The Athletic: co dalej z Jackiem Grealishem?

The Athletic Paweł Waluś
Zmień rozmiar tekstu:

Niewątpliwie obecne okienko zdominowane jest przez temat ewentualnych przenosin Jadona Sancho do Manchesteru United. Jednak co dalej? Jeszcze w trakcie sezonu mogliśmy czytać, że przejście Jacka Grealisha na Old Trafford to właściwie „deal done”. Teraz raczej już nikt czegoś takiego nie napisze. Jaka przyszłość czeka Anglika? Zastanawia się nad tym Stuart James na łamach The Athletic.

Artykuł Stuarta Jamesa dla The Athletic – treść oryginalna

Jack Grealish, stojący tyłem do kamery i zatykający palcami uszy. To zdjęcie zostało zapostowane na jego Instagramie pod koniec poprzedniego miesiąca, ledwie cztery dni po tym, jak Aston Villa zapewniła sobie utrzymanie w Premier League. Przekaz był dosyć jasny.

Spekulacje transferowe ciągnęły się już od dawna, ale Grealish nie miał zamiaru zwracać uwagi na to, co się pisze lub mówi na jego temat. To był czas aby zrobić sobie przerwę, odciąć się od wszelkiego hałasu i dyskusji na temat jego wielomilionowego transferu.

To jednak niebawem się zmieni.

Zdjęcie zapostowane przez Grealisha, ujęcie od tyłu po strzeleniu przez niego gola przeciwko West Hamowi // Fot. Andy Rain/Pool/AFP via Getty Images

Grealish wróci do kompleksu Bodymoor Heath należącego do Aston Villi i rozpocznie przedsezonowe przygotowania, a także będzie czekał na jakieś informacje na temat swojej przyszłości.

Chociaż Villa jest i zawsze będzie jego klubem, nadszedł czas na krok do przodu. Po tym, jak pomógł Villi najpierw awansować, a potem utrzymać się w Premier League, kilka klubów zaczęło przyglądać mu się z lekką zazdrością.

Za mniej niż miesiąc będzie obchodził 25. urodziny. Grealish wie, że dla dobra swojej kariery musi grać na najwyższym poziomie, rywalizować z najlepszymi piłkarzami w Europie i grać dla klubu, który co rok będzie walczył o puchary. I jest już gotowy na takie wyzwanie.

Nie powinno to zaskoczyć nikogo w Villi. Klub jest w pełni świadomy tego, co czuje Grealish i gotowy na to, że najbliższe sześć albo siedem tygodni może się okazać okresem niepewności dla obu stron.

Niepewności dlatego, że nie ma żadnej gwarancji na to, że Manchester United, który pozostaje najpoważniejszym kandydatem do pozyskania Grealisha, w ogóle złoży ofertę albo – i tutaj może się zrobić nieciekawie – że będzie to oferta, która przekona Villę do współpracy. Po tym jak pojawiły się wspomnienia o 80 milionach funtów, Villa zaczęła zaprzeczać, że w ogóle wyznaczała jakąkolwiek cenę za Grealisha. Jedna rzecz pozostaje jednak pewna – nie będzie to promocyjny zakup.

W idealnym świecie ambitni właściciele Villi, Nassef Sawiris i Wes Edens, zatrzymaliby Grealisha w klubie. Nie kupili tego klubu dwa lata temu, aby co sezon walczyć o przetrwanie w Premier League i chcą znacząco wzmocnić skład w najbliższe lato. Grealish wraz z Tyronem Mingsem, Johnem McGinnem, Tomem Heatonem i Douglasem Luizem są postrzegani jako zawodnicy, wokół których trener Dean Smith może budować mocny zespół i ma otrzymać pieniądze, które mu to umożliwią.

Właściwie, według dosyć pewnych źródeł, Villa ze wsparciem Sawirisa i Edensa będzie w stanie skorzystać na finansowych problemach innych klubów Premier League spowodowanych pandemią COVID-19. Nie chodzi tutaj o kupowanie zawodników grających dla rywali, ale o coś, co wspomniane źródło opisuje jako „swobodniejszy wyścig” po wyznaczonych zawodników (takich, których cena waha się w okolicach 20 milionów funtów), o których w normalnych warunkach Villa musiałaby walczyć z o wiele większą liczbą klubów. Jako przykład został podany Ollie Watkins z Brentford.

W tym momencie cała sytuacja wygląda bardzo dziwnie. Jeden z większych agentów na rynku opisuje to jako „bardzo depresyjne” letnie okienko transferowe i podkreśla, że większość klubów Premier League wysyła aktualnie wiadomość, że musi wyjść z tego okresu z zyskiem.

Kluby tracą fortuny – mówi agent. – Ostatni lockdown kosztował ich 20 milionów funtów. Następny sezon będzie kosztował 40 milionów funtów. Będą mieć deficyt netto w handlu. Wszyscy potrzebują jakieś 60-80 milionów funtów, żeby w ogóle złapać swobodny oddech.

W środowisku mówiło się jakiś czas temu, że Manchester United, który miał stracić ponad 100 milionów funtów przez pandemię, będzie pracował z budżetem wysokości 50 milionów funtów netto w trakcie obecnego okienka. Należy jednak zwrócić uwagę, że mówiono to zanim zakończyli sezon na trzecim miejscu, gwarantującym grę w Lidze Mistrzów, co mogło podnieść nieco ich możliwości finansowe.

To co wiemy na pewno, to że priorytetem transferowym dla United jest Jadon Sancho, a na Grealishu uwaga skupi się dopiero po tym, jak pozyskanie skrzydłowego Borussii Dortmund zakończy się sukcesem lub niepowodzeniem. Jeśli w ogóle na poważnie zwrócą uwagę na Grealisha. Było wielu ludzi na Old Trafford, którzy podziwiali jego umiejętności, jednak to wcale nie sprawia, że United z całą pewnością złoży za niego ofertę.

Czy United mogłoby pozyskać Grealisha i Sancho w trakcie jednego okienka? – To możliwe, ale mało prawdopodobne ze względu na kwestie finansowe – mówi źródło bliskie klubu.

Grealish chętnie dołączyłby do United, ale ich priorytetem jest Sancho // Fot. Oli Scarff/Pool via Getty Images

Z całą pewnością Grealish nie jest postrzegany jako alternatywa dla Sancho, który został określony jako cel dla wzmocnienia prawego skrzydła i jest zupełnie innym typem piłkarza. Chociaż Grealish może grać szeroko – niektórzy w Villi uważają, że zejście z lewej flanki to dla niego najlepsza pozycja – w United postrzegają go jako kreatywnego pomocnika ofensywnego i kogoś, kto mógłby dać im kolejną opcję w centralnej części boiska wraz z Paulem Pogbą i Bruno Fernandesem.

Mając w pamięci to, że Grealish zakończył ostatni sezon Premier League z ośmioma golami i sześcioma asystami na koncie w drużynie, która raczej nie stanowiła postrachu ofensywnego, wielu zastanawia się, co mógłby osiągnąć otoczony przez Marcusa Rashforda, Anthony’ego Martiala, Masona Greenwooda, Fernandesa i być może Sancho.

Teraz jednak kluby nawet nie rozmawiają o ewentualnym transferze. United mają ważniejsze kwestie do rozwiązania i nie są pod żadną presją w sprawie Grealisha, ponieważ Liverpool, Chelsea, Arsenal ani Tottenham Hotspur nie są nim zainteresowane. Liverpool i Chelsea mają wiele opcji na tę pozycję. „Koguty” i „Kanonierzy” tymczasem nie są w stanie obecnie konkurować, jeśli mówimy o tej skali finansowej.

Niewiele wskazuje na to, że cokolwiek miałoby się wydarzyć (w przeszłości Grealishowi przyglądał się Inter Mediolan), ale pozostaje jeszcze Manchester City, który wykazywał zainteresowanie tym zawodnikiem w przeszłości i nie powinien być wykluczany. Trudno jednak wyobrazić sobie, że w City wydają takie pieniądze na Grealisha, co oznaczałoby dla nich rekord transferowy, w momencie kiedy nawet nie byłby on postrzegany jako opcja do wyjściowego składu.

I tutaj właśnie leży obecny problem z Grealishem – czy ktokolwiek zapłaci za niego 70-80 milionów funtów przy obecnym otoczeniu finansowym? Jakby tego było mało, pojawiają się głosy, że Villa może chcieć o wiele więcej.

Grealish to niezwykle utalentowany zawodnik, zdolny niemal bez wysiłku mijać kolejnych przeciwników z piłką tuż przy nodze, strzelać genialne bramki i w koszulce Villi, samemu wygrywać spotkania. To jednak jest na razie jedyny sezon, w trakcie którego regularnie występował w Premier League i wciąż nie może się pochwalić występem w koszulce swojej reprezentacji. W takim kontekście podane wyżej kwoty wydają się ekstremalnie wysokie.

Ironią tej sytuacji jest fakt, że łatwiej byłoby odejść Grealishowi z Villi, gdyby w ostatniej kolejce sezonu nie strzelił gola West Hamowi, co miało ogromne znaczenie dla kwestii utrzymania jego klubu z dzieciństwa w Premier League. Nie było możliwości, aby kolejny sezon spędził na poziomie Championship. Villa zaakceptowała ten fakt, więc cena za Grealisha zostałaby znacząco obniżona, otwierając o wiele większe możliwości na propozycje transferowe.

Teraz istnieje przekonanie, że dosłownie wszystko może się wydarzyć w trakcie obecnego okienka transferowego, łącznie z tym, że Grealish podpisze nowy kontrakt z Villą – chociaż aktualnie nie są prowadzone rozmowy na ten temat. Ten scenariusz jest możliwy tylko, jeśli nie dojdzie do dużego transferu z udziałem Grealisha i sam zawodnik, który ma umowę ważną jeszcze przez trzy lata, będzie się musiał pogodzić z faktem, że po obecnym okienku transferowym nadal zostanie piłkarzem Villi.

Kluczowym pytaniem pozostaje: co się stanie, jeśli Manchester United albo jakikolwiek inny klub złoży pokaźną ofertę za Grealisha, która jednak nie spotka się z wymaganiami Villi?

Z punktu widzenia Villi sprawa jest bardzo prosta – odrzucą taką ofertę. Jednak z punktu widzenia Grealisha, znajdzie się on w bardzo skomplikowanej sytuacji. Czy zawodnik, który jest wieloletnim kibicem tego zespołu, ma niezwykłą relację z nim i jego kibicami, będzie gotów naciskać, a może nawet wymuszać transfer, tak jak inni robili to przeszłości? W tym momencie trudno sobie coś takiego wyobrazić.

Tak czy inaczej naiwne byłoby myślenie, że Villa zmniejszy swoje wymagania z powodu długiego okresu przebywania Grealisha w klubie z Birmingham. Wszystkie strony zdają sobie sprawę, że cała kwestia będzie leżeć w pieniądzach, a nie sentymentach albo emocjach. Villa będzie walczyć o każdego pensa, tymczasem Grealish może naciskać, aby mieć szansę do zaprezentowania się na najwyższym poziomie.

Grealish celebruje bramkę, która nie tylko utrzymała jego klub w Premier League, ale także utrudniła mu ewentualną przeprowadzkę do innego zespołu // Fot. Andy Rain/Pool via Getty Images

Wiemy na pewno, że Grealish był załamany, gdy przepadła szansa na jego transfer do Tottenhamu dwa lata temu, po tym jak Villa została pokonana przez Fulham w play-offach Championship. Jego rozczarowanie nie minęło w ciągu jednej nocy. Nosił je w sobie przez cały miesiąc.

W tym czasie Villa miała u siebie finansowy bałagan i była zagrożona administracyjne, a Daniel Levy chciał pozyskać Grealisha za okazyjną cenę. Prezes Tottenhamu rozpoczął rozmowy propozycją o wartości 3 milionów funtów oraz wymianą za Josha Onomaha. Prawdę mówiąc, jego taktyka prawdopodobnie by zadziała, gdyby wspomniani już Sawiris i Edens nie przejęli klubu w tamto lato.

Dwa lata później właściciele Villi wciąż nie są pod presją finansową, aby sprzedawać swoich najlepszych zawodników. Zmieniło się natomiast to, że dla Grealisha zegar wciąż tyka.

Na dwa dni przed rozpoczęciem nowego sezonu, którego start zaplanowano na 12 września, będzie obchodził 25. urodziny. Jego kariera znajduje się obecnie na rozdrożu. Jak na razie kierunek na tym skrzyżowaniu wybierać będą za niego inni ludzie.

Komentarze

Podobne wpisy

Najnowsze