Juan Mata w wywiadzie dla „The Telegraph”: gra dla Man Utd to przywilej

telegraph.co.uk Bernadetta Cugier
Zmień rozmiar tekstu:

Pod koniec ubiegłego sezonu przyszłość Juana Maty w Manchesterze United była zagadką. Zostanie czy jednak odejdzie. W ekskluzywnym wywiadzie dla brytyjskiego „The Telegraph”  Hiszpan opowiada o decyzji podjętej pod koniec poprzedniego sezonu, dotychczasowej karierze, presji gry dla „Czerwonych Diabłów” oraz o organizacji „Common Goal”, której jest współzałożycielem.

WYWIAD Z JUANEM MATĄ DLA „THE TELEGRAPH”

Jason Burt „The Telegraph”: W pewnym momencie minionego sezonu istniała obawa, że Juan Mata może opuścić Manchester United, że ta kariera może dobiec końca. Nie była to przyjemna sytuacja.

Juan Mata: – Szczerze, to nic nie wiedziałem. Nie byłem na 100% pewien. Wiedziałem co czuję, a była to chęć zostania tutaj. Jednak nie wiedziałem, co się przydarzy.

– Chciałem tu zostać, bo nie wybaczyłbym sobie odejścia z poczuciem „dobra, ale…”, tego nie chciałem. To był trudny czas. Jednak jestem dumny ze swojej psychiki. Bywało ciężko, kiedy nie grałem, znajdowałem się poza drużyną, kiedy zespołowi nie szło, kiedy krytykowało się każdego. Łatwiej byłoby mi się poddać i powiedzieć: „prawda, że przyszedłem do tego klubu w ciężkim momencie, ale chyba nie jesteśmy sobie przeznaczeni, na razie”.

– Jestem dumny, że powiedziałem: „chcę tego dokonać, chcę walczyć o ważne trofea, chcę być tu, kiedy będziemy wygrywać”. Chcę być tu, kiedy sprawimy, że klub znów będzie tam, gdzie być powinien.

To był styczeń 2014, kiedy Mata zasilił Manchester United, za ówcześnie rekordowe 37 milionów funtów, w niecodziennych przenosinach z Chelsea, gdzie wygrał Ligę Mistrzów. Przyleciał helikopterem do ośrodka treningowego, gdzie nieszczęsny następca sir Aleksa Fergusona, David Moyes, desperacko potrzebował ważnego transferu. Hiszpański pomocnik jest w tej chwili najdłuższym kontraktem w United od fergusonowego przejścia na emeryturę. Pod koniec ostatniego sezonu zgodził się na dwuletnią umowę z opcją przedłużenia jej o kolejne 12 miesięcy. Istniałaby wtedy możliwość zakończenia przez niego kariery na Old Trafford.

Mata jest w Manchesterze dłużej niż w którymkolwiek innym klubie: Realu Madryt, Valencii czy Chelsea. Pewna sytuacja, która przydarzyła się kilka miesięcy po jego przybyciu, została w jego pamięci. Był to ostatni dzień żałosnego sezonu, mecz u siebie z Southampton. United zajmowało siódme miejsce, najgorszy ich wynik w Premier League i brak kwalifikacji do europejskich rozgrywek, pierwszy raz od 25 lat. Na koniec meczu miało miejsce tradycyjne „okrążenie wdzięczności”, a Mata się jego obawiał. Bał się reakcji sfrustrowanych fanów. Jednak oni klaskali.

– To było niewiarygodne, jakby chcieli mi powiedzieć „zobacz, gdzie jesteś”. Naprawdę nie wiedziałem jak zareagują, bo w innych klubach prawdopodobnie reakcja byłaby kompletnie inna. Jednak kiedy widziałem te twarze, które mówiły „w kolejnym roku, w kolejnym roku” i robią to tak, że czujesz, i naprawdę tak się czujesz, że ci ludzie zasługują na więcej. Były momenty pełne frustracji zarówno dla nich, jak i dla nas, ale jesteśmy częścią tego samego klubu. Jedynym sposobem by przez to przejść, to wspólne wsparcie.

– Wiecie, że piłka nożna to coś więcej, niż tylko wygrane czy przegrane mecze? Jeśli podróżujesz dookoła świata, jesteś w stanie zobaczyć, że to coś więcej niż tylko sport. Jest to sposób na życie, ucieczka od złych sytuacji. Wtedy zdajesz sobie sprawę, że jest to coś więcej. Jest to sposób na pomoc ludziom w budowaniu ich żyć. To najsilniejsza siła na świecie.

Jest to ważne dla Maty, który dwa lata temu został pierwszym piłkarzem, który zapisał się do ruchu społecznego „Common Goal”, gdzie przekazuje on 1% swojej wypłaty, wspierając piłkarskie organizacje charytatywne na całym świecie. Do tej pory dołączyło 108 osób związanych z piłką nożną: graczy, trenerów, działaczy. Także kluby oraz kobiety w tym Megan Rapinoe i Alex Morgan. W rzeczywistości 50% organizacji stanowią kobiety.

– Pokazuje to, jak one są w to zaangażowane. W piłce nożnej zawsze walczą. Dlaczego od samego początku są w stanie zrozumieć taką organizację? Bo walczy ona też o równouprawnienia. Pokazuje to także poświęcenie, bo pomimo o wiele mniejszych zarobków, wciąż przekazują z nich 1%. Są one przykładem dla każdego.

– Rozumiem, że są ludzie, którzy powiedzą, że nie angażuje się tu wielu piłkarzy z wielkimi nazwiskami, ale posłuchajcie. Jest nas o wiele więcej niż ktokolwiek by się spodziewał. Wszystko zaczęło się od rozmowy, pomysłu, a my nie wiedzieliśmy czy coś z tego wyjdzie. Udowodnione zostało, że to jest możliwe, trwałe, sprawne, łatwe do dołączenia i bezpieczne. Dołączenie do „Common Goal” jest bardzo dobrym sposobem dla każdego, kto chce pomagać przy pomocy piłki nożnej. To jest dopiero początek i może to tylko rosnąć, i być coraz lepsze. Budujemy solidne fundamenty.

Pomysłem jest też otrzymanie jednego procentu opłat w każdym aspekcie futbolu, w tym także z opłat transferowych.

– Otrzymywanie takiego jednego procentu jako coś normalnego, byłoby fenomenalne. Przykładem są opłaty transferowe. Jeśli transfer wynosiłby 50 milionów funtów, a 1% poszedłby na problemy społeczne, wtedy wydaje mi się, że byłoby to świetne rozwiązanie łączące profesjonalną piłkę nożną z zwykłymi obywatelami, co wydaje mi się być korzystnym rozwiązaniem. Jest ono sprawne i trwałe, a o to chodzi w „Common Goal”. Połączyć obydwa te światy.

– Stopniowo zdałem sobie sprawę, że futbol jest czymś więcej niż tylko sportem. Jest on ważnym czynnikiem na całym świecie, łączącym ludzi, kraje, a wszystko sprowadza się do zamiłowania do tej dyscypliny. Dlatego, kiedy jest się piłkarzem Manchesteru United, wie się, że jest się w szczęśliwej i uprzywilejowanej pozycji.

– Gra w tym klubie, i naprawdę tak uważam, jest czymś wyjątkowym. Taka jest rzeczywistość. Niewielu jest piłkarzy, którzy mogą powiedzieć: „grałem dla Manchesteru United i byłem tam przez 6-7 lat”. To jest przywilej. Bycie tutaj, uświadomienie sobie jak wiele milionów fanów kibicuje temu klubowi, pozwala mi poczuć, że jest się na największej możliwej scenie.

– Kiedy byłem dzieciakiem w Hiszpanii, jedyne czego chciałem to być profesjonalnym piłkarzem. Mój tata był piłkarzem, ale nigdy nie grał w pierwszej lidze. Taki był mój cel, a teraz jestem w klubie, gdzie grali David Beckham, Ryan Giggs, Paul Scholes i Eric Cantona i czasem wydaje się to kompletnie surrealistyczne.

Przynosi to dodatkową presję?

– Oczywiście. Wiemy, że kibice tego klubu przyzwyczaili się do zwycięstw. Jednak kiedy jesteś w okresie zmian, od sir Aleksa Fergusona przez pozostałych trenerów, i strasz się znów wygrać tytuł Mistrza Anglii, którego nie zdobyliśmy od 6 lat, wtedy oczywiście pojawia się presja ze strony kibiców, mediów i wielu innych miejsc. Jednak istnieje tylko jeden sposób, żeby sobie z tym poradzić i jest to stawienie im czoła, i próba poradzenia sobie z tym. Wydaje mi się, że to możliwe. Jeżeli robisz to co zwykle, odpowiednio trenujesz, jeśli wymagasz od siebie, wówczas wszystko się opłaci i będzie się w stanie znosić wszystko znacznie lepiej. Trzeba sobie uświadomić dla kogo się gra.

– Wy dziennikarze rozmawiacie o United częściej niż o którymkolwiek innym klubie, prawda? Od razu zwróciłem na to uwagę. Jeśli w telewizji siedzą eksperci, są to byli piłkarze Man United. W gazetach zawsze znajdzie się coś o „Czerwonych Diabłach”. Nawet mała historia rośnie w siłę, bo dotyczy Manchesteru United. Wielkość konsekwencji jest szalona, co sprawia, że częściej zastanawiasz się jak związani musimy być z fanami, klubem, graczami, ponieważ wiesz, że ktoś kto nie wspiera United, cieszy się z jego porażek. Takie są fakty.

– Każdy życzy nam źle, co łączy nas jeszcze bardziej. To sprawia, że ten klub jest wyjątkowy. Wiele dobrych rzeczy przydarzyło się przez lata, które ciężko będzie powtórzyć, ale historia ta pozwala nam poczuć się lepiej. Nie można tego wszystkiego osiągnąć klikając palcami. Potrzeba na to czasu, zwycięstw, klubowej kultury. Tej kultury nauczyłem się będąc w tym klubie. Od samego początku jest ona kluczowym składnikiem i cieszę się, że mogę powiedzieć, że nauczyłem się jej. Każdy nowy gracz, który przychodzi do klubu, rozumie jaki jest Manchester United.

Mata ma 31 lat. W tym wieku rozwija się rola, której częścią jest podtrzymywanie tej kultury.

– Bycie coraz starszym pozwala na dołożenie doświadczenia do zespołu, prawda? Szczerze, podczas treningów czuję się jak młodzi piłkarze i cieszę się z tego, ale kiedy rozpoczynają się rozmowy o wieku, zaczynają się moje problemy! „Tak, urodziłem się w 1999 lub 2000”. To ja zawsze byłem najmłodszy! W Castillii, Realu Madryt B byłem najmłodszy. W Valencii byłem najmłodszy. Kiedy przyszedłem do Chelsea miałem 22 lata, a teraz nagle…

Jak się z tym czujesz?

– Dobrze. Fizycznie i psychicznie, czuję się z tym dobrze. Czuję się jak dojrzalszy człowiek i piłkarz. Przeszedłem już przez wiele trudnych sytuacji, którym trzeba było stawiać czoła. Jestem spokojniejszy i lepiej radzę sobie w gorszych momentach. Kiedyś było o wiele gorzej, zwłaszcza po złych meczach. Było to naprawdę bardzo bolesne i o wiele dłuższe niż być powinno. Nie było to zdrowe.

– Mamy młodą drużynę. Ostatnio nasza podstawowa „11” była najmłodsza w Premier League? Pozwala Ci to myśleć, że jeżeli teraz jest wszystko okay, przyszłość będzie jeszcze lepsza. Powoli budujemy solidne podstawy. Marcus Rashford ma 21 lat i już grał w wielu meczach, strzelając wiele goli. Doświadczenie jakie oni mają w tym wieku, grając dla takiej drużyny jest bezcenne. Kolejną potrzebną częścią jesteśmy my, to znaczy doświadczenie, starsi zawodnicy, którzy to równoważą.

– Wydaje mi się, że Ole wie o tym. Można mieć wielu młodych piłkarzy, ale potrzeba także doświadczenia. Zwłaszcza w trudnych momentach. Wydaje mi się, że przyszli do nas dobrzy piłkarze. Gracze, którzy są dobrymi ludźmi, są głodni, młodzi i nawet doświadczeni. Harry (Maguire) i Aaron (Wan-Bissaka) zagrali w wielu meczach. Szybko się przystosowali.

Po piłce nożnej, Mata wciąż chce być związany ze sportem.

– Tak samo jest w przemyśle filmowym. Jesteś aktorem, a potem zaczynasz tworzyć filmy. Tak to jest.

Kiedy będziesz zadowolony z gry w Manchesterze United?

– Nie wiem. Oczywiście wygraliśmy Ligę Europejską, Puchar FA (i Puchar Ligi). Byłem tu w dobrych i złych momentach. Jestem z tego dumny. Mam na myśli bycie dostępnym dla klubu, niezależnie od tego jak źle jest. Wychodzenie na boisko i dawanie z siebie wszystkiego co najlepsze. Myślenie, że zawsze będzie lepiej. Zawsze tam byłem. I jestem z tego dumny.

– Możemy mówić o trofeach, celebrowaniu zwycięstwa w Premier League czy Lidze Mistrzów i byłoby to fantastyczne. Jednak nawet jeśli nie osiągniemy tego, zawsze będę starał się jak tylko mogę, żeby polepszyć i przywrócić chwałę temu klubowi, a to sprawi, że poczuję się lepiej z samym sobą. Czasami jest tak, że nie zawsze otrzymujesz to czego chcesz, ale możesz starać się dawać z siebie wszystko. Z całą pewnością ja zawsze będę tak robił.

Komentarze

Podobne wpisy

Najnowsze