Matt Dickinson z „The Times” o transferach w Man Utd i kwestii dyrektora technicznego

The Times Sebastian Słabosz
Zmień rozmiar tekstu:

W jednym ze swoich najnowszych tekstów, Matt Dickinson, szef działu sportowego w brytyjskim „The Times”, przeanalizował obecną sytuację rekrutacji zawodników w Manchesterze United oraz zauważył dlaczego w klubie z Old Trafford wciąż nie zatrudniono dyrektora technicznego/sportowego, o czym mówi się już od ponad roku.

Artykuł Matta Dickinsona – treść i forma oryginalna

Jeżeli chodzi o rekrutację, to żaden klub piłkarski nie cierpi w XXI wieku na brak informacji. Największe z nich mają więcej analityków niż NASA.

W Manchesterze United próbują oni przeanalizować plik danych za pomocą specjalnie opracowanego systemu skautingu, który zbiera raporty dotyczące tysięcy meczów na całym świecie, w których obserwowanych jest około 14 tysięcy piłkarzy, w tym wielu nastolatków.

Następnie po ustaleniu pozycji, które wymagają w klubie wzmocnienia, bank danych tworzy listę 50 zawodników, którą w okresie od września do października, sztab techniczny niweluje do 15 nazwisk. Weto ze strony kadry zarządzającej klubu usuwa trzy kolejne potencjalne cele. Do lutego, na podstawie dalszych szczegółowych analiz i obserwacji skautów, ustalana jest lista trzech najwyżej postawionych celów na daną pozycję.

Z tego miejsca klub przygląda się kontraktowym sytuacjom oraz dostępności wybranych celów. Więcej uwagi poświęca się też już nie samym umiejętnościom piłkarskim, ale także historii osobowej danego zawodnika oraz jego charakterowi. W ten sposób budowane są fundamenty pod przygotowanie pierwszej oferty zakupu danego gracza.

Wszystko to brzmi jak bardzo skuteczny sposób na uniknięcie różnego rodzaju kaprysów oraz panicznych zakupów. Jednak to też zależy od tego kto siedzi przy negocjacyjnym stole, a więc po prostu od czynnika ludzkiego.

Gdy nagle klub zachwiał się po kryzysie związanym z okresem Davida Moyesa i wyznaczył na jego następcę Louisa van Gaala, który domagał się wsparcia w zakresie zakupu piłkarzy, którzy nie zawsze pasowali do poszukiwanych profili, to skończyło się takimi pomyłkami jak chociażby Bastian Schweinsteiger czy Morgan Schneiderlin. Dzieje się tak, gdy oddaje się w tym zakresie władze w ręce człowieka o silnych cechach przywódczych.

Następnie klub wybrał rozwiązanie krótkoterminowe, stawiając na Jose Mourinho i przy tym poświęcając swoje dotychczasowe zasady. Wtedy właśnie ryzykuje się wielką konfrontacją, kiedy nagle menedżer zażąda zakupu bardzo drogiego środkowego obrońcy, który wcześniej nawet nie był obserwowany. Bardzo szybko wszystko wylatuje w powietrze i ostatecznie skutkuje jego zwolnieniem.

Najlepszy system rekrutacji wciąż wymaga posiadania dobrych i znających się na swojej pracy ludzi. Dlatego też od jakiegoś czasu nasilają się głosy wzywające United do zatrudnienia posiadającego wielką władzę dyrektora technicznego. Jednak warto w tym miejscu zauważyć, że Ed Woodward, a więc wiceprezes wykonawczy klubu, nie śpieszy się ze znalezieniem kogoś do tej roli.

Minął już rok od czasu, gdy lokalna gazeta ogłosiła – z pewnymi fanfarami – że United przygotowuje się do zrekrutowania osoby na to stanowisko. – Zatrudnienie na stanowisko, które czekało w klubie wolne od 140 lat – pisał wówczas „Manchester Evening News”. Gdy już tak to ujęto, to te kolejne kilka tygodni czy miesięcy zwłoki, nie wydaje się być czymś istotnym.

Posada ta zapewne w końcu zostanie obsadzona, ale ci fani United, którzy niecierpliwie czekają na jakiegoś guru w tej roli będą musieli zweryfikować swoje oczekiwania, tak samo jak Paul Pogba swoje umiejętności wykonywania rzutów karnych. „Kil statku” – tak jedno ze źródeł bliskich Old Trafford określiło rolę, jaką miałaby pełnić w klubie taka osoba. Innymi słowy będzie to niewidoczna i spokojna praca. Z pewnością nie będzie to kapitan sterujący kursem okrętu.

Ktokolwiek nie dołączy do klubu, aby wypełnić tę rolę, będzie musiał wpasować się w już istniejącą strukturę, swoisty panel, komitet obradujący w sprawie transferów. Wszystko tutaj jest już poukładane, ponieważ chodzi o ludzi, którzy współpracowali w klubie z kolejnymi menedżerami, w tym o Jima Lawlora – szefa skautów, którego zatrudnił jeszcze sir Alex Ferguson. Mowa też o Marcelu Boutcie, szefa globalnej sieci skautów w klubie, którego z kolei polecił Louis van Gaal. Ponadto praca kilkudziesięciu skautów jest podsumowywana przez Steve’a Browna, który wcześniej pracował w Evertonie.

Dalej jest Mick Court, szef techniczny skautów w klubie, który od dekady zajmuje się analizą rekrutacji do drużyny, a od kwietnia br. odpowiada za zbieranie danych w tym zakresie. W końcu dochodzimy do Matta Judge’a, który został wypromowany przez Woodwarda na stanowisko szefa rozwoju korporacyjnego klubu. To on jest odpowiedzialny za ustalanie prawdopodobnych kosztów transakcji z udziałem piłkarzy i analizę rynku. Jednak Ed Woodward nie zamierza przy tym rezygnować ze swojej roli i wciąż bierze udział w głównych negocjacjach oraz konsultuje z właścicielami klubu kluczowe decyzje.

Być może brzmi to, jakby w klubie było wiele głosów w tym aspekcie, gdzie wcześniej przyzwyczajono się do tego, że to słowa Fergusona są pisanym prawem. Jednak w United panuje wiara, że klub w końcu odnalazł spójną filozofię w kwestii rekrutacji piłkarzy. Przy czym oczywiście to Ole Gunnar Solskjaer odegrał kluczową rolę w podpisywaniu latem umów z młodymi, brytyjskimi piłkarzami. Manchester United wydał 140 milionów funtów na pozyskanie Harry’ego Maguire’aAarona Wan-Bissaki oraz Daniela Jamesa.

Przynajmniej można odnieść wrażenie, że w klubie panuje obecnie dużo większa zgoda w tej materii niż miało to miejsce podczas złowrogiego lata 2018 pod wodzą Jose Mourinho, kiedy to klub wydał 75 milionów funtów na transfery Freda, Diogo Dalota oraz Lee Granta.

Nowy dyrektor sportowy w klubie będzie więc jedynie kolejnym głosem przy stole, co może wyjaśniać dlaczego nie doszło jeszcze do jego zatrudnienia. Każda poważna osoba z zewnątrz w takiej sytuacji chciałaby mieć siłę przebicia.

Rozmowy prowadzone pod tym kątem chociażby z Rio Ferdinandem pokazują, jakiego profilu człowieka poszukuje Woodward na to stanowisko. W kuluarach mówiło się jednak, że zarobki proponowane przez klub były znacznie niższe niż to, co były obrońca United otrzymuje z tytułu siedmiocyfrowego kontraktu ze stacją BT Sport.

Darren Fletcher jest kolejnym były zawodnikiem klubu, z którym były prowadzone na ten temat rozmowy. Uważa się też, że Patrice Evra oraz Peter Schmeichel są zainteresowani tą posadą. Ostatecznie może się jednak skończyć na tym, że posadę, o której mowa, otrzyma ktoś z wewnątrz, jak na przykład John Murtough, który aktualnie pracuje w klubie nad rozwojem młodzieży.

Ta sytuacja wywołuje oczywistą krytykę, być może najmocniej wyrażoną ostatnio przez Gary’ego Neville’a, opierającą się na tym, że Manchester United wciąż nie zatrudnił nikogo kto by miał znaczący głos w dziale piłkarskim, w którym popełniono tak znaczące błędy jak chociażby zatrudnienie Angela di Marii oraz Alexisa Sancheza. Neville nawoływał do zwolnień w tym obszarze, a pewną osobę z władz klubu „odsyłał z powrotem do Londynu”. Nie będzie żadnych nagród za zgadnięcie, kogo miał na myśli.

Przy czym Woodward nigdzie się nie wybiera. Wręcz przeciwnie inwestuje już nie tylko kolejne fundusze w drużynę, ale także wiarę w Solskjaera, nie tylko w zakresie trenowania drużyny, ale także odmładzania klubu.

Wielkość zadania, przed którym stoi Norweg sprawia, że wciąż na łamach gazet przewija się nazwisko Mauricio Pochettino, ale tak naprawdę ono nigdy w klubie nawet dobrze nie rozbrzmiało. Solskjaer może też przy tym zauważyć, że od grudnia ubiegłego roku, a więc od momentu, gdy objął klub z Old Trafford, uzbierał w lidze o 8 punktów więcej od menedżera Tottenhamu.

Norweg może także argumentować, że potrzebował przepracowania z drużyną pełnego okresu przygotowawczego do sezonu, aby zbudować kondycję fizyczną zawodników pod styl gry, jaki chce, aby prezentował jego zespół, a który ma opierać się na większym tempie rozgrywania akcji i ich rozciąganiu na skrzydła. Do tego w międzyczasie Marcus Rashford podpisał nowy, długoletni kontrakt, David de Gea zastanawia się nad przedłużeniem umowy i wydaje się też, że Paul Pogba uspokoił się w kwestii swojej przyszłości. Solskjaer jest więc na dobrej drodze realizacji trzyletniego planu, jaki nakreślił sobie w klubie w ciągu kilku dni od przybycia do niego z Molde.

Jego misja wciąż pozostaje jednak ogromnym wyzwaniem i będzie zdawał sobie sprawę z tego, że nie ma w piłce nożnej czegoś takiego jak „zbiorowa odpowiedzialność”. Klubowy komitet, wzbogacony o nowego dyrektora technicznego, może ze sobą dobrze współdziałać, ale na ryzyko wystawiona jest tylko jedna głowa.

* Przy okazji intryguje mnie zdanie, coraz częściej używane przez przeciwników VAR-u, że „nic złego nie działo się z piłką nożną” zanim weszły powtórki i wszystko zrujnowały. Może więc te osoby potrafią wyjaśnić, dlaczego w takim razie menedżerowie, eksperci oraz fani spędzali tak dużo czasu na rozgrzebywaniu błędów sędziowskich? Dlaczego męczącymi jękami zapełniano audycje radiowe i tylne strony gazet, które były poświęcone prostym i możliwym do wyjaśnienia błędom ludzkim? Z piłką nożna nie działo się nic złego? Gdy czytałem czy słuchałem tego typu rzeczy, to nigdy nie odnosiłem takiego wrażenia, a już na pewno nie odnosili go ci biedni sędziowie.

Komentarze

Podobne wpisy

Najnowsze