Daniel James w wywiadzie dla MUTV: byłem bliski rzucenia piłki

Manchester United Official App Damian Domitrz
Zmień rozmiar tekstu:

Daniel James udzielił  wywiadu dla klubowej stacji MUTV, w którym opowiedział m.in. o swoim transferze do Manchesteru United oraz dotychczasowej karierze. 21-letni Walijczyk jest jedną z najjaśniejszych postaci w zespole Ole Gunnara Solskajera w tym sezonie i ma już na swoim koncie trzy gole w pięciu spotkaniach.

WYWIAD Z DANIELEM JAMESEM DLA MUTV

Daniel, wspaniale byłoby dowiedzieć się czegoś więcej o twojej przygodzie z piłką. Jakie jest twoje pierwsze wspomnienie związane z tym sportem?

– To, co najlepiej pamiętam to prawdopodobnie mecz dla mojej lokalnej drużyny. Mój tata był menedżerem i wydaje mi się, że graliśmy przeciwko najlepszej drużynie w lidze. Grałem w ataku, wygraliśmy 5:0 i zdobyłem wszystkie bramki. Najpewniej to najmilsze wspomnienie mojej dziecięcej przygody z piłką nożną.

Zabierz nas do czasów swojego dzieciństwa – opisz typowy dzień Daniela Jamesa, kiedy miał 6-7 lat…

– Powiedziałbym, że odkąd miałem 5 lat, piłka nożna zawsze była pierwszą myślą. Bez przerwy kopałem piłkę w ogródku. Moi najlepsi koledzy mieszkali po drugiej stronie ulicy, wychodziliśmy więc na zewnątrz każdego dnia. Gdy zacząłem naukę w szkole podstawowej, zawsze się spóźniłem, bo idąc ulicą kopałem piłkę. Wszyscy powtarzali, abym się pośpieszył. Piłka nożna zakotwiczyła we mnie od pierwszego dnia.

Pamiętasz piłkarza, który jako pierwszy przykuł twoją uwagę? Kogo udawałeś, grając w piłkę w ogrodzie?

– Będąc Walijczykiem, Ryan Giggs nieustannie był kimś, kogo podpatrywałem. Gram na tej samej pozycji. Jego dokonania w Manchesterze United są niewiarygodne. Dążę do tego, aby być podobnym zawodnikiem. Tak, zdecydowanie, kiedy grałem w ogródku, udawałem właśnie jego.

Dołączyłeś do akademii Hull City, mając 9 lat. Opowiedz, jak otrzymałeś tę szansę?

– Grałem po prostu w swojej lokalnej drużynie. Zapytano dwóch czy trzech chłopaków, czy chcieliby przyjść na testy. Wydaje mi się, że miałem wtedy 8 lat. Swego czasu Hull City było centrum rozwoju. Nie do końca była to akademia. Dwóch, trzech z nas zaproszono na testy. Tak naprawdę nie było żadnej grupy wiekowej do 9 lat. Zacząłem trenować, gdy miałem 8 lat. Dwóch lub trzech chłopaków kontynuowało ze mną swoją karierę w późniejszej akademii. Przeszedłem przez kilka testów i zaproponowali mi kontrakt. Pozostałem tam do 16. urodzin.

Spędziłeś tam siedem lat. Jak rozwinąłeś się jako piłkarz i człowiek w tamtym okresie?

– Olbrzymio. Na początku, gdy zbliżyłem się do 12. roku życia byłem bliski skończenia przygody z futbolem. Nie cieszyło mnie to. Powiedziałem mamie i tacie, że wolałbym grać w inny futbol. Być może po prostu tęskniłem za moimi kolegami. Trenowałem głównie nocą i brakowało mi bliskich. Wracałem ze szkoły i chciałem wychodzić z kolegami, ale musiałem iść na trening. Odbyłem poważnie spotkanie z trenerami w Hull. Mówili mi, że mam talent i chcieliby, abym został. Na szczęście od tamtego momentu postanowiłem zostać. Były momenty, gdy futbol nie sprawiał mi radości. Jako człowiek bardzo dojrzałem, szczególnie, gdy rozegrałem swój pierwszy mecz dla Walii w wieku 14 lat. Rywalizowaliśmy z Belgią i Szwajcarią. To mnie zmieniło, ponieważ w Hull zazwyczaj grałem jako napastnik. W reprezentacji wystawiono mnie na skrzydle. Wydaje mi się, że to dlatego aktualnie gram na tej pozycji. W przeciwnym razie myślę, że grałbym teraz jako napastnik.

Przeżywając to niepowodzenie lub okres niepewności, musiałeś dojrzeć jako człowiek…

– Zdecydowanie. Oczywiście, bawiła mnie piłka nożna, ale tęskniłem za przyjaciółmi. Chcąc być zawodowym piłkarzem, musisz wiele poświęcić. Obecnie wiem, że było tego sporo. Trenowałem trzy razy w tygodniu. Teraz większość chłopaków ćwiczy każdego dnia. To właśnie to poświęcenie, o którym mówię. Jest to szczególnie trudne dla rodziców.

Co znaczył dla ciebie Manchester United, dla młodego, aspirującego piłkarza?

– Myślę, że wszyscy wiedzieli. Byli mistrzami. Mieli jedenastu liderów na murawie. Wspominałem Giggsa, ale nie można zapomnieć o menedżerze i innych niewiarygodnych zawodnikach. Ludzie każdego dnia dają ci poczucie, że pamiętają tamte dni, ponieważ to najlepsze czasy. Chcemy nawiązać do tamtych czasów. Wtedy piłkarze tacy jak Scholes, Beckham i inni wkraczali do drużyny wspólnie… to pokazuje moc tutejszej akademii.

Dołączyłeś do Swansea w 2014 roku. Jak do tego doszło?

– Grałem wtedy dla Walii w Newport. Pojedynkowaliśmy się z reprezentacją Polski. Wydaje mi się, że strzeliłem wówczas gola. Myślę po tamtym spotkaniu zaproponowano mi transfer do Swansea. Była to dla mnie i mojej rodziny ważna decyzja. Mama i tata nigdy mnie nie zmuszali. Zawsze powtarzali, że to mój wybór. Zeszliśmy na dół, aby uzgodnić warunki i to, gdzie chcieli się znaleźć, było imponujące. Moja rodzina w pełni mnie wspierała. Dla mamy i taty to trudna decyzja, aby pozwolić mi wyprowadzić się z domu, dlatego że miałem 16 lat i był to wielki krok. W tym wieku jesteś jeszcze dzieckiem. Cenię ich za to. Nie trafiłbym tu, gdyby nie oni. Wspaniale sobie poradzili. Nie mogłem zbyt często ich widywać, ponieważ dzieliło nas całkiem sporo kilometrów. Dzięki nim tutaj jestem.

Swansea to słynne, wspaniałe miejsce dla młodych piłkarzy, którzy pragną się rozwijać. Jak opisałbyś ich piłkarską kulturę komuś, kto nie jest jej świadomy?

Swansea to wspaniała kultura. Powiedziałbym, że jest tam po części tak, jak w Manchesterze United – rodzinny klub, ale nie o tak wielkiej popularności. Czułem się tam komfortowo. Zajęło mi chwilę, nim podłapałem akcent. Myślałem, że gdy wejdę do szatni, to usłyszę wszystkich porozumiewających się z walijską manierą, ale każdy mówił własnym akcentem! Odkąd tam trafiłem, mieli na mnie plan. Każdy roku piąłem się w górę. Początkowo awansowałem z drużyny U-17 do U-18. Później znalazłem się w ekipie U-23. To właśnie wtedy Swansea grało w Premier League i trudno było przedrzeć się do pierwszego zespołu. Szczęśliwie, gdy spadliśmy – oczywiście, to przykry moment dla kibiców spaść do Championship – nadszedł czas przebudowy i otrzymałem swoją szansę.

Czy Championship cię zahartowała? Znana jest jako twarda, fizyczna, agresywna liga…

– Zdecydowanie. Po raz pierwszy przekonałem się o tym w wyjazdowym spotkaniu przeciwko Birmingham. Nierówna murawa, długa trawa. Zagrałem z przodu i zostałem zdemolowany. Można znaleźć to w telewizji. Było to chyba siódme spotkanie i szczerze mówiąc, po tym meczu uznałem, że Championship nie jest dla mnie. Nie byłem gotowy. Wcześniej poprosiłem menedżera, czy mogę udać się na wypożyczenie do Yeovil. Czułem, że nie otrzymam zbyt wielu szans. Odpowiedział mi jednak, że dysponuję wspaniałymi umiejętnościami i dostanę swoją okazję. Wyszedłem z tego spotkania szczęśliwy, ale do końca nie wiedziałem, czy nie powiedział tego kurtuazyjnie. Na szczęście mogłem zaprezentować swoje umiejętności z Birmingham. Nie był to debiut, którego oczekiwałem, ale wzburzył mnie ten mecz. Później zagrałem przeciwko Millwall i zostałem ukarany czerwoną kartką po pięciu minutach. Dopiero wchodziłem na boisko. Wystarczyła jednak tylko jedna konfrontacja, abym upewnił się, że jestem gotowy na ten poziom. Mierzyliśmy się z Ipswich na własnym stadionie. Wielokrotnie miałem piłkę przy nodze i wiele kontaktów zakończyło się sukcesem. Od tamtego momentu grałem coraz lepiej.

W meczu przeciwko Stoke w poprzednim sezonie, Bruno Martins Indi oraz Tom Edwards otrzymali czerwoną kartkę po faulu na tobie. Strzeliłeś w tamtym spotkaniu bramkę i błyszczałeś…

– To meczu, który zapadł mi w pamięć. Pamiętam, że Giggs znajdował się na trybunach i obserwował moje poczynania. Tamtej nocy czułem się maksymalnie pewny siebie. Zdobyłem gola i wyrzuciłem z boiska dwóch graczy. Mieliśmy wspaniały zespół, który znał moje możliwości. Ta bramka ze Stoke jest prawdopodobnie moją ulubioną.

Twój debiutancki gol dla United  w spotkaniu z Chelsea był całkiem niezłą chwilą. Pamiętasz swój proces myślowy, gdy otrzymałeś futbolówkę?

­ – Wykonałem podobny bieg trzy lub cztery razy wcześniej, ale nie dostałem piłki pod nogi. Kiedy Paul [Pogba] ruszył do przodu, pomyślałem, że będzie chciał rozstrzygnąć tę akcję w pojedynkę, ale pobiegnę ten ostatni raz. Gdy zagrał do mnie, wszystko poszło po mojej myśli. Przyjąłem, wygoniłem się odrobinę i pomyślałem, że obrońca mnie zablokuje i wykończyłem to w drugim tempie. Miałem szczęście. Czasem tego potrzebujesz, uderzając piłkę w kierunku bramki. Na mojej twarzy można było dostrzec prawdziwe emocje. Strzelić gola, szczególnie przed Stretford End, to spełnienie marzeń.

Twoi koledzy z zespołu naprawdę pomogli ci w celebracji gola zdobytego z Chelsea. Wyglądali na naprawdę wstrząśniętych. Czy czujesz się już prawdziwą częścią tej młodej grupy? Czujesz, że zdobyłeś wielu nowych przyjaciół i zarówno partnerów z drużyny?

– Gdy strzeliłem gola, wszyscy zebrali się razem. To przykład rodzinnego klubu, który stanowią piłkarze, sztab i kibice. Każdemu udzieliły się moje emocje, zwłaszcza Scottowi [McTominayowi]. Jest obrazek, gdy mnie podnosi. Spędziłem tu dwa miesiące i mogę powiedzieć, że zdobyłem tu wspaniałych przyjaciół. To coś, co będzie ważne w tym sezonie. Wspieranie siebie nawzajem. Odegra to wielką rolę w naszym sukcesie.

Kolejną piękną bramkę przed Stretford End zdobyłeś w rywalizacji z Crystal Palace w dramatycznych okolicznościach. Dała ci ona więcej satysfakcji? Powiedz nam o tym wykończeniu.

– To wykończenie się różniło. Rozpoczynanie meczu od pierwszej minuty wiąże się z innymi odczuciami. Wyjść na Old Trafford przy tak wielu ludziach to coś nieprawdopodobnego. Panowała imponująca atmosfera. Było inaczej, ponieważ strzeliłem gola wyrównującego. Gdy pakujesz piłkę do siatki na Old Trafford, przed Stretford End, nie jesteś w stanie się kontrolować. Powinienem zabrać piłkę i ruszyć z nią na środek boiska, aby walczyć o zwycięstwo. Ulżyło mi, ponieważ w pierwszej połowie zmarnowałem strzał z woleja, który w ostatniej chwili został zablokowany na linii. Odetchnąłem, zdobywając bramkę.

Jak bardzo posmakowanie pierwszego składu zwiększyło twój apetyt na odniesienie sukcesu z Manchesterem United?

– Spędziłem tu tylko dwa miesiące i moim głównym zadaniem jest wejście do tego zespołu. Dysponujemy wspaniałym składem i nie mogę brać za pewnik wyjść w podstawowej jedenastce. Muszę ciężko trenować, ćwiczyć podstawy każdego dnia i starać się grać coraz lepiej. Wielu młodych zawodników przedostaje się do pierwszego składu, chcąc zając twoje miejsce. Wiemy, że nasza Akademia jest świetna. Każdy to dostrzegł. Chcę grać i cieszyć się tym.

Ostatnie słowo na temat fanów… Opowiedz o pierwszych wrażeniach po występie na Old Trafford i wyjazdowym dopingu, który miał miejsce w pojedynku z Wolverhampton.

­- Wyjście na Old Trafford w moim debiucie w podstawowym składzie było imponujące. Czuje się to. Miałem gęsią skórkę, pojawiając się na murawie. Myślę, że najlepiej jest o tym nie myśleć. Nie można pozwolić, aby ta atmosfera tobą zawładnęła, choć doping był zadziwiający. Słyszy się ich przez całe spotkanie, nieważne czy przegrywamy, czy wygrywamy. Ciągle jest tak samo. W wyjazdowym spotkaniu z Wolves kibice spisali się wspaniale. Można powiedzieć, że dało się poczuć domową atmosferę. Odegrają w tym sezonie znaczącą rolę, wspierając nas i będąc naszym dwunastym zawodnikiem.

Wkrótce poczujesz pierwszy smak europejskich rozgrywek. Jak ekscytująca jest to perspektywa?

– Jestem tym podekscytowany w stu procentach. Poczuję to tak naprawdę po raz pierwszy. Będzie ciężko. Nieważne kogo spotkasz w grupie, będzie trudno ze względu na wyjazdy do pewnych krajów. To zawsze jest skomplikowane, ponieważ różni się atmosfera i styl gry, ale jest to coś, na co się przygotowaliśmy.

Poczułeś smak rozgrywek międzynarodowych na zgrupowaniach reprezentacji Walii. Jak bardzo inne jest to doświadczenie, zwłaszcza z twojej perspektywy?

– Nie powiedziałbym, że wymaga to innego podejścia. Graliśmy trudny mecz z Chorwacją na wyjeździe. Było tam bardzo gorąco. Nie powiedziałbym, że obrońcy, grając przeciwko mnie bronią inaczej. Warunki odgrywają znaczącą rolę. Konfrontowaliśmy się również na wyjeździe z reprezentacją Węgier, gdzie wielu ludzi oczekiwało naszego zwycięstwa. Ostatecznie dość nieszczęśliwie przegraliśmy to spotkanie. Niektórzy ludzie nie rozumieją, jak trudno gra się na wyjeździe. Na papierze może dysponujemy lepszym składem, ale inne zespoły mają mocne podstawy i bronią się całym zespołem za linią piłki. Nie można nie doceniać takich ekip. Właśnie dlatego jedzie się tam trzy dni przed, aby przywyknąć do panujących tam warunków. Boiska również mają spore znaczenie. Czasami nie wyglądają tak, jakbyś oczekiwał, ale jest to coś, z czym musimy sobie poradzić, nie spuszczając przy tym głów.

Na koniec, jaki wpływ na ciebie i twoją karierę ma twój selekcjoner, Ryan Giggs?

– Ma olbrzymi wpływ. Pozwolił mi zadebiutować dla reprezentacji Walii i poczynił w podobny sposób  z wieloma młodymi piłkarzami, co jest wspaniałe. Podczas przygotowań zawsze ze mną rozmawia. Jako skrzydłowy, który świetnie radził sobie w tym klubie, jest dla mnie inspiracją podczas całej kariery. Wiedziałem, że tak długo jak będzie pełnił rolę selekcjonera Walijczyków, będzie miał na mnie wielki wpływ. Oglądał kilka moich meczów, gdy grałem dla Swansea. Zaufał mi i wystawił przeciwko Słowacji, czego nie musiał robić. Mógł zabezpieczyć nasze szyki, ale posłał mnie na plac boju. Po pięciu minutach spędzonych na boisku strzeliłem pierwszego gola. To niewiarygodne i zapamiętam ten moment do końca życia. Otrzymałem olbrzymi kredyt zaufania i dziękuję mu za to.

Komentarze

Podobne wpisy

Najnowsze