Manchester United, w trakcie dwóch miesięcy trwania obecnego okna transferowego i na niespełna tydzień przed jego zakończeniem, dokonał jak na razie tylko jednego transferu do klubu. Na Old Trafford zawitał Donny van de Beek z Ajaksu.
Codziennie wiele pisze się o kolejnych planowanych transferach “Czerwonych Diabłów” jeszcze przed poniedziałkowym deadlinem, ale coraz więcej kibiców ma wątpliwości czy do nich dojdzie. Tymczasem zdaniem dziennikarza “The Telegraph”, Jasona Burta, to nie kupowanie zawodników jest największym problemem Manchesteru United, a ich sprzedawanie.
Artykuł Jasona Burta dla “The Telegraph” – treść oryginalna
Największym problemem Manchesteru United nie jest brak wydawanych środków na transfery – jest nim brak odpowiedniej sprzedaży swoich zawodników. Kiedy po raz ostatni klub zyskał dużą sumę pieniędzy za piłkarza, którego był gotowy puścić?
Największymi transakcjami sprzedażowymi klubu z Old Trafford w ostatnich latach były odejścia Romelu Lukaku oraz Angela di Marii, choć w obu tych przypadkach United otrzymał mniej pieniędzy niż wcześniej zapłacił za tych piłkarzy, gdy pozyskiwał ich do drużyny.
A wcześniej? Wychowanek Manchesteru United, Danny Welbeck, został sprzedany do Arsenalu za 16 milionów funtów w 2014 roku – tylko po to, aby kolejni menedżerowie, jak Jose Mourinho, deklarowali że nie pozwoliliby mu odejść, podczas gdy United złamał się nawet przy Daleyu Blindzie. Co potem?
To prawda, że prawdopodobnie trzeba byłoby wrócić do 2009 roku i rekordowego wówczas transferu na świecie Cristiano Ronaldo do Realu Madryt. Klub z Old Trafford kupił Portugalczyka sześć lat wcześniej za 12,2 milionów funtów, aby sprzedać z zyskiem za ponad 80 milionów funtów.
Oczywiście nie chciano sprzedawać Ronaldo, a i teraz klub ma w drużynie takich piłkarzy jak Marcus Rashford czy nawet Mason Greenwood, na sprzedaży których mógłby sporo zarobić, ale jednocześnie doprowadziłoby to do buntu wśród fanów.
Jednak żaden z tych graczy nie jest na sprzedaż i nie powinien być. Przy czym United może czuć wstyd np. z tytułu sprzedaży Michaela Keane’a do Burnley za 2 miliony funtów w 2015 roku tylko po to, aby Everton zapłacił za tego piłkarza dwa lata później 30 milionów funtów. Tymczasem każdy wie, jakie problemy na środku obrony ma United.
Nie miało to znaczenia w latach panowania sir Alexa Fergusona, ponieważ United zdobywał trofea, a inwestycje były oczywiście w dużej mierze odbierane pozytywnie. Jednak gdy Szkot odszedł na emeryturę, to się zmieniło. Odpowiednie działania na rynku transferowym stały się jeszcze ważniejsze. Dotyczy to zarówno transferów do, jak i z klubu.
W programie meczowym przed pierwszym spotkaniem Manchesteru United w tym sezonie przeciwko Crystal Palace, wiceprezes wykonawczy, Ed Woodward słusznie napisał: – Musimy zachowywać się odpowiedzialnie, jeżeli chodzi o korzystanie z naszych zasobów podczas tego czasu pełnego wyzwań.
Jednak na ile odpowiedzialnie United zachowywał się w kwestii “swoich zasobów” na przestrzeni ostatnich kilku lat? Porażka z Crystal Palace była poniesiona w słabym stylu – było to też najgorsze otwarcie sezonu przez klub od 25 lat – a nastrój frustracji wśród kibiców tej drużyny tylko się pogorszył na widok jednego z byłych graczy “Czerwonych Diabłów”, Wilfrieda Zahy, który upokorzył ich w tym meczu. Tak samo na widok Tottenhamu ogłaszającego transfery Garetha Bale’a i Sergio Reguilona. Obaj byli zawodnikami, z którymi United prowadził rozmowy na temat potencjalnych przenosin na Old Trafford.
Po porażce z Crystal Palace werdykt – wydany m.in. przez byłego obrońcę United, a obecnie eksperta piłkarskiego, Gary’ego Neville’a – był jasny: klub musi kupić nowego środkowego obrońcę. Przy czym Solskjaer ma obecnie w drużynie nie mniej jak ośmiu takich zawodników – Harry Maguire, Victor Lindelof, Eric Bailly, Chris Smalling, Phil Jones, Marcos Rojo, Axel Tuanzebe, a także Teden Mengi, 18-latek awansowany do pierwszej drużyny z zespołu młodzieżowego.
Każda rozsądna ocena tej sytuacji sugerowałaby, aby United zredukował tę liczbę, ale zamiast tego klub odrzuca kolejne oferty za Chrisa Smallinga, który desperacko próbuje doprowadzić do swojego definitywnego transferu do AS Romy. Anglik grał tam regularnie na wypożyczeniu w zeszłym sezonie, podczas gdy w meczach “Czerwonych Diabłów” w tej kampanii nie znalazł się nawet na ławce rezerwowych.
W międzyczasie Marcos Rojo po raz ostatni wystąpił w koszulce Manchesteru United w listopadzie 2019 roku, a ogólnie w poprzedniej kampanii dokonał tego 9 razy, co i tak jest wynikiem nieco lepszym niż w sezonie 2018/2019, kiedy to wystąpił tylko siedmiokrotnie. 30-letni Argentyńczyk, który w ostatnim czasie przebywał na wypożyczeniu w Estudiantes, ogólnie zagrał tylko w 21 meczach United, odkąd klub podpisał z nim nowy kontrakt w marcu 2018 roku, który obowiązuje do czerwca 2021 roku, a “Czerwone Diabły” mają jeszcze opcje jego przedłużenia o kolejny rok.
Do tego dochodzi oczywiste porównanie. Działania United w tej sferze są zawstydzające przy aktywności Liverpoolu czy Chelsea. Gdzie się podziała odwaga tego klubu, aby zawrzeć taką umowę sprzedaży jak chociażby ta, która dotyczyła w “The Reds” Philippe Coutinho, gdy ten przenosił się do Barcelony bądź Edena Hazarda, gdy Belg opuszczał “The Blues” na rzecz Realu Madryt? W końcu można by w ten sposób mądrze wykorzystać takie dochody.
Zamiast tego United ma obecnie przepełniony i niezbalansowany skład. Gdy tylko na niego spojrzeć, od razu da się dostrzec zbyt długą listę obrońców, wielu pomocników o bardzo podobnej charakterystyce i obecnie niezbyt wielu napastników. Krytyka partnerstwa w obronie Harry’ego Maguire’a i Victora Lindelofa jest słuszna, ale ta para kosztowała klub 115 milionów funtów! Odpowiedzią na to z pewnością nie może być po prostu zakup kolejnego środkowego defensora bez bliższego przyjrzenia się temu, co obecnie klub ma w swoich zasobach.
Nawet wśród departamentu bramkarskiego wydaje się, że skład jest przepełniony. David de Gea jest najlepiej zarabiającym piłkarzem w klubie, Dean Henderson dopiero co podpisał nowy kontrakt na poziomie 110 tysięcy funtów tygodniowo, a Sergio Romero wciąż jest w zespole jako numer trzy. Coś musi się tu zadziać i United raczej będzie musiał w końcu dokonać wyboru pomiędzy De Geą i Hendersonem zamiast posypywać to wszystko lukrem.
Czyszczenie składu jest zdrowe. Wydaje się, że United nie jest w stanie najpierw sprzedać jednych piłkarzy, a potem kupić kolejnych. Wygląda to niemal jak podejście w stylu gromadzenia tego, co się już ma niż wykazywania śmiałości w celu odświeżenia składu. Do bycia bardziej bezwzględnym w tej kwestii. Chodzi też o uzyskiwanie odpowiednich cen od innych klubów, które składają dobre oferty. Tymczasem agenci i kluby narzekają, że robienie transferów z United jest często niepotrzebnie przeciągane lub – jak to określił jeden z agentów – “wyczerpujące”.
W Chelsea Marina Granowska ma dobrą reputację dzięki temu, że otrzymuje to, czego chce, jeżeli chodzi o transfery. To samo tyczy się Michaela Edwardsa, dyrektora sportowego Liverpoolu. Dla przykładu, gdy “The Reds” pozyskiwali Diogo Jotę za 45 milionów funtów z Wolverhampton Wanderers, to od razu odzyskali 13,5 miliona funtów od tego samego klubu ze sprzedaży 18-letniego Ki-Jana Hoevera, który wcześniej kosztował ich 80 tysięcy funtów, gdy przychodził z Ajaksu i przed swoim transferem do “Wilków” jeszcze nie zagrał w Premier League. Mistrzowie Anglii są odważni w swoich działaniach, a przy tym bilansują księgi rachunkowe oraz skład. Nagła opłata z Jotę też nie wydaje się zbyt duża.
Pod względem wydatków netto na wzmocnienia, United jest daleko w tyle za Manchesterem City, ale będąc fair wobec “The Citizens”, to nie tylko osiągali w ostatnich latach znacznie większe sukcesy, ale też dodali do swojego składu bardziej wartościowych zawodników. Historycznie schodzą też już z niższego progu tej piramidy, bowiem przez ostatnią dekadę musieli mocno inwestować, aby znaleźć się w elicie.
Nadzieja dla United jest przynajmniej taka, że w ostatnich dwóch latach klub lepiej radzi sobie z rekrutacją, pozyskując takich zawodników jak chociażby Bruno Fernandes czy Donny van de Beek. Przy czym jednak zdecydowanie nie sprzedają wystarczająco dobrze i to tym powinni się zająć.
Komentarze