Felieton The Athletic: Scott McDominate – przyszły kapitan Manchesteru United?

The Athletic Sebastian Mikiel
Zmień rozmiar tekstu:

Młody Szkot stał się jedną z głównych postaci w drużynie „Czerwonych Diabłów”- pracowitość, oddanie w treningu i waleczność charakteryzują młodego pomocnika. Czy ulubieniec Jose Mourinho to idealny kandydat na przyszłego kapitana Manchesteru United? Nad odpowiedzią na to pytanie pochyla się Laurie Whitwell w swoim felietonie dla serwisu The Athletic.

Felieton Lauriego Whitwella dla The Athletic – treść oryginalna

Scott McTominay dla wielu kibiców Manchesteru United oraz Jose Mourinho znany jest pod innym nazwiskiem. Powrót Szkota do składu w zwycięskim meczu z Tottenhamem pokazał jak ważną jest on postacią w układance Ole Gunnara Solskjaera. Tak skomentował występ swojego byłego podopiecznego, ówczesny szkoleniowiec Tottenhamu, Jose Mourinho:

– W United było więcej emocji, niż w naszej drużynie. Przykładem jest występ McTominaya, którego mogę określić jako dominującą postać na boisku – skwitował Portugalczyk.

Użycie terminu „dominacja” w kontekście młodego Szkota wydaje się być jak najbardziej ma miejscu. Określenie pomocnika jako „McDominate” stało się synonimem dla jego nazwiska, które stało się kluczowe w drużynie Solskjaera. Wcześniejszy powrót po kontuzji kostki zaowocował jednym z lepszych występów United w obecnym sezonie, dającym zwycięstwo nad ekipą „Kogutów”. Przegrana na Old Trafford z obecną drużyną Jose Mourinho według wielu ekspertów mogłaby przesądzić o przyszłości Norwega w Manchesterze, jednak taki scenariusz się nie spełnił m. in. dzięki świetnej dyspozycji właśnie Scotta McTominaya.

Solskjaer stwierdził, że United zwyciężyli, ponieważ cieszyli się grą. Dokładnie tego samego sformułowania użył Jose Mourinho do Scotta McTominaya, kiedy Szkot wyszedł na boisko w pierwszym składzie „Czerwonych Diabłów” w maju 2017 roku. Portugalczyk ostatecznie został zwolniony przez włodarzy klubu, jednak jego ostatnie miesiące przyniosły debiuty kilku zawodnikom z akademii. Jednym z nich oprócz McTominaya był Josh Harrop, który zadebiutował w spotkaniu z Crystal Palace na koniec sezonu 2016/ 2017.

– Mourinho zaprosił nas do swojego biura przed meczem, by nas uspokoić i opanować nasze zdenerwowanie. Powiedział byśmy nie przejmowali się meczem, nie próbowali za mocno tylko zrelaksowali i cieszyli chwilą – skomentował Harrop.

Młody Anglik wpisał się wtedy na listę strzelców, jednak opuścił Manchester United w poszukiwaniu regularnej gry, którą znalazł  w Preston North End. Scott McTominay został w klubie i wywalczył sobie miejsce w drużynie Mourinho, który stawiał na młodego Szkota coraz częściej i w coraz ważniejszych spotkaniach. Grając często kosztem Paula Pogby, Scott McTominay został zauważony nie tylko przez ówczesnego szkoleniowca „Czerwonych Diabłów”.

Pod koniec sezonu 2017/ 2018 Jose Mourinho stworzył nową kategorię podczas corocznej gali rozdania nagród w klubie na koniec sezonu – Gracz Roku wg Menedżera, którą wygrał wtedy nie kto inny jak właśnie Scott McTominay.

– Scott zaczął ten sezon w akademii, a skończył grając z pierwszą drużyna w najważniejszych meczach. Pomyślałem, że chłopak nie może wrócić z gali bez żadnej nagrody. Nie ma dla mnie młodych lub starych zawodników. Tu chodzi o prezentowaną jakość i charakter, a Scott właśnie to prezentuje – skomentował Mourinho .

Relacje Mourinho z Manchesterem United zmieniły się od tamtej pory diametralnie i według klubowych źródeł, Portugalczyk pozostawił klub w rozsypce. Mourinho w kontraście do tego co widzieliśmy podczas jego powrotu z Tottenhamem, potrafił opuścić Carrington w ciągu kilku sekund nie rozmawiając kompletnie z nikim. Jednak jego wpływ na rozwój McTominaya jest z pewnością niepodważalny i Solskjaer może być wdzięczny Portugalczykowi za stworzenie takiego zawodnika. Jak mówił sam Norweg, McTominay jest w tej chwili niezastąpiony.

– Siła fizyczna, jaką nam daje, zdolności przywódcze i odblokowanie Freda. We dwóch tworzą bardzo dobry duet, a McTominay jest w tej chwili nie do zastąpienia – skomentował Norweg po spotkaniu z Tottenhamem.

Środek pola Manchesteru United kulał bez McTominaya w spotkaniach z Sheffield United i Aston Villą, jednak Szkot powrócił na mecz z „Kogutami” pomimo jednego, lekkiego treningu dzień wcześniej.

– To twardy chłopak. Nie ma szansy, by powiedział, że nie da rady jeśli czuje się w miarę dobrze. To był prawdopodobnie pierwszy raz, gdy pośpieszyłem się z wprowadzeniem zawodnika po kontuzji, ale Scott jest w pełni zdrowy i bardzo go potrzebowaliśmy – skomentował Ole Gunnar Solskjaer.

Ciężko jest nie porównać Szkota do Paula Pogby, który oglądał wspomniane spotkanie z Tottenhamem z loży honorowej i relacjonował je na swoim Instagramie, wraz z wcześniejszą zmianą fryzury. Absencja Francuza z powodu kontuzji kostki trwa już ponad dziewięć tygodni i nie znana jest dokładna data powrotu mistrza świata do składu „Czerwonych Diabłów”. United poradziło sobie bez Pogby w starciu z menedżerem, który odsunął go od drużyny kosztem młodego Szkota. W meczu z Tottenhamem strzelbą był Marcus Rashford, ale to McTominay dawał stabilność i siłę w środku pola.

Warto podkreślić, że Szkot nie zagrał perfekcyjnego meczu. Zdarzały mu się straty i mniejsze błędy, jednak nie rzuciło to złego światła na całokształt występu pomocnika w meczu z Tottenhamem. McTominay ma predyspozycje do walki o piłkę w powietrzu i świetnie radził sobie w tym aspekcie podczas spotkania z „Kogutami”. Drużyna Mourinho grała dużo wysokich piłek, a rozbijanie tego typu akcji przez możliwości i umiejętności McTominaya dawało szanse na szybkie wyjścia z kontrą. Nie będąc w posiadaniu piłki, McTominay podążał za Dele Allim jak cień. Mimo strzelonej bramki przez Anglika widać było w nim frustrację po nieudanych próbach ucieczki od pomocnika „Czerwonych Diabłów”. McTominay nie tylko sam daje z siebie 100% ale wymaga też takiej samej postawy od swoich kolegów na boisku. Mimo młodego wieku widać u niego zadziorność, charakter i to, że mu po prostu zależy.

Młody Szkot mimo dobrej gry w destrukcji poprawił się w aspekcie rozgrywania piłki. Jego technika szybkich podań znaczenie wzrosła i bardzo łatwo to zauważyć. Dzięki rozwinięciu tej umiejętności McTominay oprócz odbierania piłki potrafi ją dobrze, szybko i skutecznie rozegrać, czego brakowało w ekipie Solskjaera pod jego nieobecność.

Statystyki Szkota nie są najlepszymi w jego karierze, co z pewnością jest spowodowane ilością czasu spędzoną na boisku, która jest znacznie większa niż w poprzednich sezonach. Grę McTominaya można określić jednym słowem – energiczna. Szkot jest zawodnikiem, który pokonał największy dystans ze wszystkich zawodników United. Dodatkowo świetnie prezentują się jego statystyki w destrukcji, gdzie wygrał 100% wykonanych wślizgów i 76% pojedynków w ogóle.

– Na treningach widzę chłopaka, który przygotowuje się na 100% i zawsze daje z siebie wszystko. Jest profesjonalistą niepochłoniętym sławą. Scott chce po prostu zostać najlepszym piłkarzem, jakim może być i takich ludzi chcę mieć w klubie. Chłopak z pewnością pasowałby do składu, w którym sam kiedyś grałem! – skomentował menedżer „Czerwonych Diabłów”.

Solskjaer mógłby porównać Scotta McTominaya chociażby do Nicky’ego Butta, który grał z Norwegiem. Po przejściu na emeryturę Butt wrócił do United w 2012 roku, gdzie rozpoczął swoją karierę trenerską i zajął się trenowaniem młodych zawodników, a obecnie jest szefem rozwoju pierwszej drużyny. To on decyduje o tym, kto jest wystarczająco dobry w Akademii, aby móc grać w składzie Ole Gunnara Solskjaera.

McTominay nigdy nie był postrzegany jako gwiazda, zwracał uwagę na siebie poprzez skrupulatność i staranność działań.

– Wiedzieliśmy, że jest utalentowany, inaczej w ogóle nie zostałby na dłużej w Manchesterze United. Scott jest dobrym przykładem dla każdego młodego człowieka. Musisz mieć jakiś talent, ale oprócz tego potrzebujesz również determinacji i umiejętności, aby kontrolować  swoje niepowiedzenia. Każdy miał wzloty i upadki, tak samo Scott, jednak był on w stanie powiedzieć sam sobie, że da radę je przezwyciężyć i pokazać na co go stać – skomentował Nicky Butt.

Trudności, jakie mogły napotkać McTominaya, według Nicky’ego Butta, to niski wzrost. W wieku 13-14 lat Scott był za niski, aby stawiać czoła swoim przeciwnikom. Wyzwaniem było jednak dostosowanie się drastycznej zmiany swojego ciała, gdy w bardzo krótkim czasie Szkot urósł do prawie 194 cm wzrostu.

– Wszystkie dzieciaki rosną, ale przypadek Scotta był wyjątkowy. Miał wiele kontuzji i gorszych chwil jeśli mam być szczery. Wsparcie naszego sztabu i personelu piłkarskiego pozwoliły mu przez to przejść i ostatecznie wyjść z jakichkolwiek problemów – dodał Butt.

Swego czasu McTominay pomieszkiwał razem ze wspomnianym wcześniej Joshem Harropem.

– Mieliśmy 13-14 lat i Scott był spokojnym, cichym dzieciakiem. Wtedy był naprawdę malutki, jednak później pojawił się u niego gwałtowny wzrost. Myślę, że w pewnym momencie sztab zastanawiał się czy w ogóle da radę, bo jego nogi były dłuższe niż reszta ciała. Miał dość dziwny styl biegania, jednak w United wiedzieli, co robią dając mu szansę i zostawiając go w składzie – mówi Harrop.

–  Gdy pierwszy raz z nim grałem, Scott operował na pozycji typowego rozgrywającego i pomyślałem wtedy, że świetnie sobie radzi. Z pewnością był jednym z tych zawodników, o których mówiło się najwięcej – dodaje Harrop.

– Ten gwałtowny wzrost sprawił, że nie było wiadomo na jakiej pozycji odnajdzie się Scott. Grał na środku obrony, z boku obrony, w środku pomocy i ataku. Jednak znaleziono dla niego idealną pozycję, na której radzi sobie świetnie. Ludzie mówią o nim jako o przyszłym kapitanie Manchesteru United, a to jest już wielka rzecz – zakończył Harrop.

Komentarze

Podobne wpisy

Najnowsze