Były zawodnik Manchesteru United a obecnie Lyonu, Memphis Depay, wydał własną autobiografią pt. „Heart of a Lion”. Holender umieścił w niej wiele ciekawych wątków dotyczących przygody na Old Trafford. Wydaje się, że napastnik Oranje w końcu znalazł winnego nieudanego pobytu w Teatrze Marzeń.
– Pogubiłem się, będąc w Manchesterze. Zajęło mi pięć lat, aby do tego dojść. Podczas pobytu w Manchesterze obwiniałem każdego: Van Gaala, Mourinho. Czułem się, jakby świat stanął przeciwko mnie. Nie winiłem samego siebie. Nie tak to działa w życiu.
– To było frustrujące, że nie potrafiłem osiągnąć mojego optymalnego poziomu. Adaptacja zajęła więcej czasu, niż przypuszczałem. Miałem też problemy z grą w defensywie. Moja boiskowa swoboda została ograniczona. Ograniczyło to moje walory. W PSV pozwolono mi szukać wolnych przestrzeni i podążać za instynktem.
– W United czułem się zdezorientowany. Musiałem wykonywać taktyczne rozkazy Louisa van Gaala, inaczej straciłbym miejsce w drużynie. Van Gaal nie lubi zawodników, którzy nie stosują się do jego poleceń. Z czasem zrozumiałem, że w ten sposób nie wydobędę z siebie tego, co najlepsze: trzymając się kurczowo linii z lewej strony boiska, biegając tam i z powrotem. Nie rozumiałem tego. Kupiono mnie przez pryzmat moich specyficznych zdolności, które zauważyliście w PSV i kadrze narodowej. Później obsadzano mnie w roli, w której nie chciałem grać. Z mojego punktu widzenia to było zagmatwane.
Depay wspomina, że Zlatan Ibrahmović, Michael Carrick oraz Paul Pogba i reszta wstawiali się za nim u Jose Mourinho, dziwiąc się, że nie dostaje swojej szansy. Holender w końcu zdał sobie sprawę, że pora odejść z Old Trafford.
– Zatraciłem się. Po treningu wracałem do domu i nie chciałem nikogo widzieć. Mentalnie był to bardzo zły okres. Pogarszało się to każdego dnia. Patrząc z innej perspektywy, miałem dobre życie: bycie częścią jednego z największych klubów na świecie, mieszkanie w pięknym domu z basenem, razem z moją dziewczyną Gigi, jeżdżenie Rolls Roycem. Czułem się jednak nieszczęśliwy. Po raz pierwszy straciłem ochotę do gry w piłkę. Najpiękniejsza rzecz w całym moim życiu – futbol – przyprawiała mi wielkiego smutku. Frustracja rosła z każdym dniem i nie miałem pojęcia, jak to zmienić.
Holenderski zawodnik po ciężkim okresie w Manchesterze United ostatecznie odszedł do Olympique Lyon. Uważa, że to właśnie Francja pomogła mu wrócić na właściwie tory kariery, a także nowe perspektywy oraz religia.
– Teraz zrozumiałem, że problem nie leżał tylko we mnie. Zwątpiłem również w Boga. To był prawdziwy powód mojego poczucia samotności. Nie uda ci się, jeśli sam będziesz musiał radzić sobie z własnymi problemami.
– Moje występy w United nie były nawet blisko mojego optymalnego poziomu. Szukałem wymówek, aby usprawiedliwić porażkę. Krylem się za tym, że to dopiero mój pierwszy wyjazd za granicę że muszę dostosować się do warunków Premier League. Ale nawet wtedy miałem odpowiednią jakość, by spisywać się lepiej. Kiedy wyjdziesz poza strefę komfortu, nasuwa się tylko jedna konkluzja: zgubiłem siebie oraz Boga w sobie. Można więc winić tylko jedną osobę – mnie i nikogo więcej.
Książka „Heart of a Lion” jak na razie dostępna jest tylko w języku holenderskim. Trwają prace nad przetłumaczeniem jej na język angielski.
Komentarze