Zapraszamy na długi i ciekawy wywiad z byłym obrońcą “Czerwonych Diabłów”, Nemanją Vidiciem, który został podzielony na dwie części. W pierwszej z nich Serb skupia się na napastnikach, którzy napsuli mu najwięcej krwi. Przy tej okazji wspomina m.in. Leo Messiego, Luisa Suareza, Sergio Aguero… i Petera Croucha. Rozmawia z nim Andy Mitten, dziennikarz od wielu lat związany z Manchesterem United, współpracujący ostatnio m.in. z serwisem The Athletic.
Wywiad Andy’ego Mittena z Nemanją Vidiciem, część pierwsza – treść oryginalna
– Nie chcę udzielać tego wywiadu – mówi Nemanja Vidić, siedząc w narożniku restauracji w Mediolanie. – Nie lubię mówić o przeszłości. Wolałbym porozmawiać o przyszłości… Jeśli miałbym coś do powiedzenia.
Jest poniedziałek, godzina 23:00, siedzimy w argentyńskim steakhousie często odwiedzanym przez zawodników Interu i AC Milanu. Vidić żyje w tym mieście od pięciu lat, w trakcie których dołączył do Interu w 2014 i odszedł na emeryturę w 2016 roku. Ze ścian patrzą na nas świetni piłkarze ze zdjęć i coś intryguje mojego rozmówcę.
– Czemu nie ma zdjęcia Maldiniego? – pyta 37-letni Serb, który jeszcze dekadę temu był najlepszym środkowym obrońcą na świecie. Kelner tłumaczy nam, że na tej ścianie znajdują się tylko argentyńscy piłkarze.
Były reprezentant Serbii, a także były piłkarz Crveny Zvezdy, Spartaka Moskwa, Manchesteru United i Interu Mediolan rozmawiał z The Athletic przez trzy godziny. Jest fascynującym kompanem, mądrym i mówiącym w trzech językach. Mądrym, ponieważ potrafi rozpatrzeć sytuację polityczną oraz taktykę na boisku, ale ma również świetną pamięć i klarowne pomysły na to, jak powinny grać drużyny piłkarskie. Ma w sobie również “mądrość uliczną”, jest chłopakiem z małego miasta, który wspiął się na szczyt, po drodze spotykając i wychodząc za studentkę ekonomii z dużego miasta.
Po latach skupiania się na karierze, teraz priorytetem Vidicia jest rodzina. Sam opisuje swoją pracę, jako kierowcę taksówki dla trzech synów, każdego urodzonego w Manchesterze, w szpitalu Wythenshawe. Każdy z nich jest fanem Serbii i “Czerwonych Diabłów”. Ich ojciec odrzucił prawie wszystkie oferty pracy, które mogłyby go od nich oddalić, spotkania medialne również.
Mimo to Vidić ma swoje ambicje związane z przyszłością w piłce nożnej. Zdobył wszystkie licencje trenerskie UEFA, co nie było łatwe. Zaczynał jeszcze jako piłkarz i mógł to zrobić w Serbii. Zamiast tego wielokrotnie wybierał się do Anglii, gdzie zaliczał kolejne moduły w St George’s Park, w swoim drugim języku. Dostawał oferty pracy, ale je odrzucał. Nie bawi się w konwenanse i nie ma zamiaru iść na skróty.
– Nie mam problemu z trudniejszą drogą. Spójrz w moją przeszłość. Nic nie było łatwe. Spójrz na mnie, jako piłkarza. Myślisz, że łatwo grało się w Belgradzie, kiedy mój kraj był bombardowany? Albo kiedy bomby lądowały w moim miasteczku rodzinnym, niedaleko moich bliskich? Albo łatwo było wyjechać do Rosji, kiedy byłem młodym chłopakiem? – pyta Serb.
Plan jest taki, aby wypytać go o najlepszych zawodników, z którymi się zmierzył w trakcie swojej kariery. I o obrońców, których ceni.
– Myślałem o tym, kiedy tutaj jechałem i myślę, że zbyt często rozmawiałem o tym, jak to jest grać przeciwko Drogbie. A co z innymi? Czemu nie porozmawiać o innych zawodnikach, których spotykałem na różnych etapach swojej kariery, tych, którzy robili na mnie wielkie wrażenie i pomogli mi zostać piłkarzem, którym się stałem, dobrym na tyle, aby grać w Man United i Serbii?
Zaczynaj więc.
– Ty zaczynaj, jesteś dziennikarzem.
Kto był pierwszym zawodnikiem, przeciwko któremu grałeś i pomyślałeś sobie – teraz jest ciężko?
– Oliver Bierhoff – odpowiada, śmiejąc się znad swojego talerza z posiłkiem. Vidić nie gra w piłkę od niemal czterech lat, ale wciąż trzyma dobrą formę, wygląda tak samo. Nie zmienił fryzury, nie zapuścił brody. Kiedy przychodzi kelner pytając o zabranie naczyń, Vidić stanowczo prosi o trochę prywatności dla naszej rozmowy.
– Grał wtedy w Chievo, a ja byłem 19-latkiem występującym w Crvenie Zvezdzie. Był wielkim piłkarzem, topowym napastnikiem w Serie A. Moim zadaniem było niedopuszczenie do strzelenia przez niego bramki i dobrze się spisałem. Zremisowaliśmy 0:0 u siebie i wygraliśmy 2:0 na wyjeździe w pierwszej rundzie Pucharu UEFA.
Przygotowywałeś się jakoś do tego występu? A może wiedziałeś wystarczająco wiele o tym napastniku, który zdobył pierwszą Złotą Bramkę w finale Euro ’96?
– Byłem młody i niedoświadczony. Crvena Zvezda grała tylko w lidze serbskiej. Naszym największym przeciwnikiem był Partizan i chociaż było tam wielu utalentowanych graczy, to jedynie na skalę naszej ligi, a nie topowych lig europejskich. Jeśli chcesz zostać uznany za najlepszego piłkarza, to musisz grać przeciwko najlepszym piłkarzom.
– Bierhoff był najlepszym piłkarzem, dobrym w powietrzu, a ja musiałem pokazać, jak dobry potrafię być. Był silnym, dorosłym mężczyzną, a ja byłem chłopcem. Moje mięśnie nie uformowały się jeszcze do końca, a on grał fizycznie. Byłem energiczny i dobrze radziłem sobie w powietrzu, a on był inteligentny, wiedział gdzie się ruszać i jak się ruszać. To najważniejsza rzecz dla napastnika. Wszystkie piłki były zagrywane na niego, więc miałem sporo roboty. Miał dobrych kolegów w drużynie, niskich i szybkich.
Tymi piłkarzami byli Massimo Marazzina i Federico Cossato, po obu stronach Bierhoffa, a za nim biegał Simone Perrotta. Nie strzelili bramki przez 180 minut.
– Ludzie na stadionie zrozumieli, czego dokonałem. Kiedy jesteś na stadionie, widzisz co piłkarze robią dobrze. W telewizji widzimy piłkę, bramki, skróty, ale dopiero obserwując zawodnika przez 90 minut na stadionie zobaczymy, jak naprawdę zagrał. Bardziej liczy się dla mnie to, co o grze mówią kibice na stadionie. Doceniam również hałas, który zrobili tej nocy – to było zastraszające i inspirujące. Zawsze tak było, kiedy Crvena Zvezda grała w europejskich rozgrywkach. To było pierwsze spotkanie, kiedy zostałem przetestowany przez piłkarza światowej klasy.
Czy Bierhoff wygrał jakąś główkę?
– Był wysoki i silny…
Po prostu odpowiedz na pytanie.
– Nie mogę rozmawiać o sobie w ten sposób. Gdybyś był na tym meczu, wiedziałbyś co tam się stało.
Rozmawiałeś z nim w ogóle?
– Nie bardzo. Nie rozmawiałem z napastnikami. Co miałbym powiedzieć?
Kto był więc drugim napastnikiem?
– Włochy w Neapolu przeciwko Serbii w 2002 roku. Kiedy jedziesz na takie spotkanie, wiesz, że zostaniesz zdominowany, bo grali u siebie i mieli wspaniałych piłkarzy. Był tam Totti, Del Piero, Nesta.
– Graliśmy w Neapolu, który ma reputację głośnego i zastraszającego, kiedy jednak grałeś w Crvenie, nie dajesz się zastraszyć. Może tylko w Celtic Parku przez pierwsze dziesięć minut, kiedy kibice zieją ogniem w piłkarzy. Uwielbiałem tam grać, czułem że tam była mentalność, w której się wychowałem.
– W Neapolu zawodnikiem, którego musiałem przypilnować był Filippo Inzaghi. Nie był najlepszym piłkarzem w piłką przy nodze, takim, który cię okiwa albo wykreuje sytuację. Ale w polu karnym był najtrudniejszym zawodnikiem do przypilnowania. Miał najlepsze ruchy, zawsze znajdował się w odpowiedniej pozycji.
Jak zatrzymać takiego piłkarza?
– Ciężko odpowiedzieć na to pytanie. Trzeba mieć odpowiednie wyczucie przestrzeni. W polu karnym nie chodzi o siłę fizyczną, ale ustawienie. Myślę, że moją największą siłą było pozycjonowanie się i dobry timing. Byli piłkarze, którzy byli ode mnie szybsi albo skakali wyżej, ale ja miałem lepsze wyczucie czasu.
Inzaghi strzelił 11-minutowego hat-tricka w spotkaniu z Walią w kwalifikacjach do Euro 2004, kiedy Włochy wygrały każde grupowe spotkanie u siebie… poza jednym.
– Zremisowaliśmy 1-1. Del Piero, rzut wolny. Po tym meczu czułem, że ludzie mówili: “Wow, to jest zawodnik, który może grać w najlepszych europejskich klubach”.
Rozmawiałeś z nim?
– Nie. Byłem zbyt młody i mówiłem tylko po serbsku.
Kto był trzecim napastnikiem, który pomógł twojej karierze?
– Przeniosłem się do Rosji, do Spartaka Moskwa i odkryłem typ futbolu, którego nie ma nigdzie indziej. To była najlepsza rzecz dla mojej kariery. Dlaczego? To jest coś pomiędzy europejską i angielską piłką nożną. Mają bardzo szybkich, silnych i niskich napastników. Na przykład grałem przeciwko Arszawinowi. Są bardzo dobrzy w Rosji, ale niewielu o nich wie poza jej granicami. Mieli również utalentowanych zawodników z Ameryki Południowej, takich jak Vagner Love, który grał w CSKA. Testowali moją zdolność rozwoju, ponieważ jako obrońca musisz się umieć przystosować.
– Granie w Rosji bardzo mi pomogło przy późniejszych przenosinach do Anglii, bo w Serbii gra się zazwyczaj z dużym, silnym napastnikiem. Przejście bezpośrednio z Serbii do Anglii mogłoby mi sprawić trochę problemów.
Vidić trafił do Anglii ze Spartaka w styczniu 2006 roku, wybierając Manchester i odrzucając Liverpool. Transfer wart był 7 milionów funtów. Niedługo musiał czekać na starcie z Liverpoolem.
– Moim pierwszym doświadczeniem był Peter Crouch. Jeszcze nigdy nie widziałem dwumetrowego piłkarza. Grał dla Liverpoolu, a my mierzyliśmy się z nimi na Anfield w meczu pucharowym. Myślałem: “wow, co ja mam zrobić z takim gościem?” Za nim zobaczyłem Bellamy’ego. Nie był najlepszy z piłką przy nodze, ale był bardzo, bardzo szybki. Mógł wybiec na pozycję, Crouch mógł wyskoczyć wysoko. Nigdy nie widziałem takiej gry. Nigdy nie grałem przeciwko wysokiemu napastnikowi, który miałby tak szybkiego partnera. Wiedziałem, jak radzić sobie z nimi indywidualnie, ale nie z nimi dwoma w tym samym czasie. Grałem wtedy z Wesem Brownem. To była ciężka i długa gra. Przegraliśmy 1:0.

Teraz Crouch jest na pewno kimś, z kim chętnie byś porozmawiał. To zabawny koleś. Kiedy Cristiano Ronaldo zdobył tego niesamowitego gola przewrotką w Turynie dla Realu, Crouch zatweetował: “Jest nas niewielu, którzy potrafią coś takiego zrobić”.
– Mówiłem ci, że nie rozmawiałem z napastnikami. Podaję im rękę. Albo wygrywam grę i jestem szczęśliwy albo jej nie wygrywam i nie jestem szczęśliwy. I tak samo jest u nich. Piłkarze powinni wracać do swoich drużyn. Ale wiedziałem, że Crouch to bardzo zabawny człowiek. Piłkarze mi o tym mówili. Był dobrym zawodnikiem. Jego największym atutem był wzrost, ale miał również duże umiejętności, które pozwalały mu się poruszać po boisku z piłką przy nodze.
Skoro więc nie możemy wspominać Drogby, jaki inny piłkarz był trudny do zatrzymania?
– Chętnie przyznam, że Drogba. Po prostu nie chcę mówić tylko o nim i pomijać resztę. Był bardzo sprytnym napastnikiem, który potrafił wczuć się w grę obrońców, przeciwko którym występował. Był silny, ale zawsze myślał z wyprzedzeniem. Przewidywał: “jeśli teraz obrońca mnie popchnie, upadnę” albo “następnym razem będę się mocno trzymał”. Dobrze używał swojej siły. Świetnie radził sobie w polu karnym na Stamford Bridge, ciasnym stadionie. Drogba siedział na obrońcy przez cały mecz. Byłby lepszy, gdyby nie liczne kontuzje. Zawsze kręcił się wokół pola karnego i ciężko było go zatrzymać przed strzałem. Zdobył bardzo wiele ważnych goli, był w tym konsekwentny. Kiedy przeciwko niemu grałem, obaj byliśmy na szczycie swoich karier.
– Tamto boisko było szczególnie trudne, wąskie. Chelsea była silna fizycznie, z takimi graczami jak Terry, Carvalho, Essien, Lampard i Drogba, którego zazwyczaj musiałem kryć. Masz zamiar mnie spytać, czy rozmawiałem z Drogbą?
Rozmawiał. Ale była to wielka kłótnia po finale Ligi Mistrzów w Moskwie.
– W trakcie gry Drogba chciał uderzyć mnie w twarz. Na początku pomyślałem: “co on robi?” Potem ruszyłem na niego. Byłem głupi, on także. Został ukarany i odesłany. Zobaczyłem go w Moskwie 10 lat później, podczas Mistrzostw Świata. Uścisnął moją dłoń i się przywitał. Szanuję go jako piłkarza i człowieka. Odpychaliśmy się jako zawodnicy. United i Chelsea były wtedy najlepszymi zespołami na świecie, nie tylko przez jeden rok. W ciągu czterech lat wystąpiliśmy w trzech finałach Ligi Mistrzów. To nie jest łatwe.
– Drogba opierał się na swojej sile fizycznej, ale był również sprytny. Potrafił wywalczyć rzut wolny na skraju pola karnego, idealny dla Lamparda. Gdyby Chelsea zdobyła tak gola, to byłaby porażka. Kiedy tylko traciliśmy bramkę, miałem zły dzień.
A co z golem straconym po dziesięciu minutach?
– Kiedy byłem młodszy, byłbym niezadowolony. Kiedy byłem starszy, myślałem, że zawsze mogło być gorzej, mogli strzelić dwie. Czasem w piłce nożnej trzeba toczyć mentalne boje z samym sobą.
– Trzeba wspominać również partnerów. Kiedy grasz na środku obrony, musisz mieć odpowiedniego partnera. Ja miałem do nich szczęście. W Serbii był to Mladen Krstajic, z którym ustaliliśmy rekord zaledwie jednej straconej bramki w kwalifikacjach do Mistrzostw Świata w 2006 roku. Zajęliśmy pierwsze miejsca w grupie, nad Hiszpanią, Bośnią i Belgią.
– Obaj musicie myśleć jak partnerzy, tak jak w United. Piłka nożna to gra drużynowa, a obrońcy muszą polegać na swoich kolegach z drużyny. Napastnicy może nieco mniej, bo bramki można zdobywać w różny sposób. W Crvenie Zvezdzie grałem z Nenadem Lalatoviciem, moim najlepszym przyjacielem. I oczywiście w United był Rio.
Wracając do napastników, co z dwoma hiszpańskojęzycznymi, czyli Fernando Torresem i Sergio Aguero?
– A czemu nie Raul? On najlepiej się poruszał. Był sprytny. Pierwszy raz w życiu musiałem mierzyć się z napastnikiem, który stoi za obrońcami. Czekał tam, a potem cofał się ze spalonego, aby przejąć piłkę. Musiałem zupełnie zmienić swoje pozycjonowanie, aby sobie z tym poradzić. Musiałem obserwować go przez cały czas, a on biegał za moimi plecami.
– Jeśli nie widzisz napastnika, to staje się on zagrożeniem. Był bardzo inteligentny. Świetny napastnik. Nie musiałem się z nim ścigać, nie był też silny fizycznie, ale świetnie się poruszał i miał dobre wykończenie lewą nogą. Grałem przeciwko niemu w reprezentacji, ale tam czasem zawodnik nie ma okazji, aby w pełni się wykazać. Oni mieli inną strukturę od tej, którą znał z klubu, w którym spisywał się najlepiej.
Jest pół godziny po północy. Restauracja pustoszeje. Vidić zamawia porcję steków, Prosecco i czerwone wino. A także tatara, dwa razy.
– Sergio Aguero i Luis Suarez. Aguero wygląda, jakby nie interesował się meczem, w którym bierze udział. Wydaje się, że nie przebiegnie dziesięciu metrów, a potem nagle – bang – i wykonuje sprint. Jestem przekonany, że Aguero urodził się jako obrońca. Wie gdzie poleci piłka i jak powinien zaatakować. Ma niski środek ciężkości, co pozwala mu szybko zmieniać kierunek, szczególnie przeciwko wielkim, angielskim obrońcom. Strzela szybko, może wykonać przyjęcie, drybling i oddać strzał zza pola karnego. Grałem przeciwko niemu, kiedy pokonali nas 4:1, a menadżerem był Moyes.
– To był mój najgorszy mecz dla United. Wiem, że powinienem wybrać któryś z finałów przeciwko Barcelonie, to też były straszne porażki. Ta w Rzymie, a na Wembley było jeszcze gorzej.
Ale Nemanja, przynajmniej nie musiałeś płacić za swoją matkę, która żyje w Manchesterze, żeby pojechała na mecz w Rzymie.
– Nie płaci się za całą rodzinę, 20 osób, które przybyły z Serbii. Obserwowali ten mecz i zastanawiali się: “czemu mnie tu ściągnąłeś?”
Prawda. Porozmawiajmy więc o Lionelu Messim i Samuelu Eto’o, którzy męczyli was podczas tych spotkań.
– Guardiola zmienił Messiego. Grywał na prawej stronie i miał tendencje do ścinania do środka. Był niebezpieczny, ale przewidywalny. Guardiola ustawił go na środku i stał się lepszy. Cały zespół zaczął grać na niego. Biegł na obrońców ze skrzydłowymi po obu stronach. Grałem przeciwko niemu dwa razy i dwa razy przegraliśmy. Ciężko jest przyznać, że byli lepszym zespołem, wciąż ciężko to przyznać i zaakceptować.

– Mieliśmy świetny zespół w 2009 roku. Mogliśmy spisać się lepiej. Byliśmy mistrzami świata i europy, Barcelona bardziej bała się nas, niż my ich. Pokonanie nas dało im więcej wiary. Rzym był kluczowym momentem kariery Guardioli w Barcelonie.
A Suarez?
– To bardzo energiczny zawodnik. Jest inny od Aguero, który nie biega przez 90 minut i używa swojego instynktu. Suarez wszystko robi impulsywnie. Nie wydaje mi się, żeby dokładnie rozumiał to co robi, ale udaje mu się to.
Piłka przeleci pomiędzy nogami obrońcy i ludzie pomyślą, że to był przypadek, ale on ma w sobie tę siłę, żeby to prowokować. Sieka i zmienia kierunki, używa swoich kolan i kolan obrońców. Ma określony cel i ma w sobie głód bramek. Biega przez 90 minut, ma w sobie ogień. Mieliśmy paru takich zawodników w United. Powinienem ci o nich opowiedzieć, o Rooneyu, Cristiano, Sasze, Tevezie, ale najpierw zamówmy lody i deser.
Konwersacja zostaje przerwana, a Vidić skupia się na swoim puddingu. Za niedługo powie coś więcej.
Komentarze