The Athletic: czy Man Utd spisał się lepiej niż podczas ostatniej kapitulacji na Goodison Park?

The Athletic Sebastian Słabosz
Zmień rozmiar tekstu:

Gdy Manchester United opuszczał Goodison Park w kwietniu ubiegłego roku, robił to z podkulonym ogonem po tęgim laniu 0:4. W minioną niedzielę na obiekcie Evertonu w kolejnym pojedynku pomiędzy obiema drużynami padł remis 1:1. Czy więc klub z Old Trafford faktycznie poprawił się przez te 11 miesięcy? Temu bliżej przyglądają się Laurie Whitwell i Tom Worville w swojej analizie dla serwisu The Athletic.

Artykuł Lauriego Whitwella i Toma Worville’a dla The Athletic – treść oryginalna

Było całkowicie zrozumiałe, że Ole Gunnar Solskjaer po pierwszych czterech minutach niedzielnego meczu na Goodison Park mógł odczuć pewne deja vu.

Wszystko za sprawą absurdalnego otwarcia meczu, kiedy to David de Gea nadał nowego znaczenia „leniwemu wybijaniu piłki” i podarował gola Dominicowi Calvertowi-Lewinowi. Jednak chwilę później ten sam napastnik Evertonu zmusił Hiszpana do świetnej interwencji, która zapobiegła utracie drugiej bramki przez Manchester United. To sprawiło, że myślami Solskjaer wrócił do 21 kwietnia ubiegłego roku.

To był najgorszy z możliwych startów w naszym wykonaniu – mówił Solskajer po niedzielnym remisie 1:1. – Można było pomyśleć: „Znowu to samo”. Jeżeli strzeliliby wtedy drugą bramkę, to wbiegłbym na boisko.

Spotkanie pomiędzy tymi drużynami na Goodison Park z zeszłego sezonu był swego rodzaju nadirem panowania na Old Trafford Ole Gunnara Solskjaera. Porażka Manchesteru United 0:4 grającego w bladoróżowych strojach, które odzwierciedlały równie blady występ drużyny. Jeszcze przed niedzielnym meczem Norweg nawiązał do tamtego spotkania. – To był najgorszy występ drużyny, odkąd do niej dołączyłem – mówił. – To była kapitulacja. Nie pokazaliśmy niczego, co nas określa.

Następnie Solskjaer dodał: – Mogę, z ręką na sercu, powiedzieć że ci chłopcy na 100 procent nie poddadzą się jak zrobiła to tamta drużyna. To są zawodnicy, wokół których chcemy tu budować następną drużynę Manchesteru United.

Może się to jednak wydawać sprzeczne z wcześniejszymi słowami, ale nie było tutaj zbyt wielu alternatyw. Sześciu piłkarzy, którzy byli zaangażowani we wspomnianą porażkę na Goodison Park sprzed 11 miesięcy, w niedzielę pojawiło się na boisku od pierwszych minut, podczas gdy z pozostałej części tamtego składu jedynie Romelu Lukaku, Chris Smalling i Ashley Young opuścili klub.

Solskjaer prawdopodobnie miał na myśli konkretnych piłkarzy, gdy wracał do tamtych wydarzeń i zdaje się, że Romelu Lukaku w szczególności był postacią rozpraszającą otoczenie w tamtym czasie. Napastnik wiedział już wtedy, że chce odejść z klubu i jak dowiedział się The Athletic, Belg miał doradzać kolegom drużyny jak powinni grać, co miało stać w sprzeczności z przekonaniami menedżera. Jedyną niespodzianką tutaj jest fakt, że odejście z klubu zajęło Lukaku całe letnie okienko transferowe.

Jednak szersze spojrzenie Solskjaera na obecną sytuację dotyczy tego, jak teraz jego piłkarze podchodzą do spotkań. Dla przykładu, Fred w tamtym przegranym 0:4 meczu został zmieniony już w przerwie po tym jak udało mu się zaliczyć 14 na 23 udane podania, a przy tym nie dokonał żadnego przechwytu. Teraz z kolei wyrósł na jednego z najważniejszych graczy United, nawet pomimo tego, że akurat jego ostatni występ nie należał do najlepszych.

Solskjaer i jego sztab szkoleniowy pracowali z piłkarzami w Carrington, aby zapewnić w grze drużyny intensywność, która przynosiła im w tym sezonie te najlepsze wyniki, a także ostatnią dobrą formę.

Harry Maguire, Everton, Manchester United, Richarlison
Źródło: Tony McArdle/Everton FC via Getty Images

Menedżer chce, aby jego drużyna nakładała na boisku pressing tak wysoko jak to tylko możliwe. Tutaj warto przeanalizować jeden kluczowy wskaźnik, który ma na celu zapewnienie namacalnego miernika taktyki obranej przez Solskjaera, a który znajduje odpowiednie porównanie dwóch ostatnich występów United na Goodison Park.

Chociaż nie ma tutaj doskonałych środków pomiarowych dotyczących tego, w jaki sposób i czy w ogóle dana drużyna stosuje pressing, to jednak przyglądając się proporcjom liczby podań, jaką pozwoliło się wymienić rywalom do liczby akcji podejmowanych w defensywie (lub PDDA – passes per defensive action, czyli liczba podań na akcje defensywne) jest tutaj dość przyzwoitą pomocą. Mniejsza wartość wskaźnika oznacza, że dana drużyna pozwala na wymienienie mniejszej liczby podań rywalom, zanim zacznie „wkładać nogę”. Wyższa wartość oznacza, że dana drużyna bardziej się cofa i zaprasza do pressingu.

Dla przykładu Newcastle United pozwala rywalom w tym sezonie średnio na wymienienie 20,6 podań, zanim zdecyduje się na akcję w defensywie. Jest to najwyższa wartość w lidze, co oznacza, że ekipa „Srok” jest najmniej stosującą pressing ekipą w Premier League. Po drugiej stronie znajduje się Manchester City, który podejmuje średnio jedną akcję defensywną na 9,7 podań rywala.

W meczach, w których United posiadało co najmniej 50 procent posiadania piłki – a więc wyłączając z tego spotkania, gdzie cofali się do defensywy i czekali na kontry – potyczka z Evertonem z kwietnia 2019 roku była drugim „najbardziej swobodnym” występem „Czerwonych Diabłów” pod wodzą Solskjaera. Piłkarze United pozwalali wówczas na wymienienie Evertonowi średnio 16 podań, zanim zdecydowali się na podjęcie próby odebrania piłki rywalowi.

Wyższy wskaźnik PPDA zawodnicy United zanotowali jedynie w meczu przeciwko West Hamowi z września ubiegłego roku. Był to niezwykle rozczarowujący występ „Czerwonych Diabłów”, który zakończył się ich porażką 0:2. Wówczas to piłkarze United pozwalali rywalom na wymienienie średnio 18,1 podań, zanim podjęli się akcji defensywnej.

Od czasu zeszłorocznego meczu z Evertonem, średnie PPDA United na mecz wynosi 11,2. To jasno pokazuje i usprawiedliwia Solskjaera w twierdzeniu, że jego obecna drużyna jest lepsza pod tym względem niż w zeszłym sezonie, nawet jeżeli większość piłkarzy w klubie pozostała ta sama.

W niedzielę na Goodison Park, było więc jasne, że po przetrwaniu wczesnego szturmu ze strony Evertonu, United zaczęło wchodzić w swój rytm, zanim zasłużenie wyrównało po bramce Bruno Fernandesa. Do przerwy wskaźnik PPDA w United wynosił 8,71, co sugeruje, że drużyna miała ogromny apetyt na szybkie odzyskiwanie piłki.

W kwietniu ubiegłego roku Nemanja Matić zagrał w meczu z Evertonem przez 90 minut, ale nie udało mu się zaliczyć choćby jednego przerwania akcji. W niedzielę, w kolejnym dobrym spotkaniu w jego wykonaniu, zaliczył ich cztery. Dwukrotnie więcej niż którykolwiek z piłkarzy przebywających na placu gry. Luke Shaw był na czele listy, jeżeli chodzi o udane wślizgi. Zaliczył ich trzy. Drugi na liście pod tym względem z dwoma wślizgami był Fernandes.

Rzeczywiście, gdy Fernandes pokonał Toma Daviesa w walce o piłkę w strefie pomocy w 34 minucie spotkania na Goodison Park echem zaczęło odbijać się narzekanie trybun, które wyczuwały, że ich drużyna została pobita w kwestii prezentowanej na boisku energii i zaangażowania. United był zdecydowanie głodniejszy odzyskiwania posiadania piłki.

Everton, zgodnie z instrukcjami Carlo Ancelottiego w przerwie meczu, zdecydował się poprawić w drugiej odsłonie gry. Piłkarze „The Toffees” z większą częstotliwością posyłali piłki w wolne przestrzenie do Richarlisona i Calverta-Lewina. Przez cały mecz Everton wykonał 60 prób długich podań (18,3% wszystkich ich podań w tym meczu), w porównaniu do 57 takich zagrań z kwietnia ubiegłego roku (wówczas 14,9% wszystkich zagrań).

Victor Lindelof miał problemy w tych sytuacjach przez całe popołudnie, ale Harry Maguire wyróżniał się, wygrywając pięć takich powietrznych pojedynków.

United zagrał dobrze – mówił Ancelotti po meczu. – W mojej opinii zagrali dobrą piłkę. Zagrywali krótkie podania, byli groźni w kontratakach. To zespół, który ma pomysł na grę. Jeżeli drużyna ma pomysł na grę, to już sprawka menedżera. Radzi sobie naprawdę dobrze na podstawie tego, co zobaczyłem w tym meczu. Fakt, że byliśmy w stanie z nimi rywalizować, jest dla nas dobrym znakiem.

Skazą jest tutaj fakt, że zapał United w drugiej połowie opadł, co zachęciło do ataków Everton. Anthony Martial był zmęczony i na polecenie Kierana McKenny został cofnięty bardziej do defensywny na 12 minut przed końcem meczu. W innej sytuacji Fernandes i Fred zbyt wolno zakładali pressing, co pozwoliło drużynie Ancelottiego na ominięcie podaniem i pozostawienie w tyle Maticia, proszącego kolegów o wsparcie.

Wskaźnik PPDA United w drugiej połowie zatrzymał się na 18, co stanowiło znaczący spadek w porównaniu do wartości z pierwszej części gry. Choć więc wiele poprawiło się od tego popołudnia sprzed 11 miesięcy – średnia PPDA United w tym meczu wyniosła 11,4 – wciąż jest jeszcze sporo pracy do wykonania.

Komentarze

Podobne wpisy

Najnowsze