Choć Sergio Romero znajduje się w cieniu Davida de Gei, wciąż doceniany jest za swoją niezawodność, gdy już otrzyma szansę gry. Mimo że Argentyńczyk nie może liczyć na regularną grę, niektóre statystyki umiejscawiają go w czołówce bramkarzy w historii Manchesteru United. Jaka jest tajemnica sukcesu Sergio Romero?
Artykuł ManUtd.com – treść oryginalna
W większości spotkań Ligi Europy w sezonie 2019/20, dostępu do bramki Manchesteru United strzegł Sergio Romero. Argentyńczyk podkreślił tym samym swój związek z tymi rozgrywkami.
Pierwszy mecz 1/8 finału z LASK Linz był wyjątkowy. Naprzeciw Manchesteru United stanęła drużyna, z którą wcześniej ”Czerwone Diabły” się nie mierzyły. Ponadto było to ostatnie spotkanie przed zawieszeniem rozgrywek i zarazem pierwsze rozgrywane przy pustych trybunach. Dla Sergio Romero był to siódmy występ w tych rozgrywkach w tym sezonie i 21. w Lidze Europy odkąd jest piłkarzem Man Utd.
W meczu w Austrii Romero zachował także swoje 39. czyste konto w 58. występie w barwach ”Czerwonych Diabłów”. Pod względem stosunku meczów bez straconej bramki do wszystkich rozegranych, Argentyńczyk jest… najlepszym bramkarzem w historii klubu. Owszem – było dwóch bramkarzy, którzy nigdy nie puścili gola w Manchesterze United – Nick Culkin i Paul Rachubka. Obaj łącznie rozegrali jednak… 104 minuty, co sprawia, że umieszczenie ich w tej klasyfikacji stanowiłoby statystyczną anomalię.
W ostatnich pięciu sezonach Romero grał z różną regularnością, zawsze będąc drugim bramkarzem i ustępując miejsca między słupkami Davidowi de Gei. Argentyńczyk w prawie 2/3 spotkań zdołał jednak zachować czyste konto. Dla porównania – tylko Edwinowi van der Sarowi oraz Royowi Carrollowi udało się nie stracić bramki w nieco ponad połowie wszystkich rozegranych meczów.
Statystyki Argentyńczyka są imponujące; zwłaszcza, że mówimy o drugim bramkarzu. Na co dzień rywalizuje z człowiekiem, który przez wielu, na czele z Ole Gunnarem Solskjaerem, określany jest mianem najlepszego bramkarza świata.
– Nie jest to łatwe – przyznał Romero pod koniec ubiegłego roku. – Codziennie pracuję na to, by dostać szansę, a gdy to się w końcu stanie, to będę gotowy. Ciężko pracuję, jestem w najlepszym klubie na świecie. Mówiłem już, że gdy byłem młodszy, to pewnego dnia postanowiłem, że chcę zagrać dla Manchesteru United. Teraz pracuję nad tym, aby dostać swoją szansę.
W lutym 2016 roku Romero po raz pierwszy wystąpił w Lidze Europy w Manchesterze United. Rywalem było wówczas Midtjylland. Zaczął z wysokiego ”C”, bo od światowej klasy interwencji po strzale głową Paula Onuachu. Choć ekipa z Danii ostatecznie dopięła swego i pokonała ”Czerwone Diabły” 2:1, była to ostatnia porażka argentyńskiego bramkarza w Lidze Europy. Od tamtej pory Manchester United z Romero w bramce wygrał 16 meczów, a zremisował 4.
Trener bramkarzy na Old Trafford, Richard Hartis, uważa, że tak doskonałe statystyki są rezultatem skrupulatnych przygotowań Sergio Romero.
– To bardzo doświadczony bramkarz – mówi Hartis. – Z reprezentacją swojego kraju zagrał w finale mistrzostw świata. Uważam, że jest niezwykle pracowity i bardzo silny emocjonalnie. Codziennie przychodzi do pracy, na trening, i chce się rozwijać. Nawet teraz, w wieku 33 lat, stara się poprawić kilka podstawowych elementów w swojej grze, co jest naprawdę godne pochwały.
– Dobrzy piłkarze potrafią się zaadaptować do nowych warunków, więc jeśli się starzeją i ciało trochę nie nadąża, to szybciej działają rozumem. Sergio pokazuje tę zdolność do adaptacji. Jego pragnienie wiedzy przejawia się tym, że przychodzi i chce zobaczyć nagrania swoich interwencji po treningu, po meczach dąży do poprawy i do bycia tak dobrym, jak to tylko możliwe. Takie podejście daje mu stabilizację i konsekwencję wokół swoich występów.
– Nie ma dużych wahań formy – kontynuuje Hartis. – Jest gotowy do każdego meczu, co już jest umiejętnością samą w sobie.
– Jest wielkim profesjonalistą i traktuje swoją pracę poważnie. Myślę, że odkąd tu przyszedłem, przegapił tylko jeden trening. Jest na murawie i każdego dnia robi to, o co go poproszono. Jego mentalność pasuje do najlepszych bramkarzy, z jakimi było mi dane pracować. Z charakteru taki sam był Edwin van der Sar. Sergio pasuje do elity.
Podczas gdy podstawowe zadanie dla bramkarza wraz z upływem lat się nie zmienia, jest nim oczywiście niestracenie bramki, to Richard Hartis przyznaje, że specyfikacja tej pozycji się zmieniła. Z tego powodu trener bramkarzy stawia wysokie wymagania swoim podopiecznym – wszystko po to, aby byli maksymalnie gotowi do następnego meczu.
– Teraz drużyny atakują i bronią jedenastoma piłkarzami – opisuje trener, który pracował w Manchesterze United w latach 2000-2010, a następnie wrócił na Old Trafford poprzedniego lata. – Bramkarze są bardziej zaangażowani w budowanie akcji i pressing. Muszą zrozumieć, w jaki sposób poruszają się przeciwnicy, gdzie są ich słabe punkty i jakie są mocne strony poszczególnych piłkarzy. Generalnie nie zmieniła się za to gra bez piłki. Może poza tym, że teraz gra jest nieco szybsza, piłkarze też szybciej podejmują decyzje i trzeba być na to gotowym.
– Inaczej wygląda też sędziowanie, arbiter ma do dyspozycji VAR, wiele z tych rzeczy ewoluuje. Dobrzy bramkarze muszą mieć wpływ na grę zespołu. Muszą sprawić, by drużyna grała, gdy coś nie funkcjonuje, czasem musi też wybronić sytuacje, których nikt inny nie jest w stanie. I to właśnie robią bramkarze, którzy są tutaj. Sergio jest bardzo bystry, szybko przetwarza informacje z boiska. To pomaga mu w podejmowaniu decyzji. David robi zresztą to samo.
– Robią to wszyscy doświadczeni bramkarze. Mają duży zasób wiedzy, mają do niej dostęp. Kiedy zadaje pytania o przeciwników i to, w jaki sposób zakładają pressing, cały proces przygotowania do meczu przyśpiesza, ponieważ te pytania są konkretne i zadane w dobrym stylu. Gdy rozmawiamy o naszej grze przy piłce i bez niej czy wymaganiach taktycznych, Sergio, ze względu na swoje doświadczenie, bardzo szybko przyjmuje do siebie nasze ustalenia.
Ta mentalność połączona jest ze zdolnością Romero do przystosowywania się do ciągle zmieniających się okoliczności. W swojej karierze w Manchesterze United, Argentyńczyk stawił czoła 42 różnym klubom. Jest to wynik o jeden zespół lepszy od tego, którym dysponuje Fabien Barthez, który jednak rozegrał 139 spotkań.
Ta nieznajomość nie dotyczy tylko rywali – w swoich 60 spotkaniach rozegranych w Man Utd, Romero miał przed sobą 53 różne zestawienia obrony. Nie miał przed sobą tej samej defensywy choćby w dwóch kolejnych spotkaniach od dwumeczu z Celtą Vigo w półfinale Ligi Europy w 2017 roku.
– Myślę, że to świadczy o umiejętności adaptacji zawodników, nie tylko Sergio, ale i tych, z którymi on gra – opisuje Hartis. – To tylko dowód na to, jak dobrze zespoły są przygotowywane. Umieszczenie na boisku grupy ludzi, która zna się na swojej pracy, jest oznaką przywództwa, dobrego treningu, jasnego planu na grę i zrozumienia zawodników, którzy mają dużą zdolność do przetwarzania informacji i działania na ich podstawie. Potrzebujesz tego, jeśli masz zamiar tutaj grać, bo nie mamy zbyt wiele czasu na przygotowywanie się do gry.
Do meczu z LASK, Romero nigdy nie zagrał czterech kolejnych meczów w tych samych rozgrywkach. Regularna gra jest czymś ważnym dla każdego zawodnika, ale ma kolosalne znaczenie zwłaszcza dla bramkarzy.
– Piłki, którymi gramy, różnią się w zależności od rozgrywek, więc musisz posiadać tę zdolność adaptacji – zauważa Hartis. – Może to zabrzmieć, jak coś nieistotnego, ale piłki poruszają się z różną prędkością i o różnej rotacji, więc umiejętność dostosowania się jest ważna. To wszystko zależy – niektóre szybciej lecą w powietrzu, niektóre inaczej się zachowują przy kontakcie. Jest tylko kilka dni na przygotowanie się do danej piłki, więc zdolność do szybkiego przestawienia się jest bardzo pomocna.
– Jego umiejętności adaptacyjne i mentalność to cechy, które znajdują odzwierciedlenie w statystykach.
Na boisku zmienia się wszystko z wyjątkiem jednego – Sergio Romero zawsze stabilną formę i jest gotowy do gry.
Komentarze