Jadon Sancho trafi do Manchesteru United? To było jedno z najczęściej zadawanych pytań i jedna z najdłuższych sag transferowych z “Czerwonymi Diabłami” w tle. Wiele miesięcy spekulacji przed otwarciem okna transferowego, 10 tygodni negocjacji w trakcie jego trwania, a efekt końcowy? Status quo.
Całą sprawę prześledzili dokładnie dziennikarze serwisu The Athletic, wyjawiając jak w rzeczywistości wyglądała “pogoń” Manchesteru United za skrzydłowym Borussii Dortmund.
Artykuł Lauriego Whitwella, Davida Ornsteina i Raphaela Honigsteina dla The Athletic – treść oryginalna
Ole Gunnar Solskjaer zidentyfikował Jadona Sancho jako swój główny cel transferowy na to lato, jako że w tym zawodniku widziano kluczową okazję do tego, aby wzmocnić skład po kwalifikacji drużyny do tegorocznej edycji Ligi Mistrzów.
Jednak po 10 tygodniach okazji do prowadzenia rozmów w tej sprawie, Sancho ostatecznie pozostał piłkarzem Borussii Dortmund, a prostą prawdą jest to, że United nie był nawet blisko zakontraktowania Anglika.
The Athletic dowiedział się, że Solskjaer miał namawiać Eda Woodwarda, aby ten cały czas próbował w kwestii pozyskania 20-latka, jednak przy tym obawy związane z finansami klubu sprawiły, że inne potencjalne wzmocnienia drużyny zostały zepchnięte na ostatnie 48 godzin okna transferowego.
Donny van de Beek przybył do drużyny 2 września, ale źródła blisko klubu przekazały, że United wstrzymywał się z zakupami innych zawodników do czasu, aż stało się jasne, że Sancho nie dołączy do drużyny z Old Trafford.
W taki oto sposób United, trzecie okno transferowe z rzędu, był niezwykle aktywny w ostatni dzień, pozyskując Edinsona Cavaniego, Alexa Tellesa, Amada Diallo Traore i Facundo Pellistriego. W styczniu w podobnych okolicznościach do klubu dołączali Bruno Fernandes i Odion Ighalo. Z kolei zeszłego lata, United próbował pozyskać Mario Mandzukicia lub Paulo Dybalę.
Wydaje się, że w tym roku przyczyna mało budującego poczucia późnego szaleństwa zakupowego w klubie leżała w nadaniu priorytetowości transferowi Sancho i zasadniczo na niezrozumieniu przez United intencji drużyny z Dortmundu.
Zasadniczo United nie wierzyło Borussii Dortmund, że będzie trzymać się ustalonej za piłkarza ceny 120 milionów euro ani też, że deadline na przeprowadzenie transakcji z udziałem Anglika minął 10 sierpnia, rozpoczynając tym samym długotrwałą grę w pokera, nie zdając sobie przy tym sprawy, że klub z Bundesligi nie usiadł nawet do stołu. Z kolei United faktycznie siedział przy nim w nadziei, że to władze z Dortmundu mrugną jako pierwsze i zadzwonią z informacją, że są gotowe do ubicia interesu. We wszystkim próbowali uczestniczyć pośrednicy, ale czekali na ruch United, na który jednak się nie doczekali.

Niektóre źródła czuły, że Woodward wstrzymywał się ze wszystkim do ostatnich chwili, aby zagrać “all-in”, sprawiając przy tym wrażenie dążenia do zmniejszenia ceny za zawodnika. Jednak zamiast tego, United trzymał swoje żetony i stał twardo przy swojej wycenie. Nie wykluczając się z dopięcia umowy ani przez moment, działania United miały poważnie poirytować władze klubu z Dortmundu, którego pozycja w tej sprawie z biegiem tygodni tylko się umacniała.
Kiedy dyrektor sportowy Borussii Dortmund, Michael Zorc, stanął przed kamerami przy boisku treningowym 10 sierpnia, w pierwszy dzień przygotowań do nowego sezonu, mówiąc że decyzja ws. pozostania Sancho w klubie jest “ostateczna”, jeden z zaniepokojonych dyrektorów United zadzwonił w tej sprawie, aby dowiedzieć się czy oświadczenie to pokrywa się z prawdą. Odpowiedź brzmiała następująco: “Czego się spodziewaliście? Znaliście warunki”.
Podobno Hans-Joachim Watzke, prezes wykonawczy klubu z Dortmundu, osobiście zadzwonił do United na początku lata, bardzo jasno wyjaśniając, ile kosztować będzie ewentualna transakcja i do kiedy musi zostać przeprowadzona.
Prywatnie przedstawiciele United mieli argumentować kontynuowanie rozmów po wyznaczonym terminie tym, że wciąż trwają dyskusje z pośrednikami, w osobach Emeki Obasiego i Marco Lichtsteinera, co miało być dowodem na to, że Dortmund pozostaje otwarty na sprzedaż swojego piłkarza. Jednak faktyczny powód zaangażowania w to wszystko wspomnianych agentów jest gorąco kwestionowany.
Przedstawiciele United twierdzili, że to Dortmund chciał rozmawiać tylko poprzez Obasiego i Lichtsteinera. Niektórzy uważają, że tak faktycznie było, dzięki czemu władze Borussii mogli trzymać się swojego publicznego oświadczenia, a za kulisami szukać potencjalnego rozwiązania sytuacji. United prowadził długie dyskusje i informował drugą stronę o tym, ile jest w stanie zapłacić za piłkarza, a środki te były ograniczone, biorąc pod uwagę obecną sytuację ekonomiczną na świecie.
Źródła podają, że Dortmundczycy odrzucają ten pomysł i zaprzeczają, że kiedykolwiek zatrudniali agentów. Poprzednie umowy zawierane z Arsenalem i Barceloną, dotyczące sprzedaży odpowiednio Pierre-Emericka Aubameyanga oraz Ousmane’a Dembele, miały być poprzedzone spotkaniami twarzą-w-twarz pomiędzy pomiędzy poszczególnymi odpowiednikami przedstawicieli obu klubów.
W tym przypadku, władze klubu z Niemiec uważają, że przekazali United swoje wymagania odnośnie do ceny piłkarza i skoro Woodward ich nie spełnił do 10 sierpnia, to uznano, że dalsza bezpośrednia dyskusja między stronami mija się z celem.
Przedstawiciele United uważali jednak, że istnieje milcząca zachęta do podtrzymywania komunikacji między stronami, ale jedyną droga na sfinalizowanie tej umowy po wyznaczonej dacie, było złożenie “szalonej” oferty, podobnej do tej, która kilka lat temu doprowadziła Paris Saint-Germain do transferu Neymara za 200 milionów funtów. Źródła przekazały serwisowi The Athletic, że gdyby United wyszedł z ofertą 140-150 milionów euro, to wówczas Dortmund byłby skłonny do ubicia interesu. Zdając sobie sprawę z tego, że ich stanowisko ws. Sancho zostało mocno i publicznie podkreślone, klub z Niemiec argumentowałby tę zmianę decyzji jako zwrot akcji w związku z nadzwyczajnymi okolicznościami.
United argumentował jednak, że cena 120 milionów euro nie uwzględnia skutków finansowych, jakie wywołała pandemia koronawirusa. Szefostwo klubu faktycznie było zdania, że powinna ona zostać obniżona, biorąc pod uwagę jak dużo potencjalnie mógłby kosztować ten transfer. The Athletic dowiedziało się, że wstępne kalkulacje wskazywały, że koszty tej transakcji wzrosłyby do 250 milionów euro, jeżeli włączyć do tego jeszcze prowizje dla agentów oraz zarobki zawodnika. Władze United podjęły więc “spokojną decyzję” ws. odrzucenia takiej kwoty i poczuły się przy tym usprawiedliwione, gdy okazało się, że rząd brytyjski przełożył wydanie zgodny na powrót fanów na stadiony, co będzie kosztowało klub kolejne 50 milionów funtów strat w dochodach.
Rozumie się jednak, że Dortmund pierwotnie planował ustalić cenę za Sancho na poziomie 120 milionów euro jako “minimum” do spełnienia. Najbardziej chciano jednak, aby zapłacono za zawodnika bliżej 147 milionów euro, a więc kwotę jaką Barcelona wydała na Dembele. Nastąpiła więc jednak pewna korekta wartości piłkarza i brano nawet pod uwagę, aby rozważyć ofertę, która zakładałaby dojście do tej kwoty w ratach.
W każdym razie, United nigdy nawet nie zbliżył się do tej gwarantowanej sumy. Jedna oferta, wystosowana przez głównego negocjatora klubu z Old Trafford, Matta Judge’a, została złożona poprzez agentów w ostatnim tygodniu września i opiewała na 80 milionów funtów plus dodatki. Gdy tylko dotarła do Watzke, została natychmiastowo odrzucona z uwagi na to, że była za niska i dotarła do niemieckiego klubu za późno. Na Westfalenstadion panowało poczucie, że United nie traktuje żądań Dortmundu poważnie bądź działa bez szczerych intencji, aby domknąć transakcję.
Mówi się, że wszystkie propozycje w tej sprawie zostały przekazane do klubu z Dortmundu przez agentów, którzy wiedzieli, że zostaną one odrzucone.
Uważa się, że sam Sancho czuł się niedoceniany przez składane oferty i nawet jeżeli United złożyłoby właściwą później, zrozumiałym jest, że mogłyby się pojawiać pytania, dlaczego nie nadeszła ona wcześniej.
Sancho nigdy miał nie agitować swojego odejścia z klubu, przynajmniej do czasu, gdy United będzie bliskie spełnienia żądań Dortmundczyków. Choroba pozostawiła piłkarza poza składem na sobotni zwycięski mecz 4:0 z Freiburgiem, ale 20-latek pojawił się później na imprezie domowej w Londynie z Tammym Abrahamem i Benem Chilwellem, łamiąc przy tym zasady lockdownu, przez co dołączy do kadry Anglii nieco później. Zawodnik od tamtego czasu przeprosił za swoje zachowanie.
Skrzydłowy był gotowy dołączyć do United, ale nie był “zdesperowany”, aby przenosić się tam koniecznie tego lata. Był spokojny. Tak przynajmniej nakreślili to jego koledzy z reprezentacji Anglii podczas wrześniowego zgrupowania.
Mówiąc to, inni będący bliżej United mieli wrażenie, że “będzie chodził po Old Trafford”. Sancho pisał do Marcusa Rashforda na temat United i mówi się, że ta dwójka była podekscytowana perspektywą wspólnej gry w jednej drużynie. Sancho ma też wielu przyjaciół w Manchesterze z czasu swojej gry w Akademii Manchesteru City.
Inni piłkarze United także pozostawali w kontakcie z zawodnikiem, tak samo jak Solskjaer, który już w styczniu chciał zbadać chęć dołączenia Sancho do jego drużyny, a także poznać osobiście charakter zawodnika. Po tym jak prywatnie przyznano, że istnieje możliwość sprzedaży Anglika latem, klub z Dortmundu miał być świadomy tych rozmów, co jest standardem przy większości transferów.
Historia dialogu z przedstawicielami Sancho ma sięgać 2017 roku, gdy Anglik opuszczał Manchester City na rzecz Dortmundu, ale zaawansowane rozmowy zaczęły się w tym roku, gdy tylko United zagwarantował sobie udział w tegorocznej edycji Ligi Mistrzów, co nastąpiło 26 lipca.
Odpadnięcie United z rozgrywek Ligi Europy było rozczarowujące, ale niektóre osoby bliskie klubu uważały, że to przynajmniej wzmocni impuls do pozyskiwania nowych zawodników – miało to być przypomnienie dla rodziny Glazerów, że inwestycja w skład jest wymagana, aby poczynić kolejny krok. – Jednak przedłużenie okna transferowego do 5 października prawdopodobnie było najgorszą rzeczą dla Solskjaera – mówiło źródło. – Już widzę jak temat United ponownie jest na tapecie.
Kilka osób w United podniosło brwi na wieści o spóźnieniu Sancho na trening czy też ukaraniu piłkarza grzywną za złamanie zasad kwarantanny w Niemczech, ale w klubie miano dostrzegać te niedyskrecje jako chęć opuszczenia Dortmundu przez zawodnika. – Sprawimy, że Carrington będzie miejscem, gdzie będzie chciał pracować każdego dnia – mówił jeden z członków sztabu szkoleniowego United do swojego kolegi.
Solskjaer z determinacją ustalił, że Sancho będzie jego głównym celem transferowym na lato, a jedno ze źródeł mówiło już w kwietniu: – Jesteśmy gotowi. Wiemy, kogo chcemy, ludzie u władzy są teraz tego pewni.
Jednak to przekonanie nie znalazło swojego odzwierciedlenia w pogoni za podpisem kontraktu z zawodnikiem. Dortmundczycy szybko mieli okazać frustrację niechęcią United do zobowiązania się do poszczególnej opłaty bądź ustalenia struktury płatności. Pojawiły się oskarżenia o prowadzenie negocjacji we stylu “free style”, odmówiono ustalenia górnej linii, a gdy naciskano na uzyskanie odpowiedzi, Matt Judge sugerował, że ta kwestia leży po stronie “właścicieli”. Z kolei agenci proponujący klubowi innych zawodników mieli zostać poinformowani, że budżet transferowy klubu to 50 milionów funtów netto. Dyrektorzy mają czuć odpowiedzialność za ochronę długoterminowej siły klubu poprzez nieprzepłacanie za zawodników.
The Athletic informował już wcześniej w jaki sposób Joel Glazer, w codziennych kontaktach z Woodwardem, jest zaangażowany we wszystkie najważniejsze transfery do klubu i jak poświęca szczególnie bliską uwagę sprawie z pozyskaniem Sancho. Pojawiły się oskarżenia o odmienność opinii wspomnianej dwójki na temat tego, na jaką cenę może przystać klub ws. Anglika, gdzie Woodward miał opowiadać się za wyższą opłatą, ale zarząd United był za tym, aby stosować pogląd, że 120 milionów euro to zbyt dużo w klimacie post-Covid-19. Działowi rekrutacji przekazano, że znacząca część budżetu została zarezerwowana na Sancho, ale późniejsza wewnętrzna linia klubu wychodząca od Woodwarda dotyczyła tłumaczenia, że umowa ta pochłonęłaby “zbyt dużo pieniędzy”.
Prywatnie przedstawiciele United sugerowali, że kwota 120 milionów euro może zostać spełniona, gdy włączy się w to mało realistyczne do osiągnięcia dodatkowe płatności, co mogłoby pozwolić zachować twarz Dortmundczykom w kwestii ustalonej ceny. Niemiecki klub pozostał jednak nieugięty w swoim stanowisku i wierzył, ze w przyszłe lato cena za piłkarza może być jeszcze wyższa. Powód tej pewności ze strony klubu z Dortmundu został ujawniony później przez Zorca, gdy ten ogłosił wcześniej nieznany fakt o tym, że kontrakt Sancho został przedłużony, co oznacza, że obowiązuje obecnie do czerwca 2023 roku.
Włodarze United twierdzą jednak, że znali te wszystkie szczegóły i od długiego czasu byli sfrustrowani tym, co określili powolnym procesem w negocjacjach z Dortmundem poprzez wspomnianych wcześniej Obasiego, agenta Sancho, oraz Lichtsteinera, brata byłego piłkarza Arsenalu, Stephana.
Z drugiej strony, United zarzucano problemy w komunikacji i długie opóźnianie negocjacji z różnych powodów.
Obu wspomnianych pośredników określano jako “bardzo bliskich” całej sprawy. Lichtsteiner wcześniej asystował w sprzedaży Aubameyanga i Dembele kolejno do Arsenalu i Barcelony i ma duże doświadczenie w przeprowadzaniu trudnych transferów. Mówi się, że jest dobrze oceniany i bardzo dyskretny, jeżeli chodzi o posiadane informacje.
United już wcześniej pracował nad umowami piłkarzy przez agentów. W poprzednie lato klub złożył ofertę za pomocnika Newcastle United, Seana Longstaffa w taki właśnie sposób. Źródła bliskie klubu z St James’ Park podejrzewały, że chodziło o to, by klub łatwo mógł wszystkiemu zaprzeczyć, jeżeli sprawa nie zakończy się sukcesem.
Przy innej okazji ta technika negocjacji zadziała dobrze. Woodward doprowadził do pozyskania Juana Maty z Chelsea bez zamienienia choćby jednego słowa ze swoim odpowiednikiem w klubie ze Stamford Bridge, aby zablokować jakiekolwiek szanse na to, żeby w rozmowach przewinął się temat Wayne’a Rooneya. Chelsea chciała kupić Anglika w tamtym oknie transferowym.

Zanim jednak można było sfinalizować jakiekolwiek rozmowy dotyczące sumy odstępnego, pojawiły się trudności w kwestii wysokości wynagrodzenia piłkarza i prowizji agentów.
The Athletic zasugerowano, że początkowa oferta umowy dla Sancho była nawet nieco niższa od zarobków, które Anglik obecnie pobiera w Dortmundzie. Jak to zwykle w Niemczech bywa, kontrakt 20-latka był mocno oparty o czynniki motywacyjne i zawierał dodatkowe płatności za każdy zdobyty przez BVB punkt.
Świadomi potrzeby utrzymana pewnej struktury płac w klubie, przedstawiciele United początkowo zaoferowali więc Sancho kontrakt, który byłby mniejszy niż ten w Dortmundzie, jeżeli podliczyć wszystkie dodatki, które otrzymywał Anglik. Dla przykładu Van de Beek dołączył do drużyny podpisując umowę wartą 110 tysięcy funtów tygodniowo, a przedstawiciele Holendra mieli usłyszeć, że leży to w zgodzie z określoną strukturą płac w klubie, bowiem Bruno Fernandes podpisał kontrakt warty 150 tysięcy funtów tygodniowo.
Jednak druga oferta dla Sancho, z początku sierpnia, miała już odpowiadać tej, którą Anglik miał zawartą z Dortmundem, z potencjalnym wzrostem płacy podstawowej w oparciu o występy zawodnika na boisku. Ta też nie została zaakceptowana. Sancho i jego przedstawiciele starannie zorganizowali przeprowadzę piłkarza z City w 2017 roku i jasno określili wtedy wartość piłkarza. Liczyli więc na odpowiednią rekompensatę.
Choć nie miały pojawiać się prośby o wynagrodzenie na poziomie tego, które otrzymuje w klubie David de Gea od momentu, gdy Hiszpan podpisał nową umowę wartą 375 tysięcy funtów tygodniowo, gdy wszedł w ostatnie 12 miesięcy swojego wcześniejszego kontraktu, ale uważa się, że żądania dotyczyły wysokości tygodniówki bliższej tej, którą pobiera Paul Pogba, a która wynosi 250 tysięcy funtów.
Pojawiły się informacje, że kwestie zarobków piłkarza uzgodniono już w pierwszym tygodniu sierpnia, ale tak nie było. W United uważano, że przecieki w tej sprawie pochodziły z Niemiec i miały na celu “nałożenie presji” na cały proces negocjacyjny.
Wciąż jednak panował optymizm w kwestii znalezienia rozwiązania. Źródła sugerują, że menedżer Liverpoolu, Jurgen Klopp, na bieżąco śledził sytuację Sancho i na tym etapie miał przekazać swoim przyjaciołom, że jego zdaniem, piłkarz trafi ostatecznie na Old Trafford.
W końcu, w drugim tygodniu września, nastąpił przełom ws. ustalenia tygodniówki, jaką na Old Trafford miałby pobierać Sancho.
Równolegle prowadzono też negocjacje ws. prowizji dla agentów. Niektórzy sugerowali, że początkowa propozycja płatności dla agentów sprawiła, że w United nieco się wycofano. Jednak po negocjacjach, ustalono niższą sumę prowizji niż pierwotnie. Wciąż jednak pozostała do ustalenia kwestia sumy odstępnego z aktualnym klubem piłkarza. Rozbieżność w tej kwestii cały czas pozostawała, a w międzyczasie rozpatrywano inne opcje. Pojawiła się perspektywa wypożyczenia Garetha Bale’a, ale reprezentant Walii nie chciał czekać jako opcja rezerwowa dla Sancho. Przy tym też zawodnika łączyła emocjonalna więź z Tottenhamem Hotspur, do którego ostatecznie trafił.
Ismaila Sarr z Watfordu, wcześniej nie postrzegany jako realna opcja, pojawił się na tapecie w ostatnich dwóch tygodniach okna transferowego, gdy United badał możliwość wypożyczenia piłkarza. Biorąc pod uwagę fakt, że Watford gra teraz w Championship, Sarr wciąż może dołączyć do któregoś z klubów Premier League do 16 października, na kiedy to ustalono deadline dla krajowych transakcji z udziałem zawodników.
Rozpoczęły się też rozmowy ws. Dembele. Pierwsze zapytanie ws. przyszłości napastnika Barcelony zostało złożone w lipcu, ale na tamtym etapie, Francuz nie był zainteresowany opuszczeniem Camp Nou. Źródła mówią, że wówczas także Liverpool składał zapytanie ws. zawodnika.
Gdy Liverpool zamiast Francuza pozyskał ostatecznie Diogo Jotę 19 września, to United, umierający od oparów rynku transferowego, wrócił z wybadaniem sytuacji, czy czasem Dembele nie mógłby dołączyć na Old Trafford na zasadzie wypożyczenia. Była to późna próba. Źródło bliskie szatni Barcelony przekazywało wówczas: – Jego intencją było pozostanie w Barcelonie. Podczas okresu przygotowawczego jego nastawienie było całkowicie odmienne i piłkarze byli niezwykle szczęśliwi widząc jak trenuje i jak angażuje się w codzienną rutynę. Dlatego też wszystko musiałoby się zmienić, aby zdecydował się wyjechać do United.
Ostatecznie United zainteresowany był jedyne wypożyczeniem piłkarza, podczas gdy Barcelona domagała się jego sprzedaży. Transakcja z udziałem Francuza wydawała się więc mało prawdopodobna do czasu zmiany stanowiska w tej sprawie ze strony drużyny La Liga, które nastąpiło w poniedziałek wieczorem. Barcelona stwierdziła, że zgodzi się na proste wypożyczenie swojego piłkarza, ale tylko pod warunkiem, że Dembele przedłuży swój kontrakt na Camp Nou. Wycofano się z tej umowy.

Ponadto ludzie z branży informowali o wielu zapytaniach i propozycjach skierowanych do klubu przez reprezentantów innych piłkarzy, takich jak Luka Jović z Realu Madryt, Ivan Perisić z Interu Mediolan czy Douglas Costa z Juventusu. Wśród niektórych osób w Carrington pojawiła się irytacja tym, że United tak późno zaczyna dokonywać transakcji z udziałem nowych zawodników i musi pracować nad drugimi bądź trzecimi opcjami z listy. – Wygląda to na paniczny zakup – oceniało jedno ze źródeł bliskich szatni klubu pozyskanie Cavaniego.
United pytał także w styczniu Bayer Leverkusen o Kaia Havertza, ale został skutecznie odstraszony wyceną na poziomie 100 milionów euro i nawet nie dzwonił w tej sprawie do niemieckiego klubu tego lata, stwarzając czystą ścieżkę do zawarcia transakcji z piłkarzem przez Chelsea.
Tymczasem niepowodzenie ws. pozyskania Sancho to już trzeci raz, gdy klub z Dortmundu górował nad United w tym roku, po tym jak wcześniej zatrudnił Erlinga Haalanda i Jude’a Bellinghama – to były dwa epizody, które wywołały na Old Trafford trwałą frustrację.
Niektórzy agenci, którzy współpracowali z United przy okazji innych transakcji uważają, że klub powinien był wstrzymać rozmowy ws. Sancho znacznie wcześniej, jeżeli postrzegano wydatek 120 milionów euro jako za duży, a następnie szybciej rozglądać się za alternatywami. Pojawiają się w tym miejscu zarzuty, że odkładanie pewnych rzeczy w czasie, są fundamentalnym problemem w kwestii rekrutacji w klubie, co źródła opisują jako “paraliż w podejmowaniu decyzji”. Jednak biorąc pod uwagę to jak bardzo Solskjaer chciał mieć u siebie Sancho, United chciał próbować sprowadzić swój cel numer 1 tak długo, jak to tylko było możliwe.
W United zaakceptowano fakt, że nie udało im się pozyskać klasowego zawodnika, ale nalega się, aby nie przeciążać klubowych finansów. Transfery Diallo i Pellistriego, dwóch 18-letnich skrzydłowych, postrzega się jako realne opcje dla pierwszej drużyny, gdy tylko zadomowią w Anglii poprzez kadrę U-21. Koszt zakupu Diallo na poziomie 21 milionów euro plus 20 milionów euro w potencjalnych dodatkach nie jest bez znaczenia, ponieważ nieuchronnie zachęca do zadawania pytań, dlaczego United odmówił wydania dodatkowych pieniędzy na Sancho. Diallo był obserwowany od 2016 roku i jest postrzegany jako jeden z najbardziej perspektywicznych młodych zawodników grających we Włoszech. Słychać tutaj nieco echo sytuacji z Anthonym Martialem, który również w młodym wieku i z małym doświadczeniem został pozyskany za duże pieniądze, stając się ulubionym zawodnikiem Joela Glazera.
Sancho pozostanie na celowniku klubu do kolejnego okna transferowego. Uważa się, że sam zawodnik już dawno zaczął skupiać się na zmianie barw klubowych w przyszłości niż na odejściu podczas obecnego okna transferowego. Przewiduje się jednak, że do tego czasu, więcej drużyn będzie się liczyć w walce o jego podpis pod kontraktem.
Komentarze