Odrodzony Arsenal lepszy w meczu na Emirates

własne Błażej Duda
Zmień rozmiar tekstu:

Manchester United musiał uznać wyższość Arsenalu w meczu 21. kolejki Premier League. „Kanonierzy” pod wodzą Mikela Artety po energicznym występie wygrali starcie na Emirates 2:0.

Pierwsza połowa spotkania na Emirates Stadium pokazała, że zalążki, które widać było w spotkaniu Arsenalu z Chelsea zaczęły kiełkować. „Kanonierzy” prowadzeni przez Mikela Artetę byli agresywni w defensywie i odważni w atakach, w których chętnie korzystali z rozciągających grę bocznych obrońców.

Taktyka gospodarzy przyniosła owoce już w 8. minucie – do linii końcowej przedarł się Sead Kolasinać, który po rykoszecie zdołał wycofać piłkę na 10 metr, a tam czekał niekryty Nicolas Pepe i precyzyjnym wykończeniem zdobył swoją trzecią bramkę w lidze.

Chwilę później Francuz zakręcił Lukiem Shawem i dośrodkował piłkę do Aubameyanga, którego strzał nożycami poszybował nad poprzeczką.

„Czerwonym Diabłom” ciężko było zawiązać jakąkolwiek akcję ofensywną, tymczasem Arsenal nie zmieniał podejścia. W 32. minucie podanie w polu karnym dostał Lacazette, zwrócił się z Maguire’em na plecach, czym wypracował świetną pozycję do strzału, ale jego strzał „z czuba” okazał się bardzo niecelny. Kilkadziesiąt sekund później ponownie było bardzo blisko drugiej bramki gospodarzy – tym razem rywalami zakręcił Torreira i z linii pola karnego uderzał minimalnie obok słupka.

W 38. minucie koszmarnie wybijał David de Gea – piłka podbita przez jednego z „Kanonierów” trafiła pod nogi Pepe, a ten płaskim strzałem trafił w słupek.

Napór gospodarzy przyniósł oczekiwany efekt – defensywa zespołu Solskjaera katastrofalnie zachowała się przy rzucie rożnym. Piłka trafiła na bliższy słupek do niekrytego Lacazette’a, który główkował w światło bramki, a interweniujący De Gea nie był w stanie sparować piłki dalej niż pod nogi Sokratisa, który z kilku metrów kropnął pod poprzeczkę.

Po przerwie „Czerwone Diabły” na krótko przejęły inicjatywę, ale kilka prób nie zagroziło bramce Leno. Najbliżej gola kontaktowego był Andreas Pereira, który po fantastycznym dograniu Maticia uderzał w boczną siatkę. Arteta szybko odpowiedział zmianami, które nieco uspokoiły grę defensywną Arsenalu, choć nadal to przyjezdni częściej znajdowali się na groźnych pozycjach.

W 73. minucie ładne zgranie Martiala starał się wykorzystać Greenwood, który w swoim stylu uderzył na bliższy słupek. W odpowiedzi dwukrotnie dogodną okazję dla gospodarzy zmarnował Lacazette, który chwilę później musiał opuścić boisko z powodu skurczów. Mimo ogromnego wysiłku w pierwszej połowie, w końcówce to „Kanonierzy” ponownie dominowali i zdołali wyprowadzić kilka groźnych kontrataków.

„Czerwonych Diabłów” nie stać było nie tylko na odpowiedź bramkową, ale choćby zrównanie się z rywalem pod względem zaangażowania i intensywności w grze. Podopieczni Solskjaera kolejny raz nie skorzystali z okazji, by wzmocnić się w wyścigu o pierwszą czwórkę Premier League.

Arsenal – Manchester United 2:0 (2:0)
Bramki: Pepe 8′, Sokratis 42′

Manchester United: De Gea – Wan-Bissaka, Lindelof, Maguire, Shaw – Fred, Matić (Mata 81′), Lingard (Pereira 58′), James (Greenwood 58′), Rashford – Martial

Arsenal: Leno – Maitland-Niles, Papasthopoulos, Luiz, Kolasinać (Saka 69′) – Torreira, Xhaka, Pepe (Nelson 62′), Ozil, Aubameyang – Lacazette (Guendouzi 82′)

Komentarze

Podobne wpisy

Najnowsze