Solskjaer dla MUTV przed potyczką z Brighton w Carabao Cup: każdy mecz żyje własnym życiem

manutd.com Sebastian Słabosz
Zmień rozmiar tekstu:

Już w środę wieczorem „Czerwone Diabły” po raz kolejny zmierzą się z Brighton & Hove Albion na Amex Stadium. Tym razem stawką tego spotkania nie będą punkty ligowe, a awans do ćwierćfinału Pucharu Ligi.

W miniony weekend podopieczni Ole Gunnara Solskjaera pokonali „Mewy” 3:2 w ostatniej akcji meczu, po skutecznym strzale z rzutu karnego Bruno Fernandesa, który został podyktowany…już po gwizdku oznajmiającym zakończenie spotkania. Do akcji wkroczył VAR i prowadzący ten pojedynek sędzia główny, Chris Kavanagh, ocenił zagranie ręką Nela Maupaya w swoim polu karnym jako przewinienie.

Przy tym wszystkim „Czerwone Diabły” miały mnóstwo szczęścia, bowiem w trakcie spotkania piłkarze Brighton aż pięciokrotnie obijali obramowanie bramki strzeżonej przez Davida de Geę.

„Mewy” z pewnością będą chciały odegrać się za sobotnią porażkę, zaś podopieczni Ole Gunnara Solskjaera pokazać tym razem z dobrej strony swoim kibicom i sztabowi szkoleniowemu. Wywiadu dla klubowej telewizji przed nadchodzącym meczem udzielił norweski szkoleniowiec.

WYWIAD Z OLE GUNNAREM SOLSKJAEREM DLA MUTV PRZED MECZEM Z BRIGHTON & HOVE ALBION W 4. RUNDZIE CARABAO CUP

Ole, na wstępie czy miałeś szansę, aby w pełni przyjrzeć się temu, co właściwie wydarzyło się w minioną sobotę?

– [Uśmiech] Tak, zrobiliśmy to. Oczywiście, że przyjrzeliśmy się temu spotkaniu. Gdy spojrzeć na inne mecze i inne rezultaty oraz incydenty, jakie miały miejsce w spotkaniach ligowych, to można pomyśleć, że te trzy punkty są kluczowe. Mogliśmy też bliżej spojrzeć na nasz występ, w szczególności ostatnie 20-25 minut, gdy tak naprawdę nie byliśmy za bardzo przy piłce i nie kontrolowaliśmy tego meczu, prowadząc 2:1. Jednak po raz kolejny – ostatecznie zdobyliśmy trzy punkty. Nasza reakcja po utracie gola była fantastyczna, więc ogólnie można wynieść z meczu z Brighton pewne pozytywy. Musimy być zadowoleni. Nie wydaje mnie się, aby zbyt wiele drużyn jadąc na Amex Stadium rozegrało komfortowy mecz w tym sezonie.

W miniony weekend byliśmy świadkami kilku niewiarygodnych wyników w lidze, a także wielu strzelonych bramek. Czy to wynika z tego, że praktycznie każda drużyna miała krótki i przerywany okres przygotowawczy do sezonu?

– Tak, uważam że piłka nożna się zmieniła. Nie ma teraz fanów na stadionach i jest to całkiem inna gra. Podczas okresu przygotowawczego wszyscy byli na różnym poziomie przygotowań, do tego wyszła nowa zasada dotycząca odgwizdywania przewinień za zagranie piłkę ręką. Nigdy nie wiadomo, co może się wydarzyć. Można o tym dyskutować przez cały dzień, ale potrzebujemy jasnej deklaracji na temat tego, co jest przewinieniem i za co dyktowany będzie rzut karny, ponieważ teraz wygląda to tak, że wystarczy kogoś trafić w rękę. Na przykład nam się to przydarzyło w meczu z Crystal Palace, gdy podyktowano karnego dla rywali po zagraniu piłki ręką przez Victora [Lindelofa]. Do tego była ta główka przeciwko Tottenhamowi, po której Eric Dier nawet nie wiedział, że piłka go uderzyła. Widzieliśmy też bramkę strzeloną przez Chelsea w końcówce meczu z West Bromwich Albion. Nie było tam zagrania ręką? Potrzebujemy jasnych przepisów. Mówimy o całym zbiorze spraw, które nie są normalne.

Rzadko zdarza się, aby wszyscy menedżerowie zgadzali się co do jakiejś sprawy, ale wydaje się, że każdy postrzega, że te zasady wymagają nieco doprecyzowania?

– Na przestrzeni ostatnich lat dokonano wielu zmian i wprowadzono mnóstwo niuansów w przepisach piłki nożnej. Kiedyś wszystko wydawało się znacznie łatwiejsze.

Czy wasz sobotni mecz będzie miał jakiś wpływ na ten środowy pojedynek? Zakładam, że obie drużyny wyjdą na boisko w dość odmienionych składach?

– Nie jestem tego pewny. Każdy mecz żyje własnym życiem. Choć oczywiście biorąc pod uwagę etap sezonu, na którym się znajdujemy i wszystkie te mecze, które są jeszcze przed nami, to myślę, że obie drużyny dokonają zmian. Można dostrzec, że kluby wystawiają do gry inną drużynę na mecze pucharowe, a inną na spotkania ligowe. My na pewno ich dokonamy. Zespół, który wystąpi w najbliższym spotkaniu będzie kadrowo podobny do tego, który grał z Luton Town w ubiegłym tygodniu.

Jak wspomniałeś, w meczu z Luton Town dokonałeś wielu zmian po spotkaniu z Crystal Palace, ale wciąż była to silna drużyna. Piłkarze potrzebują w tym okresie rozgrywać spotkania, prawda?

– Tak, to dla piłkarzy szansa na to, aby zyskać czas meczowy. Musimy przygotować cały skład na długi sezon, który jest przed nami. To też okazja dla poszczególnych zawodników, aby zaimponować mi i całemu sztabowi szkoleniowemu. Na tym etapie, na którym się znajdujemy, potrzebujemy mieć piłkarzy, którzy są gotowi i dostępni do gry, ponieważ to będzie długi sezon. Na szczęście mamy silny i szeroki skład.

Masz w swojej drużynie jakieś nowe problemy zdrowotne czy może jakieś stłuczenia po sobotnim meczu?

– Nie, nie bardzo. Przed nami wielki tydzień, w którym najpierw zagramy ten mecz pucharowy, a następnie w niedzielę zmierzymy się z Tottenhamem. Spoglądamy więc na te dwa spotkania.

W poprzedniej rundzie tych rozgrywek, menedżer Brighton dokonał 11 zmian w swoim składzie w porównaniu do meczu ligowego. Zakładam, że nieco trudno jest przygotować się do takiego spotkania?

– Nigdy nie wiadomo, co dany menedżer myśli i czego chce. Jednak dla nas jest to mecz, który po prostu chcemy wygrać. Potrzebujemy też, aby piłkarze weszli już odpowiednio w początek tego sezonu.

Ewentualna wygrana zapewni wam udział w ćwierćfinale tych rozgrywek. Czy to jest jeden z pozytywów tych rozgrywek, że nie trzeba brać w nich tak długo udziału, aby dojść do decydujących rund?

– To też zależy od tego, jak chcesz się dostać do tych dalszych etapów. Są takie drużyny, które przechodzą do nich nawet nie rozgrywając spotkań! [śmiech – nawiązanie do Tottenhamu, który awansował do kolejnego etapu po tym, gdy Leyton Orient poddało mecz w 3. rundzie Carabao Cup z uwagi na zbyt duże zagrożenie w swoich szeregach ze strony Covid-19 – wyj. red.]. To rozgrywki, w których zawsze chcesz zajść daleko, a przy tym dać szansę młodym dzieciakom na zebranie trochę doświadczenia. Do tego skład potrzebuje takiego poczucia, że jesteśmy w tym wszystkim razem. Jeżeli gra się tylko jedną „jedenastką”, to czasami nie jest to dobre rozwiązania. Chcemy po prostu wygrać i zbudować to poczucie, że jest to dla nas ważne w tym sezonie.

Wygrana w tych rozgrywkach to jedyna rzecz, której brakuje w twoim piłkarskim CV.

– Tak, wiem. Przegrałem jeden czy dwa finały, nawet nie pamiętam ile ich było. Przy czym wygrałem dzień po jednym z nich, ponieważ wówczas na świat przyszła moja córka. To było ważniejsze!

Mogliśmy w tym tygodniu obejrzeć kilka świetnych zdjęć z treningu, na którym David de Gea i Dean Henderson wygrali mecz tenisa, w którym piłkę należało uderzać jedynie głową. Jesteś zadowolony z tego, jak razem współpracują?

– Jesteś pewny, że go wygrali czy tak po prostu to przedstawiają? [Śmiech] Nasz dział bramkarski to tętniący życiem obszar. David [de Gea] i Dean [Henderson] się dogadują i naciskają na siebie nawzajem. Lee Grant i Nathan Bishop również – to dwójka topowych profesjonalistów, którzy w tym momencie pomagają tej grupie. Mamy duże szczęście i przywilej, że mamy takich bramkarzy.

manutd.com

W czwartek rozlosowana zostanie faza grupowa Ligi Mistrzów. Z uwagi na to, że Manchester United znajduje się w drugim koszyku, istnieje duże prawdopodobieństwo, że zagracie z wielką drużyną, jak np. z Juventusem, Bayernem bądź PSG.

– To samo tyczy się ich, ponieważ mogą trafić na nas! Cieszymy się, że bierzemy udział w tych rozgrywkach i chcemy zajść w nich daleko, poczynając od awansu z grupy. Niezależnie od tego, na kogo trafimy, jesteśmy losowani z drugiego koszyka, więc otrzymamy topową drużynę. Przy czym w tym momencie w Europie gra wiele dobrych drużyn, więc tak naprawdę same nazwy nie mają tu znaczenia.

Komentarze

Podobne wpisy

Najnowsze