ESPN: czy początki współpracy Pogby i Fernandesa zwiastują odrodzenie Man Utd?

ESPN Sebastian Słabosz
Zmień rozmiar tekstu:

Odkąd Paul Pogba wrócił do gry po kontuzji i utworzył linię pomocy m.in. z Bruno Fernandesem, „Czerwone Diabły” spisują się wyśmienicie. Z kolei odkąd Portugalczyk trafił w styczniu na Old Trafford, podopieczni Solskjaera zanotowali już serię 16 spotkań bez porażki.

Rob Dawson z ESPN w swoim najnowszym artykule stara się odpowiedzieć na pytanie czy współpraca Francuza z Portugalczykiem, choć jest jeszcze we wczesnej fazie rozwoju, zwiastuje narodziny nowego, a w zasadzie odrodzenie starego, dobrego Manchesteru United.

Artykuł Roba Dawsona dla ESPN – treść oryginalna

Bruno Fernandes ma już dość Paula Pogby. Nie chodzi jednak o fakt, że musi grać z Francuzem, bo ta część wychodzi im dobrze. To pytania na temat Francuza doprowadzają go do szału.

Pogba nie udziela zbyt wiele wywiadów, zwłaszcza ostatnio. Głównie z obawy przed tym, że zadawane pytania nie będą wcale dotyczyć kwestii piłkarskich, a raczej jego przyszłości, Realu Madryt, Juventusu czy też jego agenta, Mino Raioli. Zamiast niego często przed kamerami międzynarodowych nadawców staje Bruno Fernandes i równie często uwaga dziennikarzy po jakimś czasie przenosi się na Pogbę.

– Nie chcę zbyt dużo mówić na mój czy też na jego temat – mówił Fernandes po zwycięstwie Manchesteru United 3:0 nad Brighton & Hove Albion. – To nie jest fair w stosunku do innych zawodników z naszej drużyny.

To dobre spostrzeżenie, ponieważ Fernandes i Pogba nie będą w stanie sami przeobrazić grę United. Jednak formacja pomocy, która składa się między innymi z dwójki piłkarzy znajdujących się wśród najbardziej pomysłowych i kreatywnych piłkarzy na świecie sprawia, że o drużynie Ole Gunnara Solskjaera można myśleć w innej perspektywie. Dlatego też pojawia się tak wiele pytań.

Fernandes i Pogba do tej pory rozpoczęli wspólnie trzy spotkania od pierwszych minut, wygrywając je wszystkie i notując bilans bramkowy 11:2. To nie jest więc zły początek ich współpracy, a pomaga w tym fakt, że obaj szybko znaleźli nić porozumienia także poza boiskiem. Gdy Fernandes przeniósł się na Old Trafford ze Sportingu Lizbona w styczniu tego roku, to Pogba pomógł Portugalczykowi w decyzji, gdzie ma zamieszkać.

Jeżeli chodzi o relacje boiskowe, to Fernandes przyznał już, że obaj „myślą w ten sam sposób”. Po prostu dobrzy piłkarze lubią grać z innymi dobrymi zawodnikami. Tymczasem nie zawsze tak było w przypadku okresu powrotu Pogby do United z Juventusu w 2016 roku.

Jest pewna teoria wśród niektórych członków sztabu szkoleniowego Solskjaera, że problemy United w pomocy za czasów Jose Mourinho i we wczesnym okresie pracy Norwega sprawiły, że Pogba zaliczył regres. Obarczony oczekiwaniami, że musi być głównym kreatorem w drużynie, często zbyt mocno się starał i czasami widział rzeczy, których tak naprawdę nie było. Francuz był upominany przez Mourinho za utratę piłki, „nie wyczucie bezpieczeństwa” i pozwolenie rywalom na minięcie go w biegu.

Dla kontrastu Solskjaer skupia się na grze w ofensywie Pogby. Nacisk kładziony jest tutaj na prostotę, przenoszenie piłki do innych zawodników, znajdujących się w lepszej pozycji i czekanie na swoją szansę, aby posłać długie podanie czy wykreować okazję koledze. „Cierpliwość” jest słowem kluczowym, gdy Solskjaer przechadza się po boisku treningowych w Carrington.

W sobotnim meczu przeciwko Bournemouth, Pogba zaliczył 91 kontaktów z piłką i z powodzeniem wykonał 90% ze swoich podań. W spotkaniu z tym samym przeciwnikiem w 2017 roku pod wodzą Mourinho, padł remis 1:1, pomimo tego że United grał w przewadze jednego zawodnika przez 45 minut. Francuz był w tamtym meczu częściej przy piłce (113 kontaktów), ale jego celność podań wynosiła już tylko 81%.

Od restartu rozgrywek na nagłówkach gazet po meczach United znajdują się głównie Fernandes, Anthony Martial i Mason Greenwood, ale gra Pogby również robi wrażenie. Francuzowi pomaga to, że Portugalczyk wykazuje się dużą energią – tylko Aaron Wan-Bissaka przebiegł na boiskach więcej kilometrów niż Fernandes (39,4), od czasu wznowienia rozgrywek Premier League. Jednak swoja rolę w tym wszystkim odgrywa także Nemanja Matić.

Serb wydawał się być bliski opuszczenia Old Trafford w styczniu tego roku, jednak od tamtej pory dwukrotnie przedłużył swój kontrakt, w tym w ostatnich dniach podpisując trzyletnią umowę, która jest nagrodą za jego dobrą formę prezentowaną podczas tej serii 16 spotkań bez porażki. Odkąd Solskjaer ma możliwość wystawiania razem w pierwszym składzie Fernandesa i Pogbę, zaufał Maticiowi, który bardziej myśli o zabezpieczeniu czwórki obrońców niż o wyjściach do ofensywy, co ma miejsce w przypadku jego konkurentów do gry, Scotta McTominaya i Freda.

Gdy United potrzebował gola w meczu ćwierćfinałowym FA Cup z Norwich City, Solskjaer na 12 minut przed końcem regulaminowego czasu gry wprowadził na boisko Pogbę, ale także Maticia. „Czerwone Diabły” strzelają gola średnio co 25 minut, gdy na boisku przebywają zarówno Pogba, jak i Fernandes (łącznie zagrali ze sobą do tej pory 321 minut). W tym samym czasie stracili tylko dwa gole, ale tutaj uznanie należy się właśnie Maticiowi.

Wracając do pełnej sprawności po przewlekłych problemach z kostką i grając w drużynie, która strzela bramki i wygrywa mecze, Pogba czuje się obecnie bardziej komfortowo na Old Trafford niż miało to miejsce 12 miesięcy temu, gdy wykorzystał promocyjne wydarzenie do stwierdzenia, że być może nadszedł już dla niego czas na „nowe wyzwanie”.

Biorąc pod uwagę fakt, że do końca umowy Francuza pozostał rok, a United posiada opcję przedłużenia jej o kolejne 12 miesięcy, staje się coraz bardziej prawdopodobne, że Pogba zostanie na Old Trafford co najmniej na jeszcze jeden sezon. To z kolei sprawia, że „Czerwone Diabły” będą mogły przeznaczyć fundusze zarezerwowane na kogoś z trójki Jack Grealish/Donny van de Beek/James Maddison na środkowego obrońcę, który grałby u boku Harry’ego Maguire’a. W tym kontekście wymienia się Nathana Ake z Bournemouth, Tyrona Mingsa z Aston Villi oraz Alessio Romagnoliego z Milanu.

Pogba i Fernandes są po części odpowiedzialni za obudzony optymizm w Manchesterze United, ale było już tyle fałszywych światełek w tunelu od czasu odejścia z klubu na emeryturę sir Aleksa Fergusona w 2013 roku, że fani „Czerwonych Diabłów” nie dadzą się zbyt szybko ponieść emocjom. Pokonanie Sheffield United, Brighton i Bournemouth to jedna sprawa, ale prawdziwym testem dla nowej pomocy drużyny Solskjaera będzie potyczka z Chelsea w półfinale FA Cup lub możliwy do osiągnięcia finał Ligi Europy, w którym zwycięstwo da awans do kolejnej edycji Ligi Mistrzów.

Jednak wczesne oznaki tej współpracy są zachęcające i sprawiają, że pojawia się coraz więcej pytań na temat tego, jak dobry może być ten zespół.

Komentarze

Podobne wpisy

Najnowsze