Byli piłkarze Man Utd opowiadają o początkach Solskjaera na Old Trafford w roli piłkarza

manutd.com Łukasz Pośpiech
Zmień rozmiar tekstu:

25 sierpnia minęły dokładnie 24 lata od debiutu młodziutkiego wóczas Ole Gunnara Solskjaera w roli piłkarza Manchesteru United. Tamtego sierpniowego dnia 1996 roku zapewne nikt nie obstawiałby, jak wspaniałą karierę Norweg rozegra na Old Trafford, a także że w końcówce drugiej dekady XXI w. obejmie posadę menedżera “Czerwonych Diabłów”.

Nieznany wcześniej zawodnik dołączył do zespołu sir Aleksa Fergusona zaledwie kilka tygodni wcześniej i od pierwszych chwil miał wywrzeć wrażenie na kolegach z szatni. Wszystko dzięki nieustępliwości podczas każdej sesji treningowej, czyli cesze, która charakteryzowała kadrę Manchesteru United przez długie lata.

Norweg nie mógł od razu pokazać swojego talentu w akcji, gdyż pierwsze trzy spotkania kampanii 1995/96 spędził na ławce rezerwowych. Na murawę wybiegł dopiero w meczu z Blackburn Rovers, gdy przy niekorzystnym stanie 1:2, szkocki menedżer postanowił wpuścić Solskjaera.

Zaledwie kilka minut później Norweg zmienił wynik na tablicy, doskakując do piłki, która po główce Jordiego Cruyffa znalazła się przed zawodnikiem pędzącym na bramkę Tima Flowersa. Solskjaer uderzył z powierza, a piłka odbiła się od golkipera i wróciła pod nogi debiutanta. Drugiej szansy już nie zmarnował i kolejnym wolejem, tym razem diabelnie celnym, skierował piłkę do siatki.

Tamta bramka strzelona w debiucie była pierwszą ze 126, które Norweg zdobył grając pod skrzydłami sir Aleksa Fergusona.

Ole wszedł i w ciągu dwóch lub trzech minut wiadomo było o nim wszystko; uderzył prosto do siatki – wspomina David May, za którego Solskajer wszedł na boisko w tamtym spotkaniu. – To było tak dawno temu i czas upłynął. On był fenomenalnym zawodnikiem i jeśli umie przenieść to teraz na chłopaków, to mamy świetnego menedżera, który prze naprzód.

– Pamiętam go niezwykle dobrze – mówił Ben Thornley, który grał wówczas w Akademii Manchesteru United. – Chyba podpisał kontrakt tego samego dnia, co Ronny [Johnsen] i Jordi Cruyff.

– Pierwszą rzeczą, która uderzała, było “wow, ten chłopak wygląda naprawdę młodo”, ale ja myślę, że on i Ronny byli przykładami świetnej sieci skautingu, którą miał sir Alex, która była w stanie ściągać piłkarzy, o których wielu z nas nawet nigdy nie słyszała – kontynuuje.

– To nie zajmowało długo, nie ważne, czy się z nim grało, czy trenowało, by zrozumieć, jak niezwykłym piłkarzem był. Wychodził ze skóry, żeby strzelić bramkę, którąkolwiek nogą, po prostu wbijał piłkę do siatki. Nie było wiele delikatności w tym jak kończył akcje, wszystko przechodziło między nogami bramkarzy, lub tak blisko ich nóg, jak tylko mógł zmieścić piłkę – dodaje Thornley

Thornley nie jest jedynym zawodnikiem Akademii, który pamięta, jak ogromne wrażenie na piłkarzach Manchesteru United zrobił nieznany wcześniej Norweg. Danny Webber zdradził, że podglądał grę Solskjaera, by poprawić swoje własne umiejętności.

– Miałem 14 lub 15 lat w 1996 roku – mówi Webber. – Wyglądał tak młodo, że myślałem, że ściągnęli kogoś tylko kilka lat starszego ode mnie. Jednak on przyszedł i zaczął po prostu wykonywać swoje zadania. Pamiętam jak ćwiczył wykończenie. Siedziałem na wzgórzu na The Cliff i patrzyłem jak trenuje. Nie bawił się.

– Na niektórych ćwiczeniach ludzie się wygłupiali, próbowali podcinać piłkę nad bramkarzem lub wkręcać ją. On po prostu uderzał w dolny róg, znów w dolny róg, potem między nogami bramkarza. Był bezwzględny podczas wykańczania akcji. Nie dziwiło to nikogo, że gdy otrzymywał szanse w sobotnie popołudnia, był gotowy. Nie nazywają go “zabójcą o twarzy dziecka” bez powodu! – dodał zawodnik.

Komentarze

Podobne wpisy

Najnowsze