Ryan Giggs wspomina: potrójna korona to moje największe osiągnięcie

Daily Mail Damian Domitrz
Zmień rozmiar tekstu:

W maju minie 20 lat od historycznego osiągnięcia Manchesteru United, czyli zdobycia potrójnej korony w sezonie 1998/1999. „Czerwone Diabły” zwyciężyły w rozgrywkach Ligi Mistrzów, Premier League oraz FA Cup. Takiego osiągnięcia w Anglii nie powtórzył jak dotąd żaden zespół.

Ryan Giggs w wywiadzie dla Daily Mail postanowił wrócić wspomnieniami do tego sezonu, a przede wszystkim do szczególnie ważnych dla niego meczów przeciwko Arsenalowi w półfinale FA Cup i Bayernowi Monachium w finale Champions League.

– Dopiero teraz do mnie dociera, jak bardzo jestem dumny z tego trypletu. Wiedziałem wcześniej ile to znaczy, ponieważ trudno było to osiągnąć. To prawdziwy rollercoaster. Teraz mogę dokładnie przeanalizować to, co się stało.

– W Londynie taksówkarz powiedział do mnie: „zrujnowałeś moje życie tej nocy na Villa Park”. Kibice United powtarzali mi, że była to najpiękniejsza bramka, jaką kiedykolwiek widzieli. Z kolei fani Arsenalu dali mi do zrozumienia, że nigdy mi nie wybaczą.

https://www.youtube.com/watch?v=quI_LkMj4HI

Jeden z najbardziej zapamiętanych tygodni przez Ryana Giggsa dotyczy suszarki sir Aleksa Fergusona. Pierwszy raz Ryan Giggs doświadczył jej 7 kwietnia 1999 roku podczas meczu z Juventusem na Old Trafford, gdy do przerwy piłkarze z Teatru Marzeń przegrywali 0:1.

Ferguson zarzucił Giggsowi oraz Davidowi Beckhamowi, że nie pracują wystarczająco ciężko. W ostatnich minutach spotkania, Walijczyk zdobył wyrównującego gola. Pięć dni później, gdy Manchester United przygotowywał się do starcia z „Kanonierami” na Villa Park w ramach półfinału FA Cup, Giggs ponownie wylądował na dywaniku u Bossa.

– Powiedział mi, że nie grałem tak, jak tego oczekiwał. Boss chciał mi przypomnieć, jak dobrym jestem piłkarzem i jak bardzo oddaliłem się od optymalnego poziomu.

– Powtarzał: „potrzebuję tamtego Ryana Giggsa, nie tego.” Wkurzyłem się. Zawsze to robiłem. Ale również słuchałem. Chciał, abym mijał rywali, posługiwał się instynktem.

– Roy Keane siedział w szatni po końcowym gwizdku. Gdy do niej wszedłem, rzekł: „oto i on, pierd***** zbawca”. Reszta chłopaków świętowała, ale z powodu zwycięstwa, nie z powodu brami klasy światowej.

Arsenal Arsene’a Wengera zdobył podwójną koronę w poprzednim sezonie, a nową kampanię zaczęli od wygranej nad „Czerwonymi Diabłami” w spotkaniu o Tarczę Dobroczynności oraz w Premier League. Oba mecze skończyły się wynikiem 3:0. Rywalizacja z „Kanonierami” stała się wojną.

– Jedno trofeum – nie myśleliśmy o trzech – wydawało się bardzo odległe. Znajdowaliśmy się pod presją.

– Nie lubiłem Arsenalu – powiedział bez mrugnięcia okiem. Nie lubiłem Vieiry, ponieważ grał brutalnie, a później udawał niewiniątko. Nie lubiłem Petita, bo miał długie włosy. Nie przepadałem także za Bergkampem. To samo tyczy się Piresa, chociaż gdy spotka się go teraz, jest miły do bólu. Wcześniej nie śmiałem na niego spojrzeć w takim kontekście. Nie znałem ich i nie chciałem znać. Nie pozwoliłbym sobie ocenić żadnego z nich.

– Bergkamp? Mówiłem sobie, że nie jest tak dobry jak Eric Cantona. Nie byłem mną, ja się tak nie zachowuję. To siedziało jednak w mojej głowie, ta zagorzała antypatia. To czysta motywacja. W głębi duszy wiedzieliśmy, że nie mogliśmy gorzej wylosować, a ten pojedynek znaczył dla nas wszystko. Więcej niż konfrontacje z Liverpoolem w tamtym czasie.

Manchester United wygrał ligę, wyprzedzając Arsenal jednym punktem. „Czerwone Diabły” nie przegrały żadnego meczu od 19 grudnia. Półfinałowe starcie z Arsenalem, Roy Keane opisywał jako wojnę z Patrickiem Vieirą oraz Emmanuelem Petitem i został odesłany do szatni po otrzymaniu czerwonej kartki. Bergkamp w regulaminowym czasie gry nie wykorzystał rzutu karnego. Drużyna z Old Trafford wygrała ten mecz po dogrywce 2:1. Po końcowym gwizdku przy szatni zespołu sir Aleksa Fergusona pojawili się Tony Adams i Lee Dixon, chcąc złożyć gratulacje.

– Nie wiem, czy postąpiłbym tak samo. Naprawdę nie mam pojęcia.

Strzelcem drugiego gola był David Beckham. Co ciekawe, on również został wezwany do gabinetu menedżera w tym samym tygodniu co Ryan Giggs. Czysty przypadek czy wspaniałe zarządzanie ludźmi?

– Ciężko powiedzieć, ale razem z Becksem często lądowaliśmy na dywaniku. Myślę, że działo się tak, ponieważ menedżer wiedział, że długo się nie dąsamy i zareagujemy odpowiednio na boisku.

– Stawiał nas jako przykład, częściej niż kogokolwiek innego. Podczas sezonu przygotowawczego w Ameryce ruszył na mnie na oczach każdego. Wściekłem się i zażądałem później odpowiedzi.

– Powiedział, że to taka sztuczka, ponieważ młodsi zawodnicy będą wiedzieli, że jeśli ruszył na mnie, to nikt nie może czuć się bezpieczny. Czasami narzekałem chłopakom, ale wchodząc na boisko, czyniło to ze mnie lepszego piłkarza. Sir Alex doskonale wiedział, jak postępować ze mną i z Becksem, wywierając na nas presję. Czy się mylił? Oczywiście, że nie.

Giggs wspomina 1996 rok, gdy po raz pierwszy na trening klubu z Old Trafford przybył Ole Gunnar Solskjaer. Roy Keane uważał, że Norweg jest nastoletnim fanem.

– Pamiętam nasz pierwszy trening strzelecki. Nie słyszałem wcześniej o takim chłopaku i wyglądało to mniej więcej tak: „kim k**** jest ten gość?’. Powiedziałem kolegom, że trenowałem z nowym Alanem Shearerem.

Manchester United podczas finału Ligi Mistrzów w Hiszpanii potrzebował cudu. W składzie zabrakło zawieszonych: Roya Keane’a i Paula Scholesa. To spowodowało, że przeciwko Bayernowi cała drużyna zagrała słaby mecz. Ryan Giggs musiał zagrać na prawej flance, podczas gdy David Beckham został przesunięty do środka. Walijczyk przez wiele lat twierdził, że nie robiło to dla niego różnicy, ale przyznał w końcu, że czuł się zagubiony.

– Wydaje mi się, że nie mówiłem tego nigdy wcześniej, ale lepiej byłoby, gdybym to ja zagrał wtedy w środku.

– Wahano się pomiędzy mną i Beckhamem i czułem, że poradziłbym sobie lepiej. Wiedziałem, że zostałem wystawiony na złej pozycji. Ale nie było żadnych wymówek. Zdawaliśmy sobie sprawę, że możemy dokonać historycznego czynu lub zawieść. 10 minut przed końcem poczułem że szansa przepadła. Koszmar.

– Zwykłem mawiać, że dostaniemy tę jedną szansę. Ale tego wieczoru spisywaliśmy się po prostu źle, nie graliśmy nic. Odpłynąłem w myślach. Wiedziałem, że będę musiał spojrzeć w oczy moich kolegów. Zastanawiałem się, czy jeszcze kiedykolwiek spotkam się z taką okazją.

Ferguson podtrzymuje do dziś, że ciągłe bieganie Ryana Giggsa po prawej stronie zmęczyło lewego obrońcę Michaela Tarnata, a to z kolei było jednym z głównych powodów porażki Bawarczyków.

– Zrobiłem to, o co prosił. Męczyłem Tarnata, ale ciągle traciłem piłkę. Mówiąc szczerze, dałem dupy tamtego wieczoru.

Wiele lat później, swój pierwszy dzień w Manchesterze United opisał Rio Ferdinand, który przyszedł na Old Trafford za rekordową sumę zapłaconą za obrońcę – 30 milionów. Nieprawidłowe przyjęcie piłki na treningu zostało twardo skrytykowane przez Roya Keane’a, ale z oddali odezwał się inny głos. „Czy tyle można dostać w dzisiejszych czasach za 30 milionów?! Te słowa wypowiedział Ole Gunnar Solskjaer.

– Nie jest najmilszym gościem na świecie, jak twierdzą ludzie. Stało się tak przez to, że go „dotarliśmy”.

– Był najmilszym facetem do czasu, gdy nie zadawał się z nami. Kiedy wchodzisz do naszego środowiska, to czeka cię ciężka szkoła i po jakimś czasie się zmieniasz. Musisz. Ten dzień z Rio miał tylko na celu sprawdzenie nowego piłkarza. Jeśli Ole nie powiedziałby czegoś takiego, zrobiłby to ktoś inny. Tak to działało. Każdego dnia. To pomagało nam wygrywać.

Ryan Giggs był pierwszym, do którego po ostatnim gwizdku sędziego na Camp Nou podszedł sir Alex Ferguson. Walijczyk był też ostatnim ze wspomnianych w 480-stronnicowej biografii szkockiego menedżera. Napisał tam: „używałem go jako przykład dla innych”. Gary Neville napisał o wielkich, czterech kamieniach węgielnych współczesnego Manchesteru United. Wymienił Busby’ego, Charltona, Fergusona i Giggsa.

– Wymienił mnie spośród wszystkich innych wielkich piłkarzy… Trudno mi powiedzieć, czy ma rację. Powiem jedno. Manchester United był moim życiem.

– Po treningach zawsze spędzałem dwie godziny na jodze. To ja stawałem w obronie ludzi, ale również ich krytykowałem. Chciałem służyć jako wzór. Stawałem przed atakującą prasą i odwracałem się, aby ochłonąć, bo nie chciałem, by ktokolwiek widział moją reakcję. Wiele dałem temu klubowi, tyle ile byłem w stanie.

Sir Bobby Charlton podobnie jak Giggs nigdy nie otrzymał oferty opuszczenia klubu. Żadna inna drużyna nie złożyła za nich oferty transferowej.

– Nikt inny mnie nie chciał – zaśmiał się Walijczyk. Nie zawsze jednak było tak, że chciałem pozostać ikoną jednego klubu.

Dla obecnego selekcjonera reprezentacji Walii wyjątkowo trudny był sezon 2002/2003. Przez brak formy mierzył się z gwizdami ze strony własnych kibiców.

– Znajdowaliśmy się w Amsterdamie podczas obozu przygotowawczego. Pierwszym trenerem był tam Carlos Queiroz. Wszedł on do mojego pokoju. Znałem go dopiero tydzień. Powiedział do mnie: „gdzie jest ten słynny Ryan Giggs, którego znam z telewizji?”. Moja odpowiedź wyglądała tak: „co to ma k**** znaczyć?” – spowodowało to, że Giggs został odesłany do domu.

– To był trudny okres. Sezon wcześniej wyglądałem w porządku. Ze skrzydłowego stawałem się pomocnikiem.

– Na początku 2003 roku rozpocząłem spotkanie przeciwko Blackburn w Pucharze Ligi. Słyszałem tylko gwizdy i buczenie. To trochę bolało, w końcu to nasi fani. Dorastałem z nimi. Uchodziłem za dość krytycznego wobec siebie i czułem, że nie spisywałem się świetnie.

Giggs w tym sezonie znalazł się jednak jeszcze w blasku fleszy i ponownie stało się to w meczu z Juventusem na europejskiej scenie. Manchester United pokonał ich 3:0 w lutym 2003 roku. Walijczyk zdobył dwa gole. Strzelił także decydującego karnego w konkursie jedenastek podczas finału w 2008 roku przeciwko Chelsea. Ale nic nie może się równać z potrójną koroną osiągniętą w 1999 roku. Z 34 tytułów, jakimi może pochwalić się Ryan Giggs, to właśnie te znaczą dla niego najwięcej.

W obecnym sezonie rekord Manchesteru United jest zagrożony za sprawą Manchesteru City Pepa Guardioli, którzy biorą udział we wszystkich rozgrywkach. „The Citizens” wygrali Carabao Cup, awansowali do finału Pucharu Anglii, prowadzą w lidze i są w ćwierćfinale Ligi Mistrzów, mierząc się z Tottenhamem. Czy według Ryana Giggsa, mogą pobić wyczyn „Czerwonych Diabłów”?

– Tak – odpowiedział.

– Jesteśmy jedynymi ludźmi, którym się to udało i chcemy, aby tak pozostało. Zawsze powtarzałem, że wolę City niż Liverpool w roli mistrza Anglii. Jeśli jednak Liverpool powstrzyma ich przed zdobyciem trypletu, to przemyślę to raz jeszcze.

Komentarze

Podobne wpisy

Najnowsze