The Athletic: czy De Gea ma czas, aby czekać na rewolucję Solskjaera?

The Athletic Paweł Waluś
Zmień rozmiar tekstu:

Który to już raz przerabiamy sagę transferową pt. „David de Gea zostaje/odchodzi”? Teraz co chwilę otrzymujemy komunikaty, że Hiszpan jest lub nie jest bliski podpisania nowego kontraktu. A jak jest naprawdę? Pochyla się nad tym Laurie Withwell, dziennikarz The Athletic.

Artykuł Lauriego Withwella – treść oryginalna

Był środek lipca, kiedy Manchester United stał się pewny podpisania nowego kontraktu z Davidem de Geą. Zespół lądował wtedy w Anglii, po sezonie przygotowawczym spędzonym w Australii, Singapurze i Chinach.

Warunki zostały dogadane i mówiło się o kontrakcie wartym 375 tysięcy funtów tygodniowo, uwzględniając bonusy. Zaczęła się już jesień, a długopis wciąż nie spotkał się z papierem. Dwumiesięczne opóźnienie niewątpliwie wzbudza wątpliwości co do intencji de Gei.

Wśród źródeł można spotkać dwa obozy. Jeden z nich, zbliżony do samego zawodnika, donosił The Athletic w tym tygodniu, że niedługo wszystko zostanie ogłoszone. Miało to załagodzić całą niepewność związaną z tą historią. Kibice są w stanie zrozumieć, że De Gea potrzebuje czasu do namysłu, zanim podpisze wielki kontrakt, wiążący go być może na szczytowe lata jego kariery, ale Ole Gunnar Solskjaer chciałby mieć pewność co do długoletniej przyszłości na kluczowej pozycji.

Pojawiają się jednak również inne głosy z klubu sugerujące, że ta pauza spowodowana jest chęcią przyjrzenia się innym ofertom, które leżą na stole i będą możliwe do zrealizowania w trakcie następnego letniego okienka transferowego.

„Stara Dama” wkracza do akcji

The Athletic dotarło do informacji, że zainteresowanie ze strony Juventusu jest na tyle duże, że mistrzowie Włoch przygotowują swoją własną ofertę kontraktową. Zasady mówią, że inne kluby będą mogły rozpocząć negocjacje w hiszpańskim bramkarzem na sześć miesięcy przez wygaśnięciem jego kontraktu, a nawet podpisać z nim wstępną umowę.

Juventus jest prawdziwym mistrzem tego typu transferów, zapewniając sobie w ten sposób usługi Aarona Ramseya, Emre Cana i Adriena Rabiota, którzy dołączyli do włoskiego klubu za darmo. De Gea ma być następnym celem na ich liście. Aktualnie numerem jeden w bramce „Starej Damy” jest Wojciech Szczęsny, a opcją rezerwową pozostaje Gainluigi Buffon.

juvefc.com

Oferta ze strony „Czerwonych Diabłów” sprawiłby, że David de Gea stałby się najlepiej opłacanym bramkarzem na świecie i najlepiej zarabiającym piłkarzem w klubie, ponieważ Alexis Sanchez jak na razie reprezentuje inne barwy. Zarząd wiedział, że będzie zmuszony do takich zapewnień, kiedy tylko rozpoczęły się negocjacje.

Mimo to Juventus może przebić tę ofertę, m. in. dzięki nowym przepisom podatkowym we Włoszech – gdzie połowa wypłaty dla obcokrajowca jest chroniona przed rządem – oraz przez to, że nie musieliby płacić za transfer. Nawet w trakcie ostatniego roku obwiązywania kontraktu, cena za Davida de Geę wynosiła 70 milionów funtów, a zainteresowanie wyrażało Paris-Saint Germain. Z finansowego punktu widzenia każdy klub chciałby zaoszczędzić na kwocie transferu, dzięki czemu łatwiej byłoby mu zapewnić sobie usługi danego zawodnika.

Wiemy, że nic nie wiemy

Okaże się, czy Juventus będzie miał swoją szansę. De Gea równie dobrze jutro może podpisać nowy kontrakt. Nastroje są względnie pozytywne, a wszystkie szczegóły mają być „niemal” dopięte. Znów jednak dochodzimy do punktu, kiedy to samo słyszeliśmy osiem tygodni temu i wciąż nic się nie zmienia.

Ta historia wędrowała w tak wielu kierunkach w ciągu ostatniego roku, że nawet dzisiaj ciężko jest powiedzieć, gdzie znajduje się jej zakończenie. Nie możemy zapominać o historii z 2015 roku, kiedy De Gea praktycznie został już zawodnikiem Realu Madryt, ale w ostatnim dniu okienka transferowego wszystko zaprzepaścił spóźniony fax.

– Wciąż trwają rozmowy. Nie mogę powiedzieć nic nowego – tylko taką informację otrzymaliśmy od Ole Gunnara Solskjaera przez spotkaniem z Southampton. Niewątpliwie, im bardziej będziemy zbliżać się do styczniowego okienka transferowego, tym mniejsze będą nadzieje w sprawie De Gei.

Kluczowy może być zapis o obniżeniu zarobków o 25% w razie braku kwalifikacji do Ligi Mistrzów – oznaka nowej polityki kontraktowej Manchesteru United. Możliwe, że David de Gea chce wybadać grunt, zanim zgodzi się na coś takiego.

Kto w zamian?

Jednak niedługo „Czerwone Diabły” będą musiały podjąć decyzję. Jeśli Hiszpan nadal będzie zwlekał z paragrafowaniem dokumentów, może zmusić ich do sprzedania go zimą, aby chociaż trochę zarobić na światowej klasy bramkarzu. Jednak większość kupców zapewne będzie w takiej sytuacji wolała wyczekać do końca kontraktu.

Tak czy inaczej, ludzie na Old Trafford będą musieli zacząć się zastanawiać nad jakimś zastępstwem. Klubowi skauci niewątpliwie uważnie obserwują Jana Oblaka. Reprezentant Słowenii uważany jest za jednego z najlepszych w swoim fachu w całej Europie. Jordan Pickford również może być opcją, co byłoby naturalnym krokiem do przodu dla bramkarza reprezentacji Anglii.

Getty Images Europe

Szczególnie zachęcająca może być umiejętność gry nogami Anglika. W ciągu ostatnich sezonów zdolność dystrybuowania piłki u Davida de Gei spadła zdecydowanie poniżej standardów Premier League, które są teraz wyznaczane przez dwóch Brazylijczyków – Alissona i Edersona.

Równia pochyła

Szczerze mówiąc ogólna forma Hiszpana w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy, to równia pochyła z ewentualnymi przebłyskami geniuszu, jak starcie na Wembley z Tottenhamem.

W tej kwestii źle wygląda bramka wpuszczona po strzale Patricka van Aanholta w meczu z Crystal Palace, nawet jeśli pojawiły się analizy obalające „mit” wpuszczania goli po krótkim słupku, jako błędów golkiperów. Być może jeszcze większym problemem jest niechęć Hiszpana do opuszczania linii bramkowej, czy to w trakcie zwykłej akcji (gol Jordana Ayew w meczu z Crystal Palace), czy w trakcie stałych fragmentów gry (bramka Jannika Vestergaarda w starciu z Southampton). Tę teorię podtrzymuje obraz tego, jak głęboko potrafiła cofać się defensywa „Czerwonych Diabłów”, hamując w ten sposób możliwości ofensywne zespołu.

Nie jest przypadkiem, że do sztabu szkoleniowego bramkarzy latem został ściągnięty Richard Hartis. W miesiącach po zwolnieniu Jose Mourinho klub opuścił również Silvino Louro, a bramkarzy szkolił jedynie Emiliano Alvarez, wieloletni przyjaciel i mentor De Gei jeszcze z Atletico. Został on zatrudniony przez Jose Mourinho w 2016 roku, aby wyciągnąć jak najwięcej z hiszpańskiego bramkarza, a jednak trzy lata później pojawia się Hartis, aby dodać coś od siebie.

Brak rywalizacji?

Jest również poczucie, że David de Gea potrzebuje większego wyzwania od swojego numeru dwa. Nie ma wątpliwości co do klasy Sergio Romero – świetnie spisywał się, zastępując Hiszpana, szczególnie w trakcie zwycięskich rozgrywek Ligi Europy 2016/17 – ale w wieku 32 lat zaczynają się pojawiać problemy w jego przygotowaniu.

Klub wiele spodziewa się po Deanie Hendersonie, 22-latku, który zaliczył imponujący sezon na wypożyczeniu w Sheffield United i zapewnił sobie tym samym kolejne wypożyczenie, teraz reprezentując drużynę w rozgrywkach Premier League. Być może to właśnie on wniesie do drużyny odpowiednią rywalizację.

Getty Images

De Gea stracił już pewność co do pozycji w reprezentacji. W ostatnich spotkaniach kwalifikacyjnych do Euro, przeciwko Rumunii zagrał Kepa Arrizabalaga. Golkiper Manchesteru United pojawił się w składzie na mecz z Wyspami Owczymi i dobrze pisał się przy strzale  Joannesa Bjartalida.

– Musimy cieszyć się tą interwencją, tak jak cieszyliśmy się interwencjami Kepy w meczu z Rumunią. To podnosi konkurencję i jest dla nas dobre. Ufamy Davidowi. Zawsze mówimy, że zawodnicy w trakcie swojej kariery przechodzą przez dobre i złe momenty – powiedział Roberto Moreno, selekcjoner reprezentacji Hiszpanii.

Czy wystarczy cierpliwości?

W idealnym scenariuszu David de Gea popisałby nowy kontrakt i powrócił do formy, która zapewniała mu reputację najlepszego bramkarza na świecie. Cztery nagrody dla Piłkarza Sezonu – klubowy rekord – były absolutnie zasłużone, a jego umiejętność obrony nogami stanowiła rewolucję w świecie piłki.

W wieku 28 lat, przy świadomości swojego wieku, jego niechęć do pozostania w Manchesterze może wynikać z potrzeby wygrywania trofeów. Dla piłkarza takiego kalibru, który dał od siebie tyle Manchesterowi United, jest to zrozumiałe.

Do tej pory ma na swoim koncie jeden tytuł mistrza Anglii i nie zapowiada się, aby w najbliższej przyszłości ten dorobek miał się zwiększyć. Nie był nawet blisko triumfu w Lidze Mistrzów. Dołączenie do Juventusu zapewne byłoby wyrazem tego pragnienia.

Oczywiście Solskjaer ma ambicje, aby przywrócić „Czerwonym Diabłom” ich wielkie aspiracje. To będzie jednak wymagało cierpliwości.

Podpisanie nowego kontraktu oznaczałoby, że David de Gea jest gotów poczekać.

Komentarze

Podobne wpisy

Najnowsze