Marcus Rashford po meczu z Brighton: to było najbardziej szalone spotkanie, w jakim dotąd zagrałem

MUTV Sebastian Słabosz
Zmień rozmiar tekstu:

Po niezwykle dramatycznym sobotnim meczu Manchesteru United z Brighton & Hove Albion przed klubowymi kamerami stanął Marcus Rashford, strzelec jednej z bramek „Czerwonych Diabłów” w tym spotkaniu i jednocześnie gola nr 10 000 w historii oficjalnych występów klubu z Old Trafford.

WYWIAD Z MARCUSEM RASHFORDEM DLA MUTV PO MECZU Z BRIGHTON

Marcus, możesz nam jakoś w skrócie opisać to, co dzisiaj zobaczyliśmy w tym niecodziennym meczu?

– To był szalony mecz, prawdopodobnie najbardziej szalony, w jakim kiedykolwiek grałem. Rywale obijali słupki, poprzeczki, chyba z pięć razy. Do tego decyzje podejmowane przy pomocy systemu VAR w kwestii tego cofniętego karnego dla nich i tej „jedenastki” dla nas pod koniec spotkania. Z pewnością możemy mówić o szczęściu, że zdobyliśmy trzy punkty, ale takie rzeczy zdarzają się w piłce nożnej. Nawet gdy rywale wyrównali w samej końcówce, to pokazaliśmy świetny charakter i pragnienie, aby przeć jeszcze do przodu. Wywalczyliśmy rzut rożny w zasadzie z niczego. Harry [Maguire] był zdeterminowany, aby dojść do tego dośrodkowania jako pierwszy i wywalczył dla nas ten rzut karny.

Czy uważasz, że w tej końcowej akcji meczu faktycznie należał wam się rzut karny? Widziałeś dobrze tę sytuację?

– Nie widziałem tego, ale jedynym powodem, przez który uważałem, że był tam rzut karny, była reakcja piłkarzy. Reszta naszych zawodników wiedziała, że jest duża szansa na jedenastkę. Ważnym było, aby Bruno [Fernandes] wziął piłkę i odseparował się od tych emocji, jakie panowały dookoła, aby uspokoił się. Zrobił to, wpakował piłkę do siatki, a my zdobyliśmy trzy punkty.

Znasz to bardzo dobrze z własnego doświadczenia, bowiem przechodziłeś przez podobną sytuację w meczu z Paris Saint-Germain w Lidze Mistrzów…

– Tak. W takich sytuacjach trzeba skupić się na zadaniu i odseparować od wszystkiego dookoła. Trzeba się wyciszyć i wykorzystać taką doskonałą okazję.

Strzeliłeś dziś wspaniałą bramkę…

– Tak, to była dobra piłka wyprowadzona do kontrataku. Przy czym uważam, że jako drużyna powinniśmy lepiej sobie radzić, częściej być w posiadaniu piłki i stwarzać więcej sytuacji strzeleckich dla napastników, a także pomocników. Jest więc wiele do poprawy. Po tym meczu nie dowiedzieliśmy się niczego nowego na swój temat. Wiedzieliśmy, że mamy charakter i pragnienie, aby przeć do przodu. Nawet w sytuacji, gdy nasi rywale zdobyli gola niemal w ostatniej akcji meczu, udało nam się przeprowadzić jeszcze akcję ofensywną i wyczarowaliśmy coś z niczego.

Twoja bramka była golem numer 10 000 w oficjalnym meczu Manchesteru United w historii tego klubu. Trzeba przyznać, że to imponująca liczba…

– 10 000? To zabawne, w jaki sposób do tego doszło, ale musimy do tego podchodzić ze spokojem. Musimy wykorzystać te trzy punkty jako naszą motywację do rozwoju i stawania się lepszymi. Zresztą musimy się poprawić, jeżeli chcemy osiągnąć założone przez nas na ten sezon cele.

Czyli ostatecznie należy uznać, że najważniejszy dla was jest osiągnięty w tym meczu wynik?

– Tak, zdecydowanie. Zaliczyliśmy wolny start w ostatnim meczu ligowym, więc jeszcze bardziej istotnym było zdobycie w tym spotkaniu punktów. Z uwagi na to, że przegraliśmy pierwszy mecz, musieliśmy wygrać ten. Nie ma znaczenia to, w jaki sposób wygraliśmy. Zdobyliśmy trzy punkty i teraz możemy ruszyć naprzód oraz poprawić naszą grę.

A jak ty się czujesz? Chyba wracasz do formy. Strzeliłeś gola w tym meczu, zdobyłeś też bramkę w pucharze w środku tygodnia.

– Oczywiście strzelanie goli jest miłym uczuciem, ale jeszcze lepiej czuję się, gdy po prostu wygrywamy mecz. Mam nadzieję, że będziemy w stanie teraz dalej zwyciężać. Przy czym też zdecydowanie musimy poprawić naszą grę.

Komentarze

Podobne wpisy

Najnowsze