Victor Lindelof dla ESPN: gdy byłem młodszy, to grałem jako pomocnik

ESPN Bartosz Łojewski
Zmień rozmiar tekstu:

Szanghaj – w innej rzeczywistości Victor Lindelof nie jest tym Icemanem, którego wszyscy znają z opanowania i świetnej gry na środku obrony. Szwed byłby tam zawodnikiem z numerem 10, a nie z numerem 2. Wolałby kreować akcje w środku pola od bronienia dostępu do własnej bramki.

Dorastając w Vasteras, małej mieścinie w środkowej Szwecji, Lindelof był ustawiany tuż za napastnikami. Dziś jego pozycja jest zgoła odmienna. Ofensywny pomocnik uwięziony w ciele defensora – tak można powiedzieć o podstawowym obrońcy drużyny Ole Gunnara Solskjaera.

Norweski trener wymaga od swoich podopiecznych więcej intensywności. Zakładać pressing, kiedy „Czerwone Diabły” nie mają piłki oraz robienia tego w szybszym tempie.

W jego planach jest także gra czwórką z tyłu. Znający każdy trik nastolatek jest teraz sercem defensywy Manchesteru United. A o tym, że robi to bardzo dobrze niech świadczy mecz z Juventusem na Old Trafford, kiedy to sam Cristiano Ronaldo został przyćmiony przez Lindelofa.

– Kiedy byłem młody to najczęściej grałem jako pomocnik. Obrońcą jestem dopiero od jakiegoś czasu, ale niezbyt długo. Myślę, że dobrze czuję się z piłką bo zaczynałem, grając na pozycji numer 10. Dopiero później byłem ósemką, szóstką, aż w końcu stałem się obrońcą.

– Może dlatego właśnie nie mam większych problemów z wprowadzeniem futbolówki. Lubię mieć piłkę przy nodze. Dobrze się z tym czuję i nie jest to dla mnie żaden problem.

Jest bardzo solidnym defensorem oraz był jednym z lepszych zawodników United w zeszłym sezonie. Jednak czy był dobry, grając jako ofensywny pomocnik?

– Myślę, że byłem całkiem niezły. Ale to było dawno temu. Strzelałem mnóstwo goli, teraz nie robię tego za często. Cieszyła mnie gra na tej pozycji. Mogłem robić co tylko chciałem, miałem wtedy może z 13 lat. W mojej głowie cały czas jestem 10-tką. Lubię podawać. Już nie mam takiego instynktu, że muszę strzelić, teraz wolę dogrywać partnerom.

Lindelof wraz z drużyną udał się na przedsezonowe tournee do Australii i na Daleki Wschód jako kluczowy element układanki Solskjaera. W prasie wiele mówi się, że na Old Trafford zawitać ma Harry Maguire, jednak nawet transfer reprezentanta Anglii nie powinien naruszyć miejsca Lindelofa z pierwszej jedenastki.

Szwed jest jednym z sześciu środkowych obrońców w ekipie „Czerwonych Diabłów”, transfer Maguire’a sprawiłby, że o dwie pozycje rywalizowałby aż siedmiu piłkarzy. Jednak na razie pozycja Lindelofa jest nie do ruszenia i to pozostali muszą walczyć o miejsce u jego boku.

– Lubię, a nawet kocham rywalizację. To dobra rzecz dla drużyny. Jeśli masz dobrych piłkarzy na twoje miejsce, to musisz trenować jeszcze ciężej, aby to miejsce utrzymać. Musisz dawać z siebie wszystko na treningach, aby zespół mógł się rozwijać.

– Według mnie wszystko jest perfekcyjne. Wszyscy w klubie chcą być na najwyższym poziomie. Z każdym z chłopaków mamy bardzo przyjazne relacje. Na treningach rywalizujemy, ale poza boiskiem jesteśmy przyjaciółmi. Tak powinno to wyglądać.

Jednak nie zawsze było tak perfekcyjnie. Kiedy w 2017 roku Jose Mourinho kupił Lindelofa za 31 milionów funtów z portugalskiej Benfiki niemalże od razu dostał szansę debiutu w czerwonej koszulce w Superpucharze Europy przeciwko Realowi Madryt. Przy czym szansę debiutu w Premier League dostał po ponad dwóch miesiącach oczekiwań i przyglądaniu się gry kolegów z wysokości trybun.

Kiedy w końcu Lindelof dostał szansę występu w najwyższej klasie rozgrywkowej w Anglii zaprezentował się bardzo słabo, a Manchester przegrał z Huddersfield, co tylko spotęgowało lawinę pytań na temat adaptacji Szweda w angielskim futbolu.

Była to debata, której końca nie było widać. Był to bardzo trudny, pierwszy sezon Lindelofa na Wyspach. Mimo to obrońca nie miał wątpliwości, że postąpił słusznie zmieniając słoneczną Lizbonę na deszczowy Manchester.

– Nigdy nie miałem żadnych wątpliwości. Jestem bardzo pewny siebie i swoich decyzji. Taki po prostu mam styl i tak dorosłem. Wiem jakim typem piłkarza jestem i wiem jakim typem człowieka jestem. Zawsze taki byłem i nigdy to nie był dla mnie problem.

Lindelof pozamykał usta krytykom w zeszłym sezonie, kiedy to jego gra przyciągnęła uwagę nawet skautów Barcelony. W odróżnieniu od Pogby i Lukaku, Szwed szybko uciął wszelkie spekulacje i zapowiedział, że w kolejnym sezonie również będzie grał na Old Trafford, a tymczasem szykuje się na towarzyskie starcie z Tottenhamem i bronienie dostępu do bramki przed Harry’m Kane’em.

– Nie jestem osobą, która myśli nad tego typu plotkami. Jestem tutaj bardzo szczęśliwy. Tylko na tym się skupiam. Manchester United to mój klub i chcę go godnie reprezentować. Jest okres przygotowawczy. Budujemy lepszą formę i chcemy się poprawiać z dnia na dzień

– Skupiamy się na każdym kolejnym spotkaniu. Oczywiście dobrze by było wygrać. W piłce zawsze chcesz wygrywać. Kane to dobry piłkarz. Zawsze dobrze się bawię, grając przeciwko dobrym piłkarzom, a grałem już przeciwko nie jednemu takiemu. Kane jest bardzo mądry i dobrze porusza się na boisku.

– Na takim poziomie jestem od kilku lat. To dla mnie wspaniała przygoda i mam nadzieję, że cały czas będę stawał się lepszy. Po prostu chcę być lepszym piłkarzem. Gra dla tego klubu to dla mnie zaszczyt, to dlatego ciężko trenuje dzień w dzień. Mimo to wciąż widzę u siebie, że pewne elementy mogę poprawić.

Komentarze

Podobne wpisy

Najnowsze