Jesse Lingard: Ibrahimović mentalnością przypominał mi Michaela Jordana

goal.com Damian Domitrz
Zmień rozmiar tekstu:

Jesse Lingard po obejrzeniu serialu dokumentalnego o drużynie Chicago Bulls był pod wrażeniem zwycięskiej mentalności ikony koszykówki, Michaela Jordana. Piłkarz klubu z Old Trafford porównał do niego byłego gracza Manchesteru United, Zlatana Ibrahimovicia.

„Last Dance”, czyli serial dokumentalny o potędze Chicago Bulls w latach 90. zrobił prawdziwą furorę wśród piłkarzy i nie tylko. Magia netfliksowskiej produkcji dotknęła również Jessego Lingarda, który po obejrzeniu wszystkich odcinków nie może wyjść z podziwu legendy NBA, Michaela Jordana.

Według reprezentanta Anglii, ikona koszykówki mentalnością przypomina mu Zlatana Ibrahimovicia, który spędził w Manchesterze United półtorej roku i zdobył z nim m.in. Ligę Europy. 27-latek zdradził, że to wtedy po raz pierwszy poznał, jak silna jest psychika prawdziwych zwycięzców.

– Myślę, że to bardzo inspirujący serial. Pojawiło się tam wiele, przeróżnych osobowości takich jak: Dennis Rodman, Scottie Pippen czy Michael Jordan. Pomimo różnic wszyscy trzymali się razem i osiągnęli sukces.

– Patrzenie na tę etykę pracy stosowaną przez Jordana było naprawdę inspirujące. Sprawiał, że jego partnerzy stawali się najlepsi i na koniec się to spłacało. Zachęcająca historia.

– Muszę przyznać, że Jordan bardzo przypomina mi Zlatana. Kiedy tylko trafił do Manchesteru United, od razu dało się wyczuć tę aurę. Posiadał mentalność zwycięzcy, która nas napędzała. Motywował nas, byśmy sięgnęli po wiele trofeów.

– Niezbyt wielu ludzi potrafi wywrzeć taki wpływ. Miał surową mentalność do wygrywania: grał wcześniej w wielkich klubach i stąd mu się to wzięło. Przyszedł do nas i natychmiast zakomunikował, że chce zdobywać tytuły.

– Byłem wtedy młodym zawodnikiem, podobnie Marcus Rashford. Kiedy sięgnęliśmy po pierwsze trofeum, poczuliśmy jeszcze większy głód. Powiedziałbym, że nauczył nas tego czynnika zwyciężania i odpowiedniej mentalności.

– Aktualnie nie mogę się doczekać powrotu do gry. Póki co trenujemy w grupach w określonych przedziałach czasowych. Dobrze byłoby założyć buty i wrócić na murawę ze wszystkimi kolegami i trenerami.

– Gdyby nie było to bezpieczne, to nie zdecydowalibyśmy się na treningi. Przestrzegamy protokołów i poddajemy się testom na obecność wirusa co dwa dni. Zachowujemy również odpowiedni dystans podczas treningu.

– Czekamy na decyzję rządu, który decyduje o tym, czy zapalić nam zielone światło. Żadnego z nas nie byłoby na treningu, gdybyśmy nie czuli się bezpiecznie – zakończył Lingard.

Komentarze

Podobne wpisy

Najnowsze