Artykuł „The Times”: Aaron Wan-Bissaka i jego droga do Manchesteru United

The Times Jakub Grzeszczak
Zmień rozmiar tekstu:

Jeśli chcemy zobrazować oszałamiającą drogę Aarona Wan-Bissaki do Manchesteru United, koniecznie należy się cofnąć do pewnego porannego treningu. Dzień, który odmienił karierę młodego Anglika, wydarzył się trzy lata temu i warto o nim opowiedzieć, zważywszy na to, jak zawrotnym punktem w jego karierze się okazał.

Artykuł Gregora Robertsona – treść oryginalna

Wydarzyło się to w drugiej połowie 2016 roku w trakcie porannego czwartkowego treningu pierwszej drużyny. Kevin Keen, ówczesny trener, zaprasza na trening pierwszego zespołu kilku zawodników z drużyny U-23. Jako że prawy obrońca z drużyny U-23 jest kontuzjowany, jego miejsce na tej pozycji zajmuje Wan-Bissaka. Nie dość, że 18-letni Aaron jest zmuszony grać na nie swojej pozycji, to w dodatku na jego stronie w przeciwnym zespole występuje być może jeden z najniebezpieczniejszych skrzydłowych Premier League – Wilfried Zaha.

Były zawodnik Manchesteru United raz za razem próbował minąć niedoświadczonego i grającego nie na swojej nominalnej pozycji Aarona, lecz nic mu z tego nie przychodziło.

– Pamiętam, że Wilf zaczął się mocno irytować – wspomina Keen. – Wyglądało to tak, jak na boiskach Premier League, kiedy go faulują i od razu widać, że skacze mu ciśnienie. Zaha był przyzwyczajony do mijania i ogrywania młodych zawodników, którzy pojawiali się na treningu.

Tydzień później trener ponownie zaprosił na trening Wan-Bissakę. Tym razem do kieszeni wsadził Androsa Townsenda.

– Nie mam pojęcia, jak on to robi – skomentował Zaha. – Możesz go minąć, ale i tak jakimś cudem zdoła dosięgnąć piłkę.

Po dwóch i pół roku oraz jedynie 42 występach w Premier League młody obrońca trafia do Manchesteru United za kwotę 50 milionów funtów, stając się tym samym najdroższym obrońcą w historii klubu. Zawodnik podpisał pięcioletnią umowę z tygodniówką opiewająca na 80 tys. funtów.

– W całej mojej karierze nie widziałem czegoś takiego. To niesamowite, że ktoś, kto dopiero uczy się gry na nowej pozycji, wystąpił w swoich pierwszych trzech meczach w klubie przeciwko Tottenhamowi, Manchesterowi United i Chelsea, i zrobił to tak dobrze, że stał się podstawowym zawodnikiem na cały sezon w Premier League, a później odszedł za tyle pieniędzy. Czasami dzieją się takie rzeczy, że aż ciężko to pojąć – mówił dalej Keen.

Wan-Bissaka wychował się w New Addington, w dzielnicy Londynu w gminie Croydon, znajdującej się nieco ponad osiem kilometrów od Selhurst Park. Podobnie jak wielu innych młodych graczy z południowego Londynu, którzy zabłysnęli w ostatnich latach, Aaron szlifował swoje umiejętności, grając na betonowych boiskach z przyjaciółmi lub w Walton Green, zielonym parku na nieco nachylonym terenie, który znajduje się blisko jego domu. Tam grał w piłkę ze swoim starszym bratem Kevinem i dzieciakami z sąsiedztwa.

W wieku sześciu lat Aaron dołączył do Junior Elite, zespołu grającego w najniższej lidze, w którym również grał jego brat.

– W naszym zespole grał jako środkowy napastnik – opowiada Colin Omogbehin, założyciel klubu. – Miał duży talent, co roku był królem strzelców. Mimo to zawsze ciężko pracował i był bardzo skromny. Był cichy, wręcz wstydliwy, lecz na boisku odżywał i nie brał jeńców.

Omogbehin był trenerem w akademii Crystal Palace, a obecnie pracuje w Fulham. To właśnie on polecił „Orłom” zakontraktowanie Wan-Bissaki, kiedy ten miał 11 lat. Wielokrotnie pojawiały się wątpliwości co do jego postawy i przydatności, lecz kiedy miał 14 lat, zainterweniował jego ojciec Ambrose i przypomniał mu, że powinien unikać ludzi, którzy mają na niego zły wpływ, a także rzeczy, które go rozpraszają.

Richard Shaw, trener drużyny U-23, wspomina, że zdarzało się, że Wan-Bissaka nie zjawiał się albo przychodził spóźniony na treningi czy nawet na mecze.

– Miał kilka wpadek. Był taki czas, że wpadł w złe towarzystwo. Trzymał się z chłopakami, którzy byli raczej porywczy. Chodził z nimi do szkoły. Ludzie mówili, że może powinniśmy z niego zrezygnować, ale ja wiedziałem, że któregoś dnia w końcu zrozumie. I, dobry Boże, zrozumiał.

W 2016 roku Shaun Derry, były pomocnik Crystal Palace, a później menedżer Cambridge United, zaprosił młodych zawodników akademii „Orłów” do trenowania ze swoim zespołem, grającym wówczas w Sky Bet League 2. Chciał, aby zawodnicy mogli poznać warunki poza Premier League, gdzie mogą być kiedyś wypożyczeni. Pierwszymi wysłanymi graczami byli Wan-Bissaka i Noor Husin, który obecnie gra w Notts County.

– Idea była taka, żeby zobaczyli, jak wyglądają standardy w League Two. Żeby spróbowali jedzenia, zobaczyli siłownie i jak to jest, kiedy masz tylko jeden strój treningowy i musisz zabierać go do domu i prać po nocach – opowiadał Derry, który był wcześniej trenerem Wan-Bissaki w akademii Crystal Palace.

– Chodziło o to, żeby wyrwać ich ze strefy komfortu, którą jest życie w Premier League. Aaron nie był gotowy na opuszczenie Londynu i grę w Cambridge, gdzie walczyliśmy o życie w lidze – dodał.

Na drodze do stania się najbardziej stanowczym obrońcą Europy było wiele wybojów. Shaw wspomina, kiedy Wan-Bissaka po raz pierwszy zagrał na prawej obronie w zespole U-23.

– Było to spotkanie z Charlton Athletic i zakończyło się remisem 2:2. Miał wtedy wiele problemów z grą na nowej pozycji i jedna z bramek padła po jego błędzie, ponieważ zagrał piłkę do środka. Mimo to nie zrezygnowaliśmy z niego i dalej na niego stawialiśmy.

– Wiedzieliśmy, że ma, jak to mówiliśmy, „dalej, dalej nogi gadżeta”. Kiedy jeszcze grał jako skrzydłowy, zawsze wracał i świetnie radził sobie w obronie. Potrafi dobrze ustawić się w obronie, ale również umie grać z przodu. Ludzie nadal nie widzieli wszystkiego, co potrafi.

– Słyszałem opowieści typu „wiedziałem, że Aaron zostanie piłkarzem, już odkąd miał dwa lata. Było to widać od zawsze, już odkąd nosił pieluszki”, ale ja w to nie wierzę. Aaron sam na to zapracował. Razem z Davem Reddingtonem [menedżerem pierwszego zespołu Crystal Palace] pomagaliśmy mu w trakcie kariery. Jakbyśmy powiedzieli mu „Aaron, o drugiej spotykamy się na dodatkowy trening”, odpowiedziałby „nie ma sprawy”. Nawet by się nie skrzywił.

Miesiąc przed debiutem w spotkaniu przeciwko Tottenhamowi w lutym 2018 roku, w którym wystąpił dzięki pladze kontuzji w pierwszej drużynie, Wan-Bissaka rozmawiał z Royem Hodgsonem, menedżerem Crystal Palace, o pójściu na wypożyczenie do League Two.

Hodgson powiedział wtedy, że ma wobec niego plany, lecz teraz, zaledwie 18 miesięcy później, musi zaplanować przyszłość bez utalentowanego obrońcy. Shaw jest przekonany, że Wan-Bissaka jest w pełni gotowy do gry na Old Trafford.

– Dalej się rozwija. Po każdym meczu wysyłam mu wiadomość, w której piszę „dobra robota. Tak trzymaj, dalej ciężko pracuj” i zawsze mi odpisuje, że tak zrobi. Dla kogokolwiek by nie grał, będę robił to samo. To właśnie dzięki ciężkiej pracy osiągnął, co osiągnął.

– Bez względu na to, czy będzie grał dla Manchesteru United, na Mistrzostwach Świata czy gdziekolwiek, na pewno się nie zmieni. Wciąż będzie podchodził do wszystkiego ze spokojem.

Komentarze

Podobne wpisy

Najnowsze