawał żółte i czerwone kartki.

Piłkarz Manchesteru United przyznał, że minęło sporo czasu, od kiedy ostatni raz był w tym miejscu. Jesse zaczął robić się sentymentalny, kiedy zbliżał się do szkoły. Wspominał też swoje początki jako uczeń sprzed 20 lat.

– Na początku bardzo się denerwowałem. Wydaje mi się, że każdy się tak czuje. Jednak, kiedy przyzwyczaisz się do nowego miejsca, wszystko zaczyna się układać. Spędzanie każdego dnia z moimi przyjaciółmi, było czystą przyjemnością. Wydaje mi się, że nie opuściłem, nawet jednego dnia. Zawsze miałem 100% frekwencję. Na przestrzeni lat zawsze chciałem wrócić, usiąść w ławce i powspominać stare, dobre czasy. Oczywiście przez te lata zaszło tu wiele zmian, ale sam fakt powrotu i poczucia się znów jak dziecko – tego nie da się przebić.

Uczniowie, w tym młodsza siostra Jesse’go, nie mieli pojęcia o wizycie Lingarda. Załoga Manchester United Foundation wybrała grupę około 30 dzieci do wzięcia udziału w różnych rozgrywkach, żeby odwrócić ich uwagę od kamer, mikrofonów i dziennikarzy zgromadzonych na korytarzach. Kiedy piłkarz „Czerwonych Diabłów” wkroczył na salę gimnastyczną, dzieci oszalały z radości. Jednak moment później, pełne podziwu dla idola, ucichły, żeby porozmawiać z Lingardem.

Grupa zaczęła zadawać pytania i z wytężoną uwagą wsłuchiwała się w odpowiedzi. Później przyszedł czas na trochę zabawy. Niestety Lingard nie mógł zagrać z uczniami w piłkę nożną. Krótko przed wizytą doznał kontuzji w meczu z PSG. Zamiast tego dzieci zagrały w popularną w angielskich szkołach grę benchball*.

Ogłuszające okrzyki rozpoczęły całą zabawę. Lingrad dodał to tego ogromną dawkę humoru. Piłkarz został sędzią, rozdając czasem żółte i czerwone kartki. Po ekscytującej grze dzieci usiadły, by posłuchać wywiadu udzielanego „Inside United”.

Jesse, witaj z powrotem w St. Margaret! Jakie uczucie przyszło jako pierwsze, kiedy znów przechodziłeś po szkolnym korytarzu?
– Wróciło do mnie mnóstwo wspomnień. Czas, który tu spędziłem, był znakomity. Cudownie było zobaczyć część pracowników i uczniów. Patrzę się na te salę lekcyjną i myślę: „Czy ja naprawdę tu siedziałem? Czuję się staro! Jak mieściłem na tych krzesłach!”

Jakbyś opisał siebie jako ucznia szkoły podstawowej?
– Byłem dobrym uczniem. Lubiłem się uczyć. Zawsze chciałem się rozwijać i ciężko na to pracowałem. Wiedziałem, że jeśli nie wyjdzie mi z piłką nożną, muszę mieć opcję awaryjną.

Twoim ulubiony przedmiotem szkolnym był?
– Lubiłem angielski. Lubiłem też chemię i różne eksperymenty chemiczne. Cieszyłem się, że w przyszłości mógłbym zostać jakimś geniuszem naukowym!

Czy były jakieś inne gry, w które lubiłeś grać?
Rounders**. Byłem królem tej dyscypliny. Mieliśmy też mnóstwo gier, których podstawą było bieganie. Dzięki temu w ciągu roku byłem jednym z najszybszych uczniów.

Kogo udawałeś na boisku, kiedy grałeś w piłkę nożną?
– Każdego! Giggsa, czasem Cantonę. Mieliśmy koszulki polo i kiedy grałem, zawsze miałem swój kołnierzyk postawiony do góry. Piękne czasy.

Który nauczyciel miał najstraszniejszą „suszarkę”?
– Kilka razy byłem świadkiem kilku „suszarek”, ale robiłem wszystko, żeby żadna z nich była skierowana tylko do mnie. Nie mam nic złego do powiedzenia, o którymkolwiek z nauczycieli. Oni szanowali mnie, a ja szanuję ich.

Jak udało Ci się połączyć szkołę z piłką nożną?
– Całkiem dobrze mi to szło. W tamtych czasach we wtorki i czwartki trenowaliśmy. Po szkole szliśmy do domu, przebraliśmy się, jedliśmy, a później jechaliśmy do Manchesteru. Osoby z United mówiły mi by być cierpliwym i taki starałem się być. Słuchałem sir Alexa Fergusona. Zawsze mówił, że się jeszcze w pełni nie rozwinąłem. Miałem być cierpliwy, a  mój czas wreszcie miał nadejść.

Co mówią do Ciebie ludzie z okolic Warrington?
– Przyjeżdżam tu całkiem często. Odwiedzam mamę, babcię i dziadka. Moja siostra chodzi tu do szkoły. Jest teraz tutaj, a powinna być w klasie na lekcji! To jest małe miasteczko. Grać w piłkę nożną i mieć kogoś, kto oderwie Cię od piłkarskiej rzeczywistości jest wspaniałe. Wydaje mi się, że jestem tu szanowany, a ja szanuję społeczeństwo w tym mieście.

Jak ludzie powinni cieszyć się z tego co robią i do czego powinni podchodzić poważnie? Jaką wiadomość chciałbyś przekazać każdemu, kto czyta ten wywiad?
– Muszą poważnie podejść do szkoły. Ludzie z United powtarzali mi to cały czas. Nie każdy będzie w przyszłości piłkarzem. Jednak jeśli będziesz miał dobre oceny, możesz mieć szansę na otrzymanie pracy marzeń. Nawet jeśli nie jest związana ze sportem, po prostu ciesz się nią.

* benchball – gra w której biorą udział dwie drużyny. Obie grupy muszą zostać na swoich połowach. Celem jest rzucenie piłki przez połowę boiska do swojego kolegi z drużyny, który stoi na ławce. Jeżeli osoba stojąca na ławce złapie piłkę, rzucający biegnie i dołącza do kolegi na lawce. Wygrywa drużyna, która pierwsza zgromadzi wszystkie osoby na ławce.

** rounders – gra podobna do palanta. Uważa się, że ta gra była początkiem softballu i baseballu.

Komentarze

Podobne wpisy

Najnowsze