Ole Gunnar Solskjaer i jego piłkarze rzutem na taśmę, bo w ostatniej kolejce rozgrywek ligowych, zapewnili Manchesterowi United awans do kolejnej edycji Ligi Mistrzów. Norweg wykonał więc plan minimum założony przed rozpoczęciem sezonu 2019/2020 i teraz może spokojnie snuć plany na kolejną kampanię. Obecnej sytuacji w klubie z Old Trafford przygląda się Laurie Whitwell w swoim najnowszym artykule dla serwisu The Athletic.
Artykuł Lauriego Whitwella dla The Athletic – treść oryginalna
Niezależnie od tego jak by na to nie spojrzeć, Ole Gunnar Solskjaer wykonał swoje zadanie w tym sezonie. Manchester United wrócił do Champions League i choć zapewnienie sobie gry w tych rozgrywkach mogło być minimalnymi oczekiwaniami wobec klubu z Old Trafford, gdy Solskjaer był jeszcze piłkarzem tej drużyny, to jest to dopiero czwarty raz w siedmiu sezonach, odkąd sir Alex Ferguson przeszedł na emeryturę, kiedy “Czerwone Diabły” znalazły się w elicie europejskiej piłki.
Niepokój mógł ogarniać fanów United w trakcie zwycięskiego 2:0 meczu z Leicester City, które ostatecznie zapewniło ich drużynie trzecie miejsce w lidze. Jednak biorąc pod uwagę fakt, że jeszcze w styczniu “Czerwone Diabły” traciły 14 punktów do trzeciej pozycji w lidze, to ten występ w ostatnim meczu nie powinien przyćmić niezwykłej przemiany, jaką przeszedł ten zespół od tamtego czasu.
Solskjaer zdaje sobie jednak sprawę z tego, że prawdziwym wyzwaniem dla niego jest odzyskanie tej przewagi, którą klub z Old Trafford niegdyś posiadał w kraju, dogonienie i pokonanie Liverpoolu oraz Manchesteru City, którzy ukończyli ten sezon notując kolejne o 33 i 15 punktów więcej od podopiecznych norweskiego szkoleniowca.
W odniesieniu do tego odpowiednią pracę muszą wykonać teraz wiceprezes wykonawczy Manchesteru United, Ed Woodward, oraz główny negocjator w klubie, Matta Judge’a.
Solskjaer w wielu przypadkach pokazał już, w jaki sposób może poprawić jakość w swoim składzie, biorąc pod uwagę takich zawodników, jak Mason Greenwood, Marcus Rashford, Anthony Martial, Scott McTominay, Luke Shaw, Fred czy Brandon Williams, którzy rozwinęli się na przestrzeni tego mijającego sezonu. Jednak, aby przywrócić United prawdziwą siłę godną europejskiej elity, potrzebne jest też ulepszenie drużyny poprzez dalsze działania na rynku transferowym.
Wzmocnienie prawego skrzydła pozostaje priorytetem na Old Trafford. Teraz, gdy budżet United na przyszły sezon wydaje się być sprawą jaśniejszą niż wcześniej, władze klubu powinny bezzwłocznie wcisnąć przycisk z napisem “Jadon Sancho“. Gra w Lidze Mistrzów przynosi średnio pomiędzy 85 a 100 milionów funtów dochodu (udział w Lidze Europy to około 40 milionów funtów dochodu), a do tego dzięki awansowi do Champions League, “Czerwone Diabły” utrzymają pełne coroczne wsparcie od Adidasa w postaci 75 milionów funtów. Klauzula zawarta w kontrakcie z niemiecką firmą odzieżową przewidywała obniżenie wypłaty o 30%, tj. 22,5 miliony funtów, jeżeli klub z Old Trafford drugi rok z rządu nie znalazłby się w Lidze Mistrzów. Z drugiej strony piłkarze United, którym zarobki obcięto o 25% z uwagi na brak gry w Champions League w tym sezonie (takie zapisy widnieją w kontraktach zawodników), zostaną przywrócone do pierwotnej wysokości.
Gra w elitarnych klubowych rozgrywkach miała być jednym z czynników, który miał wpłynąć na decyzję Sancho o ewentualnych przenosinach na Old Trafford. Anglik pozostaje głównym celem Solskjaera na lato, a biorąc pod uwagę skróconą przerwę między sezonami – z potwierdzonym startem kolejnej kampanii w Premier League 12 września – szybkie domknięcie negocjacji z Borussią Dortmund, dałoby maksymalnie dużo czasu dla 20-latka na osiedlenie się w nowej drużynie.
Przypuszczenia wskazują jednak na to, że negocjacje ws. przenosin Sancho na Old Trafford mogą podążyć tą samą drogą, jak było to w przypadku Harry’ego Maguire’a i Bruno Fernandesa i staną się przedłużającym się transferem. Wiele wskazuje na to, że rozbieżność w wycenie zawodnika przez klub z Dortmundu i władze Manchesteru United wynosi obecnie około 20 milionów funtów. Woodward już wcześniej pokazywał, że postrzega upływający czas jako pole do negocjacji.
Woodward jest kierowany przez Joela Glazera, który zwraca szczególną uwagę na znaczące inwestycje w klubie, więc zrozumiałym jest, że jego celem w takich przypadkach jest wynegocjowanie jak najniższej ceny. Jednak gdy przy tym pozbawia się Solskjaera możliwości otrzymania odpowiedniej ilości czasu na pracę z nowym piłkarzem, to oszczędności te w szerszym ujęciu są znacznie mniejsze, być może w ogóle ich wtedy nie ma.
Harry Maguire został określony głównym celem transferowym klubu z Old Trafford na początku zeszłego lata, ale “Czerwonym Diabłom” domknięcie tego transferu zajęło do 5 sierpnia, sześć dni przed startem sezonu. Pomimo targowania się, koszt tej transakcji nadal skończył się na poziomie 80 milionów funtów i klub musiał zapłacić tę kwotę w całości z góry.
Solskjaer osobiście oglądał w akcji Bruno Fernandesa 5 stycznia, ale porozumienie ze Sportingiem Lizbona ws. transferu Portugalczyka udało się osiągnąć dopiero 30 stycznia, już po porażkach z Liverpoolem i Burnley w Premier League oraz z Manchesterem City w półfinale Carabao Cup. Sporting chciał za swojego piłkarza otrzymać 67,7 milionów funtów, a przedstawiciele United ostatecznie wynegocjowali początkową opłatę na poziomie 47 milionów funtów. Może ona jednak wzrosnąć do co najmniej 60 milionów funtów, gdy zostaną spełnione odpowiednie warunki, a potem jeszcze bardziej, do pełnej wymaganej początkowo przez Sporting kwoty, jeżeli jeszcze bardziej skomplikowane zapisy zostaną wypełnione. Są ludzie blisko United, którzy uważają, że przeciągające się o 25 dni negocjacje były niepotrzebne, biorąc pod uwagę ostateczne warunki umowy, a przybycie Fernandesa do Carrington wcześniej, jeszcze bardziej mogłoby odmienić sezon w wykonaniu klubu z Old Trafford.
Sezon Manchesteru United w liczbach
W niektórych kręgach widać pewne zazdrosne spojrzenia w stronę Mariny Granowskiej, dyrektor sportowej Chelsea, która w ostatnim czasie umocniła swoją reputację jako osoby zdecydowanej w negocjacjach, po tym jak zatrudniła na Stamford Bridge Hakima Ziyecha i Timo Wernera, zanim jeszcze okno transferowe zostało oficjalnie otwarte.
Spodziewanym jest, że Chelsea sfinalizuje także transfer Kaia Havertza, piłkarza o którym mówiło się w kontekście przenosin do United w styczniu tego roku. Ostatecznie Woodward i Judge mieli uznać, że cena ustalona za pomocnika przez Bayer Leverkusen na poziomie 90 milionów funtów jest zbyt wygórowana i z czasem spadnie. Te przewidywania zdają się być prawidłowe, bowiem transfer Niemca do Chelsea ma zamknąć się w kwocie około 80 milionów funtów. Choć United być może porzucił swoje zainteresowanie Havertzem, to ta sytuacja jest kolejnym przykładem na to, że “The Blues” domyka transakcje z piłkarzami szybko i bezpośrednio.
W przypadku Sancho najwyraźniej musi dojść do kompromisu między United i ekipą z Dortmundu, która co roku sprzedaje jednego ze swoich kluczowych piłkarzy. Dlatego też dopracowanie odpowiednich warunków w zakresie bonusów, które usatysfakcjonowałoby niemiecki klub, nie powinno zająć dłużej niż jedno spotkanie pomiędzy odpowiednimi kadrami dyrektorskim obu stron. Po porażkach w wyścigu o podpis Erlinga Haalanda i Jude’a Bellinghama, którzy wybrali Dortmund, Woodward i Judge nie mogą sobie pozwolić na hattrick niepowodzeń w przypadku zatrudniania piłkarzy.
Dyrektor sportowy klubu z Dortmundu, Michael Zorc, ma swoich wielbicieli w Anglii i choć mogłaby to być dość odważna propozycja, to Woodward mógłby spróbować skusić Niemca do pracy na Old Trafford, o ile poważnie podchodzi do zatrudnienia kogoś na podobnym stanowisku w Manchesterze United. Temat ten wrócił ostatnio do mediów.
Zakres tej roli miałby nie zmienić się w stosunku do tego, co omawiano już wcześniej, ale nawet niektóre osoby będące blisko Manchesteru United uważają, że posiadający dobre zdolności komunikacyjne człowiek zajmujący się zarządzaniem pod kątem czysto piłkarskim, w stylu Michaela Edwardsa z Liverpoolu czy Txikiego Begiristaina z Manchesteru City, byłby bardzo cennym dodatkiem do klubowych struktur. United postrzegają jednak to stanowisko jako stworzone dla człowieka do wypełniania różnych ról, nie tylko zajmującego się rekrutacją, w związku z czym taka osoba nie miałaby autonomii w kwestii transferów, jaką cieszą się wspomniani wcześniej Granowska, Edwards czy Begiristain.
Należy jednak przyznać, że obecnie United radzi sobie dobrze na rynku transferowym. Po meczu z Leicester City Solskjaer w pewien sposób oddał hołd klubowej sieci skautów za pracę, jaką wykonali w obserwowaniu Bruno Fernandesa. Teraz nadeszła więc kluczowa okazja do tego, aby zbudować na tym coś stabilnego.
“Czerwone Diabły” zanotowały sześć zwycięstw i trzy remisy w Premier League od momentu restartu rozgrywek, grając głównie tą samą “jedenastką”. Po spotkaniu z “Lisami”, Solskjaer przyznał, że na przykład Fernandes, był zmęczony, ponieważ grał ostatnio zbyt dużo.
Menedżer “Czerwonych Diabłów” chce jakości w głębi składu, aby móc częściej rotować i sprawiać, że zmiennicy będą mieli wpływ na przebieg meczu w ofensywie. Dlatego też na liście życzeń pozostaje zatrudnienie kolejnego napastnika, pomimo tego że Anthony Martial, Marcus Rashford i Mason Greenwood prezentują dobrą formę. Kolejną poszukiwaną pozycją ma być lewa strona środka defensywy. Środki na transfery mogą zostać zwiększone poprzez sprzedaż zawodników.
– Przyszły sezon będzie dla nas jeszcze większym testem i wyzwaniem – mówił Solskajer po meczu z Leicester. – Jeżeli grasz w topowych drużynach w Lidze Mistrzów, musisz przywyknąć do tego, że będziesz rozgrywać 35-40 spotkań w klubie co sezon, jeżeli mamy osiągać sukcesy. Chcemy przesunąć się w tabeli ligowej jeszcze wyżej. Nie możemy spuścić ligi z oczu.
Zawodnicy United otrzymają teraz czas na odpoczynek przez większość obecnego tygodnia, zanim wrócą do treningów przed finałowym turniejem Ligi Europy, gdzie najpierw rozegrają rewanżowy mecz 1/8 finału przeciwko LASK Linz 5 sierpnia. Solskjaer zapewne byłby zachwycony, gdyby do tego czasu miał w ośrodku treningowym do dyspozycji Jadona Sancho.
Komentarze