Raimond van der Gouw: De Gea to tylko człowiek i może popełniać błędy

manutd.com Sebastian Słabosz
Zmień rozmiar tekstu:

Były golkiper Manchesteru United, Raimond van der Gouw, przyznał że jest pod wrażeniem silnej obsady bramkarskiej w swoim byłym klubie. Ole Gunnar Solskjaer ma do dyspozycji Davida de Geę, Sergio Romero, Lee Granta, a na wypożyczeniu w Sheffield United przebywa zbierający świetne recenzje, młody Dean Henderson.

To jednak Hiszpan od wielu lat pozostaje niekwestionowanym numerem jeden w bramce „Czerwonych Diabłów”, choć w ostatnim czasie przydarza mu się coraz więcej błędów. Raimond van der Gouw wziął w obronę 29-latka.

– Manchester United ma bardzo dobrych bramkarzy. David de Gea jest fantastyczny. Udowodnił już, że jest jednym z najlepszych bramkarzy grających w Anglii. Nie tylko na przestrzeni jednego roku, ale przez ostatnich kilka lat – mówił Van der Gouw.

– W ubiegłym sezonie popełnił kilka błędów, co jest normalne. To tylko człowiek. Gdy spojrzę na swój okres pobytu w Manchesterze United, to gdy po raz pierwszy zobaczyłem Petera Schmeichela, to pomyślałem sobie, że nigdy nie popełni żadnego błędu.

– Jednak później, podczas słynnego sezonu „The Treble”, miał gorszy okres i każdy zastanawiał się jak to możliwe. De Gea jest fantastyczny, ale też może popełniać błędy. Jak wszyscy klasowi piłkarze!

– Fantastyczni zawodnicy zawsze muszą obracać się przez ramię, bo gdy tylko popełnią jakiś błąd, to zaraz ludzie zaczynają mówić, że już nie są tak samo dobrzy. Dla mnie to niedorzeczne, ponieważ to są tylko ludzie.

– W przypadku bramkarza, gdy już zdarzy mu się błąd, to ważnym jest, aby pozostał stabilny. Musi upewnić się, że następnym razem znajdzie się we właściwym miejscu, aby zatrzymać piłkę przed bramką – dodał.

Van der Gouw reprezentował barwy Manchesteru United w latach 1996-2002. Obecnie trener bramkarzy w Vitesse Arnhem, przez pierwsze trzy sezony pełnił głównie rolę zmiennika dla Petera Schmeichela, ale gdy Duńczyk odszedł z Old Trafford po zdobyciu „The Treble”, odegrał ważną rolę w mistrzowskich sezonach 1999/00 i 2000/01.

– Trzeba radzić sobie z konkurencją. W moim przypadku dotyczyło to Marka Bosnicha. Był nowym bramkarzem, ale pomyślałem sobie, że to może być moja szansa. Peter był numerem jeden, a Mark musiał to jeszcze udowodnić – wspominał Van der Gouw.

– Dałem sobie szansę i miałem szczęście, ponieważ Mark Bosnich nie był do końca zdrowy i zmagał się z wieloma urazami. Wykorzystałem po prostu swoją okazję. Gdy tak spojrzę wstecz, to rozegrałem wtedy wiele spotkań i myślę, że prawdopodobnie byłem w tym czasie numerem jeden – zakończył.

Komentarze

Podobne wpisy

Najnowsze