The Athletic: historia Johna Cofiego – wychowanka Man Utd, który wolałby nigdy nie opuszczać Burnley

The Athletic Paweł Waluś
Zmień rozmiar tekstu:

Dołączenie do Manchesteru United to marzenie dla niemal każdego młodego piłkarza. Czy jednak aby na pewno? Historia Johna Cofiego, przedstawiona przez Andy’ego Jonesa z The Athletic, pokazuje jak wyboista może być droga młodego piłkarza, który nie przebije się w składzie „Czerwonych Diabłów”.

Artykuł Andy’ego Jonesa dla The Athletic – treść oryginalna

Był piątkowy wieczór, kiedy Jeff Taylor, trener młodzieży w Burnley siedział na lotnisku w Manchesterze, czekając na przybycie Johna Cofiego. Wykonywał taką podróż co dwa tygodnie. Cofie przyleci z Moenchengladbach, zostanie odebrany przez Taylora i zawieziony do miejsca, gdzie będzie mógł pójść spać.

Następnego popołudnia Cofie zagra mecz w drużynie Burnley U-14, strzeli kilka bramek i wróci do miejsca swojego noclegu. W niedzielę Taylor odwiezie go na lotnisko, skąd wróci młody zawodnik do Niemiec. Co za życie dla 13-latka.

Jeff to człowiek z klasą – mówi Cofie dla The Athletic. – W jego samochodzie zawsze leciała muzyka klasyczna. W samolocie byłem sam, ale nie miałem z tym problemu. Wszystko było załatwione. Jeśli pochodzisz z Ghany, to szybko dorastasz. To było surrealistyczne, ale przyjemne doświadczenie.

W wieku 14 lat Cofie stał się zawodnikiem wartym 1 milion funtów. Teraz, w wieku 27 lat, jest piłkarzem bez klubu i rozważa rozpoczęcie kariery trenerskiej.

*

Burnley organizowało letnie obozy piłkarskie dla dzieci w Niemczech. Cofie, urodzony w ghańskim mieście Aboso, przeniósł się z Wielkiej Brytanii do Niemiec w wieku 10 lat z powodu swojego ojca Samuela, który służył w wojsku.

W tamtym czasie Cofie reprezentował klub PRB Gutersloh, lokalny zespół, który zmierzył się w towarzyskim spotkaniu z młodzieńcami z Burnley. Po imponującym meczu został poproszony o zagranie następnego towarzyskiego spotkania w barwach Burnley. Znowu zaimponował trenerom. Kilka tygodni później klub skontaktował się z jego ojcem i uzyskał porozumienie w kwestii jego przenosin do Anglii.

Pomimo mieszkania w Niemczech, nie mówiłem w tamtym języku, a w tym okresie było tam sporo rasizmu. Mój tata nie był więc przekonany do tego, abym grał w niemieckim klubie – mówi Cofie. – Rozmawiał z moim ojcem chrzestnym, który żyje w Warrington. Powiedział mu, że moje przejście do Burnley byłoby dobrym pomysłem i tak się stało.

Umiejętności Cofiego były tak dobre, że Burnley przekonało go do samotnego zamieszkania w Anglii, podczas gdy jego tata czekał na przeniesienie. Dołączył do prywatnej szkoły z internatem o nazwie Moorland, która ma akademię piłkarską blisko Clitheroe.

Cofie cieszył się swoim szkolnym życiem i spotkał szefa rozwoju piłkarskiego w Moorland, Charliego Jacksona. Był bardzo ważnym trenerem i mentorem Johna Cofiego. Pracował on nad poprawą atrybutów technicznych młodego zawodnika, które mógłby dodać do umiejętności fizycznych i inteligencji boiskowej, które już posiadał.

To pomogło budować fundamenty pod jego rozwój w Burnley, gdzie Cofie naprawdę zaczynał rozumieć piłkę nożną. Przeszedł drogę od kopania piłki w parkach Ghany, do profesjonalnych klubów w Niemczech i Anglii, nawet nie zajmując konkretnej pozycji na boisku. W Burnley nauczył się grać jako napastnik.

Musiałem zrozumieć pozycję, którą wybrałem. Jak biegać, by znaleźć się na odpowiedniej pozycji. To wszystko stało się w Burnley i to oni rozwinęli moje umiejętności – wspomina Cofie. – Wykończenie było dla mnie naturalne. Nie miałem czasu na myślenie, kiedy stawałem przed bramką. Wiedziałem, gdzie muszę strzelić i robiłem to. Nie bałem się i zdobywałem sporo goli.

Cofie, trzeci od lewej u góry, grający w Burnley U-15 w sezonie 2006/07 // The Athletic
Cofie, czwarty od lewej u góry, grający w Burnley U-15 w sezonie 2006/07 // The Athletic

Taylor i jego koledzy z młodzieżowego sztabu szkoleniowego, Terry Pashley oraz Vince Overson byli istotnymi osobami w rozwoju Cofiego, którzy uczyli go jak grać. Szybko poznali się na jego potencjale. Nie przestawał strzelać, a jego warunki fizyczne pozwalały na grę z wyższymi rocznikami.

Co weekend pokazywałem się z dobrej strony i strzelałem mnóstwo goli dla drużyny U-14 – mówi Cofie. – Przyszedł do mnie Vince i powiedział, że to robi się niedorzeczne, dlatego przenoszą mnie do wyższego rocznika.

To samo działo się w drużynie U-15, więc w wieku 13 lat skończyłem grając dla drużyny U-18. Byłem zaangażowany w grę rezerw drużyny. Zawsze byłem silny, więc fizycznie to nie był dla mnie problem.

Pomimo powściągliwego i spokojnego charakteru, Cofie zawsze łatwo znajdował dla siebie miejsce w szatni. Zdarzało mu się trenować z Jayem Rodriguezem, którego wspomina jako bardzo utalentowanego 16-latka. Słychać radość w jego głosie, kiedy wspomina, że wciąż jest w kontakcie z panią Suzanne, która opiekowała się nim w trakcie jego aklimatyzacji. Nawet ją odwiedził, zanim jeszcze rozpoczęła się pandemia COVID-19.

Zdobywanie bramek w rocznikach pięć lat wyższych od swojego szybko ściąga zainteresowanie wielkich klubów, które zwęszyły okazję. Burnley nie widziało problemu w odejściu Cofiego, jednak na początku sezonu 2007/2008 przestał trenować z powodu nieporozumienia pomiędzy klubem i jego rodzicami.

To było dla mnie nieprzyjemne, kiedy musiałem przerwać treningi. Burnley chciało mnie wysłać w jedno miejsce, a moi rodzice w inne. Ja w tym czasie miałem 14 lat i nie miałem pojęcia co się do cholery dzieje.

Dwoma zespołami rywalizującymi o Cofiego były Manchester United oraz Liverpool. Burnley chciało go wysłać do United, podczas gdy sam Cofie oraz jego ojciec skłaniali się ku Liverpoolowi, ponieważ jego ojciec chrzestny był fanem zespołu z Anfield. Oferta Liverpoolu w wysokości 250 tys. funtów została odrzucona.

Burnley chciało wysłać mnie do Manchesteru United. Odrzucali każdą ofertę, która nie była wysłana przez nich. To nie była łatwa sytuacja. Ja chciałem tylko grać w piłkę, więc byłem zły na to, że nie mogę wrócić do treningów. Nie obchodziło mnie, do którego klubu przejdę, mogłem grać gdziekolwiek, byle tylko grać.

Zamieszanie trwało dwa miesiące. W końcu Cofie przekonał swojego ojca, że chce jak najszybciej rozwiązać tę sytuację.

Powiedziałem mu, że jeśli Burnley chce mnie wysłać do United, to pójdę do United. Piłka nożna jest wszędzie taka sama.

W listopadzie 2007 roku transakcja została sfinalizowana, a 14-letni Cofie został kupiony przez Manchester United za 1 milion funtów.

*

Gdziekolwiek trafiałem w trakcie swojej kariery piłkarskiej, zawsze miałem dług u Burnley. To oni jako piersi dali mi okazję do rozwoju – przekonuje Cofie. – Nie miałem w sobie lęku, kiedy trafiłem do United. Zawsze jestem na wyjeździe, dajcie mi tylko piłkę. Nieważne z kim gram lub przeciwko komu.

Profil Johna Cofiego stał się rozpoznawalny w świecie piłki. Był 14-latkiem przenoszącym się do topowego klubu w Anglii za siedmiocyfrową kwotę. Sam zawodnik skupiał się na radości z gry i strzelaniu kolejnych bramek. Był to spory krok do przodu i jednocześnie wyzwanie, które wyzwoliło potencjał Cofiego, który grał u boku Paula Pogby oraz Ravela Morrisona.

Manchester United reserves 2010-11
Rezerwy Manchesteru United w sezonie 2010/11. Od lewej u góry: Marnick Vermijl, Michael Keane, Reece Brown, Sean McGinty, Tom Thorpe, Alberto Massacci, Paul Pogba, Michele Fornasier, Davide Petrucci. Środkowy rząd: Warren Joyce, Alan Fettis, Oliver Gill, Matty James, Scott Wootton, Conor Devlin, Sam Johnstone, John Cofie, Joshua King, Zeki Fryers, Ian Buckingham, Richard Marron. Dolny rząd: Ryan Tunnicliffe, Joe Dudgeon, Oliver Norwood, Robbie Brady, Sir Alex Ferguson, Jesse Lingard, Larnell Cole, Luke Giverin, Will Keane // The Athletic

To było szalone, niewiarygodne. Trenując codziennie z zawodnikami, poznajesz ich prawdziwy potencjał. Znalezienie się w takim towarzystwie było czymś niezwykłym. To, co Ravel i Paul byli w stanie zrobić z piłką, było dla mnie zawstydzające.

Pomiędzy piłkarzami wszystko „zagrało” również poza boiskiem. Cofie wracał po treningu do domu, aby uciąć sobie drzemkę, z której budziło go pukanie Paula Pogby. Francuz pytał go, czy nie chciałby się przejść do Trafford Centre, do restauracji Nando’s.

Ta dwójka wciąż jest ze sobą blisko i dzień przed rozmową z The Athletic, Cofie otrzymał wiadomość tekstową od Pogby z pytaniem czy jest zajęty i czy nie chciałby wpaść na spotkanie, oczywiście z zachowaniem zasad dystansu społecznego.

To człowiek z klasą. Miły gość, z którym łatwo się dogadać i który nie prowokuje bezsensownych sytuacji. Bardzo uważnie dobieram osoby, z którymi nawiązuję relacje i tylko kilku ludzi mogę nazwać przyjaciółmi. On jest jednym z nich, nie z powodu swojego statusu, ale z powodu tego, jaką jest osobą – zapewnia Cofie.

Cofie był częścią drużyny z sezonu 2010/11, która zwyciężała w rozgrywkach FA Youth Cup. W finale pojawił się jako zmiennik w drugiej połowie spotkania. Kiedy zawodnicy paradowali po Old Trafford z trofeum po meczu pierwszej drużyny, Cofie zgubił swój garnitur i nie został wpuszczony w dresach. Dowiedział się o tym sir Alex Ferguson, który wezwał go do siebie na „suszarkę”.

Byłem młody. Żyjemy i uczymy się na swoich głupich decyzjach. Dostałem swoją lekcję i ruszyłem dalej… Ale sir Alex się nie wstrzymywał – wspomina z rozbawieniem Cofie.

Manchester United Youth Cup winners 2010-11
Sean McGinty, Paul Pogba, Sam Johnstone, Cofie i Jesse Lingard celebrujący zwycięstwo w FA Youth Cup w 2011 // Fot. John Peters/Manchester United via Getty Images

Cofie uważa, że najlepszy moment jego rozwoju przypada na okres treningów z drużyną U-18 pod okiem Paula McGuinnessa, kiedy treningi zawsze uwzględniały grę z piłką, ale także budowały sprawność fizyczną piłkarzy. Trener rezerw Warren Joyce również był „bardzo dobry w tym, co robił”. Kiedy grał w zespole U-23, Cofie miał okazję pracować z obecnym menadżerem pierwszego zespołu Manchesteru United, Ole Gunnarem Solskjaerem, który przekazał mu wiedzę na temat wykańczania akcji i ustawiania się na boisku.

Napastnik uwielbia te sześć lat spędzony w Manchesterze United. Niestety kontuzje wstrzymały jego rozwój w najważniejszym okresie. Niedługo po przybyciu musiał się zmierzyć z urazem stopy. Potem przegapił sporą część sezonu zawierającego zwycięstwo w FA Youth Cup, zmagając się z urazami kolana. To był spory cios. Po dwóch latach Cofie czuł, że miał okazję przebić się do pierwszego składu. To był rok, kiedy Pogba i Morrison dostali swoje pierwsze okazje do udziału w treningach pierwszego zespołu.

Doznałem kontuzji kolana, która bardzo mocno mnie zahamowała. Wróciłem, ale psychicznie byłem innym zawodnikiem. To był czas kiedy w mojej głowie pojawiła się myśl, że kariera w Manchesterze United nie jest mi pisana.

Był często wypożyczany, do Royal Antwerp, Sheffield United i do Notts Country, gdzie w sezonie 2012/13 zaliczył 38 występów we wszystkich rozgrywkach. Pod koniec tego sezonu został wezwany przez klub z Old Trafford, który przekazał mu, że zostaje wolnym zawodnikiem.

Siedzisz tam, masz przed sobą sir Aleksa Fergusona i ludzi z Manchesteru United, którzy mówią ci, że odchodzisz. Opuszczasz to miejsce i to tyle. Tak właśnie działali. Nie tylko oni, w każdym klubie wygląda to tak samo. Nie wiem czy teraz jest inaczej, ale przeżyłem to. Byłem wciąż młody i nie wiedziałem co ze sobą zrobić. To było trudne – mówi Cofie.

John Cofie Notts County
John Cofie wypożyczony do Notts Country w 2013 roku // Fot. Joe Giddens/PA Images via Getty Images

United podkreśla, że teraz, siedem lat po tym wydarzeniu, zapewniają wsparcie dla młodych zawodników, z którymi nie przedłużają kontraktów.

*

Cofie otrzymał informację, że zainteresowanie nim wyraża grające w Championship Barnsley. Zdecydował się podpisać z nimi kontrakt. To był ruch, który w jego opinii od samego początku był zły. Przed przybyciem na Oakwell nigdy nie spotkał się twarzą w twarz z menadżerem zespołu, Davidem Flitcroftem.

Kariera Cofiego w Barnsley tak naprawdę nigdy nawet się nie rozpoczęła i po roku, w wieku 21 lat, odszedł nie zaliczając ani jednego występu w pierwszym zespole.

Przez następne cztery lata trafiał do aż 10 klubów. Zaczął w prowadzonym przez Solskjaera norweskim Molde, potem trafił do Crawley Town, a następnie do amatorskich Wrexham, AFC Telford United, Southport, Bradford Park Avenue, Chorley, Stalybridge Celtic, Derry City w Irlandii i Hume City, umieszczonym w Melbourne klubie grającym w drugiej ludzie australijskiej.

Jest kilka powodów, które według Cofiego sprawiły, że jego kariera potoczyła się w takim kierunku. Kontuzje, menadżerowie i nieumiejętność znalezienia dla siebie miejsca nie pomogły. Zdaje sobie sprawę z tego, że popełniał błędy podejmując decyzje transferowe i szybko znalazł się w momencie życia, kiedy grał w piłkę dla samego grania, tylko dlatego, że to go cieszyło.

Przyzwyczajenie się do gry w niższych dywizjach również było trudne. Cofie był przyzwyczajony do gry w konkretnym stylu, występując z zawodnikami Manchesteru United, prezentującymi określony poziom.

Nie tęskniłem za Paulem Pogbą do momentu, kiedy zacząłem grać dla innego klubu niż Manchester United – śmieje się Cofie.

Dorastałem w Manchesterze United i tylko to znałem. Biegałem w amatorskich ligach ze świadomością, że piłkarze za mną nie reprezentują takiego poziomu jak np. Pogba. Gdyby skauci zobaczyli jak tam grałem, to pomyśleliby, że jestem kiepskim piłkarzem, bo byłem przyzwyczajony do innego stylu gry.

To był poważny problem. Kiedy grałem w Southport, zaczynałem mecze na ławce. Był też jeden zawodnik (Ashley Grimes, obiecujący piłkarz z Manchesteru City, który grał też w Millwall i Rochdale), który był najbardziej utalentowanym piłkarzem w składzie i też siedział na ławce. Pod względem technicznym nie było nikogo lepszego. Siedzieliśmy na ławce nie dlatego, że byliśmy kiepscy, ale nie pasowaliśmy do tego poziomu gry.

To nie jest arogancja, tylko przedstawienie sytuacji. Nie siedzę tutaj, żeby obwiniać kogokolwiek za to, jak potoczyła się moja kariera – mogę obwiniać tylko siebie. Decyzje i ruchy, które wykonywałem, pociągnęły mnie na dno.

Ścieżka jego kariery źle wpływała na jego kondycję psychiczną, jednak jego matka, Dinah, cały czas pilnowała, aby myślał pozytywnie i oferowała odmienną perspektywę. Równie ważna była jego ciocia, która inspirowała go do działania.

To były trudne czasy, ale one nie trwają wiecznie – mówi dalej Cofie. – Kiedyś zastanawiałem się: „Jak ludzie mogą mieć problemy psychiczne, kiedy zarabiają duże pieniądze? Jak to może się dziać?”. Jednak potem to samo przytrafiło się mi i zrozumiałem to. Z tym właśnie borykają się ci ludzie. Piłka nożna to niebezpieczna gra, jeśli nie jesteś ostrożny. Na szczęście przy mnie zawsze była moja mama.

The Athletic poprosiło Cofiego o refleksje na temat swojej kariery. Jego doświadczenia doprowadziły do prostej odpowiedzi.

Gdybym wiedział to, co wiem teraz, to zostałbym w Burnley. Nigdzie bym się nie ruszał. Najlepiej grałem w piłkę wtedy, kiedy byłem szczęśliwy. Myśląc o tym gdzie byłem – a byłem wszędzie i nigdzie – to właśnie w Burnley byłem najszczęśliwszy.

*

Cofie jest teraz w o wiele lepszym miejscu, jeśli chodzi o kondycję psychiczną i pozytywnie spogląda na swoje życie. Jego dwuletni syn, King, jest teraz dla niego najważniejszą osobą w życiu i odmienił jego perspektywę.

Teraz nic nie ma znaczenia poza obserwowaniem jak dorasta i się rozwija. Jestem skupiony na tym, aby zapewnić mu życie, na które zasługuje i na odpowiednim wychowaniu go. W tej chwili nie mógłbym być bardziej szczęśliwy, zostałem pobłogosławiony szczęściem.

Każdego ranka budzę się i doceniam miejsce, w którym jestem. Ludzie mogą na to spoglądać i myśleć: „Twoje życie mogło być o wiele lepsze od tego, które masz teraz”. Mogłoby być jednak również o wiele gorsze. Prosta sprawa.

Cofie jest wolnym piłkarzem, od kiedy poprosił o zwolnienie z kontraktu Global FC, klub z Filipin, z którym podpisał kontrakt w styczniu.

Jeśli nie wpłacają pieniędzy na moje konto, to nie mam zamiaru zostawiać swojej rodziny dla czegoś, co nie jest pewne i konkretne. Wystarczająco wiele przeżyłem w swojej karierze – przekonuje Cofie.

Zawodnik nie wyklucza powrotu do gry, jednak teraz skupia się na pozyskaniu trenerskich papierów. Ma zacząć we wrześniu w Moorland – szkole, w której rozpoczęła się jego kariera w Anglii. Chce szkolić i uczyć dzieci, przekazując swoją historię. Organizuje również indywidualne sesje treningowe w Clitheroe, mając nadzieję, że będzie w stanie przekazać dalej swoje doświadczenie.

Rola mentora w Moorland pozwoli mu uczyć młodych ludzi, którzy będą mieli aspiracje dołączenia do piłkarskich akademii. Będzie mógł im zaprezentować plusy i minusy takich sytuacji na początku ich kariery.

– Mam nadzieję, że moja historia trafi do ludzi i im pomoże. Mogliby uniknąć wielu błędów, które ja popełniłem.

Po tych słowach nasze spotkanie dobiega końca. Wybiera się na spotkanie z zachowaniem dystansu społecznego w domu Pogby.

Komentarze

Podobne wpisy

Najnowsze