Wywiad z Johnem Cofiem dla „MEN”: nie rozumiem, dlaczego wina spada na Pogbę, skoro na boisku występuje cała jedenastka

MEN Damian Domitrz
Zmień rozmiar tekstu:

John Cofie jako niespełniony talent Manchester United, którego klub sprowadził do siebie w wieku 14 lat za milion funtów w 2007 roku, udzielił wywiadu dla „Manchester Evening News”. Odniósł się w nim do przyjaźni łączącej go z Paulem Pogbą oraz przejścia na emeryturę i rozpoczęcia kariery trenerskiej.

John Cofie to do niedawna 27-letni piłkarz, który występował dla Global F.C. – filipińskiego klubu z najwyższej klasy rozgrywkowej. Kariera Ghańczyka nie potoczyła się tak, jak oczekiwano, szczególnie biorąc pod uwagę kwotę, jaką za niego zapłacono w tak młodym wieku.

Cofie występował w tej samej drużynie młodzieżowej, co Paul Pogba, Jesse Lingard, Ravel Morisson oraz Will i Michael Keanowie. Choć na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że jego przygoda z futbolem zakończyła się porażką, to sam były gracz młodzieżowej drużyny „Czerwonych Diabłów” nie patrzy na to w ten sposób. Dziś jest już emerytowanym zawodnikiem, który ma zamiar spełniać się jako trener.

– Decyzja o zakończeniu kariery była trudna. Nie zastanawiałem się nad tym od lat. Po prostu odkochałem się w tej grze. Nie sprawiało mi to przyjemności.

– Cieszę się życiem, chcę budzić się każdego dnia i być szczęśliwym. Doszedłem do tego momentu, kiedy wstawałem rano i nie potrafiłem zmusić się do pójścia na trening. Nie chciałem dalej żyć w taki sposób.

– Jestem szczerym gościem. Za kulisami piłki nożnej brakuje szczerości. To sport pełen kłamstw, coś, czego nie chciałem być częścią. Nie chciałem spędzić reszty życia, słuchając na swój temat kłamstw czy samemu być kłamcą.

John Cofie zakontraktowany przez Manchester United z Burnley bardzo cenił sobie nawiązywanie przyjaźni. Stąd jego bliska relacja z gwiazdą klubu z Old Trafford, Paulem Pogbą. Obaj panowie regularnie bywają w swoich domach. Choć ich kariery powędrowały w zupełnie różnych kierunkach, to stosunki wręcz przeciwnie. Kiedy francuski pomocnik wrócił do Teatru Marzeń i przebywał w Hotelu Lowry, jedną noc spędził właśnie z Ghańczykiem oraz Jessem Lingardem.

– To normalny, rodzinny gość. Futbol jest teraz pracą. Chodzi do pracy, wraca do domu i spędza czas z rodziną – mówi Cofie o Pogbie.

– Paul, którego znam, jest miłym facetem. Znam go, odkąd wkroczyłem do szatni Manchesteru United. Utrzymywaliśmy kontakt, kiedy przeniósł się do Juventusu.

– Fani myślą, że znają się na futbolu lepiej niż sami zawodnicy. Mówią, co tylko ślina przyniesie im na język. Wiem, jakim piłkarzem jest Pogba. Kiedy Manchesterowi United wiedzie się źle, wszystkie oczy zwrócone są w jego kierunku.

– Na boisku znajduje się jeszcze 10 piłkarzy. To proste, że zawinił cały zespół, nie tylko on.

Wielu świadków tamtego okresu wspomina, że Paul Pogba nie był największym talentem piłkarskiej akademii Manchesteru United. Na tamtym etapie za takowy uważano Ravela Morissona. John Cofie podziela taki pogląd.

– Za każdym razem, kiedy pytano mnie o najlepszego piłkarza, z jakim grałem, wskazywałem na niego. To, co potrafił robić z piłką, jest niezwykle rzadkie. Mógłby ci powiedzieć, że zamierza coś zrobić i zrobiłby to bez problemu – lewą lub prawą nogą, nie ma to żadnego znaczenia.

– Jego talent był darem od Boga. Nie da się nauczyć tego, czym dysponował. Wciąż gra w piłkę, ale mógł znajdować się na znacznie wyższym poziomie. Nie wiem, co poszło nie tak, ale był najlepszym graczem, jakiego widziałem na własne oczy.

Dla Cofiego możliwość zrobienia kariery w piłce nożnej była łatwą decyzją. Ghańczyk został zauważony przez Burnley podczas obozu treningowego w Niemczech, gdzie jego ojciec, Samuel, służył w armii. Siły zbrojne stanowiły pierwotny plan na rozwój dla byłego młodzieżowca „Czerwonych Diabłów”, dopóki nie zobaczył, jak wyprawa ojca do Iraku, wpłynęła na jego matkę.

– Dorastanie jako dziecko futbolu nie było częścią moich planów. Nie siedziałem i nie myślałem o tym, że zostanę piłkarzem, kiedy będę starszy.

– Właściwie to nie grałem w piłkę do 13. roku życia. Wtedy zacząłem brać to na poważnie. Chciałem dołączyć do armii, ale szybko z tego zrezygnowałem, kiedy mój tata udał się do Iraku, a ja widziałem jak moja mama cierpi. Nie chciałem się w to angażować.

-W mojej karierze nie było choćby jednej chwili, w której pomyślałbym, że będę miał problemy z wejściem do jakiegokolwiek zespołu. Nie wątpiłem w swoje umiejętności nawet przez sekundę.

– Wiem, że potrafię grać w piłkę. Daję z siebie wszystko, kiedy jestem szczęśliwy. Moim celem był awans do pierwszej drużyny, kontuzje nie były moim problemem. Teraz wiem, że jeśli chcę wrócić do gry, to mogę to zrobić i grać dalej.

Cofie w poszukiwaniu swojego potencjału i formy udał się na wiele wypożyczeń. Trafił m.in. do Royal Antwerp, Sheffield United czy Notts County. Nie wypaliła również przeprowadzka do Barsnley, która rozpoczęła oszałamiający cykl 10 różnych klubów bez znalezienia domu przed emeryturą, na którą zdecydował się na początku tego roku.

– Nie było to dla mnie szokiem. Dorastając, wychwytywałem to, co działo się za kulisami. Udając się na wypożyczenie, wiedziałem, jak wygląda branża.

– Nic w futbolu mnie nie zaskoczyło. Jeżeli jesteś wystarczająco dobry, to cię zatrzymają. Jeśli nie, to mówią ci „do widzenia”. Nie uważałem tego za problem. Usiadłem razem z Alexiem Fergusonem, który prowadził spotkania z zawodnikami. Chciałem go jednak zobaczyć kilka tygodni wcześniej. Powiedział, co miał powiedzieć, ja również i to było tyle. Wyszedłem z podniesioną głową.

Podczas wywiadu głos zabrał także były trener 27-latka, Charlie Jackson, dyrektor sportowy w prywatnej szkole Moorland w Clitheroe. Przyznał on, że John Cofie w swoim wieku nie miał sobie równych i był lepszy nawet od samego Paula Pogby.

– Czy był wówczas lepszy od Paula Pogby? Moim zdaniem tak.

– W wieku 14 lat był najlepszym graczem, jakiego widziałem. Był „freakiem”. Zaczęliśmy od razu i ciężko pracowaliśmy. To niezwykle utalentowany dzieciak. Patrząc na to, co osiągnął, myślę, że zbyt wcześnie osiągnął swój potencjał. Myślę, że na początku wiele osób zarabiało na Johnie tyle, ile mogło. Cena oczywiście nie pomogła, ale jako talent był najlepszy.

– Wyłożenie takiej kwoty za 14-latka było niedorzeczne, ale tak działa teraz futbol. Wiele aspektów kochamy w tym sporcie, ale również wiele nienawidzimy. Tego typu rzeczy są szkodliwe dla dzieci.

– Przyjaźń była dla niego ważna. Nie dziwię się, że wciąż utrzymuje bliskie relacje z Paulem Pogbą i innymi. Taki właśnie jest. Myślę, że znaczy to dla niego więcej, niż samo granie w piłkę.

– Ludzie nie dostrzegają jego ludzkiej odsłony. Mówią po prostu, że poniósł porażkę, ale  występuje również głębsza strona Johnego.

Komentarze

Podobne wpisy

Najnowsze