Lou Macari dla UTD Podcast: dzięki bramce Solskjaera z 1999 roku na chwilę zapomniałem o zmarłym synu

manutd.com Marcin Polak
Zmień rozmiar tekstu:

Najnowszym gościem UTD Podcast był Lou Macari, słynny szkocki pomocnik Manchesteru United w latach 1973-1984. Odcinek prowadzony przez Helen Evans i Sama Homewooda był jednym z bardziej poruszających odcinków z całej serii.

W najnowszym odcinku, który można pobrać od oficjalnego partnera muzycznego klubu, Deezera, były zawodnik Manchesteru United, Lou Macari opowiada o swojej naturze do czynienia dobra, jak to się stało, że był blisko dołączenia Liverpoolu, o grze z Georgem Bestem, Denisem Lawem i Bobby’m Charltonem oraz o zdobyciu Pucharu FA na Wembley w 1977 roku.

Rozmowa odbyła się w ośrodku dla bezdomnych w Stoke, który prowadzi Macari. Przy tej okazji pełniący obecnie rolę eksperta MUTV w przejmujący sposób wyjaśnił, jak bramka Ole Gunnara Solskjaera w 1999 roku sprawiła, że na chwilę zapomniał o swojej osobistej tragedii, po tym, jak jego syn Jonathan popełnił samobójstwo.

– Niestety, mój syn popełnił samobójstwo kilka miesięcy przed finałem Ligi Mistrzów w 1999 roku. Zostałem wtedy zatrudniony przez talkSPORT. Myślę, że stacja MUTV dopiero zaczynała działalność i zgodziłem się, by pracować w trakcie finału dla talkSPORT.

– Straciłem syna i pierwszą rzeczą, o której pomyślałem, było to, że nie ma mowy, że pojadę na ten finał. Nie ma mowy, żebym był na stadionie w noc tego meczu, ale podpisałem kontrakt z talkSPORT. Moja żona i moich dwóch pozostałych synów, powiedzieli mi: „Stój, idziesz i zrobisz to. Idź i skomentuj ten mecz”.

– Skomentowałem ten mecz z Alanem Parrym, ale ostatnim miejscem na Ziemi, w jakim chciałem się znaleźć, był właśnie ten stadion. Nie chciałem tam być. Moi dwaj synowie, załatwiłem im bilety, więc również się tam znajdowali.

– Wszyscy wiemy, jak się gra ułożyła. Wyglądało na to, że przegramy i przez to czułem się jeszcze gorzej, choć wiedziałem, że futbol nie może ingerować w życie lub w śmierć.

– Siedziałem tam, komentowałem, myślę, że najlepiej, jak potrafiłem. Byłem zdesperowany, by przejść przez to 90 minut. Ole [Guunar Solskjaer] ma miejsce w moim sercu na zawsze. Nie wstydzę się przyznać, że kiedy wpakował piłkę do siatki, straciłem panowanie nad sobą. Zapomniałem o moim synu. Zapomniałem o nim chyba na 40 czy 50 sekund, być może dłużej.

– Chyba oszalałem, talkSPORT wciąż ma zapis tego komentarza. Wkrótce ich poproszę o nagranie. Wiem, że zareagowałem inaczej w porównaniu do wcześniejszego komentarza. Ole podskakuje, pakuje piłkę do siatki, a ty się ekscytujesz. Po meczu spotkałem się moimi synami. Oni wrócili do domu następnego dnia, a ja jeszcze zostałem na kilka dni.

– Wracałem samolotem. Pamiętam lot, jak z niego wychodziłem i zastanawiałem się: „Co ja tutaj robię?”

– Myślałem tylko o tym… miałem nadzieję, że Jonathan nie będzie na mnie zły. Sam fakt, że byłem na meczu… Przez was chce mi się płakać.

Komentarze

Podobne wpisy

Najnowsze