Felieton Alana Shearera: Manchesterowi United brakuje jakości na Ligę Mistrzów

The Sun Paweł Waluś
Zmień rozmiar tekstu:

To nie jest dobry czas na bycie kibicem Manchesteru United. Porażka z Liverpoolem i kontuzja Marcusa Rashforda z pewnością nie napawają optymizmem. Legendarny napastnik, Alan Shearer, przygląda się tej sytuacji, wytyka różnice pomiędzy Liverpoolem a Man Utd i wskazuje, co musiałoby się stać, aby „Czerwone Diabły” mogły liczyć na lepszy los.

Felieton Alana Shearera dla „The Sun” – treść oryginalna

Manchesterowi United daleko do standardów Liverpoolu. I nie widzę szansy, aby w tym sezonie znaleźli się w czołowej czwórce. Nawet gdyby Marcus Rashford mógł zagrać na Anfield, to tylko trochę utrudniłby zadanie podopiecznym Kloppa.

Bądźmy szczerzy, gdyby Liverpool zagrał swoją najlepszą piłkę, to po godzinie prowadziliby pięcioma bramkami. Powinni być niezadowoleni z tego, jak wiele okazji zmarnowali.

Tymczasem w United nie mają odpowiedniej jakości, aby zakwalifikować się do Ligi Mistrzów. Mogą to zmienić jedynie odpowiednimi transferami w styczniowym okienku transferowym.

Anthony Martial zmarnował swoją okazję na wyrównanie wyniku spotkania i kiedy tak się stało, pomyślałem: „to koniec”. Potem w ostatnich minutach spotkania Mo Salah strzelił drugiego, zasłużonego gola.

Wątpię abym znalazł kogokolwiek, kto kłóciłby się ze stwierdzeniem, że Liverpool był dużo lepszy, że to nie była żadna niespodzianka. United naciskało, ale widać u nich brak jakości w stosunku do tego, gdzie chcieliby się znajdować. Będą musieli cierpliwie czekać i liczyć na poprawę sytuacji po każdym kolejnym okienku transferowym, a to trochę zajmie. Ich kibice będą w tym czasie cierpieć.

Podchodzenie do sezonu z Marcusem Rashfordem, Anthonym Martialem i Masonem Greenwoodem w opcji ofensywnej musiało się wiązać z wielkim ryzykiem. Od samego początku powtarzam, że wypuszczenie Romelu Lukaku i brak jego zastępstwa to duży błąd.

Potrzebowali kogoś do przodu, niezależnie od kontuzji Rashforda. Teraz są zdesperowani, aby pozyskać jakościowego napastnika, jednak jak takiego znaleźć w styczniowym okienku? Erling Haaland wydawał się jedyną sensowną opcją, jednak przegrali walkę o niego.

Poza problemami w ofensywie, w spotkaniu na Anfield również zobaczyliśmy ich nieumiejętność odpowiedniego krycia. Brandon Williams miał pilnować Virgila van Dijka i nie zrobił tego.

Cóż za dopasowanie! Van Dijk ma 193 cm wzrostu, Williams 171 cm. Holender waży pewnie ze dwadzieścia kilo więcej od młodego obrońcy, nie porównujmy nawet masy mięśniowej. Kiedy Van Dijk ruszył do ataku, Williams nie miał żadnych szans, aby go powstrzymać.

Wyścig po tytuł mistrzowski zakończy się w marcu. Liverpool zgarnął kolejne trzy punkty, podczas gdy jego rywale – wciąż można ich tak nazywać – zawiedli. Musimy zacząć się martwić, o czym eksperci będą rozmawiać przez pozostałą część sezonu!

Komentarze

Podobne wpisy

Najnowsze