Utd Unscripted: Eric Bailly – moja droga do powrotu do zdrowia

manutd.com Patryk Tabak
Zmień rozmiar tekstu:

Eric Bailly w swoim felietonie z cyklu „Utd Unscripted” opowiedział o trudnnych miesiącach, jakie ma za sobą. Obrońca doznał dwóch kontuzji kolana, a po raz pierwszy w Premier League w tym sezonie zagrał dopiero w lutym. Był jednym z najlepszych na Stamford Bridge, a Manchester United pokonał Chelsea 2:0.

Artykuł Erica Bailly’ego – treść oryginalna

Lubię tańczyć.

W styczniu, po tym jak zagrałem w meczu drużyn U-23 z Newcastle, wróciłem do domu, włączyłem jakąś muzykę naprawdę głośno – jak na imprezie – i po prostu tańczyłem z rodziną. Tak naprawdę to była impreza. Świętowanie, że w końcu mogę grać. Normalny mecz, pełen mecz, bez żadnego nawrotu jakiejś kontuzji.

Ten wieczór był dla mnie wspaniałą chwilą, bardzo dobrym krokiem w moim powrocie. Wcześniej miałem mieszane uczucia. Z jednej strony byłem bardzo szczęśliwy, bo trenowałem i dostałem się na poziom, gdzie znowu mogłem grać w piłkę. Z drugiej jednak – w dniu meczowym byłem zmartwiony. Dopiero wróciłem, miałem problemy z samokontrolą i ciężko mi było zbudować się na ten mecz. Na początku były więc mieszane uczucia. Jednak po pierwszych minutach i dotknięciach piłki, wszystko zaczęło płynąć i wszystkie obawy były za mną. Pod koniec meczu byłem naprawdę zadowolony z tego, jak sprawy na boisku się potoczyły.

To była dla mnie długa podróż, która zaczęła się w lipcu.

Pod koniec ubiegłego sezonu doznałem kontuzji kolana w meczu z Chelsea, co oznaczało, że przegapię Puchar Narodów Afryki. Dwa miesiące z głowy, podczas których priorytetem stał się dla mnie powrót do zdrowia i odpowiednie leczenie. Przegapiłem końcówkę sezonu i Puchar Narodów, ale za to wróciłem na przygotowania przedsezonowe z Manchesterem United.

Graliśmy w Chinach z Tottenhamem, kiedy nadeszła kolejna kontuzja. To jest coś, o czym chciałbym zapomnieć. Czułem, że jestem w dobrej formie, właśnie w pełni wydobrzałem po pierwszej kontuzji kolana i zaczynałem odgrywać rolę w drużynie. Potem to się stało. Tym razem drugie kolano.

Znalezione obrazy dla zapytania: bailly injury tottenham
Źródło: Getty Images

Jak powiedziałem, to był dla mnie trudny okres. Chciałbym zapomnieć o tym i zostawić to za sobą, ponieważ było naprawdę trudno. Nie będę się więc skupiał na tym incydencie.

W momencie kontuzji nie zawsze zdajesz sobie sprawę z tego, jak bardzo jest poważna. To nigdy nie jest dobre uczucie i masz świadomość, że nie będziesz w stanie dokończyć meczu, w którym grasz, ale dopiero potem zaczynasz myśleć w dalszej perspektywie i szacować czas, jaki będziesz poza grą.

Nie robiliśmy żadnych badań w dniu kontuzji, czekaliśmy do następnego dnia na prześwietlenie. Dopiero potem powiedziano mi, że kontuzja jest dość poważna i czeka mnie okres rekonwalescencji wynoszący trzy lub cztery miesiące.

Trzy lub cztery miesiące?

Jak możesz sobie wyobrazić, było to dość trudne do zniesienia. Bycie wyeliminowanym z powodu kontuzji na miesiąc jest trudne, a co dopiero trzy czy cztery miesiące… wow.

Jednak co możesz zrobić? Możesz tylko zaakceptować to, co się stało i spojrzeć w przyszłość. Musiałem sobie powiedzieć, że takie coś może się przydarzyć i nic nie da się zrobić, aby to zmienić. Trzeba mieć silną mentalność, patrzeć w przyszłość, uzyskać odpowiednie leczenie i na koniec spróbować wrócić do pracy z drużyną.

Znalezione obrazy dla zapytania: eric bailly training
Źródło: Getty Images

Właściwe leczenie rozpoczęło się od operacji. Sztab medyczny w klubie skierował mnie do specjalisty w Barcelonie, ponieważ uznano to za najlepszy sposób działania. Pierwsza część mojej rekonwalescencji także musiała mieć miejsce w Barcelonie, bo opiekę nade mną przejęły te same osoby, które przeprowadzały operację. W sumie w stolicy Katalonii musiałem pozostać około miesiąc – dopóki nie wyzdrowiałem na tyle, żeby móc wrócić do Manchesteru na dalszą część leczenia.

Teraz, kiedy jestem w dobrej formie i gram, powiedziałbym, że naprawdę cieszę się tym, co dzieje się pomiędzy meczami a sesjami treningowymi, ale to nie jest to samo, gdy jesteś kontuzjowany. Wtedy jest całkiem inaczej. Czujesz się jakbyś nic nie robił i musisz wykonywać polecenia, które dostajesz. Musisz uszanować to, że jest to część rehabilitacji i procesu powrotu do zdrowia. To jest coś, co lekarze i fizjoterapeuci każą ci robić i musisz robić dokładnie to, co ci każą.

Mój powrót do zdrowia rozpoczął się w Barcelonie, więc zaczęło się z doktorami, fizjoterapeutami, którzy bardzo mi pomogli, ale ten okres był prawdopodobnie najtrudniejszy. Ledwo mogłem chodzić. To były najgorsze momenty w ciągu pierwszego miesiąca.

Po moim powrocie z Manchesteru, niektórzy osobiści opiekunowie przylatywali regularnie z Hiszpanii, aby kontynuować ze mną pracę, co bardzo mi pomogło. Mogłem zacząć od pewnych ćwiczeń, które bardzo szybko stały się bardzo, bardzo powtarzalne i nudne. To są te, które pamiętam najbardziej, prawdopodobnie dlatego, że zrobiłem ich tak wiele.

Dużo powtórzeń, i więcej…

Więcej…

Więcej…

Więcej…

Oczywiście szybko się tym męczysz, ale jest wiele innych rzeczy, które robisz, aby poprawić stan twojego zdrowia. Nawet jeśli ich nie lubisz, to co z tego? One wciąż muszą być zrobione. Kluczową rzeczą dla mnie było zdanie sobie sprawy z tego, że nawet jeśli nie lubisz pewnych czynności, to staje się jasne, że one mają na celu zoptymalizowanie twoich wyników i pomoc w powrocie do zdrowia.

Mówisz sobie: po prostu to zrób.

Potem, z czasem, zaczynasz widzieć wyniki. Wykonujesz mały postęp.

Z biegiem czasu, gdy ćwiczenia zaczynały się rozwijać, coraz wyraźniej widziałem, że zaczynam powracać do zdrowia. Stawałem się coraz silniejszy. Oczywiście towarzyszył temu ból. Niektóre zadania zdecydowanie powodowały pewien stopień bólu, a ja musiałem pokonać jego i bariery. W miarę upływu czasu, uczysz się radzić sobie z tym.

Znalezione obrazy dla zapytania: eric bailly training
Źródło: Getty Images

Pochodzę z chrześcijańskiej rodziny i bardzo pomogło mi to podczas całego procesu rekonwalescencji. Modlitwa zawsze jest dla nas ważna, podobnie jak powierzanie wszystkich naszych czynów Bogu i posiadanie odwagi, by iść dalej. Tak, jak w przypadku każdej innej pracy, tak i w mojej mogą przytrafić się złe chwile – w moim przypadku urazy. Także w życiu mogą nadejść złe momenty, ale jest wiele innych osób, które mają gorzej ode mnie. Kiedy masz takie tło i świadomość Boga, wiesz, że to co masz, tak naprawdę mało znaczy i zawsze musisz mieć odwagę, aby iść naprzód.

Ważne było także to, że miałem wokół siebie odpowiednich ludzi. Nuda jest trudna. Jeśli cały swój czas spędzasz sam ze sobą i się nudzisz, to nie przyniesie to nic dobrego. Musisz więc otaczać się ludźmi, którzy dadzą ci dobrą energię. Mam szczęście, że mam swoją rodzinę, żonę, dzieci. Przez cały okres rehabilitacji mogłem się z nimi normalnie bawić, z pewną dozą ostrożności. To ja musiałem się nimi opiekować – dzieci nie są na tyle świadome, by wiedzieć o co chodzi – ale to było świetne dla mojego ducha.

Jakiś czas po kontuzji udałem się do Wybrzeża Kości Słoniowej, aby zobaczyć się z przyjaciółmi, zrelaksować, spróbować zostawić tę kontuzję za sobą, jednocześnie ładując się pozytywną energią poprzez spędzanie czasu z ludźmi, którzy mogą pomóc mi w powrocie. Moja dalsza rodzina i przyjaciele, moja ojczyzna – czułem, że muszę spędzić czas z tymi ludźmi i naładować baterie na ewentualny powrót.

Miałem dodatkową motywację, która powstawała, gdy oglądałem mecze swoich kolegów z drużyny. Nie byłem o nich zazdrosny, jak mógłbyś pomyśleć. Czułem się przez nich zainspirowany. Siadałem przed telewizorem, oglądałem mecz Manchesteru United. Może po dwóch miesiącach powiedziałem do siebie: „dawaj, teraz, podwajam swoje wysiłki, aby wrócić do drużyny”.

Oglądanie gry chłopaków dało mi więcej energii do ukończenia tego zadania.

Jak tylko byłem przez cały czas z drużyną, dobrze trenując, zostałem odesłany do drużyny U-23. Byłem psychicznie przygotowany do każdego meczu, gotów wykorzystać swoją szansę. Czułem się dobrze.

Dzień przed lutowym meczem z ChelseaVictor, który grał cały czas, złapał jakieś przeziębienie. Menedżer obserwował mnie, widział wszystko, co robiłem na treningu, wiedział, że może na mnie liczyć. Ole wiedział, że mogę pomóc drużynie. Nie wahał się. Wieczorem przed meczem z „The Blues”, powiedział mi, że wyjdę w pierwszym składzie.

To był dla mnie wielki moment.

Byłem naprawdę szczęśliwy, że dałem trenerowi tę pewność, że może mi zaufać i że pomogę zespołowi.

Wróciłem i to było wspaniałe uczucie.

Jeszcze lepsze z tego powodu, że wygraliśmy mecz.

Teraz jestem bardzo szczęśliwy, że wróciłem do gry i cieszę się dobrym zdrowiem. Cieszę się, że mój trening idzie zgodnie z planem, po tylu miesiącach przerwy. Chcę jak najlepiej wykorzystać ten moment w moim życiu.

Znalezione obrazy dla zapytania: eric bailly training
Źródło: Getty Images

Komentarze

Podobne wpisy

Najnowsze