The Athletic: Lindelof ma problemy, ale Solskjaer nie ufa swoim opcjom rezerwowym

The Athletic Sebastian Słabosz
Zmień rozmiar tekstu:

Po meczu z Crystal Palce, przegranym przez Manchester United na Old Trafford 1:3 na inaugurację sezonu przez „Czerwone Diabły”, pod ogromną krytyką znalazł się środkowy obrońca Solskjaera, Victor Lindelof.

Szwed najpierw przegrał pojedynek biegowy z Jeffreyem Schluppem, który posłał płaskie dośrodkowanie do Androsa Townsenda, a ten dał prowadzenie gościom (choć tutaj zawiniła też opieszałość Harry’ego Maguire’a i Luke’a Shawa, któremu uciekł strzelec gola).

Następnie nieszczęśliwie dla siebie Szwed – po decyzji sędziego, poprzedzonej weryfikacją systemu VAR, a i tak pozostawiającej spore wątpliwości – sprokurował karnego, po którym padł gol na 2:0 dla „Orłów”. Na koniec, przy trzecim golu, do spółki z Harrym Maguire’em, nie potrafili zgasić niebezpieczeństwa, które swoim dryblingiem stworzył Wilfried Zaha, który po chwili ustalił wynik spotkania na 3:1 dla gości z Londynu.

Po meczu Szwed stał się głównym celem ataków frustracji ze strony fanów Manchesteru United, a także części ekspertów, jak chociażby byłego kapitana „Czerwonych Diabłów”, Gary’ego Neville’a, który stwierdził wprost, że 26-latek jest za słaby, a klub z parą obrońców Lindelof-Maguire, nigdy nie wygra mistrzostwa Anglii.

Bliżej sytuacji związanej z Victorem Lindelofem, a także mankamentom Szweda, którego jeszcze stosunkowo niedawno chwalono za występy i nadano mu przydomek „Iceman”, przygląda się dziennikarz serwisu The Athletic, Laurie Whitwell.

Artykuł Lauriego Whitwella dla The Athletic – treść oryginalna

Plan Manchesteru United na dobrą defensywę jest taki, że każdy członek tworzący tę formację powinien mieć odpowiednią siłę do walki w sytuacjach jeden na jednego, a nie jedynie jako kolektyw.

Ole Gunnar Solskjaer chce, aby jego drużyna angażowała ludzi w ofensywę, akceptując przy tym, że może otwierać się na potencjalne kontrataki rywali w równej liczbie bądź nawet z przewagą przeciwników w porównaniu do tych, którzy zostali w obronie. W takim przypadku posiadanie defensorów potrafiących w pojedynkę zażegnywać niebezpieczeństwu, jest kluczowe.

Siła, szybkość i wyczucie czasu, są tutaj koniecznymi cechami. Wymaganym jest również, aby taki piłkarz wziął na siebie odpowiedzialność za wykonanie znaczącej interwencji, zamiast przekazywać ją koledze z formacji.

Tymczasem Crystal Palace nie musiało mieć nawet przewagi liczebnej w swoich atakach, aby tworzyć zagrożenie na Old Trafford. Te trzy stracone przez United gole były jasnym przypomnieniem, że jeżeli wizja Solskjaera ma się urzeczywistnić, to ten rażący problem trzeba będzie rozwiązać.

Victor Lindelof dwukrotnie nie zdołał przyjąć na siebie interwencji, gdy Crystal Palace ruszało z atakiem. W pierwszej połowie nie zdołał powstrzymać Jeffreya Schluppa, gdy ten dośrodkowywał do Androsa Townsenda przy sytuacji bramkowej. Z kolei w drugiej odsłonie gry nie trafił dobrze w piłkę, zagrywając ją do Tyricka Mitchella po odbiciu się od Wilfrieda Zahy, piłkarza który nie jest szczególnie znany ze stosowania jakiejś brutalnej siły.

To właśnie w meczu przeciwko Crystal Palace w zeszłym sezonie, Lindelof przegrał starcie główkowe ze Schluppem, co doprowadziło do tego, że Jordan Ayew strzelił gola dla gości i to ma znaczenie tutaj, nawet pomimo tego, że tym razem, także inni zawodnicy popełniali błędy.

Martin Rickett – Pool/Getty Images

Złe ustawienie się Luke’a Shawa, doprowadziło do gola Androsa Townsenda, z kolei ustawienie ciała Harry’ego Maguire’a, zaprosiło Zahę do oddania strzału przy krótkim słupku przy trzeciej bramce dla „Orłów”. Jednak to reakcje Lindelofa – a w zasadzie ich brak – ponownie pokazały, że jego pozornie gwarantowane miejsce w wyjściowym składzie u Solskjaera, jest problematyczne. Szwed po prostu nie budzi zaufania w pojedynkach jeden na jeden, których częstotliwość tylko by wzrastała, jeżeli United atakowałby tak, jak zamierza to robić.

United stracił 36 goli w Premier League w ubiegłym sezonie, będąc trzecią najlepszą defensywą w lidze. W międzyczasie Manchester City pozwolił wbić sobie przez rywali 35 bramek, a mistrz z Liverpoolu 33. Jednak obie te drużyny znacząco przebiły United pod kątem liczby strzelonych goli, zdobywając ich kolejno o 36 i 19 więcej. Solskjaer próbuje to zniwelować, celując w transfer Jadona Sancho, ale to mogłoby nałożyć jeszcze większą presję na funkcjonowanie obrony, zarówno jako kolektyw, jak i indywidualnie.

Swego czasu Rio Ferdinand Nemanja Vidić stanowili duet, który idealnie do siebie pasował, ale przy tym można było także zaufać każdemu z nich w zakresie indywidualnych umiejętności. Podobnie było wcześniej z Garym Paliisterem i Stevem Brucem. Louis Saha w ubiegłorocznej rozmowie z The Athletic opowiadał o tym, jak gracze United chcieli wygrywać indywidualne pojedynki w klubie w czasach, gdy sam tam grał. Solskjaer chce odtworzyć tę niezawodność, jaką prezentowali tamci zawodnicy.

Liverpool ma precyzyjną koordynację jako drużyna, ale posiada też w składzie Virgila van Dijka, którego szybkość i umiejętność czytania gry, często łagodzi ryzyko wystawienia na ataki rywali bramki strzeżonej przez Alissona.

Maguire ulepszył grę United, ale jest wielu ludzi bliskich temu klubowi, którzy czują, że jego partnerem w obronie powinien być mobilny i szybki defensor. Taki piłkarz mógłby uzupełniać pracę, jaką na boisku wykonuje Anglik.

Lindelof wypracował sobie pozycję preferowanego partnera do obrony dla Maguire’a głównie przez umiejętności, jakie prezentuje z piłką przy nodze niż bez niej. Jest szczególnie dobry w przecinaniu linii podaniami do pomocy. Przy tym jednak może być podatny na bezpośrednie piłki posyłane przez rywali i agresywnie grających przeciwników. Niektórzy też wierzą w to, że zaufanie Solskjaera do Szweda wynika między innymi z tego, że zawodnik ten – w odróżnieniu od wielu swoich kolegów z formacji – po prostu często pozostaje zdrowy.

Warto przypomnieć, że pochlebne opinie na temat Lindelofa nie były powszechne, gdy Szwed przychodził Manchesteru United za 31 milionów funtów w lipcu 2017 roku. Niektórzy pracownicy klubu opowiadali się za transferem Michaela Keane’a, gdzie negocjacje w tej sprawie posunęły się naprzód do tego stopnia, że piłkarz uzgodnił już indywidualne warunki swojego powrotu na Old Trafford po telefonie od Jose Mourinho.

Ostatecznie jednak Portugalczyk zainicjował dopięcie umowy Lindelofa, a część źródeł spekuluje, że zaangażowanie we wszystko Jorge Mendesa, zmieniło kierunek postępowania klubu. Keane, który jest wychowankiem United, ostatecznie przeniósł się z Burnley do Evertonu. Tymczasem United po raz kolejny spoglądał w stronę Keane’a w ubiegłe lato, gdyż postrzegało go jako alternatywę dla Harry’ego Maguire’a.

Próbując przejść na wyższy poziom od tego, który prezentuje Lindelof, w klubie prowadzono dyskusje nad pozyskaniem kolejnego środkowego obrońcy – gdzie głównie przewijało się nazwisko Dayota Upamecano – jednak przez deadlinem transferowym, który wyznaczono na 5 października, United priorytetowo traktuje wzmocnienie innych pozycji.

Do tego oczywiście dochodzi także inny czynnik. – Trudno jest pozyskać nowego środkowego obrońcę, jeżeli ma się ich w składzie już siedmiu – mówi jedno ze źródeł w klubie. Biorąc pod uwagę, że nie doszło jeszcze do porozumienia z Romą ws. definitywnego transferu Chrisa Smallinga, zatrudnienie nowego piłkarza na tę pozycję, może okazać się zbyt skomplikowane.

Marcos Rojo to kolejny środkowy obrońca, który potencjalnie może opuścić klub, ale jego wynagrodzenie, sięgające 100 tysięcy funtów tygodniowo, skutecznie odstrasza potencjalnych kupców. To samo można powiedzieć o Philu Jonesie, który nie jest jeszcze w pełni zdrowy, ale wciąż jest w stanie dopiąć swój transfer w tym okienku, jeżeli pojawi się klub z odpowiednią ofertą. 28-latkowi przygląda się Newcastle United.

Przy czym generalnie United słabo radzi sobie z uzyskiwaniem pieniędzy z rynku transferowego pochodzących ze sprzedaży swoich piłkarzy i ten trend wydaje się, że się nie zmieni. Oznacza to, że w klubie jest wciąż tłoczono w kwestii zawodników, którym Solskjaer nie ufa nawet na tyle, aby mogli rozegrać 20 czy 30 spotkań w trakcie sezonu, czego powinno się oczekiwać od zawodnika pierwszej drużyny.

Dlatego też zamiast kupować kogoś nowego, Solskjaer prawdopodobnie będzie musiał spojrzeć na wewnątrz klubowe zasoby ludzkie, jeżeli zdecyduje się odświeżyć swoją linię obrony.

Eric Bailly jest gotowy, aby wyjść przed szereg i bardziej pasuje do profilu partnera dla Maguire’a niż Lindelof, przynajmniej pod kątem posiadanej szybkości i aktywności. Zapał Iworyjczyka może ostatecznie okazać się zbyt pochopny, ale jego 11 występów z zeszłego sezonu, było pewnego rodzaju zachętą. Kontuzje wciąż pozostają problemem 26-latka, ale nie powinno się go jeszcze skreślać.

Axel Tuanzebe jest nawet jeszcze szybszym piłkarzem niż Bailly i był plan w ubiegłym sezonie, aby wypróbować 22-latka obok Maguire’a w poszczególnych momentach. Anglik poprowadził nawet United w meczu z Rochdale w Pucharze Ligi jako kapitan, ale potem doznał serii różnych kontuzji i nie grał od grudnia ubiegłego roku.

Teden Mengi postrzegany jest przez Solskjaera jako posiadający „coś wyjątkowego”, ale z rozwojem 18-latka trzeba ostrożnie postępować. Trenuje teraz z pierwszą drużyną, ale wciąż potrzebuje meczów w kadrze U-23, aby kontynuować swój rozwój.

Wniosek jest więc taki, że chociaż Solskjaer posiada przesyt na pozycji środkowego obrońcy, to w rzeczywistości Lindelof ma tylko skromną konkurencję. To z kolei podważa ambicje United, aby w tym sezonie osiągnąć coś więcej niż 3. miejsce w lidze i trzy przegrane półfinały.

Komentarze

Podobne wpisy

Najnowsze