Wywiad z Mino Raiolą dla „The Telegraph”: nikt mnie nie zdominuje

The Telegraph Paweł Waluś
Zmień rozmiar tekstu:

Manchester United nie ma ostatnio po drodze z Mino Raiolą. To spory problem, biorąc pod uwagę zawodników, dla których pracuje „super-agent”. Gdzie leży powód sporu? Odpowiedzi szukamy w obszernym wywiadzie, który Jason Burt z „The Telegraph” przeprowadził z Raiolą. Nie brakuje wątków związanych z „Czerwonymi Diabłami”, w tym wspomnień o sir Aleksie Fergusonie.

Wywiad Jasona Burta z Mino Raiolą – treść oryginalna

Mino Raiola może przegapić spotkanie zaplanowane na 16.00. Rozmawiamy już dwie godziny, ale to jeszcze nie koniec.

– W moim biurze nie ma piłkarzy – mówi do mnie, wskazując na ścianę za moimi plecami. Odwracam się. Widzę tam dwa oprawione, klasyczne plakaty filmowe. Tytuły są napisane po włosku, ale nie można się pomylić: „Pozdrowienia z Rosji” oraz „Człowiek ze złotym pistoletem”.

– James Bond to mój wielki idol – przyznaje Raiola, po czym wyjaśnia, dlaczego obecny Bond w interpretacji Daniela Craiga jest jego ulubionym. – Craig nadał tej postaci dodatkowe warstwy. Dodał smutek, pesymizm i ciemność. Podoba mi się to. Lubię też jego relację z „M”. Mam podobne odczucia, kiedy spoglądam na Mario [Balotelliego], poszukiwanie swojej matki, brakującego elementu w życiu. Ma ogromny talent. Mógłby być szczęśliwy. Jednak cały czas czegoś szuka. Kłóciłbyś się ze stwierdzeniem, że James Bond jest ideałem? Ma niemal wszystko. Jednak nigdy nie zazna szczęścia, bo zawsze brakuje jednej rzeczy.

Pytam o co chodzi.

– O miłość – odpowiada Raiola. – Prawdziwą miłość. Śpi z wieloma kobietami, jednak w dwóch przypadkach, kiedy się żeni, ona umiera [„W tajnej służbie Jej Królewskiej Mości” oraz „Casino Royale”]. To był szok. Teraz „M” została zabita i widzimy, że być może robił wszystko dla „M”, która była substytutem jego matki, rodziny której nigdy nie miał. Jednak jeśli spojrzysz na niego jak na faceta: ku***, ma niezły garnitur, wszystkie najpiękniejsze kobiety, świetne auto, fantastyczne przygody i brak problemów z pieniędzmi. Czego mu jednak brakuje? Miłości.

Zapytałem jedynie Raiolę, ubranego w bluzę z kapturem i luźne spodenki, dlaczego nigdy nie nosi garnituru – co oczywiście robi Bond – a zamieniło się to w moment wielkiej szczerości, co zdarza się dosyć rzadko w wywiadach.

Raiola jest bez wątpienia jednym z najpotężniejszych agentów na świecie. Grono piłkarzy korzystających z jego usług jest niezwykłe: od Zlatana Ibrahimovicia do Paula Pogby, Mario Balotelliego i Matthijsa De Ligta. Jest tam również nowe odkrycie tego sezonu, czyli Erling Haaland, którego chciał pozyskać Manchester United. Znajdzie się również wielu innych utalentowanych piłkarzy z Włoch i Francji.

– Mam szczęście znajdować się w wysoko cenionej, ale niszowej części rynku i jak wierzę, jestem w niej jednym z najlepszych – tłumaczy Raiola. – Uważam tak, ponieważ inni ludzie to mówią. Jednak za tym musi podążać pewna jakość. Nie możesz budować gó***anego samochodu i liczyć na to, że będziesz go długo sprzedawać. Jedną z rzeczy, których nauczył mnie ojciec jest to, że łatwo jest sprzedać coś komuś raz, ale o wiele trudniej jest potem to powtórzyć. Trzeba więc być konsekwentnym. O swoich piłkarzach zawsze myślę tak: gdyby to był mój syn, co bym zrobił? To moja jedyna filozofia.

Paul Pogba and Mino Raiola - Mino Raiola exclusive interview: 'I do not go into negotiations trying to blackmail a club – I say what I want and if they don't like that it's their problem'
Getty Images

Ten wywiad rozpoczął się od – nie przesadzam – 32 minut spontanicznego monologu opisującego początki kariery Raioli, opisania dlaczego ma taką obsesję na punkcie punktualności, jak dziewięć lat czekał na zemstę na Luciano Moggiem, prezesie Juventusu i jak brak szacunku ze strony Holenderskiej Federacji Piłkarskiej sprawił, że został agentem.

– Nikt mnie nie zdominuje – mówi Raiola. – Nie obchodzi mnie kim jesteś. Być może mogą to zrobić moi synowie i mógłbym na to pozwolić z powodu miłości. Jestem prostym facetem. Zostaw mnie w spokoju, to ja dam spokój tobie. Jeśli mnie jednak prowokujesz, ja zaczynam zbierać środki.

Moggi, który po jakimś czasie został jego dobrym kolegą, musiał się tego nauczyć. – Powiedziałem mu: „pewnego dnia będziesz chciał jednego z moich zawodników i tego dnia zrozumiesz, że dostałeś nauczkę!”

Ten dzień nadszedł w 2001 roku, kiedy Juventus chciał pozyskać Pavla Nedveda z Lazio, po tym jak sprzedał Zinedine’a Zidane’a do Realu Madryt. I chociaż Raiola doprowadził do zawarcia umowy i w trakcie transakcji nie marudził na Moggiego, to upewnił się, że włoski gigant zapłaci. Pełną sumę.

– Warunek był prosty. Musieli zrobić z niego najlepiej opłacanego gracza na świecie – wspomina Raiola. – Dodałem wtedy jeszcze: „jeśli chcesz Nedveda, to najpierw kup nowy zegarek”.

Dlaczego więc nie nosi garnituru, chociaż jest prawdopodobnie najpotężniejszym agentem piłkarskim na świecie, który dokonuje transakcji z najbogatszymi, największymi klubami i właścicielami? – Odkryłem, że kiedy nie nosisz garnituru, to nie doceniają cię jeszcze bardziej – mówi Raiola. – Poza tym źle wyglądam w garniturze. I w dzisiejszych czasach ten strój już nie dodaje jakości.

Jest zabawny, czarujący, ma naturalne wyczucie momentu dobrego na żart i swobodnie używa słowa na „k”, kiedy spotyka się w swoim wielkim, lecz minimalistycznie urządzonym biurze w Monako. Znajdują się w nim takie książki jak „We are Our Brains” Dicka Schwaaba, „Pułapki myślenia. O myśleniu szybkim i wolnym” Daniela Kahnemana oraz „The Iceman Cometh” Scotta Carneya, opowiadające o metodzie Wim Hofa, czyli o tym jak umysł może kontrolować ciało w ekstremalnych sytuacjach. Kolejna leży na stoliku do kawy, nazywa się „Pussy”. Raiola śmieje się, że to milsze określenie od tych, które kierował w jego stronę sir Alex Ferguson podczas negocjacji na temat Pogby. – Powinienem wysłać mu tę książkę – mówi, chichocząc.

To jasne, że kiedy Raiola się do czegoś zobowiązuje, to się z tego wywiązuje. Nawet jeśli chodzi o ten wywiad. Jego telefon dzwoni nieustannie, ale odpowiada tylko, kiedy dzwoni jego żona. Przez resztę czasu wyjaśnia, że jest „kapitalistycznym komunistą, bo chce, żeby wszyscy byli bogaci”.

Etyka pracy Raioli oraz jego emocjonalne zaangażowanie są niezwykłe. Sam przyznaje, że płakał, kiedy Nedved przechodził na emeryturę i zapewne znów to uczyni, kiedy taką decyzję podejmie Ibrahimović. – Moja żona czasem mówi: „odłóż ten telefon!” Ale ja nie mogę go odłożyć. Nie dlatego, że nie jestem w stanie. Nie chcę! Lubię, kiedy do mnie dzwonią. Martwię się, jeśli telefon milczy. „Ku*** mać, coś jest nie tak!” Nie chodzi o negocjacje, ale czynniki socjalne i psychologiczne.

Mino Raiola - Mino Raiola exclusive interview: 'I do not go into negotiations trying to blackmail a club – I say what I want and if they don't like that it's their problem'
Getty Images

W tym momencie Raiola wyciąga dwie kartki papieru. – Różnica pomiędzy najlepszymi piłkarzami i całą resztą jest bardzo prosta – mówi, rysując wielki okrąg i kilka mniejszych dookoła. – Centrum życia najlepszego piłkarza stanowi piłka nożna. To co teraz powiem nie jest miłe i ludzie tego nie lubią, ale żona, dzieci, samochody, hobby, dom, znajdują się dookoła tego. Każda decyzja zostaje więc podjęta z myślą o piłce nożnej. „Co jest najlepsze dla mojej kariery?” Nie – „gdzie moje dziecko będzie miało najlepszą szkołę?” Nie – „gdzie chce mieszkać moja żona?”

Zaczyna rysować na drugiej kartce. – Normalni piłkarze wyglądają tak – tłumaczy. – Oni w środku, a potem „gdzie moja żona chce mieszkać? Jaka będzie najlepsza szkoła? W jakie miejsce warto się wybrać?” A piłka nożna to jedynie „oh, gram w piłkę nożną w West Hamie”. „Oh, ok.” To jest jedyna różnica.

Na przykład Ibrahimović znalazłby się na pierwszej kartce. – Moim zadaniem jest wyciągnąć 100 procent z ich karier i ich chronić. Niektórzy kończą w Realu Madryt, czasem w innych klubach. Wszyscy jednak muszą spojrzeć wstecz i mieć poczucie, że osiągnęliśmy 100 procent, cokolwiek by to dla nich oznaczało.

Ma w sobie pewną intuicję i jak tłumaczy, wywodzi się to jeszcze z czasów jego dzieciństwa. Raiola dorastał w Haarlem w Holandii, po tym jak jego rodzina wyemigrowała z Neapolu kiedy był dzieckiem. Założyli włoską restaurację. Wkrótce lokali było więcej.

– Kiedy miałem 12 lat, chciałem częściej widywać ojca, ale on pracował po 18 godzin dziennie. Szedłem więc do szkoły w poniedziałek, a nauczyciel mówił: „napisz esej o tym, co zrobiłeś przez weekend”. U mnie było to proste – pływanie i gra w piłkę nożną. Nie mogłem jednak napisać „poszedłem na plażę z tatą, gdzie graliśmy w piłkę, a potem z całą rodziną wybraliśmy się do Disneylandu albo parku, po czym zjedliśmy razem obiad”. Obiad z ojcem jadłem wspólnie dwa razy w roku: w święta Bożego Narodzenia i 31 grudnia.

– Więc powiedziałem sobie: „pójdę i spytam tatę, czy mogę z nim pracować”. Miałem miłego ojca, najmilszą osobę na świecie, ale w czasie wolnym. W pracy nie był miły. Był bardzo trudny – szczególnie dla swojego syna. Miałem 12 lat i zacząłem pracować z moim ojcem oraz wszystkimi wujkami i bardzo szybko dorosłem. Dawał mi prawdziwą pracę i traktował jak normalnego pracownika, a czasem nawet gorzej. Jednak lubiłem to, lubiłem odpowiedzialność. Mój tata, jak każdy Włoch, był kiepski w językach obcych, więc prosił mnie, żebym czytał mu listy. Z banku, rachunki, to i tamto, więc szybko zrozumiałem, co to znaczy ponosić wielką odpowiedzialność za innych i to mnie wcale nie przerażało. W restauracji nauczyłem się bardzo dobrze dbać o moich gości, nie klientów. Dawałem pożywienie ich umysłom i sercom, a nie tylko ciału. Rozmawialiśmy o ich życiu i zwierzali się ze swoich problemów, nawet jeśli miałem tylko 18 lat.

Raiola rozpoczął kurs prawny na Uniwersytecie w Amsterdamie, jednak nie dokończył go i zamiast tego wkroczył na rynek biznesu, nawet pomimo faktu, że ojciec nadal chciał go w swojej restauracji. – Mój tata zawsze mnie wspierał. Nigdy nie pytał „zwariowałeś?” Zawsze mówił: „rób co tylko chcesz, ale wracaj do pracy”. Praca trwała siedem dni w tygodniu i nawet kiedy zacząłem być agentem i powiedziałem, że jestem już zbyt zajęty i nie mogę przyjść do pracy, odpowiedział: „dlaczego? Możesz przyjść do pracy i odbierać telefony”. Restauracja to najlepsze środowisko do nauki dbania o innych ludzi. Właśnie tam dorosłem.

Z powodu swojej miłości do piłki nożnej Raiola chciał być piłkarzem, ale tego nie dokonał. – Kiedy byłem młodszy, zawsze mówiłem do swoich piłkarzy: „byłem o wiele lepszym zawodnikiem, niż ty!” Myślę, że byłem lepszy. Lepszy nawet od Zlatana. Tak właśnie myślę! Problemem nie jest to co ja myślę, ale co ty myślisz! Mówię: „prawie zostałem piłkarzem Realu Madryt, ale oni odmówili”. N. I. E. Jednak myślałem, że jestem najlepszy, no, może Maradona był lepszy ode mnie. Kiedy jednak grałem w moim [już zlikwidowanym] klubie [FC Haarlem], chcieli, żebym płacił składkę. Spytałem: „dlaczego miałbym wam płacić? Jestem waszym najlepszym zawodnikiem”. Wynegocjowałem więc torbę i parę butów za darmo i nie musiałem płacić składki. Miałem 14 lat.

Wymagania z całą pewnością były większe, kiedy negocjował powrót Paula Pogby do Manchesteru United w 2016 roku za rekordowe wtedy 89,3 miliona funtów. – Nie obchodzi mnie rekord transferowy. Obchodzi mnie to, czy zawodnik podejmuje dobrą decyzję dla swojej kariery. A potem się pytam – ile jest to warte? Nie poszedł do Manchesteru United dlatego, że oferowali najwięcej pieniędzy. Poszedł tam, ponieważ chciał przejść do Manchesteru United, oni wpłacili odpowiednią sumę za zawodnika i dopiero wtedy ja wkroczyłem do akcji. To rynek dyktuje ceny.

– Wiesz, Rolls-Royce miał przez lata takie podejście, że jeśli klient wchodził i pytał o cenę samochodu, to oznaczało, że go na to nie stać. Nie chodzi o pieniądze. Chcesz Rollsa czy nie? Jeśli chcesz, to go kupisz. Znam wartość swoich piłkarzy na rynku i gdybym był szalony, to nikt by ich nie kupował. Ja nie odpowiadam za rynek. Jeśli Jeff Koons [amerykański rzeźbiarz] wykonuje dwumetrową replikę i sprzedaje ją za 200 milionów, to on jest szalony, czy rynek się myli? To kwestia rynku, nie moja. Mówię, że Pogba jest tyle warty, bo znam rynek i wiem czego potrzebują kluby. Nie, chcą. Potrzebują. Jeśli odmawiają, to może ja jestem szalony. Jednak dlaczego mi nie odmawiają? Bo wiedzą, że to co mówię jest prawdą, a najlepsi piłkarze sami ustanawiają swój rynek.

– Jeśli Warren Buffett [amerykański ekonomista] powie jutro: „myślę, że kupię British Steel”, to nagle cały świat kupi akcje British Steel. Dlaczego? Bo Warren Buffett tak powiedział. Nie znajdzie się ani jeden analityk, który spojrzy do gazety i stwierdzi: „spójrzcie, co ten poje**** staruch gada”. Wszyscy powiedzą: „kupujcie British Steel! Warren Buffett tak powiedział!” Wiem to, ponieważ wiem wszystko o mojej pracy. Siedzę tutaj, analizuję i rozmawiam z wszystkimi o wszystkim. Rozmawiamy, podróżujemy, dyskutujemy, jesteśmy z ludźmi od momentu kiedy nic nie znaczą, do chwili, kiedy stają się ważni.

Kładzie ciężki plik dokumentów na stole. – To jest analiza jednego piłkarza, którego chce cztery czy pięć klubów. Kiedy klub widzi coś takiego, jest pod wrażeniem. Wiem wszystko na temat transakcji, zanim się na nią zdecyduję. Jako prawnik nie idziesz do sądu i nie mówisz: „ o ku***, nie znam tego prawa”! Znam ten biznes lepiej niż ktokolwiek, kto przede mną siada – dokumenty dotyczą Erlinga Haalanda.

– Mogę powiedzieć, że w ciągu 25 lat pracy nigdy nie przyniosłem straty piłkarzowi. Zawsze zarabiam dla nich pieniądze. Jestem za darmo. Jestem najlepszą inwestycją w ich życiu. Cokolwiek pomyśleli, było mniejsze, od tego co ja pomyślałem, o czym marzyłem.

Mino Raiola - Mino Raiola exclusive interview: 'I do not go into negotiations trying to blackmail a club – I say what I want and if they don't like that it's their problem'
Getty Images

Co jednak w kwestii jego reputacji trudnego, problematycznego człowieka? – Nie wiem czy jestem trudny, ale wiem czego chcę i walczę dla swoich zawodników, aby to zdobyć. Nie jestem wredny. Mogę taki być, jeśli ktoś będzie taki dla mnie. Wiesz, mam duży respekt do Anglików za jedną rzecz. Kiedy spytam Anglika „jak się masz?” Odpowie: „mogło być gorzej”. Nigdy nie rozumiałem co to znaczy. Ma się dobrze czy źle? I tacy są Anglicy. Może przez holenderski rodowód jestem zbyt precyzyjny. Jestem w stanie powiedzieć komuś, że go nie lubię. To jednak nie powstrzyma mnie przed dokonaniem transakcji. Jeśli ktoś próbuje mnie wydymać, to okej, rozumiem to. Ale proszę, żeby przestał.

– Oni to widzą i odpowiadają: „oh, jest taki niegrzeczny!” Ja tego jednak nie postrzegam w ten sposób. Widzę co się dzieje i przez 25 lat nigdy nie próbowałem w negocjacjach wydymać jakiegoś klubu albo go szantażować. Mówię czego oczekuję, a jeśli im się to nie podoba, to jest ich problem.

Raiola jest rodzajem super-agenta, figurą rozpoznawalną w świecie piłki nożnej. Kiedy przeniósł De Ligta do Juventusu i odrzucił zainteresowanie Barcelony, uznając to za zły kierunek dla swojego klienta, kibice śpiewali jego nazwisko. – To dosyć dziwne, ale przyzwyczaiłem się – przyznaje z rozbawieniem. – Na początku pomyślałem „oh!” A potem moje ego powiedziało „to normalne, powinni śpiewać moje nazwisko”. Mam swoje ego. Więc pomyślałem sobie, że jestem szczęśliwy, skoro oni są szczęśliwi. Kiedy jednak mówią, że jesteś najlepszy, nie możesz w to uwierzyć. Kiedy mówią, że jesteś najgorszy, nie możesz w to uwierzyć. Czasem tak się zdarza, kiedy na przykład wchodzę na stadion Milanu, po tym jak nie chciałem kontraktu dla Gianluigiego Donnarummy, kibice chcieli mnie wtedy zabić. Lubię to, ponieważ oznacza, że się liczę, nawet jeśli obchodzi mnie tylko zdanie mojej rodziny i klientów! Najgorsze by było dla mnie, gdyby mój zawodnik powiedział: „on nie ma żadnego wpływu”. Co miałbym wtedy zrobić? I widzę, że 80 procent agentów nie ma wpływu.

Mamy krótką przerwę, zanim kontynuuje: – Okej, jestem bardzo impulsywny. Czasem mówię rzeczy, a potem myślę sobie: „oh, ty i to twoje wyszczekanie”. Jest jak jest, nie jestem perfekcyjny. Nie chcę jednak pożerać się sam od środka. Jestem ze sobą szczery. Wiem, że niektórzy sobie myślą, że jestem wredny i żyję w poje***** świecie, w którym nie czuję, że jestem wredny. Gdybym uważał, że robię coś wrednego, to bym tego nie robił. Raz powiedziałem coś o Johanie Cruyffie i to było wredne – Raiola nazwał Cruyffa „obłąkanym”.

– Za to proszę o przebaczenie, ale nauczyłem się, że trzeba używać odpowiednich słów, bo inaczej kontekst zaginie w tonie wypowiedzi. Nie zostanie więc osiągnięty pożądany efekt. Nie wiem czemu ludzie uważają za wredne mówienie tego, co się myśli. To dla mnie dziwne. Nie mam problemu z tym, co powiedział Ferguson. To właśnie myślał. Może to powiedzieć. Na początku nazwał mnie dziw*ą [„th*t”]. Nie wiedziałem co to znaczy, więc ktoś mi wytłumaczył, a ja spytałem „oh, czy to komplement?” Wolę, żeby mnie tak nazywał, niż traktował mnie miło, a potem dymał za plecami – wreszcie wywiad się kończy. Jest 15:56, a Raiola odbędzie swoje spotkanie o 16:00 i być może wyśle Fergusonowi wspomnianą książkę.

Komentarze

Podobne wpisy

Najnowsze